Podczas debaty „Polska rodzina na zakupach. Rodziny w centrum zainteresowania sieci handlowych i firm FMCG” na Kongresie Rynku FMCG 2018, Małgorzata Cieloch tłumaczyła, że w dyskusji na temat praktyk w handlu jest w trudnej sytuacji, bo do UOKiK trafiają sprawy wtedy, kiedy w jakimś obszarze „mleko się rozlało”. - Klienci dzwonią, piszą, bądź informują nas na twitterze, że np. promocja danej sieci jest dla nich krzywdząca i proszą o interwencję urzędu. To z tego punktu obserwuję obecne problemy branży handlowej – zaznaczyła rzecznik UOKiK.
- Można konkurować na różne sposoby, m.in. niską ceną albo dobrym stosunkiem ceny do jakości czy też różnymi innymi metodami. Pamiętam jednak, jak kilkanaście lat temu do urzędu przysłano wyniki przeprowadzonych w Skandynawii badań motywacji konsumentów, które wprawiły mnie wtedy w osłupienie. W tamtym okresie wszystkie analizy postaw konsumentów w Polsce wskazywały jednoznacznie, że dla kupujących liczy się cena, cena i jeszcze raz cena. Podkreślam, że to było ok. 15 lat temu. Tymczasem w Skandynawii konsumenci zwracali uwagę na to, jak dany wyrób jest produkowany, jaki jest jego skład i czy gwarantuje on odpowiednio wysoką jakość. Nie minęło wiele czasu a czynniki wpływające na decyzję naszych konsumentów również się zmieniły – wskazała Cieloch.
Podkreśliła, że cena nadal jest istotna dla wielu polskich rodzin. - Natomiast nie jest ona już jedynym wyznacznikiem. Szukamy też czegoś innego. Poza tym, chciałabym wskazać na całą otoczkę związaną z samym konsumentem. Nie ważne czy ma on 100 mln zł w portfelu, czy tylko 1 złotówkę, nie lubi być oszukiwany. Odkąd istnieje UOKiK, czyli od 30 lat, to jedno się nie zmienia, choć oczywiście było tak już o wiele wcześniej – akcentowała ekspertka. – Dlatego, niezależnie od tego jak duża jest presja na dostarczenie produktu dla grupy osób kierujących się ograniczonym budżetem, wszystko, co związane z daną promocją musi być zgodne z prawem – przypomniała.
Zaznaczyła przy tym, że konsumenci dysponują teraz ogromną siłą. – Nie boję się przyznać, że nie chodzi mi tutaj o siłę UOKiK. To, co jest w stanie zrobić bojkot konsumencki wobec jednej nieprzemyślanej i źle przeprowadzonej akcji promocyjnej ma skalę o wiele większą niż ewentualna kara UOKiK, mogąca wynosić zaledwie do 10 proc. obrotów – podsumowała Małgorzata Cieloch.