StoryEditor
Wywiady
17.12.2024 18:50

Monika Frydrych, Luare: Brakowało mi polskiej marki, oferującej luksusową pielęgnację, świetne składniki i czyste składy

Monika Frydrych, założycielka nowej polskiej marki Luãre / Fot. mat.prasowe

Postanowiłam podejść do pielęgnacji włosów inaczej. Moim celem było stworzenie marki, która uprości pielęgnację i stanie się odpowiedzią na potrzeby klientek, które nie chcą spędzać trzydziestu minut przed sklepową półką, przytłoczone wyborem produktów. Tak narodziła się idea kapsułowej pielęgnacji włosów – mówi Monika Frydrych, założycielka nowej polskiej marki Luãre.

Co spowodowało, że zdecydowała się Pani na stworzenie własnej marki z kosmetykami do pielęgnacji włosów? Polska w ostatnich kilku latach stała się wiodącym producentem w tej kategorii, od czasów pandemii nowe marki produktów dedykowanych włosom rosną jak grzyby po deszczu… 

Faktycznie, kategoria pielęgnacji włosów w Polsce bardzo rośnie, a nowe marki lub dedykowane włosom linie pojawiają się już chyba każdego dnia. W tym dynamicznie rozwijającym się rynku dostrzegłam jednak dwa znaki zapytania: fokus na markach masowych oraz związany z tym przesyt. Półki drogerii są przepełnione kosmetykami, które często koncentrują się na pojedynczych problemach włosów, co sprawia, że konsumentka czuje się zagubiona. Każda z nas chce mieć przecież nawilżenie, regenerację, blask, miękkość, objętość – ale czy to naprawdę oznacza, że musimy włożyć do koszyka aż pięć różnych produktów? 

Z moich badań, a w toku projektu przeprowadziłam ponad 1500 ankiet, wynika również, że klientki są przytłoczone nie tylko ilością, ale także formą produktów – kształtem, kolorami, intensywnym designem, który jest charakterystyczny dla marek z kategorii pielęgnacji włosów. Okazało się, że mało jest produktów, które rezonują z nimi estetycznie – takich, które chciałyby postawić na swojej półce (a może nawet umieścić w instagramowej relacji?), które niosłyby za sobą atmosferę relaksu i odprężenia.

Ja sama miałam identyczne spostrzeżenia, które stały się bazą dla Luare – brakowało mi polskiej marki, która oferowałaby luksusową pielęgnację, opartą na świetnych składnikach i czystych składach. Marki, która nie przytłaczałaby mnie ilością produktów, ale oferowała przemyślany, łatwy do wdrożenia rytuał. A przy okazji – rezonowałaby ze mną zarówno estetycznie, jak i komunikacyjnie. 

Postanowiłam więc podejść do pielęgnacji włosów trochę inaczej. Zamiast mnożyć włosingowe etapy postawiłam sobie za cel stworzenie marki, która upraszcza pielęgnację i eliminuje chaos. Marki, która będzie odpowiedzią na potrzeby osób poszukujących balansu w codziennym życiu – klientek, które nie chcą spędzać trzydziestu minut przed sklepową półką, przytłoczone wyborem. Tak narodziła się idea kapsułowej pielęgnacji włosów, której bazą jest minimalistyczna, ponadczasowa garderoba, złożona z najlepszej jakości produktów – dokładnie jak w modzie, tylko dla włosów. 

Jakie są główne założenia, filozofia marki Luare? Jaką niszę zapełnią Pani zdaniem te produkty? 

Luare to pierwsza polska luksusowa marka do pielęgnacji włosów, która redefiniuje codzienne rytuały dbania o włosy. Moim celem jest stworzenie ponadczasowej „garderoby kapsułowej”, złożonej z multifunkcyjnych, najwyższej jakości produktów o czystych, dopracowanych składach. Każdy z nich wzajemnie się uzupełnia, tworząc harmonijną całość, niczym idealnie skrojona wełniana marynarka czy kaszmirowy sweter – tylko dla włosów. 

Luare to nie tylko kosmetyki, ale także idea, która łączy minimalistyczną estetykę, ponadczasową funkcjonalność i luksusowe doświadczenie. Tworzę produkty dla osób, które cenią prostotę, jakość i dbałość o detale, a także poszukują harmonii w codziennych rytuałach pielęgnacyjnych. Luare wyróżnia się minimalistycznym podejściem do pielęgnacji oraz luksusową jakością, odpowiadając na dynamicznie rosnące zainteresowanie kosmetykami premium. Zamiast skupiać się na chwilowych efektach, marka stawia na długofalowe wsparcie zdrowia włosów i skóry głowy, przekształcając funkcjonalną rutynę w przyjemny, kompleksowy rytuał. Produkty Luare to odpowiedź na potrzebę uproszczenia codziennych wyborów oraz stworzenia spójnego systemu pielęgnacji, który dba o kondycję włosów na lata.

Czym Luare będzie się wyróżniać spośród produktów obecnych już na rynku? 

Jednym z wyróżników Luare są luksusowe akcesoria do włosów, tworzone ręcznie z surowców pochodzenia naturalnego, w najlepszych na świecie manufakturach w Szwajcarii i Francji. Zamiast plastikowych, masowo produkowanych dodatków, Luare oferuje akcesoria wykonane z naturalnych, szlachetnych materiałów. Misją marki jest redefinicja kategorii akcesoriów do włosów – pragniemy podnieść ich standard i uczynić z nich przedmioty nie tylko funkcjonalne, ale również designerskie i trwałe.

