StoryEditor
Rynek i trendy
14.07.2017 00:00

Mężczyźni używają coraz więcej kosmetyków

Powiększa się gama kosmetyków, z których regularnie korzystają mężczyźni. Dzięki temu rynek męskich produktów rośnie w tempie 8 proc. rocznie, znacznie szybciej niż rynek kosmetyków dla kobiet, który w ubiegłym roku przyrastał o 2-3 proc. Rynek męskich kosmetyków w Polsce wart jest 1,5 mld zł.

Mężczyźni coraz częściej sięgają po kosmetyki, coraz bardziej dbają o urodę. Globalne dane – Datamonitor – pokazują, że dla 52 proc. mężczyzn dobry wygląd, uroda mają znaczenie. Ważne jest dla nich to, w jaki sposób się prezentują. Są świadomi, że od tego może zależeć m.in. ich powodzenie na rynku pracy. Bycie zadbanym jest elementem męskości.

Zachowania, które były uważane za typowo kobiece, jak np. poprawianie swojego wyglądu w ciągu dnia, nie są już charakterystyczne tylko dla płci pięknej. 29 proc. mężczyzn przyznaje się do tego, że w ciągu dnia  sprawdzają w lustrze, czy wyglądają dobrze i poprawiają swój wygląd. Jedna trzecia mężczyzn jest więc codziennie świadoma tego, jak wygląda. Im młodsi konsumenci, tym ten odsetek jest większy. Wśród nastolatków blisko 40 proc. ma tego typu nawyk.

Zaskakujące są dane, które mówią o tym, ile czasu mężczyźni spędzają w łazience. 32 proc. mężczyzn poświęca na codzienną pielęgnację 5 do 14 minut. 41 proc. mężczyzn przeznacza na to do 45 minut. A od 45 do 90 minut aż 18 proc. mężczyzn.

Mężczyźni są bardzo cennymi nabywcami z perspektywy biznesu kosmetycznego i drogeryjnego. Są lojalni wobec marek, przywiązują się do nich zdecydowanie bardziej niż kobiety. Potrafią przez całe życie korzystać z marki, którą lubią. Aż 60 proc. mężczyzn ma swoje ulubione marki, do których są przyzwyczajeni, przychodzą oni do drogerii po konkretny produkt. Nie buszują po półkach, nie szukają nowości, wiedzą, co chcą kupić, i robią zakupy szybko. Marka jest dla nich pierwszym kryterium wyboru. Częściej wybierają produkty droższe, jeśli są pewni, że gwarantują one im dobrą jakość. Dlatego dla marki jest tak istotne, by jako pierwsza została zapamiętana przez mężczyzn i przekonała ich do siebie.

Nadal jednak kobiety w dużej mierze mają wpływ na to, jakich kosmetyków używają mężczyźni. W Polsce tylko 20 proc. mężczyzn kupuje wszystkie kosmetyki samodzielnie. 80 proc. korzysta z pomocy kobiet.

Na ryku kosmetyków dla mężczyzn cały czas dominują proste produkty do codziennego użytku – do mycia ciała, włosów, dezodoranty, perfumy. Ale gama kosmetyków, z których panowie korzystają, szybko się powiększa. Okazuje się, że też są ciekawi nisz i nowości. Dowodzą tego całe kategorie, które pojawiły się w ciągu ostatnich lat, jak np. produkty do pielęgnacji brody czy kosmetyki do higieny intymnej, a ostatnio pełne męskie serie do pielęgnacji stóp. Np. już 33 proc. mężczyzn stosuje kremy do twarzy. 

W skali Europy wyrastają kategorie, które zyskują coraz większą popularność i niedługo będą zdecydowanie współtworzyć rynek męskich kosmetyków. Są to produkty do koloryzacji włosów, do pielęgnacji brody i wąsów, produkty opalające, kremy przeciwzmarszczkowe, produkty do demakijażu (popularne na południu Europy, w Polsce zupełna nisza) oraz produkty do pielęgnacji paznokci (21 proc. Brytyjczyków przyznaje się do regularnego korzystania z wyspecjalizowanych produktów do pielęgnacji dłoni i paznokci). Wąską specjalizacją są kosmetyki do pielęgnacji stóp. W Polsce pojawiła się pełna linia tego typu produktów dla mężczyzn – Man Foot.

Jakie kosmetyki interesują europejskich mężczyzn?

  • Koloryzacja włosów
  • Produkty do pielęgnacji brody i wąsów
  • Produkty opalające
  • Kremy przeciwzmarszczkowe
  • Produkty do makijażu
  • Produkty do pielęgnacji dłoni i paznokci

Źródło: Man Foot, 2017  

Procent mężczyzn kupujących kosmetyki w poszczególnych kategoriach

56% mycie włosów/ciała

53% dezodoranty

44% perfumy

33% kremy do twarzy

Źródło: Mobile Institute dla Zew for men, 2015

Mężczyźni coraz więcej czasu poświęcają na pielęgnację urody

41% 15-44 min

32% 5-14 min

18% 45-90 min

Źródło: Mobile Institute dla Zew for men, 2015

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
24. kwiecień 2025 08:47