StoryEditor
Wywiady
06.07.2018 00:00

Nielsen: Konsumenci będą kupować częściej i wygodniej

Przedsiębiorcy z branży beauty powinni o tym wiedzieć. – Z badań Nielsena wynika, że preferencje zakupowe polskich konsumentów będą się szybko zmieniać. Będą oni częściej odwiedzać sklepy, ale średni czas pobytu ulegnie skróceniu. Zmniejszy się także średni koszyk zakupowy. Zakaz handlu w niedziele nie wpłynie znacząco na te trendy – wyjaśnia Szymon Mordasiewicz, dyrektor zarządzający Nielsen.

Nielsen zbadał preferencje zakupowe Polaków. Gdzie można spodziewać się największych zmian?

Pokusiliśmy się o próbę wyznaczenia kilku obszarów, w których ta zmiana preferencji konsumenckich nastąpi. Zbadaliśmy częstotliwość wizyt w sklepach, czas trwania przeciętnej wizyty, jakie potrzeby są zaspokajane podczas takiej wizyty, czy są to potrzeby przyszłe czy bieżące – on-the-go. Zbadaliśmy też, przez kogo sklep jest prowadzony oraz jaki jest udział technologii w procesie zakupowym.

Z naszych analiz wynika, że typowy konsument nie powróci do zwyczaju robienia zakupów na zapas. Raczej wzrośnie liczba wizyt w sklepie. Dzisiaj przeciętny konsument odwiedza sklepy różnych typów 56 razy w miesiącu – mówimy tu o wszystkich typach, włącznie z piekarniami, cukierniami, sklepami mięsnymi itd. Według naszych szacunków ta częstotliwość przekroczy 70 wizyt w miesiącu.

Średni czas pobytu w sklepie to dzisiaj ok. 20 minut. Nieco mniej niż 10 minut trwa dotarcie do sklepu, średnio jedną minutę poświęcamy na wybór jednego produktu, trzy minuty spędzamy przy kasie. Ten czas, według naszych prognoz, skróci się do ok. 10 minut. Sklepy zostaną tak zreorganizowane i wyposażone, by było to możliwe. W ten sposób zaspokoją potrzebę konsumenta, który owszem, w dobrze urządzonym sklepie czuje się fajnie, ale wciąż codzienne zakupy są dla niego obowiązkiem, nie robi ich dla przyjemności. Konsument chciałby, by proces zakupowy był dla niego przyjemny, czyli także krótszy.

Czy te zmiany przełożą się na wartość koszyka zakupowego?

W związku z powyższym zmieni się także średni koszyk zakupowy. Dzisiaj zawiera on nieco poniżej 10 kategorii produktowych, w przyszłości to będzie poniżej siedmiu kategorii. Zmieni się także udział poszczególnych kategorii. Obecnie „wygodne” jedzenie, czyli przekąski, jedzenie na wynos czy gotowe potrawy do podgrzania to ok. 20 proc. zakupów, w przyszłości będzie to ok. 40 proc. To jest wzmocnienie trendu convenience. Nie będzie on dotyczył wyłącznie sklepów convenience. Półki z „wygodnym” jedzeniem są obecne także w supermarketach i dyskontach, pojawiają się też punkty, w których można szybko kupić jakąś przekąskę, omijając główną salę sprzedaży i kolejki przy kasach. Takich rozwiązań będzie przybywać.

Co do udziału technologii w procesie zakupowym, ustaliliśmy, że dzisiaj obsługa klienta z reguły odbywa się manualnie, przez pracownika sklepu. W przyszłości rosnąć będzie liczba placówek, w których można będzie dokonywać zakupów automatycznie. Przyszłością w Polsce będą wciąż zakupy bezgotówkowe, jednak same płatności będą upraszczane, aż do osiągnięcia pełnej automatyzacji, na zasadzie „wchodzę – biorę towar – wychodzę”. Samoobsługowe kasy, coraz częściej obecne w hipermarketach, będą się też pojawiać w mniejszych formatach.

Pieśnią przyszłości jest pełny e-commerce z szybką dostawą do domu, ale w międzyczasie zapewne pojawią się różne nowe opcje usługi click&collect czy też zakupów na zamówienie, realizowanych w sklepach stacjonarnych przez wyspecjalizowane serwisy. Jednak warunkiem popularyzacji różnych form click&collect jest powszechność i dostępność punktów odbioru zamówień. We Francji ta usługa stała się bardzo popularna w momencie, gdy praktycznie na terenie całego kraju obszary zasięgu poszczególnych punktów odbioru zachodziły na siebie, nie było prawie miejsc, w których punkt click&collect byłby niedostępny w wygodny sposób.