To, co istotne, to fakt że Luare bazuje na społeczności, która odegrała kluczową rolę w procesie tworzenia produktów. Od samego początku wierzyłam, że najlepsze rozwiązania powstają we współpracy z klientami. Sugestie, potrzeby i opinie zebrane podczas moich badań stały się podstawą finalnych decyzji dotyczących składu, zapachu, designu, a nawet kolorystyki opakowań. Dzięki tej współpracy każdy produkt jest odpowiedzią na prawdziwe potrzeby klientów. 

image
Luare ma być marką, będącą odpowiedzią na potrzeby osób poszukujących balansu w codziennym życiu
Fot. mat.prasowe

Od strony estetycznej marka była inspirowana minimalizmem i portugalskim wybrzeżem. Opakowania zostały wykonane z surowej tektury, której faktura przypomina piasek. Na ich frontach widoczne są tłoczenia w kształcie fal, a butelka olejku z matowego szkła nawiązuje do szkła wygładzonego przez wodę. Grzebień, kluczowy punkt naszej kolekcji, jest inspirowany wydmami stworzonymi przez wiatr.

Cała koncepcja marki opiera się na harmonii, organicznych kształtach i stonowanej kolorystyce – beżach i zieleniach, które przywodzą na myśl naturę i spokój. Nawet zapach naszych produktów, który powstał we współpracy z jednym z najstarszych domów zapachowych w Szwajcarii, przywodzi na myśl leniwe popołudnie nad oceanem – z nutami rozgrzanego piasku, drzew pomarańczowych, pobliskiego lasu, jaśminu i wtopionego w skórę kremu do opalania.

Skąd wzięła się nazwa marki, i co ona oznacza? 

Nazwa marki "Luare" jest to portmanteau dwóch portugalskich słów: lua (księżyc) i mare (ocean). Symbolizuje balans i blask, który przejawia się zarówno w naszym wnętrzu, jak i na zewnątrz.

Ile czasu trwały przygotowania, opracowanie planu działań? Od czego Pani rozpoczęła ten cały proces?

Przygotowania trwały ponad dwa lata. Początkowy etap polegał na sukcesywnym zbieraniu środków, ponieważ projekt był bootstrapowany, a ja przygotowywałam się finansowo do rezygnacji z pracy na etacie. W tym czasie (pierwszy rok) pracowałam jeszcze w Zalando, gdzie prowadziłam zespół PR-owy na Europę Środkowo-Wschodnią i Benelux.

Pierwszy rok to też czas poszukiwania inspiracji, analizowania trendów, przeprowadzania badań rynku i definiowania potrzeb klientów. Następnie skupiłam się na znalezieniu odpowiednich partnerów, co okazało się najtrudniejszym zadaniem w całym projekcie. Na przykład grzebienie naszej marki produkuje manufaktura w Szwajcarii, która współpracuje z najbardziej luksusowymi markami na świecie. Tych firm nie znajduje się w Google. Co ciekawe, na początku odmówili współpracy, ale wtedy postanowiłam ich odwiedzić i po długiej rozmowie udało mi się przekonać ich do wspólnego projektu. Dziś to mój ulubiony partner biznesowy, z którym tworzymy właśnie kolejny, wyjątkowy dla nas obu produkt, pod który stawiają całą linię produkcyjną, czego nie robili od początku swojego istnienia, czyli od przeszło 70 lat. To doświadczenie utwierdziło mnie w przekonaniu, jak ważne w biznesie są relacje. 

Drugi rok był już poświęcony pracy nad konkretnymi produktami, w tym opracowywaniu formuł kosmetyków oraz designu opakowań czy przygotowywaniu całej identyfikacji wizualnej oraz planu działania na czas, gdy marka będzie blisko startu. 

Jak opracowywana była koncepcja marki? Chodzi mi o identyfikację wizualną, projekt i logo, oraz decyzję, jakie produkty wejdą w skład linii? 

Etap poszukiwania inspiracji był chyba moim ulubionym, ponieważ tematy związane z designem i sztuką są mi bardzo bliskie. Inspiracja wizualna dla Luare przyszła bardzo naturalnie, bo w tamtym czasie razem z rodziną mieszkałam w Portugalii, 4 kilometry od oceanu, zaraz pod Lizboną. Ocean był dla mnie zawsze ogromnym źródłem inspiracji, fascynowała mnie jego siła, a jednocześnie spokój, który ze sobą niesie. Z resztą nawet w moim salonie wisi obraz artystki młodego pokolenia, Alex Woronowskiej, z serii "Oceany". Tak więc portugalskie wybrzeże stało się naturalnym punktem wyjścia dla całej estetyki marki. Kształty produktów, tekstura opakowań, kolorystyka, a nawet nazwa i sygnet marki który tworzą cztery litery "L" układające się w fale zostały zainspirowane tym wyjątkowym miejscem – jednak w bardzo nieoczywisty, wymykający się pojęciom sposób. 

Od początku wiedziałam też, z kim chcę współpracować przy tworzeniu identyfikacji wizualnej. Wybrałam studio projektowe, którego prace śledziłam od dawna i którego estetyka – lekko retro, ale w nowoczesnym wydaniu – bardzo ze mną rezonowała. 

Decyzja o tym, jakie produkty znajdą się w pierwszej kolekcji, też była dość naturalna. Wiedziałam, że Luare ma być kapsułową garderobą dla włosów, minimalistyczną i ponadczasową. Taką idealną podstawą codziennej pielęgnacji. Dlatego skupiłam się na stworzeniu solidnej bazy: szamponu, odżywki i hybrydowego, lekkiego olejku do włosów – trzech kluczowych produktów, które są fundamentem zdrowej rutyny pielęgnacyjnej.

