StoryEditor
Rynek i trendy
03.06.2019 00:00

Liczba aptek spada, w 83 miejscowościach w Polsce zamknięto jedyną aptekę

W ciągu prawie dwóch lat obowiązywania ustawy „Apteka dla aptekarza” (AdA), w Polsce zamknięto 1825 aptek, w 83 lokalizacjach była to jedyna apteka w miejscowości. Skutkiem ustawy jest także duży spadek liczby aptek na terenach wiejskich.  

Według danych IQVIA, liczba aptek w Polsce spada nieprzerwanie od października 2017 roku, kiedy zanotowaliśmy historyczny szczyt pod względem liczby placówek aptecznych w Polsce - 14 tys. 914. Na koniec marca 2019 roku w Polsce działało 14 tys. 205 aptek i punktów aptecznych.  Oznacza to spadek liczby placówek o 709 w ciągu półtora roku.

Liczba aptek spada od kilkunastu miesięcy i wygląda na to, że ten trend będzie się utrzymywał. W efekcie rynek aptek cofnął się do poziomu z początku roku 2014 – mówi Marcin Piskorski, Prezes Zarządu Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET. 

Spadek liczby aptek ma swoją przyczynę głownie w braku otwarć nowych placówek, co jest skutkiem ustawy „Apteka dla aptekarza” (w skrócie „AdA”), która weszła w życie 25 czerwca 2017 roku. Wprowadzone ustawą bardzo restrykcyjne zasady otwierania nowych aptek – właścicielem może być jedynie farmaceuta lub spółka farmaceutów (kiedyś każdy przedsiębiorca), nowa apteka musi znajdować się co najmniej 500 m od istniejącej i przypadać na co najmniej 3 tys. mieszkańców – spowodowały, że nowych aptek nie ma kto, ani gdzie otwierać. 

Po wejściu w życie ustawy „Apteka dla aptekarza” liczba zamknięć aptek w Polsce pozostała niezmienna – średnio zamyka się ich ok. 80 miesięcznie. Dramatycznie spadła za to liczba otwarć – ze średnio ponad 100, do ok. 30 miesięcznie. Co ważne, otwarcia te wynikają głównie z realizacji wniosków złożonych jeszcze przed zamknięciem rynku.

Śledząc zapowiedzi polityków i postęp prac nad ustawą, przedsiębiorcy, nie będący farmaceutami, których nowe prawo rugowało z rynku, spieszyli się z inwestycjami. Stąd szybki wzrost liczby aptek w okresie styczeń – październik 2017 r. W ciągu ostatnich tygodni obowiązywania starych zasad przedsiębiorcy złożyli dodatkowo ponad 1 tys. wniosków o otwarcie nowej apteki, są one do dnia dzisiejszego sukcesywnie realizowane. Wniosków o otwarcie apteki, składanych pod reżimem nowej ustawy notuje się kilka miesięcznie na terenie całego kraju. Wygląda więc na to, że po „przerobieniu” rezerwuaru starych wniosków, spadek liczby aptek będzie się pogłębiał – dodaje Piskorski. 

Spadek liczby aptek miał miejsce we wszystkich województwach

Utrzymujący się od półtora roku trend spadku liczby aptek w największym stopniu dotknął wsi i małych miasteczek, gdzie dostęp do usług farmaceutycznych z zasady bywa utrudniony. Od historycznego rekordu w październiku 2017, kiedy na terenach wiejskich działało 3479 aptek i punktów aptecznych do marca 2019 roku ubyło ich aż 147 – obecnie na wsiach i w małych miastach działa 3332 placówek. Oznacza to, że regulacja mocno uderzyła przede wszystkim w mieszkańców wsi i małych miejscowości. Jest to bardzo istotne, gdyż zgodnie z zapowiedziami projektodawców „Apteka dla aptekarza” miała przyczynić się do wzrostu liczby aptek właśnie na tych terenach. W aż 83 wsiach i małych miastach od wejścia w życie regulacji „Apteka dla aptekarza” zamknięto jedyną funkcjonującą w miejscowości aptekę, przy braku otwarcia nowej.

Po prawie dwóch latach funkcjonowania regulacji widać, że „Apteka dla aptekarza” nie zrealizowała żadnego z celów prezentowanych w uzasadnieniu ustawy. Jednym z nich było zwiększenie liczby aptek na wsiach i w małych miastach – co jak wykazano powyżej nie tylko nie ma miejsca, ale co więcej, przynosi wprost przeciwny skutek.

