StoryEditor
Rynek i trendy
15.01.2020 00:00

[SONDA: 2020 W BRANŻY KOSMETYCZNEJ] Teresa Jonas, DP Drogerie Polskie: Nastąpią dalsze przetasowania wśród sklepów detalicznych

W 2020 roku będziemy świadkami dalszego przetasowania na rynku sklepów detalicznych. Silne   otoczenie konkurencyjne będzie wpływało na dalszą konsolidację rynku – mówi Teresa Jonas, prezes zarządu sieci DP Drogerie Polskie i firmy dystrybucyjnej Błysk. Podkreśla, że kosmetyki nadal najchętniej kupowane są w drogeriach, a internet nie odbiera im klientów. – Kanały te wzajemnie się przenikają i uzupełniają – dodaje.

Jaki będzie rok 2020 r. dla firm handlowych działających na rynku kosmetycznym?

Za sprawą poprawiającej się sytuacji materialnej Polaków, a także trendom i zmianom nawyków zakupowych związanych z używaniem kosmetyków, rynek drogeryjny w Polsce stale rośnie. Nie oznacza to jednak, że będzie to łatwy i przyjemny biznes dla wszystkich firm działających w tym sektorze. W 2020 roku będziemy świadkami dalszego przetasowania na rynku sklepów detalicznych. Silne i dynamicznie działające otoczenie konkurencyjne będzie z pewnością wpływało na dalszą konsolidację rynku i poszukiwanie przez prywatnych przedsiębiorców sposobów na zabezpieczenie i rozwój swojego biznesu.

Jak ocenia Pani kondycję polskiego detalu i hurtu w segmencie kosmetycznym? Jakie są tendencje?

Podobnie jak w innych sektorach handlu, kondycja polskich firm reprezentujących branżę kosmetyczną wydaje się być stabilna. Sytuacja jednak może ulec pogorszeniu ze względu na wzrost kosztów pracowniczych, presji na marże ze strony dyskontów i sieci zagranicznych drogerii, a także niski budżet na marketing, modernizację czy wdrażanie nowoczesnych rozwiązań. Polski handel drogeryjny, aby mógł skutecznie konkurować na rynku, wymaga szeroko pojętych inwestycji w zasadzie w każdym obszarze a przy rosnących kosztach prowadzenia działalności jest to po prostu niemożliwe.

Czy z Państwa danych wynika, że sklepów kosmetycznych ubywa? Czy jest to stała tendencja?

Spadek liczby sklepów detalicznych wszyscy obserwujemy od kilkunastu lat. Przy tak mocnej konkurencji ze strony zagranicznych sieci jest to nieunikniony proces, który bardziej lub mniej dotyka polskich przedsiębiorców. Aby utrzymać się na mapie handlu detalicznego i sprostać wyzwaniom, jakie dyktuje konkurencja, konieczne są zmiany, stałe monitorowanie trendów i upodobań konsumentów, którzy decydują, gdzie chcą dokonywać zakupów.

Jakie trendy konsumenckie będą miały największy wpływ na biznes kosmetyczny w nadchodzącym roku?

Ogromną rolę odegra powrót do naturalności i ochrona środowiska, konsumenci będą zwracać coraz większą uwagę nie tylko na składniki kosmetyku, ale także na jego ekologiczne pochodzenie i opakowanie.

W których kategoriach rynku kosmetycznego spodziewa się Pani największej dynamiki? Jakie kategorie będą sterowały rynkiem?

Nadal istotne będą kosmetyki naturalne, wegańskie i ekologiczne, podobnie jak produkty delikatne, niepodrażniające. Obserwujemy także duże zainteresowanie kosmetykami 55+, warto też oferować  klientom nowości.

Jakie są plany rozwoju sieci DP w 2020 r.? Jakie działania będą priorytetowe? W co zamierzacie inwestować?

Od kilku miesięcy wdrażamy duży projekt, który unowocześni i usprawni cały system gospodarki magazynowej i łańcuch dostaw w Centrum Logistycznym Błysk. Nadal będziemy inwestować i modernizować aplikację mobilną Klub DP, którą pokochali nasi klienci. Przygotowujemy wprowadzenie kolejnych marek i rozszerzenie asortymentu już istniejących.

W ramach nieformalnej Grupy Kapitałowej realizujemy projekt budowy pierwszej galerii handlowej w Żorach, zarazem największego obiektu handlowego o powierzchni.ok.30 tys. mkw. Otwarcie galerii planujemy na IV kwartał 2020 roku.

Które z kanałów sprzedaży będą dominujące w przypadku kosmetyków? Czy internet odbiera klientów sklepom, czy jest uzupełnieniem stacjonarnej sprzedaży?

Zgodnie z przewidywaniami sprzedaż internetowa rośnie i z roku na rok i będzie przybierała na sile. Kosmetyki nadal najchętniej kupowane są w drogeriach, a w decyzjach zakupowych nie lada znaczenie odgrywają zmysły, to zapach, konsystencja a nawet dotyk powodują że niemal 80 proc. konsumentów wybiera się na zakupy kosmetyczne najchętniej tam, gdzie może zobaczyć produkt. Uważam, że internet nie odbiera sklepom klientów, kanały te wzajemnie się przenikają i uzupełniają.

Czy spodziewa się Pani spowolnienia gospodarczego?

Spowolnienie gospodarcze jest nieuniknione. Największe zagrożenie wynika z czynników zewnętrznych, na które nie mamy żadnego wpływu. Osłabić sytuację firm handlowych może niechęć do inwestycji, które w naszej branży są niezbędne, a rosnące koszty prowadzenia działalności, niechęć do ryzyka i napięcia geopolityczne dodatkowo je ograniczają.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
24. kwiecień 2025 08:35