Do tej podstawowej linii kosmetyków dodałam luksusowe akcesoria, które stanowią przedłużenie pielęgnacyjnego rytuału i mają nie tylko funkcję praktyczną, ale również estetyczną. Grzebień o szerokich zębach, idealny do rozczesywania włosów, wczesywania odżywki czy masażu skóry głowy, do tego klamry, spinki i gumki, które wspierają stylizację i dodają codziennej rutynie odrobinę luksusu. Wybór tych akcesoriów wynikał z potrzeby stworzenia kolekcji kompletnej, minimalistycznej i przemyślanej, która łączy funkcjonalność z ponadczasowym designem.

Kwestia moim zdaniem najbardziej wymagająca to składy produktów, opracowanie formuł, certyfikaty i normy, produkcja, uwzględnienie CSR – czyli te najbardziej specjalistyczne zagadnienia. Jaki był Pani udział w tej części całego przedsięwzięcia? 

Tematy związane z formułami, certyfikatami czy spełnieniem norm były dla mnie najbardziej wymagającą częścią całego przedsięwzięcia, głównie dlatego, że nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w procesie NPD. Pracując dla globalnych firm, takich jak L’Oréal czy Coty, zajmowałam się przede wszystkim komunikacją, a produkty często były już gotowe i po prostu przekazywane nam do dalszej pracy. Dlatego tworzenie Luare od podstaw było dla mnie nowym, ogromnym wyzwaniem.

Pomogło to, że mam duże szczęście do ludzi i szeroką siatkę kontaktów. Od samego początku w całym procesie mogłam liczyć na wsparcie ekspertów branżowych – często moich koleżanek i kolegów z poprzednich miejsc pracy. Trafiłam też na fantastyczną mentorkę – wybitną specjalistkę w swojej dziedzinie, która pomogła mi zrozumieć i przejść przez najbardziej skomplikowane etapy. To właśnie ona była moim największym wsparciem, doradzając, konsultując i dzieląc się swoim doświadczeniem na każdym kroku. Nie wiem, czy bez jej pomocy byłabym w stanie podjąć się tego wszystkiego.

Choć to ja prowadziłam i nadzorowałam cały proces i ode mnie wyszła inspiracja i cały koncept, oczywiście nie zrobiłam tego w pojedynkę. Poszczególne aspekty, takie jak bezpieczeństwo produktów czy zgodność z normami, konsultowałam z safety assessorami oraz doświadczonymi laboratoriami. Współpracowałam z nimi też przy tworzeniu formuł, które są nie tylko skuteczne, ale również zgodne z filozofią czystych składów, które od początku były dla mnie priorytetem.

Tematy związane z CSR były mi z kolei bardzo bliskie już wcześniej. To naturalne przedłużenie mojego doświadczenia w pracy w branży, gdzie odpowiedzialność społeczna i zrównoważony rozwój coraz częściej stają się kluczowymi elementami strategii marek. Dlatego przy Luare od początku zadbałam o to, by wszystkie produkty – od kosmetyków po akcesoria – powstawały z poszanowaniem środowiska i etycznych standardów.

Kiedy kosmetyki trafią na rynek i jak będzie wyglądać ich dystrybucja? Będą dostępne stacjonarnie na półkach drogerii lub perfumerii, czy stawia Pani na sprzedaż online?

Od 6 grudnia działa juz sklep internetowy Luare. Na ten moment skupiam się na rozwoju własnego kanału e-commerce, by zbudować solidne fundamenty i osadzić markę na rynku. Pierwotnie planowałam poświęcić pierwszy rok działalności właśnie na rozwój tego kanału sprzedaży. 

Miłym zaskoczeniem było jednak to, że już w dniu startu marki odezwały się do mnie dwie bardzo duże sieci handlowe zainteresowane współpracą. Obecnie prowadzę rozmowy z kilkoma większymi sieciami oraz luksusowymi concept store‘ami, zarówno on- jak i offline’owymi, które podzielają wizję i filozofię marki. 

Jakie produkty, gadżety do włosów będą uzupełniać linię produktów kosmetycznych? Widziałam na Instagramie marki, że uznaniem spotkały się grzebienie do włosów – rzeczywiście, bardzo zwracające uwagę…

Oprócz kosmetyków, takich jak szampon, odżywka i olejek do włosów, które stanowią fundament kapsułowej kolekcji Luare, wprowadziłam także wyjątkowe akcesoria do włosów, które szybko zyskały uznanie w mediach społecznościowych, co następnie pozytywnie odbiło się na sprzedaży. Szczególnym zainteresowaniem cieszy się grzebień do włosów, który szybko stał się jednym z najbardziej pożądanych produktów w naszej ofercie.

image
Grzebień The Coastal Comb jest wykonany z acetatu celulozy, nazywanego także szylkretem
Fot. mat.prasowe

Grzebień The Coastal Comb to coś więcej niż zwykłe akcesorium – to unikalna i zupełnie nowa jakość na polskim rynku. Wykonany z acetatu celulozy, nazywanego także szylkretem, jest nie tylko przyjazny środowisku, ale także delikatny dla włosów, trwały i ponadczasowy. Klientki na socialach piszą, że jest to produkt, który wykracza poza kategorię kosmetycznego akcesorium – jest  sztuką użytkową, produktem, który pięknie wygląda na łazienkowej półce oraz jest przy okazji bardzo instagramowym obiektem, który chce się fotografować.