Kolejnym - zwalczanie procederu nielegalnego wywozu leków z Polski. Regulacje „AdA” okazały się nie mieć z nielegalnym wywozem leków żadnego związku, o czym świadczy konieczność wprowadzania kolejnych nowelizacji przepisów oraz doniesienia mediów dotyczące likwidacji mafii lekowych. Pokazują one, że w proceder ten, obok zorganizowanych grup przestępczych, zaangażowane są głownie apteki indywidualne. Argument o wywozie leków z Polski przez sieci apteczne, od początku nieprawdziwy, miał jednak przez zwolenników „AdA” budować apokaliptyczny obraz sieci aptecznych i zohydzić je w oczach decydentów i społeczeństwa. 

Podobnie jak argument o monopolizacji rynku aptecznego przez sieci lub duże międzynarodowe koncerny. Tymczasem sieci apteczne to dziś (maj 2019) 393 podmioty (spadek o 32 w stosunku do grudnia 2017 roku), głównie małe i średnie polskie firmy rodzinne. Argument o monopolu 393 przedsiębiorstw jest sprzeczny z podstawową wiedzą ekonomiczną. Cel w postaci repolonizacji aptek i wyrwania ich z rąk obcego kapitału od początku brzmiał demagogicznie. W posiadaniu podmiotów krajowych jest ponad 90 proc. ogólnej liczny aptek w Polsce. 

Spośród wszystkich aptek działających na polskim rynku aż 56 proc. to apteki indywidualne, a 44 proc. to apteki sieciowe (dane IQVIA). Warto podkreślić, że w polskich warunkach za sieć apteczną uważa się przedsiębiorstwo posiadające już 5 aptek. Zaledwie 7 sieci posiada powyżej 100 aptek na terenie całego kraju, co przy liczbie 14,2 tys. aptek i punktów aptecznych w Polsce pokazuje ogromne rozdrobnienie rynku, a nie jego monopolizację.

Nowelizacja ustawy Prawo farmaceutyczne, która weszła w życie 25 czerwca 2017 roku wywróciła do góry nogami polski rynek apteczny. Z typowego europejskiego systemu otwartego (wg. raportu UOKiK z 2015 r.) zmieniła go w jeden z najostrzejszych w Europie systemów zamkniętych, w którym łącznie obowiązują restrykcyjne ograniczenia właścicielskie, ilościowe (w tym regulacja „1 proc.”), geograficzne i demograficzne oraz zakaz reklamy aptek.
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
29.10.2024 15:10
GfK&NIQ: Siła nabywcza przeciętnego Polaka rośnie szybciej niż siła nabywcza przeciętnego Europejczyka
(fot. Shutterstock)Shutterstock

Średnia siła nabywcza na mieszkańca w Europie wynosi 18 768 euro, natomiast na mieszkańca Polski 12 561 euro. Siła nabywcza Polaków rośnie szybciej niż przeciętnego Europejczyka - wynika z badania „GfK Purchasing Power Europe 2024”.

W Polsce średnia siła nabywcza na mieszkańca w 2024 r. wynosi 12 561 euro. To plasuje Polaków o około 33 procent poniżej średniej europejskiej i podobnie jak w roku poprzednim Polska awansuje o jedną pozycję na 27. miejsce.

Jeśli chodzi o potencjał finansowy mieszkańców poszczególnych regionów, ranking otwiera Warszawa, gdzie siła nabywcza jest o ponad 58 procent wyższa od średniej krajowej i wynosi 19 878 euro. Nowością w pierwszej dziesiątce w tym roku są powiaty płocki i siedlecki na piątym i szóstym miejscu. Poznań, Kraków, Bielsko-Biała i Gliwice straciły po dwa miejsca. Powiat głogowski jest najbliżej średniej siły nabywczej. Przy 12 539 euro na mieszkańca konsumenci mają tam do dyspozycji o 22 euro mniej niż średnia krajowa. Siła nabywcza na mieszkańca w powiecie brzozowskim wynosi zaledwie 8292 euro, co stawia powiat dokładnie o 34 procent poniżej średniej krajowej i ponad 58 procent poniżej siły nabywczej stolicy.

– Jednocześnie można również zauważyć, że luka w sile nabywczej w Polsce w odniesieniu do Europy – wbrew trendowi ostatnich lat – powoli się zmniejsza. Siła nabywcza przeciętnego Polaka rośnie szybciej niż siła nabywcza przeciętnego Europejczyka. To nas cieszy a to co niepokoi to utrzymujące się dysproporcje w potencjale nabywczym pomiędzy równymi powiatami w naszym kraju” – komentuje Agnieszka Szlaska-Bąk, client business partner, GfK&NIQ.

image
GfK Purchasing Power Poland 2024
źródło: GfK&NIQ

W 2024 r. Europejczycy mają do dyspozycji łącznie około 12,9 biliona euro na żywność, mieszkanie, usługi,  koszty energii, ubezpieczenia, wakacje, mobilność i zakupy konsumenckie. Odpowiada to średniej sile nabywczej na mieszkańca wynoszącej 18 768 euro, co stanowi nominalny wzrost o 3,9 procent w porównaniu do poprzedniego roku. Jednak kwota, którą konsumenci faktycznie mają do dyspozycji na wydatki i oszczędności, znacznie się różni w zależności od kraju i zależy również od tego, jak będą kształtować się ceny konsumpcyjne w 2024 r.