Dyskonty bardzo mocno inwestują w komunikację następującej treści: w sobotę przyjdź do nas na zakupy. Czy mają szansę trwale zmienić nawyki zakupowe konsumentów?

Zastanawiam się, czy tak intensywna komunikacja była w ogóle potrzebna. Przeciętny konsument odwiedza dyskonty 13 razy w miesiącu, czyli niemal co drugi dzień. Jeśli był w sklepie w czwartek czy piątek, to zapewne komunikacja w placówce wystarczyłaby aby mu przypomnieć, że najbliższa niedziela będzie niehandlowa, więc musi zrobić dodatkowe zakupy w sobotę. Jednak istotnie, w dłuższej perspektywie dyskonty mogą zmienić nawyki zakupowe konsumentów, bo już wcześniej udało im się zbudować dużą bazę lojalnych klientów. Przed dziesięciu laty mało kto spodziewał się, że ten kanał będzie miał większe udziały w rynku, niż 5 czy 10 proc. Dzisiaj to jest 30 proc. i ten udział stale rośnie.

Czy sam zakaz, gdy już będzie obowiązywał we wszystkie niedziele, trwale zmieni nawyki konsumenckie? Czy Polacy znowu będą częściej robić zakupy tygodniowe, tak jak miało to miejsce w okresie rozkwitu hipermarketów?

Nie sądzę, by trwale zmieniły się nawyki konsumentów. Raczej zmieni się miejsce zakupów – zamiast kupować w dyskoncie, który jest zamknięty, pójdą do czynnego sklepu. Ewentualnie zrobią nieco większe zakupy w sobotę, ale raczej nie na zapas, wystarczający na tydzień.

I tu powracamy do tematu wpływu zakazu handlu na poszczególne formaty. W przypadku stacji paliw ogromny wzrost sprzedaży zmusi operatorów do przemyślenia, czy obecnie oferowany asortyment FMCG jest wystarczający. Zapewne dostrzegą swoją szansę w fakcie, że kupujących im przybyło, w tym takich, którzy wcześniej ich placówek nie odwiedzali. Sądzę zatem, że ten format będzie się zmieniał i ten proces ulegnie przyspieszeniu.

Zyskiwał będzie cały kanał convenience, nie tylko w kontekście zakazu handlu, ale ze względu na szybko zmieniające się preferencje konsumentów, którzy chcą, by zakupy były proste, były smart i spersonalizowane. Te oczekiwania znakomicie definiuje convenience, rozumiane nie jako „szybkie zakupy” tylko „zakupy dla mnie”.

Konrad Kaszuba
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
01.07.2024 13:05
Katarzyna Ciechanowska-Ciosk, Amazon.pl: Kategoria kosmetyczna jest drugą najszybciej rozwijającą się na Amazon
Katarzyna Ciechanowska-Ciosk zarządzająca sklepem Amazon.pl.fot. antoniloskot.com
– Kategoria beauty jest dla nas bardzo istotna i jest drugą najszybciej rozwijającą się globalnie na Amazon. Dlatego pomagamy polskim sprzedawcom wykorzystać potencjał do wzrostu eksportowego oferując nowoczesne zaplecze logistyczne i międzynarodowe doświadczenie. Przedsiębiorca, który sprzedaje na Amazon.pl może swoje produkty wystawiać jednocześnie nawet w dziewięciu europejskich krajach, w których działamy – mówi Katarzyna Ciechanowska-Ciosk zarządzająca sklepem Amazon.pl.

Jaką wartość ma dziś e-commerce na świecie i w Polsce i jakie są perspektywy jego dalszego rozwoju i wzrostu?

E-commerce rośnie w siłę i nie wygląda na to, żeby miał się zatrzymać. Jak wynika z raportu „E-commerce in the Post-pandemic Era” opublikowanego w 2023 roku, Polska jest najszybciej rozwijającym się krajem w Europie Środkowo-Wschodniej, jeśli chodzi o zakupy online. Z kolei w Europie zajmujemy drugą lokatę po Portugalii.

