24 godziny na dobę razem z oprawcami i prawie bez kontaktu ze światem zewnętrznym – izolacja to idealny sprzymierzeniec agresywnych i kontrolujących partnerów, którzy mogą udaremnić próbę wezwania pomocy lub poskarżenia się przez kobietę czy dziecko.
Dlatego 17-letnia licealistka Krysia Paszko wpadła na pomysł jak pomóc ofiarom przemocy domowej. Na Facebooku pojawił się fikcyjny sklep "Rumianki i bratki". W "ofercie firmy" znajdują się kremy, które pomagają zwalczyć oznaki zmęczenia – produkty stworzone z myślą o osobach przebywających na kwarantannie.
- Jesteśmy nowo powstałą firmą zajmującą się tworzeniem i sprzedażą naturalnych kosmetyków. W naszych produktach stawiamy na własne receptury i proste składy. Zachęcamy do polubienia i obserwowania strony - już wkrótce pojawi się tutaj nasza oferta! W razie wszelkich pytań i problemów odzywajcie się do nas w wiadomości prywatnej - można przeczytać na stronie firmy.
Jednak nie znajdziemy na niej żadnych produktów. Zamiast kremów do twarzy możemy tam otrzymać pomoc psychologiczną lub poprosić o wezwanie policji.
Jak to działa? Ofiara przemocy zamawia, a właściwie udaje, że zamawia kosmetyki. Klienci sklepu posługują się specjalnym szyfrem, o których dowiadują się w mediach społecznościowych. Jak tłumaczy inicjatorka pomysłu, Krysia Paszko, sygnałem do wezwania policji jest złożenie zamówienia i wtedy „sklep” prosi o adres. Jeśli ktoś poda adres, to jest to znak, że konieczna jest interwencja policji. Wówczas pod podany adres wzywane są służby.
Pomysł Krysi został zaczerpnięty z francuskich i hiszpańskich aptek, gdzie ofiara przemocy domowej zamawiając maseczkę nr 19 może zaalarmować policję. Informacja o fikcyjnym sklepie "Rumianki i bratki" bardzo szybko rozeszła się w internecie. Dzięki akcji nastolatki, nawet kontrolowane ofiary przemocy w rodzinie mogą wezwać pomoc. W kilka dni sklepem zainteresowało się blisko 7 tys. osób. Zainteresowanie było tak duże, że inicjatorka akcji poprosiła o pomoc Centrum Praw Kobiet.