Spotykamy się na inauguracyjnym spotkaniu tegorocznej edycji kampanii na rzecz profilaktyki raka piersi, Dotykam Wygrywam, razem z którą działa Organique, tworząc produkt-cegiełkę, czyli BIUSTOmydło. Co było motywacją włączenia się w ten projekt?
Może to właśnie ta bliskość kobiet. Profilaktyka raka piersi to temat bardzo kobiecy, a i naszymi klientkami są głównie kobiety, więc kiedy Izabela Sakutova przyszła do nas z propozycją wzięcia udziału w tej akcji, wydało nam się naturalnym przyłączenie się do niej.
Iza przyszła do nas z pytaniem o produkt, który mógłby symbolizować tę akcję i dla nas było jasne, że to musi być BIUSTOmydło, bo my jako marka sprzedawaliśmy dokładnie taki produkt. Kiedyś mieliśmy w swojej ofercie właśnie takie zabawne mydełko w kształcie piersi, więc pojawiło się jako symbol kampanii, jako gadżet, było w zasadzie gotowe w blokach startowych do wypuszczenia na linię produkcyjną. Produkty kosmetyczne kojarzą się z pielęgnacją, ale one są też po prostu blisko naszego ciała. My się myjemy, używamy żelu, którym masujemy ciało pod prysznicem czy w wannie, ale możemy też masować nim piersi. I to nie musi być tylko mycie, ale mycie połączone z samobadaniem, a więc z aktem największej na świecie troski o samą siebie. Już trzeci rok bierzemy udział w tej akcji, bo jest to dla nas po prostu coś bardzo spójnego z naszym DNA marki.
To naturalne połączenie dwóch tematów — pielęgnacji i…
… i pamięci o zdrowiu. Wiadomo, że jest ono ważne, ale często tych tematów się nie łączy. Istnieją niesłusznie osobno, obok siebie, jak gdyby nie było żadnego wspólnego mianownika. Kremujemy się tak, jakby skóra, na którą nakładamy produkt, nie była jednocześnie organem, który może chorować.
Bo pielęgnacja to jest taki rytuał dla siebie. To jest “rozpieszczanie się”, a dbanie o zdrowie kojarzy się jako taki trochę smutny, niechciany obowiązek. Trzeba to robić, chociaż nie jest to stricte przyjemne.
Dokładnie. I to mydło jest, owszem, gadżetem, ale też funkcjonalnym produktem; ładnie pachnie, ma dobry skład, nie przesuszy skóry. Pełni jednak jeszcze inną rolę; ma zwracać uwagę na ważny temat dla zdrowia kobiet, czyli profilaktykę raka piersi. Więc rzeczywiście to, o czym wspomniałaś, to połączenie pielęgnacji i dbania o swoje zdrowie, całkowicie naturalnie wpasowało się w naszą działalność. W opakowaniu jest ulotka informująca o technikach samobadania, więc poza ładnym zapachem i zabawnym kształtem dostarczamy też rzeczowej edukacji dotyczącej zdrowia piersi.
Czy można powiedzieć, że takie działania społecznie odpowiedzialne dla marki są ważne, jakoś wpisują się w jej misję?
Tak, i my staramy się szukać takich inicjatyw będących blisko kobiet. Teraz jest często mowa o samoakceptacji własnego ciała, o ciałopozytywności. I my jako marka chcemy, żeby to było bardziej namacalne, realne. Weźmy choćby balsam do ciała — on jest produktem kosmetycznym, ale użycie go to jest moment, kiedy możemy zastanowić się, czy i jak nasze ciało jest zmęczone. Czy ono wymaga użycia balsamu? Więcej, mniej? Chwilę po prysznicu, przed prysznicem? Chcemy, żeby ta pielęgnacja funkcjonowała w ogólnym rozumieniu tego słowa, żeby ona była takim zatrzymaniem, zastanowieniem się nad wszelkimi potrzebami swojego ciała. Dlatego my szukamy takich inicjatyw, żeby być z tymi kobietami, żeby być z fundacjami, z instytucjami pomocowymi, projektami, akcjami, które zdobywają coraz szersze poparcie społeczne…
Jak np. Różowa Skrzyneczka, która przecież bije rekordy popularności.
I to jest to! Właśnie chodzi o to, żeby ta kosmetyka, ta pielęgnacja, która ma być w pewnym sensie upiększaniem, była pokazana w innym świetle. Jasne, że pielęgnując swoje ciało zwracamy na nie uwagę, ale czy akceptujemy je? Bo wiesz, smarując nogę, smarując rękę mówimy “to jest moje ciało”, “jestem mu bliska”, dotykam swoich piersi, miejmy nadzieję, bez wstydu i skrępowania, to jest jakiś krok do akceptacji swojego ciała. Ale myślę, że jest wiele kobiet, wiele z nas, które nawet z tym mają problem. Mają przed tym opór, żeby naprawdę tak z pełną świadomością ciała posmarować się balsamem i zwrócić uwagę na to, jakie ono jest.
... i to się robi tak pospiesznie, aby szybciej, żeby już zaraz ubrać się w piżamę czy koszulę nocną, bo jeszcze nie daj Bóg naprawdę zobaczymy ten cellulit albo coś podobnego i dopuścimy do siebie jego istnienie. Trochę jakby nie chodziło o pielęgnowanie skóry, ale o umycie samochodu, raz-dwa i z głowy.
Wiesz, my też zwracamy uwagę jak ta nasza cegiełka pachnie, to jest zapach z naszych istniejących już linii kosmetycznych. Może jesteśmy na spotkaniu w sprawie trochę smutnej, bo mówimy o statystykach umieralności na raka piersi, o bólu, cierpieniu, o zagrożeniu, ale jednak chcemy, żeby ta akcja dzięki naszemu kosmetykowi była reprezentowana czymś kosmetycznym, czymś przyjemnym. Mam nadzieję, że ten zapach skusi kogoś do dłuższego zatrzymania się i refleksji nad tym, czy warto dziś ominąć badanie, skoro może ono być elementem rytuału pielęgnacyjnego.