Sieć sklepów Topaz działająca w centralnej i wschodniej części kraju to bez wątpienia jedna z najlepiej zorganizowanych spożywczych sieci handlowych w Polsce. Około 20 supermarketów i drugie tyle mniejszych placówek franczyzowych pod szyldem Topaz Express charakteryzuje się dopracowaną koncepcją i organizacją sklepów, bogatym zaopatrzeniem i konkurencyjnymi cenami. A także niezwykle rozbudowaną ofertą produktów chemiczno-kosmetycznych, trudno takie znaleźć w podobnych sieciach detalicznych. W trzech placówkach powstały nawet wydzielone stoiska kosmetyczne, których nie powstydziłyby się wyspecjalizowane sklepy drogeryjne. Jak to się stało, że w warunkach ogromnej konkurencji na rynku drogeryjnym placówki postrzegane jako ogólnospożywcze zdecydowały się postawić na rozwój tej kategorii produktów?
Nawet 200 mkw. pod kosmetyki i chemię
Pierwsze stoisko zostało uruchomione już 8 lat temu w sklepie w Sokołowie Podlaskim. Jego powstanie było podyktowane chęcią rozszerzenia oferty w rozbudowanej właśnie placówce.
– Chcieliśmy, aby klient miał w jednym miejscu jak największy wybór artykułów FMCG. Wówczas konkurencja w tej branży nie była tak duża i ograniczała się tylko do lokalnych przedsiębiorców, a nie sieci międzynarodowych – wspomina Robert Trandziuk, kupiec strategiczny Topaza.
Obecnie sieć posiada trzy sklepy z wyodrębnionymi stoiskami kosmetyczno-drogeryjnymi. Znajdują się one w Sokołowie Podlaskim, w Węgrowie i Pułtusku. W zależności od lokalizacji zajmują od 80 aż do 200 mkw. powierzchni sprzedaży. Oferta liczy około 5 tys. pozycji asortymentowych. Dostępne są wszystkie najważniejsze marki, w tym międzynarodowych koncernów. Głównymi dostawcami są dwie hurtownie: Komplex-Torus z Warszawy oraz Farex z Węgrowa. Sieć współpracuje także z innymi większymi hurtowniami, takimi jak PGD, jak i mniejszymi, lokalnymi, jak hurtownia MDD z Sokołowa Podlaskiego. Topaz podjął także bezpośrednią współpracę z takimi producentami, jak Coty, Nivea, L’Oréal. Robert Trandziuk podkreśla, że stoiska kosmetyczno-chemiczne stanowią uzupełnienie oferty handlowej sklepów. Ich koszty są niewspółmiernie wysokie w stosunku do zysków, jednak najważniejsza jest satysfakcja klientów.
Wspólnie z Jasminem
Specyfika sprzedaży produktów kosmetycznych i drogeryjnych jest odmienna niż innych produktów FMCG. Tu potrzebna jest zupełnie inna ekspozycja towaru, inaczej wyszkolony personel, a jeśli chce się zachować konkurencyjność, to także usługi o charakterze kosmetycznym. Tym bardziej że konkurencja jest już zupełnie inna niż przed ośmiu laty – na rynku działa wiele sieci drogeryjnych, w tym coraz szybciej rozwijające się sieci międzynarodowe. Dlatego w Topazie podjęto decyzję o nawiązaniu współpracy z siecią drogerii Jasmin i pod jej logo stoiska kosmetyczno-drogeryjne przekształcane są w Strefy Piękna.
– Dzięki takiej polityce nasze ekspedientki przechodzą regularne szkolenia, podnoszą swoją wiedzę o produktach, mają także dostęp do szkoleń online. W efekcie tych działań możliwe jest przeprowadzanie w sklepach pokazów makijażu, prezentacja nowości oraz organizowanie konkursów dla klientów. A jednocześnie możemy oferować szeroki asortyment produktów w atrakcyjnych cenach sprzedaży – opowiada Robert Trandziuk.
Dopasowanie do lokalnych potrzeb
Sytuacja na detalicznym rynku ogólnospożywczym, jak i drogeryjnym, powoduje, że Topaz musi bardzo uważnie monitorować to, co robi konkurencja. Dostosowanie się cenowe jest naturalne dla wszystkich oferowanych w sklepach kategorii produktowych. Konieczne jest jednak także coraz lepsze dopasowanie asortymentu kosmetyczno-drogeryjnego do lokalnych potrzeb, jak również niepozostawanie w tyle w sposobie prezentacji oferty handlowej.
– Dbamy o to, aby być liderem na rynku sieci sklepów we wschodniej i centralnej Polsce, jednak w kosmetyce to konkurencja drogeryjna wyznacza nowe kierunki rozwoju tej dziedziny handlu. Zdajemy sobie sprawę, że nie wygramy z potentatami w tym obszarze – zauważa Robert Trandziuk.