Siłą napędową tego wzrostu są oczywiście klienci. W Polsce mamy już 30 mln użytkowników internetu i zgodnie z danymi Gemius, 80 proc. z nich robi zakupy online. 3/4 Polaków kupuje w ten sposób co najmniej raz w miesiącu. Możemy tylko zakładać, że będą kupować coraz częściej i więcej.

Polacy bardzo polubili zakupy internetowe, szczególnie w kategorii beauty. Nie spodziewano się tak szybkiego wzrostu udziału online’u w sprzedaży kosmetyków. Jaki udział w zakupach przez internet ma obecnie kategoria beauty w Polsce i na świecie?

Zgodnie z danymi Statista, w 2022 r. e-commerce był najpopularniejszym kanałem sprzedaży detalicznej produktów kosmetycznych na całym świecie z udziałem wynoszącym około 21 proc. W Polsce sytuacja wygląda jednak nieco inaczej. Mamy u nas do czynienia z efektem ROPO, czyli Research Online, Purchase Offline. Aż 94 proc. konsumentów szukało informacji w sieci, ale zakupy realizowali stacjonarnie. Nie można jednak zapomnieć o grupie 37 proc. Polaków, którzy kupując kosmetyki regularnie, decydowali się na nabycie ich przez internet. Pokazuje to, że w Polsce kanały offline i online znacząco się uzupełniają. Natomiast zachodnia moda na e-zakupy dopiero do nas nadciąga, a zatem sprzedaż internetowa ma w Polsce najlepsze czasy jeszcze przed sobą.

Kanały offline i online uzupełniają się i przenikają. Działa to w obie strony i mamy do czynienia z typowym omnichannel. Polscy klienci są określani mianem wyjątkowo sprytnych – szukają okazji i miejsc sprzedaży, w których jest im po prostu wygodnie i gdzie się opłaca. Jak więc kategoria beauty rozwija się na Amazon i na ile jest istotna dla całości biznesu?

Beauty jest dla nas wyjątkowo ważne i wystarczy w tym miejscu wspomnieć, że jest drugą najszybciej rozwijającą się globalnie kategorią na Amazon. Jeśli chodzi o Amazon.pl, beauty to zarówno najszybciej rozwijająca się, jak i największa kategoria w segmencie towarów konsumpcyjnych. Biorąc pod uwagę to oraz fakt, że sprzedawcy zewnętrzni odpowiadają za ok. 60 proc. całkowitej sprzedaży na Amazon, szansa na rozwój dla małych, lokalnych firm na marketplace jest ogromna.

Czy polska firma działająca na Amazon.pl automatycznie pojawia się na innych Waszych sklepach?

Sprzedawcy dodając swoje produkty na Amazon.pl mogą skorzystać z opcji udostępniania ich w naszych dziewięciu sklepach w Europie.

Z tej szansy korzysta wiele firm, o czym świadczą liczby. Aż 75 proc. polskich przedsiębiorców sprzedających na Amazon.pl zdecydowało się także na wyjście za granicę. Ulubione destynacje to przede wszystkim Niemcy, ale także Francja, Włochy, Austria i Hiszpania. Wartość sprzedaży eksportowej w 2022 r. wyniosła ponad 4,4 mld zł Polscy przedsiębiorcy sprzedali w tym okresie ponad 25 mln produktów do innych krajów. Dla lepszego zobrazowania – to ponad 50 przedmiotów na minutę. Warto dodać, że produkty z kategorii beauty należą do najchętniej eksportowanych przez polskich sprzedawców na Amazon.pl.

To dobre wiadomości. Dla polskich firm kosmetycznych sprzedaż eksportowa jest dziś niezwykle istotna ze względu na nasycony polski rynek. Być może też łatwiej jest budować eksport w e-commerce niż tradycyjnymi sposobami. Czy drogerie internetowe mają szansę na rozwój na Amazon.pl i czy warto łączyć własne sklepy ze sprzedażą za pośrednictwem marketplace?

Jedno nie wyklucza drugiego. Wręcz przeciwnie – te dwa kanały stanowią idealne uzupełnienie. Oczywiście widzimy wiele przewag w sprzedaży na marketplace, zwłaszcza w kontekście skalowania biznesu i ekspansji zagranicznej.

