StoryEditor
Prawo
07.11.2019 00:00

Prawo pracy: od dziś możliwy powrót na etat zwolnionej osoby do czasu prawomocnego wyroku

Od dziś sąd może w orzeczeniu o przywróceniu do pracy nakazać pracodawcy, aby zatrudniał powoda aż do momentu gdy sprawę rozstrzygnie sąd - przypomina Rzeczpospolita. Ta zmiana w prawie pracy wzbudza dużo kontrowersji. 

Ta niewielka objętościowo nowelizacja w prawie pracy jest jedną z najważniejszych w ostatnich latach pod względem skutków - teraz pracownicy zyskali duże uprawnienia w sporach z pracodawcami. Po zwolnieniu mogą domagać się przywrócenia do pracy już przez sąd I instancji i wrócić na stanowisko jeszcze przed prawomocnym zakończeniem procesu.

To ważna informacja, bo w sprawach pracowniczych procesy mogą trwać nawet kilka lat a pracownik pozostaje wówczas zwykle bez źródła dochodu. Proces w sądzie rejonowym trwa, wg statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości, zwykle około roku a potem kolejne pól roku albo dłużej trwa oczekiwanie na wyrok sadu odwoławczego. - Teraz zwolniony z pracy będzie śledził przebieg procesu zza swojego biurka - pisze Rzeczpospolita.

Zdaniem eksperta dziennika, Sławomira Parucha, partnera w kancelarii Raczkowski Paruch, dotychczas  większość zwolnionych walczyła jedynie o odszkodowanie, gdyż przywrócenie do pracy po latach procesu było bezcelowe. -Teraz roszczenie o przywrócenie do pracy z pewnością wróci do łask - ocenia ekspert. Jego zdaniem dla pracodawców oznacza to zwiększone ryzyko powrotu zwolnionego i związanych z tym komplikacji organizacyjnych i kosztowych. Z kolei za ugodowe zakończenie sporu przedsiębiorca będzie musiał zapłacić więcej.

Tymczasem współpraca z pracownikiem, który został zwolniony, ale decyzją sądu wrócił do pracy, może być bardzo trudna. W związku ze spodziewanym spowolnieniem gospodarczym w niedalekiej przyszłości może dojść do koniecznej redukcji zatrudnienia w wielu firmach. Jeśli sąd II instancji uzna, że przywrócenie do pracy było bezcelowe, pracodawca nie może liczyć na rekompensatę kosztów zatrudnienia niechcianego pracownika.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
02.04.2025 16:32
Polskie pianki koloryzacyjne w RAPEX Safety Gate; sprawdź które!
579090
/ Safety Gate RAPEX
579091
/ Safety Gate RAPEX
579092
/ Safety Gate RAPEX
579093
/ Safety Gate RAPEX
579090
579091
579092
579093
Gallery

Do europejskiego systemu szybkiego ostrzegania o niebezpiecznych produktach nieżywnościowych RAPEX Safety Gate trafiły ogłoszenia dotyczące kosmetyków polskiej marki Wats Élysée. Chodzi konkretnie o koloryzujące pianki do włosów, które zawierały zakazany w produktach kosmetycznych składnik – 2-(4-tert-butylobenzylo)propionaldehyd (BMHCA). Substancja ta została sklasyfikowana jako potencjalnie szkodliwa dla układu rozrodczego, zdrowia nienarodzonego dziecka oraz może powodować uczulenia skórne.

Zgłoszenia do systemu RAPEX obejmują trzy konkretne produkty Wats Élysée, zidentyfikowane przez numery EAN. Są to: 5907813184475 (partie 04326, 01368, 03206, 03378), 5907813184468 (partie 04428, 05469) oraz 5907813184741 (partie 02129, 04309). Obecność BMHCA została wykryta na podstawie analizy składu podanego na opakowaniu produktów, co wskazuje na naruszenie obowiązujących regulacji dotyczących bezpieczeństwa kosmetyków.

W związku z zagrożeniem dla zdrowia, zarówno odpowiednie organy nadzoru, jak i dystrybutorzy zdecydowali o natychmiastowym wycofaniu wskazanych partii produktów z rynku. Działanie to ma na celu zapobieżenie dalszemu narażeniu konsumentów na potencjalnie niebezpieczne substancje oraz zapewnienie zgodności z przepisami unijnymi dotyczącymi składu kosmetyków.

BMHCA to związek chemiczny, który był wcześniej stosowany jako składnik zapachowy w perfumach i kosmetykach, jednak ze względu na wyniki badań toksykologicznych został objęty zakazem stosowania. Przypadek pianek Wats Élysée pokazuje, jak ważna jest skuteczna kontrola składu produktów kosmetycznych oraz funkcjonowanie systemów wczesnego ostrzegania, takich jak RAPEX.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
27.03.2025 15:01
Ciąg dalszy absurdów nowej administracji w USA: projekt ustawy zakazuje mydeł antybakteryjnych
MDGovpics, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

W Zgromadzeniu Stanu Kalifornia wprowadzono projekt ustawy, który zakłada zakaz sprzedaży konsumenckich produktów z mydłem antybakteryjnym. Nowe przepisy, określane jako “The Safer Soap Act”, budzą kontrowersje, szczególnie wśród przedstawicieli branży chemiczno-czyszczącej. Amerykański Instytut Czystości (ACI) ostrzega, że zakaz może mieć negatywny wpływ na zdrowie konsumentów, zwłaszcza osób z obniżoną odpornością.

ACI, zrzeszający producentów środków czystości i składników chemicznych, zwraca uwagę, że projekt ustawy opiera się na nieuzasadnionych zarzutach wobec kluczowych składników antyseptycznych, które od lat są regulowane przez Amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA). Instytut prowadzi obecnie wieloletni program badawczy o wartości wielu milionów dolarów, mający na celu potwierdzenie bezpieczeństwa i skuteczności tych substancji zgodnie z wymaganiami FDA.

Podczas przesłuchania legislacyjnego w Sacramento 25 marca, ACI oficjalnie sprzeciwił się proponowanym zmianom. Dr James Kim, toksykolog i starszy wiceprezes ds. nauki i regulacji w ACI, podkreślił, że projekt ignoruje potrzeby rosnącej grupy osób leczonych w warunkach domowych, takich jak osoby starsze czy z obniżoną odpornością. „Wraz z rozwojem telemedycyny i opieki domowej, środki antybakteryjne w domach pełnią równie ważną rolę jak w szpitalach” – zaznaczył.

Zgodnie z treścią ustawy, zakaz objąłby również stosowanie mydeł antybakteryjnych w wielu instytucjach, w tym restauracjach, szkołach, żłobkach, biurach, siłowniach, centrach handlowych i akademikach. „Zamiast fantazjować o hipotetycznych zagrożeniach, powinniśmy skupić się na realnych – jak choroby przenoszone drogą pokarmową czy skażenia krzyżowe” – dodał dr Kim. ACI apeluje o ponowną ocenę skutków ustawy dla zdrowia publicznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
03. kwiecień 2025 01:47