StoryEditor
Rynek i trendy
20.06.2013 00:00

Standard Drogerie Polskie

160-metrowy sklep przy ul. Wodzisławskiej 14 w Żorach jest modelowym dla całej sieci Drogerie Polskie. To tu testuje się nowe rozwiązania, marki i produkty. Każdy, kto działa w sieci lub dopiero chce do niej przystąpić, może tu przyjść i obejrzeć z bliska zastosowane rozwiązania, a potem przenieść je do własnej drogerii. Specjaliści z sieci Drogerie Polskie przygotują za darmo projekt sklepu, udostępnią wszelkie kontakty do dostawców wyposażenia, opracują planogramy rozmieszczenia towaru i jeszcze pomogą ułożyć go na półkach. Podpowiedzą, które kategorie ograniczyć i jak pozbyć się nierotujących produktów, zanim wprowadzi się nowości. Wszystko zostało tu zorganizowane tak, aby  przyciągnąć uwagę klienta i maksymalizować zysk z każdego metra kwadratowego powierzchni sprzedaży. 

Drogeria w Żorach działa w tym miejscu od 2007 r. Sąsiaduje bezpośrednio z apteką,  tuż obok znajduje się również dyskont Biedronka. To pierwszy sklep sieci Visage (sklepy własne firmy dystrybucyjnej Błysk), która dała początek Drogeriom Polskim, w tym roku dostał nowe życie. Został zamknięty na dwa tygodnie i praktycznie stworzony od początku. Jest urządzony w pełni zgodnie ze standardami sieci Drogerie Polskie, wykorzystuje wszystkie jej elementy identyfikacyjne. Sklep został zatowarowany i ekspozycje zbudowano w oparciu o techniki merchandisingowe. To znaczy, że towary dobierane są w oparciu o rankingi najpopularniejszych, najchętniej kupowanych, marek i produktów oraz układane na półki z uwzględnieniem podziału na kategorie i marki.  Planogram   (rozmieszczenie regałów, kategorii i produktów w sklepie) uwzględnia zasadę współkupowania (takie rozplanowanie produktów, by jedne wspierały sprzedaż drugich, pasujące do siebie towary umieszczane są obok siebie) i dopasowywany jest do powierzchni drogerii, jej otoczenia konkurencyjnego i specyfiki sprzedaży. Zawsze około 20 proc. asortymentu stanowią produkty lokalne, dobrze sprzedające się na danym terenie.
We wzorcowej drogerii testowane są nowe rozwiązania, marki i produkty przed wprowadzeniem do całej sieci. Na półkach pojawiły się tu m.in. książki, konfekcja i biżuteria. Główny nacisk położony jest jednak na kategorie gwarantujące drogerii największy obrót: pielęgnacja twarzy, pielęgnacja i koloryzacja włosów, makijaż i zapachy.  Mają one bardzo szeroką reprezentację, ale również wybrano tu produkty, które są najwyżej w rankingach sprzedaży. Nowości wchodzą na półki na zasadzie podmiany za słabiej rotujące.
W drogerii zastosowano nowoczesne, płytsze regały (zmiana z 30 na 20 cm i z 50 na
30 cm w podstawie), by zmniejszyć zapas produktów na półkach. – Dziś nie ma potrzeby utrzymywania dużego stoku magazynowego, dystrybutorzy są w stanie dowieźć towar w  ciągu 24 godzin. Nierotujące produkty na półce to zamrożone pieniądze, które właściciel sklepu mógłby zainwestować w rozwój swojego biznesu – tłumaczy Teresa Jonas, prezes sieci Drogerie Polskie. 
W sklepie zagospodarowano specjalną, ekskluzywną strefę na kosmetyki do makijażu. Utrzymana w czerni dodaje całej placówce elegancji. Choć wykorzystano w niej te same regały, co w całym sklepie (modułowe meble firmy abm), to zastosowana kolorystyka zupełnie zmieniła charakter ekspozycji.
– Kosmetyki do makijażu wymagają odpowiedniej  prezentacji i możliwości testowania. Chcieliśmy z wykorzystaniem mebli systemowych stworzyć ekskluzywną, ale nie onieśmielającą aranżację, w której klient poczuje się komfortowo i nie popędzany przez nikogo odda się przyjemności zakupów – mówi Teresa Jonas.
Wnętrze sklepu oczyszczono z wszelkich stojaków reklamowych marek kosmetycznych. Powstało za to wiele miejsc, m.in., na końcówkach regałów, na prezentację promocyjnej oferty.
Zmiany wprowadzone w drogerii,  spowodowały błyskawiczny wzrost sprzedaży, który nadal utrzymuje się na poziomie 40-60 proc. w porównaniu poszczególnych miesięcy  rok do roku.