Wspomniane drogerie internetowe mogą nie tylko łączyć sprzedaż w kanałach własnych i na marketplace, ale także dzięki tej drugiej opcji, skorzystać z zaplecza i skali działalności doświadczonego partnera. Dzięki współpracy z nami, w szczególności w modelu Fulfillment by Amazon, sprzedawcy mogą korzystać np. z naszej logistyki. Wówczas to my zajmujemy się m.in. magazynowaniem oraz wysyłką do klienta końcowego. Mamy także szereg narzędzi do śledzenia popytu we wszystkich krajach, w których działamy, a także do optymalizowania i planowania dostaw. Wykorzystujemy w tym celu zaawansowane technologie i algorytmy maszynowego uczenia się. Cała część logistyczna schodzi z głowy sprzedawcy, który może zająć się produkcją, śledzeniem trendów konsumenckich i planowaniem nowości, które warto wprowadzić do swojej oferty.

Co na Amazon z kategorii kosmetycznych najczęściej kupują klienci?

Dla klientów interesujące są zarówno kosmetyki, jak i środki higieny osobistej czy perfumy. Jako ciekawostkę dodam, że w ostatni Black Friday nasi klienci bardzo interesowali się perfumami sygnowanymi przez Davida Beckhama. Był to jeden z trzech najlepiej sprzedających się produktów na Amazon.pl.

Przede wszystkim jednak klienci poszukują u nas produktów, które są niedostępne w innych sklepach. Tu znów wracamy do kwestii zasięgu. Klienci w Polsce mają dostęp do zagranicznych marek i odwrotnie – kupujący w innych naszych sklepach – do polskich. Wiem, że może to zabrzmieć banalnie, ale ten szeroki wybór jest dla klientów kluczowy i decyduje o wyborze sklepu, w którym finalnie dokonują zakupu.

Czy jest coś, co Pani zdaniem, wyróżnia Polskę na tle innych krajów?

To, co charakteryzuje polskich konsumentów, to doskonała orientacja na wygodne i bezpieczne zakupy, w tym szybkie dostawy, ale także na atrakcyjne ceny – choć to akurat cecha wspólna klientów na całym świecie. Według danych Gemius, blisko połowa konsumentów to właśnie ją wskazuje jako najważniejszy czynnik przy wyborze produktu. Polacy szukają okazji, bo są smart shopperami. Jednak wszystkie te zwyczaje zakupowe łączy jedno – zaufanie.

Myślę, że to duże wyzwanie dla sprzedawców, bo wymaga lawirowania ofertą i ceną, a także bardzo szybkiej reakcji na to, co dzieje się na rynku.

Tak, każdy podmiot obecny na naszym marketplace musi dynamicznie reagować na popyt i na oczekiwania klientów. Cena to tylko jeden z elementów oferty. Dochodzą tu jeszcze szybkość dostawy, jej cena, jakość obsługi i zasady zwrotów – to wszystko składa się na to, czy klient dokona zakupu w tym a nie innym e-sklepie.

Od czego, Pani zdaniem, będzie zależał sukces w e-commerce? Patrząc na to, jaki to jest wymagający biznes, jak szybko się zmienia, jak szybko przybywa nowych firm, ale zarazem widząc już, że się konsoliduje.

Kupujący na pewno cenią sobie szeroki wachlarz produktów, które są dla nich dostępne przez całą dobę. Żeby klient chciał sfinalizować swoje zakupy w internecie, musi mieć zaufanie do miejsca, w którym ich dokonuje. Musi wierzyć, że w danym sklepie dostanie te produkty, które są mu potrzebne, w konkurencyjnych cenach, z szybką dostawą i z potencjalnie bardzo łatwym zwrotem, najlepiej darmowym, plus możliwość łatwego kontaktu z działem obsługi. To podstawowe warunki, które muszą być spełnione, aby klient poczuł się pewnie i bezpiecznie, a co za tym idzie, chciał chętniej kupować online.

Szczególnie, że potencjał do rozwoju e-commerce jest duży. W handlu detalicznym nadal króluje sprzedaż w sklepach stacjonarnych, a zakupy online w Polsce stanowią wciąż jeszcze tylko 10 proc. udziału w tym segmencie. To oznacza, że choć wciąż dominuje offline, to e-commerce zyskuje popularność oferując jednocześnie przestrzeń na kolejne biznesy.