Oprócz grzebienia, nasza kolekcja obejmuje także luksusowe klamry i spinki do włosów, które powstają ręcznie w renomowanej manufakturze we Francji. Są one połączeniem minimalistycznego designu i najwyższej jakości wykonania, co wyróżnia je na tle masowo produkowanych plastikowych akcesoriów. Dopełnieniem kolekcji są jedwabne gumki do włosów, wykonane z najwyższej jakości włoskiego jedwabiu, w butikowym atelier na południu Polski. Cała linia akcesoriów jest przemyślana tak, aby tworzyć harmonijną całość z kosmetykami, ale też pasować do siebie nawzajem. 

Czy odważyłaby się Pani na tak odważny krok, jakim jest stworzenie marki kosmetycznej, gdyby nie lata doświadczeń w tej branży i świetna jej znajomość? Co pomogło Pani najbardziej? 

Myślę, że lata doświadczeń w branży beauty, znajomość rynku i network, który zbudowałam przez te wszystkie lata, miały kluczowe znaczenie. Jestem osobą, która podejmuje decyzje bardzo świadomie i z rozwagą, a start marki kosmetycznej był dla mnie poważnym krokiem, poprzedzonym gruntownym przygotowaniem. To była przemyślana, zaplanowana i osadzona w realiach rynkowych decyzja. 

To, co najbardziej mi pomogło, to właśnie siła networkingu i wsparcie osób, które znałam i którym ufałam. Choć proces tworzenia produktu był dla mnie czymś zupełnie nowym, bo wcześniej w pracy dla globalnych firm zajmowałam się gotowymi produktami, znałam ekspertów, do których mogłam zwrócić się o pomoc i którzy wspierali mnie w tym procesie. 

Wiedza o konsumentach, trendach i e-commerce, którą wyniosłam z wcześniejszych miejsc pracy, była z pewnością dodatkowym atutem. Zawsze interesowałam się tym, czego ludzie potrzebują, jakie są ich oczekiwania i w którą stronę zmierzają trendy. To pozwoliło mi spojrzeć na cały projekt z odpowiedniej perspektywy.

Ale kluczowe było też moje podejście. Wiedziałam, że aby odnieść sukces, muszę się temu w pełni poświęcić. Postawiłam siebie w sytuacji bez wyjścia – zrezygnowałam z pracy etatowej, aby skupić się wyłącznie na budowie marki. Oczywiście odpowiednio się do tego przygotowałam, ale chciałam uniknąć sytuacji, w której mam „plan B,” który mógłby mnie rozpraszać. W psychologii mówi się, że gdy mamy plan awaryjny, to często podświadomie osłabia naszą determinację. Ja wiedziałam, że chcę się skupić w 100 procentach na tym projekcie, bo tylko wtedy mogę osiągnąć sukces.

W jaki sposób chce Pani promować Luare? 

Luare zostało zbudowane na społeczności. Jeszcze na długo przed startem marki, na długo przed wydaniem pierwszej złotówki, pytałam klientki o preferencje dotyczące składników, zapachu, opakowań czy frustracji związanych z pielęgnacją włosów. Zebrane odpowiedzi miały wpływ na niemal każdy aspekt powstawania marki. W tym kontekście naturalnym było budowanie komunikacji w oparciu o media społecznościowe, storytelling i współpracę z wybranymi twórcami. Duże znaczenie mają także działania PR. Pierwsze efekty działań już są widoczne – w zeszłym tygodniu marka została wyróżniona w publikacji przez magazyn Vogue, z czego jestem bardzo dumna. 

W najbliższej przyszłości planuję intensyfikację działań social mediowych i digital marketingowych ale także crossowe współprace z markami spoza branży beauty. Celem jest dotarcie do moich klientek w miejscach, w których realnie spędzają czas. 

W planach jest docieranie do polskich konsumentek, czy również próba zdobycia klientek poza granicami kraju?

Mam też ambicje międzynarodowe. Moim długofalowym celem jest z pewnością ekspansja na rynki zagraniczne, ponieważ oferowane przez Luare produkty bazują na ponadczasowości i designie, który wykracza poza standardy jednego, konkretnego rynku. Z tą myślą powstawały opakowania, które już na starcie są gotowe do internacjonalizacji. Jednocześnie dbam o to, by Luare było dostępne i bliskie polskim konsumentom, ponieważ to oni od początku są fundamentem naszej marki.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
20.02.2025 14:28
Edyta Kresińska: 2025 to czas zmian w branży, przed nami nowe podejście do organizacji pracy
Edyta Kresińskamat.prasowe

Zmiany, choć ich nie lubimy, bo często znajdują się poza naszą strefą komfortu, motywują do działania. Powodują ruch, a to oznacza, że nie stoimy w miejscu, lecz się rozwijamy. I tak jest w moim przypadku – mówi Edyta Kresińska, manager marketingu, od 20 lat związana z rynkiem farmaceutycznym, kosmetycznym i FMCG.

Początek 2025 roku przyniósł w firmach wiele zmian personalnych, również w szeroko pojętej branży kosmetycznej i beauty. Widzę to, obserwując prawie codziennie publikacje na serwisie LinkedIn – wielu specjalistów z wieloletnim doświadczeniem odchodzi z dotychczasowych miejsc pracy, szukając innych dróg rozwoju. Jedni mówią o wypaleniu zawodowym, inni – poszukują nowych dla siebie ścieżek oraz sposobów na wykorzystanie swojej wiedzy i doświadczenia w branży. Jak jest w Twoim przypadku?