Badanie „GfK Purchasing Power Europe 2024” jest dostępne dla 42 krajów europejskich. Wskazuje poziomy siły nabywczej na osobę, na rok w euro i jako indeks. Siła nabywcza GfK opiera się na nominalnym dochodzie rozporządzalnym populacji, co oznacza, że wartości nie są korygowane o inflację. Obliczenia są przeprowadzane na podstawie zgłoszonych dochodów i zarobków, statystyk dotyczących świadczeń rządowych, a także prognoz ekonomicznych dostarczanych przez instytuty ekonomiczne.

Czytaj także: NielsenIQ: Wojna cenowa dyskontów. Skutki dla kategorii kosmetycznych

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
29.10.2024 11:35
Maximize Market Research: Do 2030 r. wartość rynku perfum i zapachów wzrośnie do niemal 71,85 miliarda dolarów
Pierwsze prognozy wskazują na szybki wzrost globalnego rynku perfum i zapachów, który w 2023 roku osiągnął wartość 49,39 miliarda dolarów.alanharper via Morguefile

Globalny rynek perfum i zapachów osiągnął wartość 49,39 miliarda dolarów w 2023 roku, a prognozy Maximize Market Research wskazują, że do 2030 roku jego wartość wzrośnie do niemal 71,85 miliarda dolarów. Przy rocznym tempie wzrostu wynoszącym 5,5 proc. ten sektor cieszy się rosnącym zainteresowaniem konsumentów, dla których zapachy stają się istotnym elementem wyrażania osobowości i budowania nastroju.

Rynek perfum i zapachów obejmuje szeroką gamę produktów, od luksusowych perfum po codzienne spraye do ciała, zarówno z naturalnymi olejkami eterycznymi, jak i syntetycznymi związkami. W 2023 roku wartość tego rynku wyniosła 49,39 miliarda dolarów, a przewidywany roczny wzrost na poziomie 5,5 proc. ma przynieść wzrost wartości do niemal 71,85 miliarda dolarów do 2030 roku. Rozwój tego sektora napędzany jest przede wszystkim rosnącym zainteresowaniem konsumentów aromaterapią oraz świadomością korzyści terapeutycznych płynących z używania zapachów, takich jak redukcja stresu czy poprawa samopoczucia.

Czytaj także: Financial Times: Złoty wiek perfum? Zapachy mogą zdetronizować szminkę jako wyznacznik kondycji rynku.

Jak twierdzą analitycy Maximize Market Research, globalny rynek zapachów cieszy się popularnością ze względu na różnorodność oferty, która pozwala konsumentom na wybór odpowiednich produktów dostosowanych do ich indywidualnych preferencji i okazji. Zapachy stały się istotnym elementem codziennej pielęgnacji i wyrażania siebie, co dodatkowo przyciąga zainteresowanie konsumentów. Z danych wynika, że nie tylko luksusowe marki, ale także popularne linie zapachów do codziennego użytku przyciągają uwagę coraz większej liczby klientów, dla których zapach to coś więcej niż tylko przyjemna woń – to sposób na wywoływanie wspomnień i emocji.

Rynek ten dostrzega szczególne możliwości ekspansji na rozwijających się rynkach, zwłaszcza w krajach Azji-Pacyfiku, takich jak Chiny i Indie, gdzie wzrost dochodów oraz zmieniający się styl życia generują nowe zapotrzebowanie na produkty zapachowe. Ponadto rozwój e-commerce umożliwia markom docieranie do szerszego grona odbiorców dzięki sprzedaży online i kampaniom marketingowym skierowanym na potrzeby poszczególnych grup klientów. Inwestycje w platformy cyfrowe i strategie marketingowe dopasowane do potrzeb rynku pozwalają na skuteczne angażowanie konsumentów i umacnianie pozycji marek w tej dynamicznie rosnącej branży.

Czytaj także: Archive Market Research: rynek perfum napędzać będzie do 2032 r. zapotrzebowanie na przyjazne dla środowiska zapachy

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
30. październik 2024 08:53