Tylko 10 proc.? Zaskoczyła mnie ta wartość. Myślałam, że znacznie więcej, tymczasem potencjał do rozwoju jest nadal ogromny.

Jest ogromny i należy traktować to w kategorii szansy. Z perspektywy przedsiębiorcy wystarczy wymienić tu takie zalety jak możliwość dotarcia do ogromnej bazy internetowych konsumentów czy łatwość skalowania biznesu online. Poza tym Amazon udostępnia szczegółowe raporty i analizy dotyczące popytu, sprzedaży i zachowań klientów. Te informacje mogą pomóc przedsiębiorcom w podejmowaniu lepszych decyzji biznesowych i optymalizacji strategii sprzedażowych.

Natomiast, aby zachęcić jeszcze większą liczbę kupujących do robienia e-zakupów, trzeba zadbać o to, aby mieli jak najwięcej pozytywnych doświadczeń. Dzięki nim częściej będą wracać do sklepów online.

Myślę, że możemy to tak podsumować, że zwycięzcami w e-commerce zostaną ci, którzy będą potrafili najsprawniej pozyskiwać informacje o klientach, analizować je i dostarczać spersonalizowane produkty.

Zdecydowanie. Dlatego Amazon koncentruje się na tym, aby ułatwiać proces zakupowy, podpowiadać produkty lub proponować ich różne warianty – przedstawić propozycje o podobnej funkcjonalności, ale w różnych cenach. Finalnie zawsze chodzi o doświadczenie klienta. Po zakończonej transakcji kupujący ma powiedzieć: „tak, to jest to, czego potrzebowałem, jestem zadowolony z ceny i z jakości produktu”. Zależy nam, aby klienci dzielili się swoimi opiniami, bo te z kolei mają wpływ na decyzje zakupowe innych użytkowników.

Temat podróbek jest dla branży kosmetycznej – ale również dla całego rynku produktów luksusowych – niezwykle ważny. Czy nadal mamy bardzo duży problem z podróbkami, czy nasila się, czy raczej jesteśmy w stanie coraz lepiej sobie z nim radzić?

Problem jest cały czas widoczny, dlatego Amazon zainwestował globalnie już ponad miliard dolarów w ochronę swoich sklepów przed oszustwami i nadużyciami. W 2023 r. powstrzymaliśmy ponad 700 tys. prób utworzenia kont przez oszustów, dzięki czemu nie dopuściliśmy do wystawienia w naszym sklepie podrobionych produktów. W 2020 r. takich prób było aż 6 mln, więc widać, że nasze działania zniechęcają oszustów.

Czytaj także: Amazon jeszcze tańszy? Platforma tworzy konkurencyjną dla Temu sekcję dyskontową

Aby tego dokonać inwestujemy w systemy maszynowego uczenia się i zatrudniamy na całym świecie 15 tys. pracowników, którzy dbają o bezpieczeństwo klientów i sprzedawców na Amazon. Współpracujemy z organami ścigania na całym świecie, dzięki temu udało nam się doprowadzić do przesłuchania ponad stu osób w związku z podrabianymi produktami i działających nielegalnie.

Bardzo dobrze, że takie kroki są podejmowane i mam nadzieję, że z czasem będziemy sobie coraz lepiej z tym problemem radzić, chociaż przestrzeń jest bardzo trudna do opanowania.

To prawda. Naszym celem jest oczywiście całkowite wyeliminowanie podróbek. Aby go osiągnąć – potrzebna jest szeroka współpraca: nas jako marketplace’u, sprzedających na nim przedsiębiorców, organizacji branżowych o zasięgu lokalnym i międzynarodowym oraz organów regulacyjnych.

W moim odczuciu problem również nie jest odpowiednio adresowany i nieodpowiednie są często reakcje na różnego rodzaju oszustwa, chociażby na platformach społecznościowych.

Dlatego my, oprócz tego, że inwestujemy w walkę z podróbkami, prowadzimy również kampanie edukacyjne. W Polsce pod hasłem „sPRAWA dla konsumenta” działamy wspólnie z Forum Konsumentów, Centrum Konsumenckim, Stowarzyszeniem Ochrony Konsumentów Aquila i Stowarzyszeniem Euro-Concret. Wierzymy, że dzięki takim działaniom konsumenci będą czuli się bezpieczniej i będą wiedzieli, jak zareagować, gdyby coś poszło nie tak podczas zakupów.