To bardzo dobre pytanie w kontekście Nowego Roku i nowych początków. Jako coach odpowiem: to bardzo rozwijające! Zmiany, choć ich nie lubimy, bo często są poza naszą strefą komfortu, motywują do działania i do dalszego rozwoju. Powodują ruch, co oznacza, że nie stoimy w miejscu. A jak nie stoimy, to znaczy, że się rozwijamy, i że idziemy do przodu! I tak jest w moim przypadku. 

Ja także zauważyłam duże roszady kadr, śledząc na bieżąco serwis LinkedIn i nasze portale branżowe. Zwróciłam uwagę na core’owe zmiany personalne, bo w dużej mierze te roszady dotyczą kadry najwyższego szczebla w organizacjach. Tak też było i w moim przypadku. Uważam, że zadecydowałam o zmianie w najlepszym momencie, w jakim mogłam to zrobić, rozstając się z Drogeriami Jawa

Jak oceniasz spędzony tam czas pod kątem rozwoju, osiągnięć?

Muszę przyznać, że mam duże poczucie satysfakcji z tego projektu. Ponad siedem lat uczestnictwa w rozwoju tej sieci było ciekawym doświadczeniem, pracą wymuszającą niestandardowe podejście do wielu aspektów biznesu. Fantastyczne projekty i ludzie, zwłaszcza mój zespół pionu marketingu. Zostawiłam tam swoje zawodowe serce.

Jakie będą teraz Twoje dalsze kroki?

Uwielbiam powiedzenie „Kiedy Bóg zamyka drzwi, to zawsze otwiera okna”. W moim przypadku pootwierał ich bardzo wiele na raz. Prowadzę interesujące rozmowy, dotyczące pozostania na rynku retail w naszej branży, projektu w mediach ogólnopolskich czy własnego autorskiego pomysłu na kanał streamingowy. To opcje, które rozważam – i o czymś niebawem zadecyduję. Ale jednak w pierwszej kolejności muszę dać sobie czas na regenerację i odpoczynek po bardzo burzliwej końcówce roku 2024. 

Jeśli chodzi o rynek pracy, to myślę, że możemy zauważyć pewien wpływ najmłodszych generacji, które mają do pracy inne podejście: przykładają większą wagę do swoich potrzeb i wartości, dbają o work-life balance. I nie chcą, by praca zawodowa zdominowała ich życie, jak to często dzieje się to w przypadku naszego pokolenia…

Mimo, że nie jestem reprezentantką najmłodszej generacji, w obecnym czasie najbardziej cenię rozsądek, zachowanie balansu między życiem prywatnym i zawodowym oraz takie projekty, które cieszą mnie, wpisując się w moje naturalne predyspozycje. I tego teraz szukam. Myślę, że moi koledzy dyrektorzy, kadry zarządzające w podobnym wieku, niekoniecznie chcą ciągle trzymać się utartych schematów, “po linii” naszego CV. 

Zwróć uwagę, ile powstaje autorskich, eksperckich projektów w przestrzeni chociażby LinkedIn. Tworzą się marki osobiste, np. Małgosia Włodarczyk – marketer kosmetyczny, czy Zbigniew Rećko i dr Agnieszka Kozak. Dobrym przykładem jest również Kamila Perka ze swoim #KupujęZawodowo

My, osoby z doświadczeniem zawodowym, chcemy się dzielić dobrą, praktyczną wiedzą w nowoczesny sposób, wykorzystując do tego kanały używane przez wszystkie pokolenia obecne na rynku pracy. 

Co istotne, w roku 2025 mamy trzy pokolenia aktywne zawodowo. Musimy ze sobą rozmawiać i uczyć się od siebie nawzajem, wykorzystując najlepiej jak się da nasze osobiste talenty i potencjał technologii: AI, social media, nowe podejście do organizacji pracy dla trzech równorzędnych pokoleń. I może to jest ten powód wielu zmian? To ten właściwy czas na zmianę pracy oraz podejścia do tego, co zawodowo robimy.  

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
13.02.2025 07:30
Jakub Żurowski, Avon Operations Polska: Będziemy kontynuować inwestycje w badania i rozwój
Jakub Żurowski, dyrektor fabryki Avon Operations Polskamat.prasowe 

Rok 2024 był czasem dobrze wykorzystanych szans, z trudnych momentów wyciągnęliśmy wiele cennych lekcji, które będą procentować w kolejnych latach – mówi Jakub Żurowski, dyrektor fabryki Avon Operations Polska. Najbliższa przyszłość firmy to, w jego ocenie, stawianie na badania, innowacyjność i zrównoważony rozwój.

Spotykamy się na początku 2025 roku, muszę więc zacząć od podstawowego pytania: jak ocenia Pan miniony rok z perspektywy biznesowej?

Rok 2024 był dla naszej fabryki czasem wyjątkowego wyzwania, które stało się jednocześnie ogromną szansą na rozwój. Był to rok pełen zmian i intensywnej pracy, które pozwoliły nam na znalezienie nowych rozwiązań. 

Uważam, że ten sukces zawdzięczamy przede wszystkim zaangażowaniu naszego zespołu inżynierów i specjalistów, którzy nie tylko sprawnie zarządzają procesami produkcyjnymi, ale również aktywnie wprowadzają innowacyjne rozwiązania. To ich wysokie kwalifikacje i zdolność szybkiego reagowania na zmieniające się warunki stanowią nasz kluczowy atut i pozwoliły nam sprawnie się dostosować. 

Patrząc wstecz, jesteśmy dumni, że z trudnych momentów, które się pojawiły, wyciągnęliśmy wiele cennych lekcji, które będą procentować w kolejnych latach. Rok zamykamy z poczuciem satysfakcji i zapałem do dalszego rozwoju, a ja oceniam go jako rok dobrze wykorzystanych szans.