Katarzyna Bochner
Zdjęcia: T.Boguta/fotobunkier.pl


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
10.04.2025 10:28
Marcowy skok w polskim e-commerce: BaseLinker Index na rekordowym poziomie
Canva

W marcu 2025 roku wartość BaseLinker Index, wskaźnika mierzącego kondycję polskiego e-commerce, osiągnęła rekordowe 153 punkty. Dla porównania, w lutym wynosiła ona 120 punktów, a w marcu 2024 roku – 136 punktów. Oznacza to nie tylko znaczący wzrost w skali miesiąca (o 27,7 proc.), ale także solidną poprawę rok do roku. Warto przypomnieć, że wartość wyjściowa indeksu, ustalona w styczniu 2022 roku, wynosiła 100 punktów.

image
BaseLinker
Wzrost sprzedaży w marcu w ujęciu miesięcznym to przede wszystkim efekt większej liczby zamówień – o 22,3 proc. więcej niż w lutym – oraz wzrostu średniej wartości zamówienia, która osiągnęła poziom 204,3 zł, co oznacza wzrost o 4,4 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Również dane roczne są pozytywne: liczba zamówień zwiększyła się o 8,5 proc., a średnia wartość zamówienia wzrosła o 3,2 proc.

Analiza danych z 3 tysięcy największych polskich sklepów internetowych pokazuje, że całkowita sprzedaż online w marcu 2025 roku była wyższa niż rok wcześniej o 12 proc. Co ciekawe, zarówno sprzedaż krajowa, jak i zagraniczna zanotowały wzrosty: odpowiednio o 11,3 proc. i 15,9 proc. Sprzedaż cross-border stanowiła 17,13 proc. całkowitej sprzedaży polskich e-commerce’ów.

Wśród najlepiej rozwijających się kategorii znalazły się te, które już wcześniej wykazywały wysoką dynamikę wzrostu: „supermarket”, „zdrowie i uroda” oraz „dom i ogród”. Dane za marzec potwierdzają utrzymujący się trend rosnącego zainteresowania konsumentów zakupami online w tych segmentach, co może być sygnałem do dalszego rozwoju oferty i logistyki w tych obszarach.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.04.2025 12:31
Francuski biznes alarmuje: amerykańskie cła mogą doprowadzić do recesji
(fot. Shutterstock)Shutterstock

Patrick Martin, przewodniczący francuskiego stowarzyszenia pracodawców Medef, ostrzegł w środę, że nowe amerykańskie cła mogą zahamować wzrost gospodarczy Francji i wprowadzić kraj w recesję. W rozmowie z radiem RTL podkreślił, że „istnieje ryzyko zatrzymania wzrostu i wejścia w recesję”, odnosząc się do wpływu ceł USA na francuskie przedsiębiorstwa. Nowe środki ogłoszone przez prezydenta USA Donalda Trumpa weszły w życie tego samego dnia – obejmują one m.in. 104-procentowe cła na towary z Chin, pogłębiając globalny konflikt handlowy.

Martin zaapelował o pilne działania mające na celu poprawę konkurencyjności francuskich firm. Według niego konieczna jest ochrona konsumpcji, co oznacza m.in. unikanie nadmiernego obciążania podatkami gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. W jego opinii, bez takich kroków francuska gospodarka może nie wytrzymać presji wynikającej z polityki handlowej USA.

Na słowa Martina odpowiedział minister przemysłu Marc Ferracci, który w rozmowie z Franceinfo przyznał, że temat jest aktualnie dyskutowany w parlamencie. Jak zaznaczył, chodzi m.in. o możliwość obniżenia podatków produkcyjnych, które od dawna uznawane są za jedną z barier dla konkurencyjności francuskiego przemysłu. Ferracci wezwał również francuskie firmy do wstrzymania inwestycji w Stanach Zjednoczonych ze względu na napięcia handlowe między USA a Europą.

Minister spotkał się we wtorek wieczorem z przedstawicielami francuskiego przemysłu, by omówić potencjalne skutki ceł w kluczowych sektorach – od lotnictwa, przez kosmetyki, po dobra luksusowe. Podkreślił, że odpowiedź Unii Europejskiej musi być „stanowcza i proporcjonalna”, by uniknąć dalszej eskalacji, która mogłaby zagrozić miejscom pracy.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
20. kwiecień 2025 00:22