Moje ostatnie pytanie dotyczy projektu Perły Rynku Kosmetycznego organizowanego przez nasze wydawnictwo. Zasiada Pani w tym roku w gronie jurorów. Jest to projekt szczególny, ponieważ w nim praktycy, osoby odpowiadające w firmach handlowych za asortyment, oceniają marki i produkty na wielu poziomach, od designu, składu, po działania marketingowe i cenę. Co z perspektywy Amazon jest istotne, na co patrzycie, kiedy podejmujecie współpracę z markami i na co Pani będzie zwracała szczególną uwagę?

Jako jurorka i konsumentka zarazem będę zwracać uwagę na wiele detali – od estetyki opakowania przez jakość i skład produktu, zadając sobie podstawowe pytanie: „Czy ja, Katarzyna, chciałabym taki produkt mieć swojej szafce?”. Nie mogę jednak pominąć kontekstów zawodowych.

Priorytetem dla Amazon jest klimat. Zobowiązaliśmy się osiągnąć neutralność węglową do 2040 r. Jedną z naszych inicjatyw jest program Climate Pledge Friendly, który wkrótce zacznie działać także w Polsce. Na Amazon.pl zostanie uruchomiona specjalna podstrona, gdzie klienci znajdą produkty zrównoważone i mające certyfikację np. agencji rządowych, niezależnych laboratoriów czy organizacji non profit. Dla mnie, z punktu widzenia jurorki w konkursie, aspekt ekologiczny będzie wyjątkowo ważny. Liczę na to, że wśród produktów, które biorą udział w konkursie, odkryję prawdziwą perłę.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
17.06.2024 10:22
Bogdan Wójcik, PerfumeCraft: czas odzyskać utracone przez Polskę pozycje na światowym rynku perfum — dzięki studiom z perfumiarstwa
Bogdan Wójcik to osoba stojąca za marką PerfumeCraft i nowym kierunkiem na katowickiej Akademii Górniczej.Bogdan Wójcik, PerfumeCraft
Akademia Górnośląska w Katowicach wprowadziła innowacyjny i jedyny w Polsce program studiów — Perfumiarstwo. Powstanie tego kierunku jest odpowiedzią na szybko rozwijającą się branżę perfum, napędzaną postępem technologicznym i ewoluującymi preferencjami konsumentów. Kierunek ten nadzoruje Bogdan Wójcik, znany twórca zapachów i analityk perfum, a także autor artykułów na Fragrantica i prowadzący blog PerfumeCraft.

Jakie główne cele i aspiracje przyświecały przy tworzeniu tego nowego kierunku studiów podyplomowych z perfumiarstwa na Akademii Górnośląskiej?

Na przestrzeni lat obserwowaliśmy wzrost zainteresowania perfumami i perfumiarstwem w Polsce. Aby odpowiedzieć na rosnące potrzeby rynku oraz pasje wielu entuzjastów tej sztuki, Akademia Górnośląska postanowiła stworzyć nowy kierunek studiów podyplomowych z perfumiarstwa.

Na całym świecie, z niektórym opóźnieniem również w Polsce, zapotrzebowanie na wyroby zapachowe rośnie, a więc również rośnie zapotrzebowanie na wykwalifikowanych perfumiarzy. Obserwujemy także wzrost zainteresowania inwestowaniem w marki własne związane z kosmetyką i perfumami. Z innej strony, sztuka tworzenia kompozycji zapachowych nadal pozostaje wiedzą tajemną, dostępną wyłącznie dla wybranego grona osób, które zostały skierowane do szkół perfumiarskich przez wielkie koncerny.

Naszą misją jest zatem upowszechnienie tej wiedzy, promowanie sztuki perfumowej, kształcenie polskich perfumiarzy, którzy będą umieli tworzyć zapachy dla siebie i innych.

W jaki sposób zmieniające się trendy konsumenckie wpłynęły na kształt i zakres oferowanych treści na tym kierunku?

Zaczęliśmy od kierunku Aromaterapia, w ramach którego prowadzone są zajęcia z perfumiarstwa. Tworzenie perfum cieszyło się takim powodzeniem, że kolejnym krokiem musiało być powstanie kierunku o tym profilu.