A jaki Pańskim zdaniem będzie 2025 rok dla producentów marek kosmetycznych? Będzie trudniejszy?

Na pewno dynamiczny! Nadchodzący rok zapowiada się niezwykle intensywnie, a my z entuzjazmem patrzymy na wyzwania, które przed nami staną. Rynek kosmetyczny nieustannie się zmienia, dlatego w 2025 roku chcemy być nie tylko producentem, ale przede wszystkim zaufanym partnerem, wspierającym tworzenie innowacyjnych produktów.

Naszym celem będzie umacnianie pozycji na rynku poprzez rozpoznawanie potrzeb zarówno dużych korporacji, jak i mniejszych marek. W odpowiedzi na rosnące zainteresowanie minimalizmem i wielofunkcyjnością, stawiamy na produkty łączące kilka funkcji, co upraszcza codzienną rutynę pielęgnacyjną. 

Biorąc pod uwagę również nasilające się już od lat oczekiwania od branży, by działała bardziej w duchu zrównoważonego rozwoju, my również kładziemy nacisk na te aspekty naszej działalności, wprowadzając bardziej „odpowiedzialne” opakowania i składniki. Nasze zaangażowanie w innowacje w pielęgnacji skóry niewątpliwie pozwala nam tworzyć produkty, spełniające oczekiwania klientów. 

Będziemy kontynuować inwestycje w badania i rozwój, aby wprowadzać nowoczesne rozwiązania poprawiające jakość życia. Wierzymy, że piękno to nie tylko wygląd zewnętrzny, ale także dobre samopoczucie i zdrowie. Dlatego będziemy promować holistyczne podejście do urody, wspierając zdrowy styl życia i pomagając klientom w osiąganiu harmonii i równowagi.

Jakie najważniejsze wyzwania stanęły przed zespołem Avon Operations Polska i fabryką w Garwolinie, w związku z rozpoczęciem produkcji kontraktowej dla zewnętrznych marek?

W obliczu dynamicznych zmian na rynku musieliśmy szybko adaptować nasze procesy i strategie, co wymagało od całego zespołu ogromnej elastyczności i zaangażowania. Wyzwania, z którymi się mierzyliśmy, otworzyły przed nami jednak nowe możliwości – zarówno w zakresie doskonalenia naszych produktów, jak i optymalizacji procesów wewnętrznych. Dzięki temu udało nam się zwiększyć efektywność operacyjną, jednocześnie umacniając nasze relacje z kluczowymi partnerami i klientami. 

image
Fabryka Avon Operations Polska, Garwolin
mat.prasowe 

Fabryka oryginalnie jest zaprojektowana i zautomatyzowana do produkcji wysoko skalowej. Z jednej strony jest to nasza przewaga, bo niewielu producentów jest w stanie obsłużyć multimilionowe zamówienia z finansową korzyścią szybkich, zautomatyzowanych procesów. Z drugiej jednak strony konkurujemy z wytwórcami, którzy mają zwinność wynikającą z przystosowania do krótkich serii produkcyjnych. Naszym wyzwaniem jest atrakcyjność w obu segmentach, ale dzięki temu, że marka posiadała krótkie, mniejsze serie w każdym katalogu, byliśmy w stanie dopasować się do potrzeb zarówno dużej, jak i małej produkcji.

Czy może Pan zdradzić, dla ilu (lub dla jakich marek) zaczynacie produkcję? Z jakich krajów?

Mogę… Ale może byłaby to jedna z ostatnich tajemnic, które zdradzę. W 2025 roku produkty z naszej fabryki pojawią się w kilku sieciach i pod różnymi markami. Jednak sama strategia wejścia na rynek, ogłoszenia nowych produktów czy informacje o wytwórcy to własność i przywilej klienta. My mamy za zadanie dostarczyć doskonały produkt zgodnie z kontraktem i przy zachowaniu poufności biznesowej. 

W chwili tej rozmowy wiedzą powszechną jest to, że produkujemy dla The Body Shop oraz właśnie pojawiły się na rynku produkty sygnowane Avon x Sinsay (w obu kanałach dystrybucji – Sinsay i Avon). Jeśli chodzi o kraje, to nie mamy ograniczeń do UE, więc legislacyjnie jesteśmy w stanie sprostać różnym rynkom.

Co skłoniło Avon do otwarcia fabryki na produkcję kontraktową i jakie korzyści marka widzi we współpracy z markami zewnętrznymi?

Zmieniające się warunki rynkowe niejako same pchnęły nas w kierunku takiej zmiany. Chcemy nadal być prężną i nowoczesną fabryką, a także produkować kosmetyki, które będą odpowiadały na aktualne oczekiwania konsumentów. Nasz zakład wyróżnia elastyczność i zdolność do dostosowywania się do zróżnicowanych potrzeb naszych klientów. Potrafimy efektywnie współpracować z dużymi sieciami handlowymi, realizując produkcję marek własnych i spełniając najwyższe oczekiwania jakościowe oraz ilościowe.

Jednocześnie jesteśmy doskonałym partnerem dla mniejszych marek, które poszukują kompleksowego wsparcia – od profesjonalnego doradztwa, przez głęboką znajomość trendów rynkowych, po możliwość realizacji produkcji mniejszych partii. Dzięki naszej wszechstronności i indywidualnemu podejściu możemy odpowiadać na potrzeby najróżniejszych klientów, zapewniając im produkty najwyższej jakości oraz pomoc na każdym etapie współpracy – od pomysłu aż po gotowy produkt. Jest wielu producentów, realizujących produkcje kontraktowe, ale my mamy coś wyjątkowego – nasze możliwości wynikające z efektu skali. Moce produkcyjne, które możemy zaoferować, są kilkukrotnie większe, niż przeciętnej fabryki działającej na rynku.