Samodzielne strefy kosmetyczno-drogeryjne działają co prawda tylko w trzech sklepach, jednak także w pozostałych oferta tych produktów jest o wiele szersza niż w innych sieciach spożywczych. To w pełni zamierzone działanie, które jest elementem ogólnej strategii Topaza. Chodzi bowiem o to, aby asortyment dostępny w sklepach był możliwe szeroki i zaspokajał naprawdę różne potrzeby klientów. – Nie ukrywam jednak, że w najbliższym czasie będziemy w wybranych punktach handlowych trochę eksperymentowali z asortymentem kosmetycznym. To taki wymóg czasu. Ale nie należy się obawiać, nie uciekamy od naszego podstawowego celu, czyli zaspokojenia potrzeb klienta. Dlatego też jesteśmy bardzo otwarci na współpracę z obecnymi, jak i przyszłymi, partnerami franczyzowymi. Chętnie podzielimy się naszym doświadczeniem. Sami też korzystamy z doświadczeń innych. Po co powielać błędy? Lepiej wyciągać właściwe wnioski i na nich się uczyć – podsumowuje Robert Trandziuk.
Witold Nartowski
zdjęcia: materiały prasowe Topaz
W marcu 2025 roku wartość BaseLinker Index, wskaźnika mierzącego kondycję polskiego e-commerce, osiągnęła rekordowe 153 punkty. Dla porównania, w lutym wynosiła ona 120 punktów, a w marcu 2024 roku – 136 punktów. Oznacza to nie tylko znaczący wzrost w skali miesiąca (o 27,7 proc.), ale także solidną poprawę rok do roku. Warto przypomnieć, że wartość wyjściowa indeksu, ustalona w styczniu 2022 roku, wynosiła 100 punktów.
Analiza danych z 3 tysięcy największych polskich sklepów internetowych pokazuje, że całkowita sprzedaż online w marcu 2025 roku była wyższa niż rok wcześniej o 12 proc. Co ciekawe, zarówno sprzedaż krajowa, jak i zagraniczna zanotowały wzrosty: odpowiednio o 11,3 proc. i 15,9 proc. Sprzedaż cross-border stanowiła 17,13 proc. całkowitej sprzedaży polskich e-commerce’ów.
Wśród najlepiej rozwijających się kategorii znalazły się te, które już wcześniej wykazywały wysoką dynamikę wzrostu: „supermarket”, „zdrowie i uroda” oraz „dom i ogród”. Dane za marzec potwierdzają utrzymujący się trend rosnącego zainteresowania konsumentów zakupami online w tych segmentach, co może być sygnałem do dalszego rozwoju oferty i logistyki w tych obszarach.
Patrick Martin, przewodniczący francuskiego stowarzyszenia pracodawców Medef, ostrzegł w środę, że nowe amerykańskie cła mogą zahamować wzrost gospodarczy Francji i wprowadzić kraj w recesję. W rozmowie z radiem RTL podkreślił, że „istnieje ryzyko zatrzymania wzrostu i wejścia w recesję”, odnosząc się do wpływu ceł USA na francuskie przedsiębiorstwa. Nowe środki ogłoszone przez prezydenta USA Donalda Trumpa weszły w życie tego samego dnia – obejmują one m.in. 104-procentowe cła na towary z Chin, pogłębiając globalny konflikt handlowy.
Martin zaapelował o pilne działania mające na celu poprawę konkurencyjności francuskich firm. Według niego konieczna jest ochrona konsumpcji, co oznacza m.in. unikanie nadmiernego obciążania podatkami gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. W jego opinii, bez takich kroków francuska gospodarka może nie wytrzymać presji wynikającej z polityki handlowej USA.
Na słowa Martina odpowiedział minister przemysłu Marc Ferracci, który w rozmowie z Franceinfo przyznał, że temat jest aktualnie dyskutowany w parlamencie. Jak zaznaczył, chodzi m.in. o możliwość obniżenia podatków produkcyjnych, które od dawna uznawane są za jedną z barier dla konkurencyjności francuskiego przemysłu. Ferracci wezwał również francuskie firmy do wstrzymania inwestycji w Stanach Zjednoczonych ze względu na napięcia handlowe między USA a Europą.
Minister spotkał się we wtorek wieczorem z przedstawicielami francuskiego przemysłu, by omówić potencjalne skutki ceł w kluczowych sektorach – od lotnictwa, przez kosmetyki, po dobra luksusowe. Podkreślił, że odpowiedź Unii Europejskiej musi być „stanowcza i proporcjonalna”, by uniknąć dalszej eskalacji, która mogłaby zagrozić miejscom pracy.