W przeszłości kilkukrotnie na różnych uczelniach próbowano tworzyć kierunki o tej tematyce, lecz nigdy nie udało się zebrać grupy, nawet dziesięcioosobowej. Wierzymy, że właściwy moment nadszedł właśnie teraz. Wskazuje na to także rosnące zainteresowanie nie tylko perfumami niszowymi czy kraftowymi, lecz także warsztatami zapachowymi oraz zdobywaniem wiedzy w zakresie tworzenia zapachu.

Jakie unikalne umiejętności i wiedzę mogą zdobyć studenci dzięki temu programowi, szczególnie w kontekście zindywidualizowanych kompozycji zapachowych?

Plan studiów był konsultowany przez kilka miesięcy, w tym czasie pieczołowicie dobieraliśmy kadrę potrafiącą sprostać wyzwaniom kierunku oraz przekazać maksymalny zakres niezbędnej dla perfumiarza wiedzy. Oprócz oczywistych teorii i praktyki w zakresie tworzenia kompozycji zapachowych, słuchacze studiów dowiedzą się m.in. o historii perfumiarstwa, rynku składników zapachowych, nauczą się podstaw chromatografii, a nawet poznają podstawy prawa autorskiego. Przygotowaliśmy także coś specjalnego dla osób mających pomysł na biznes – zajęcia z tworzenia wizerunku i pracy nad opracowaniem własnej marki.

image
Tworzenie perfum to nie tylko sztuka i działanie kreatywne, ale także umiejętności techniczne i wiedza, bez której cały pomysł obraca się w niwecz.
Georges Jansoone (JoJan), CC BY 3.0, via Wikimedia Commons

Słuchacze naszych studiów otrzymają trzysemestrowy zastrzyk wyjątkowej wiedzy zgodny z obecnymi trendami perfumiarstwa i potrzeb wymaganych przez rynek zapachowy. Wiedzy dostępnej w zaledwie kilku miejscach na świecie. Od teraz także w Polsce.

Jako doświadczony twórca zapachów, jakie największe wyzwania i możliwości widzi Pan przed absolwentami — w Polsce i globalnie?

Rynek zapachowy w Polsce nie jest duży, a polscy perfumiarze raczej nie są zaliczani do opcji pierwszego wyboru przy tworzeniu kompozycji zapachowych. Bardzo przykro to mówić i uświadamiać sobie, lecz utraciliśmy pewne wypracowywane przez dziesięciolecia pozycje na światowym rynku perfum. Jednak to wcale nie oznacza, że powinniśmy się poddać i nie próbować tych pozycji przywrócić.

Polski rynek perfumeryjny jest zdominowany przez duże zagraniczne marki, co utrudnia ojczystym twórcom zyskanie uznania i popularności. Z innej strony, rosną możliwości na lokalnym rynku niszowym i personalizowanym poprzez tworzenie unikalnych kompozycji zapachowych, które mogą wyróżniać się na tle masowych produktów oferowanych przez dużych perfumowych graczy. Także należy próbować pracować nad budowaniem międzynarodowej renomy, co wymaga czasu, wysiłku i inwestycji, jednak uzyskanie uznania na świecie może spowodować efekt kumulacyjny zainteresowania polskimi zapachami.

Postaramy się jak najlepiej przygotować naszych słuchaczy do tych wyzwań.

Jakie znaczenie ma dla Pana osobiste zaangażowanie w ten projekt i jakie elementy programu są szczególnie bliskie Pana doświadczeniom i pasjom?

Zaangażowanie w ten projekt ma dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ perfumiarstwo to moja wielka pasja i dziedzina, w której spędziłem wiele lat, zdobywając wiedzę i doświadczenie. Wkładanie serca w ten projekt daje mi nie tylko satysfakcję zawodową, ale również możliwość dzielenia się moją wiedzą i inspiracją z nowymi perfumiarzami.

Po zajęciach teoretycznych i praktycznych nasi słuchacze rozpoczną prace dyplomowe nad własnymi kreacjami perfumowymi. Będę mentorem jeden z dwóch grup studenckich. Uważam, że jest to niezwykłe i ekscytujące: na moich oczach powstanie nowe pokolenie polskich perfumiarzy, którzy, mam nadzieję, zwiążą z tą sztuką swoją przyszłość.

Czytaj także: Bogdan Wójcik, PerfumeCraft: Polska nie istnieje w świadomości klienta światowego, bo nie wykreowała ani rozpoznawalnej marki, ani typowo polskiej nuty

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
03. lipiec 2024 09:33