Kto może u Was produkować? I jak można rozpocząć z Wami współpracę?

To może odpowiem przewrotnie – a kto nie może? Zapraszamy zarówno wszystkie podmioty już istniejące, które eksplorują możliwości zmiany wytwórcy, szukając lepszej ceny, stabilnej jakości czy skali. Ale możemy też oferować współpracę podmiotom, które chcą wejść we współpracę we wprowadzaniu swojego produktu z większym lub mniejszym udziałem Avon. Mamy wszystko pod jednym dachem – od rozwoju, przez produkcję, po dystrybucję. Ale klient może też zdecydować, że jest zainteresowany np. tylko częścią usługi – i taka możliwość istnieje również.

Avon wkroczył też na rynek sprzedaży detalicznej w kilku krajach Europy, a pod koniec minionego roku głośno było o wejściu kosmetyków Avonu do drogerii Rossmann w Polsce. Z jakimi wyzwaniami dla fabryki w Garwolinie wiązała się ta decyzja?

image
Fabryka Avon Operations Polska, Garwolin
mat.prasowe 
Decyzja o wejściu na rynek sprzedaży detalicznej, w tym do drogerii Rossmann w Polsce, wiązała się z koniecznością dostosowania części produkcji pod nowe wytyczne. Chyba największym wyzwaniem była synchronizacja harmonogramów produkcji z wymaganiami sieci detalicznych, ale dzięki doskonałej organizacji sprostaliśmy temu zadaniu. To wszystko wymagało oczywiście pewnej elastyczności produkcji.

Ten przykład świetnie pokazał, że w tak dynamicznej branży, jak kosmetyczna, gdzie trendy zmieniają się błyskawicznie, nasza zdolność do szybkiego dostosowywania produkcji jest ogromnym atutem. Nasz nowoczesny park maszynowy i zaawansowana technologia umożliwiają produkcję szerokiej gamy produktów na dużą skalę. Dzięki temu możemy z powodzeniem spełniać wymagania jakościowe i ilościowe jednej z największych sieci drogeryjnych w Europie.

Czytaj też: Avon już w Rossmannie, rusza wspólna kampania. Rynek: taka kolej rzeczy

Czy planujecie też obecność w kolejnych sieciach lub drogeriach indywidualnych? Czy myślicie nad dalszym poszerzaniem kanałów dystrybucji?

Obecnie nie możemy zdradzać szczegółów dotyczących planów ekspansji, ale mogę zapewnić, że rozwój naszej dystrybucji jest jednym z kluczowych elementów strategii na najbliższe lata. Aktualnie koncentrujemy się na pozyskiwaniu nowych klientów zewnętrznych, co pozwala nam nie tylko na zwiększenie zasięgu naszych produktów, ale także na budowanie długotrwałych relacji biznesowych.

Jednocześnie intensywnie inwestujemy w rozwój naszego działu R&D, ponieważ wierzymy, że innowacyjne rozwiązania i wysoka jakość produktów są fundamentem naszego sukcesu. To także otwiera przed nami możliwości współpracy z innymi zewnętrznymi markami, co uważamy za ekscytującą perspektywę.

Intensywnie inwestujemy w rozwój naszego działu R&D, ponieważ wierzymy, że innowacyjne rozwiązania i wysoka jakość produktów są fundamentem naszego sukcesu.

Jeśli chodzi o poszerzanie kanałów dystrybucji, możemy jedynie powiedzieć, że prowadzimy analizy i rozmowy, które mają na celu zwiększenie dostępności naszych produktów. Priorytetem jest rozwój w sposób przemyślany i dostosowany do potrzeb rynku, a szczegóły dotyczące ewentualnej obecności w nowych sieciach czy drogeriach ogłosimy w odpowiednim czasie.

Jakie procedury i procesy musieli Państwo dostosować w fabryce, aby przejść z modelu sprzedaży bezpośredniej na obsługę klientów detalicznych? Ile czasu na to potrzebowaliście?

Kluczem do sukcesu w naszym przypadku okazało się bardzo bogate i cyklicznie rotujące portfolio Avon. Każdy katalog wprowadza nowe propozycje produktowe dla klientów, co wymaga od nas dynamicznego i elastycznego podejścia. Aby przejść na model obsługi klientów detalicznych, musieliśmy tylko dostosować procesy planowania produkcji, zarządzania zapasami oraz dystrybucji. Cały proces transformacji trwał kilkanaście miesięcy i wymagał od nas ścisłej współpracy między zespołami produkcji, logistyki i sprzedaży.

Drugi obszar działań, które musieliśmy dostosować, to zdobycie certyfikatów, które do tej pory nie były nam potrzebne, a są wymagane przez niektórych klientów. Zaskakujące było dla nas to, jak szybko udało się sprostać wymaganiom poszczególnych systemów. Cóż… Pokazuje to tylko, że zawsze byliśmy na wysokim poziomie, a pewne istniejące standardy trzeba było tak naprawdę tylko nazwać i poddać zewnętrznej certyfikacji.

W tym roku planujecie Państwo udostępnić dla klientów zewnętrznych również nowo powstałe centrum R&D. Jakie usługi i rozwiązania będzie ono oferowało?

Centrum R&D uruchomiliśmy przy naszej fabryce w Garwolinie w ubiegłym roku i dotychczas koncentrowało się ono wyłącznie na marce Avon, jednak w tym roku chcielibyśmy otworzyć je również dla klientów zewnętrznych. Będziemy wtedy w stanie zaproponować szerszą ofertę, umożliwiając nowym klientom wspólne tworzenie i rozwój formuł kosmetycznych czy opakowań na najwyższym poziomie, realizowanym przez profesjonalistów z naszego centrum badawczo-rozwojowego.

Fabryka Avon w Garwolinie ma szerokie możliwości produkcyjne. Jakie typy produktów, Pańskim zdaniem, okażą się najbardziej pożądane przez marki zewnętrzne, zlecające produkcję Avon Operations Polska?

Typy produktów, które cieszą się największym zainteresowaniem, wynikają z naszego doświadczenia oraz możliwości technologicznych, jakie oferujemy. Pierwszym obszarem są perfumy i zapachy. W tej kategorii jesteśmy naprawdę silni – mamy doświadczenie w tworzeniu zarówno klasycznych kompozycji, jak i nowoczesnych, personalizowanych zapachów. To segment, w którym nasza elastyczność produkcyjna i jakość są bardzo doceniane. 

Typy produktów, które cieszą się największym zainteresowaniem, wynikają z naszego doświadczenia oraz możliwości technologicznych, jakie oferujemy. Pierwszym obszarem są perfumy i zapachy. W tej kategorii jesteśmy naprawdę silni.

Drugą kategorią są kosmetyki kolorowe. Tu mówimy o takich produktach, jak pomadki, tusze do rzęs czy podkłady – w tym także te o przedłużonej trwałości lub o wegańskich formułach. Nasze możliwości technologiczne pozwalają na dostosowanie produktów do specyficznych wymagań klienta i aktualnych trendów rynkowych.

Kolejnym obszarem jest pielęgnacja skóry i ciała. Od kremów do twarzy, po balsamy i maseczki – oferujemy szeroką gamę produktów, które mogą być dostosowane zarówno do oczekiwań klientów premium, jak i bardziej przystępnych cenowo marek.

Czwarty segment to produkty do włosów. Dzięki naszym liniom produkcyjnym możemy tworzyć szampony, odżywki i specjalistyczne kuracje, które odpowiadają na potrzeby różnych grup docelowych, od produktów naturalnych po zaawansowane technologicznie rozwiązania.

Współpraca z zewnętrznymi markami wiąże się też z koniecznością dużej elastyczności, która zresztą kilkakrotnie już tutaj padła. Jakie dokładnie technologie i rozwiązania produkcyjne sprawiają, że fabryka w Garwolinie może sprostać różnorodnym wymaganiom?

Elastyczność w produkcji to klucz do sukcesu w naszej branży, a fabryka w Garwolinie jest doskonałym przykładem nowoczesnego, zwinnego podejścia. Dysponujemy zaawansowanym parkiem maszynowym, co, jak już wspominałem, pozwala nam na szybkie dostosowanie procesów do specyficznych potrzeb różnych marek i produktów. Nasze linie produkcyjne są zaprojektowane tak, aby z łatwością zmieniać konfigurację, co umożliwia wytwarzanie szerokiej gamy produktów – od małych serii do masowej produkcji na dużą skalę. Dodatkowo korzystamy z zaawansowanych technologii monitorowania i zarządzania jakością na każdym etapie produkcji.

image
Fabryka Avon Operations Polska, Garwolin
mat.prasowe 

Automatyzacja procesów oraz cyfrowe narzędzia wspierające planowanie i optymalizację pozwalają nam na jeszcze większą precyzję i efektywność. Dzięki temu możemy spełniać różnorodne wymagania zewnętrznych marek, niezależnie od tego, czy chodzi o unikalne formuły, specjalne opakowania, czy dostosowanie produkcji do zmieniających się trendów w branży kosmetycznej. W tak dynamicznym środowisku zdolność do szybkiego reagowania na potrzeby rynku to nasza zdecydowana przewaga rynkowa, która pozwala budować długofalowe, satysfakcjonujące partnerstwa z wieloma markami.

Jakie są długoterminowe plany fabryki w Garwolinie na kolejne lata? Myślicie nad rozbudową, zwiększaniem zatrudnienia?

Pragniemy, aby zakład Avon w Garwolinie był fabryką przyszłości, produkującą również dla innych marek. Mamy ogromne możliwości produkcyjne już teraz, bez rozbudowy. Zwiększenie zatrudnienia będzie nieodzownym elementem, jeśli nasz wzrost produkcji będzie duży, a o rozbudowie czy innych inwestycjach kapitałowych będziemy myśleć, gdy zajdzie taka potrzeba.

Jak skomentuje Pan fakt, że Avon rozwija produkcję kosmetyków w Polsce, a w tym samym czasie Oriflame likwiduje swój zakład i przenosi produkcję do innych krajów UE?

Sytuacja rynkowa bez wątpienia nie należy do najłatwiejszych. Różne marki podejmują własne decyzje, które powstają na bazie różnorodnych i złożonych analiz sytuacji, specyficznych dla danej firmy. My wybieramy inną drogę w oparciu o wartość fabryki, wiedzy, technologii i gotowość do zaspokajania potrzeb Avon lepiej niż producenci zewnętrzni, a jednocześnie otwartość na zarabianie na wykorzystywaniu możliwości, które mamy.

Czytaj też: Oriflame zamyka fabrykę i przenosi produkcję z Polski, pracowników czekają zwolnienia

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. luty 2025 17:54