StoryEditor
Rynek i trendy
03.03.2015 00:00

Kolejny sklep własny sieci

Drogerie Polskie, obok franczyzowego projektu integrującego blisko 300 sklepów, rozwijają sieć własnych placówek. 28 listopada ub.r. w Centrum Handlowym „Stara Cegielnia” w Knurowie został otwarty kolejny – piąty, a drugi w Knurowie – własny sklep Drogerie Polskie. Placówka będzie konkurować z Rossmannem, który mieści się w tym samym obiekcie.

Bartosz Jonas, prezes zarządu spółki Visage zarządzającej siecią sklepów własnych Drogerii Polskich, nie czaruje rzeczywistości i na pytanie, czy nie boi się konkurencji blisko 500-metrowego Rossmanna, odpowiada: – Szczerze? Boję się. Trudno nie czuć respektu przed liderem rynkowym. Takie jest jednak dzisiejsze otoczenie rynkowe, taka jest rzeczywistość, w której musimy nauczyć się funkcjonować. Jeżeli dzisiaj otwieramy drogerię i nie ma żadnego z liderów rynkowych naszej branży, to musimy mieć świadomość, że w najbliższym czasie przyjdzie i tak nam się z nimi zmierzyć. Polski rynek drogeryjny musi wypracować koncept sklepu, uwzględniający odpowiedni asortyment, ofertę i znaleźć obszary przewagi konkurencyjnej, m.in. dobrze wyszkolony personel, i zbudować odpowiednie relacje z konsumentem. Trzeba pamiętać, że Rossmann, będąc bardzo silną marką, przyciąga klienta drogeryjnego, a my, odpowiednio zarządzając asortymentem, powinniśmy umieć to wykorzystać – dodaje.
Nakłady na promocję dały efekt
Knurów to 40-tysięczne miasto. Stara Cegielnia przy ul. 1 Maja 74 jest pierwszą galerią, a właściwie parkiem handlowym. Obiekt ma 6 tys. mkw. powierzchni użytkowej oraz parking na 180 pojazdów. Wśród najemców, obok Rossmanna i Drogerii Polskich, są już dyskont Czerwona Torebka, Media Expert, Neonet, Pepco, Vive, Apteka Zdrowit, Kolporter, MartesSport oraz placówka OK Bank.
– Pozostały jeszcze mniejsze powierzchnie handlowe od 15 do 25 mkw. w wolno stojących lokalach, informuje Tomasz Rąba, dyrektor sprzedaży i marketingu w DL Invest Group.
Bartosz Jonas jest zadowolony z lokalizacji i z pierwszych tygodni działalności sklepu. – To co działo się podczas otwarcia, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania – mówi, ale podkreśla też, że sporo zainwestował w promocję sklepu. W mieście pojawiły się stacjonarne i obwoźne billboardy, klientów nawoływały reklamy w lokalnym radio i dzienniku. Tłumy przyszły na spotkanie z Radosławem Majdanem, który w drogerii promował swoje perfumy Vabun Gold Edition. – Bez promocji nie ma dziś handlu. Klienci sami do nas nie przyjdą, to my musimy po nich wyjść – podkreśla Bartosz Jonas.
Personel, wybór, ceny – składniki sukcesu
Nowa drogeria w Knurowie należy do mniejszego formatu Drogerii Polskich, ma 100 mkw. Została urządzona w pełni według standardów sieci DP. Wdrożono w niej wszystkie wzorcowe rozwiązania, m.in. innowacyjny kuponowy system lojalnościowy, Radio DP, szkolenia personelu. Posiada szeroką ofertę produktów do makijażu, które zdaniem Bartosza Jonasa są jedną z najważniejszych kategorii w tego typu placówkach. Kolejne, równie istotne, które są filarami biznesu, to pielęgnacja twarzy, pielęgnacja i koloryzacja włosów. W drogerii została wprowadzona kategoria profesjonalnych kosmetyków do pielęgnacji włosów. – Staramy się wchodzić w nowe kategorie i wprowadzać nowe marki, które odróżnią nas od konkurencji – tłumaczy Bartosz Jonas. Najważniejszy jego zdaniem jest jednak kompetentny personel i zapewnia, że takie osoby pracują w jego drogerii. Cztery osoby wcześniej odbyły szkolenia w innych sklepach. – Nie ukrywam, że to kosztogenne rozwiązanie, ale bez odpowiednio przygotowanego personelu otwieranie drogerii nigdy nie będzie miało uzasadnienia ekonomicznego. Klienci dzisiaj oczekują nowoczesnych, dobrze doświetlonych i zapraszających do wnętrza drogerii, świetnie zaopatrzonych, z produktami w dobrych cenach i atrakcyjnie wyeksponowanych, ale nadal najważniejszy jest personel, który ma z nimi bezpośredni kontakt.


Katarzyna Bochner


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
10.04.2025 10:28
Marcowy skok w polskim e-commerce: BaseLinker Index na rekordowym poziomie
Canva

W marcu 2025 roku wartość BaseLinker Index, wskaźnika mierzącego kondycję polskiego e-commerce, osiągnęła rekordowe 153 punkty. Dla porównania, w lutym wynosiła ona 120 punktów, a w marcu 2024 roku – 136 punktów. Oznacza to nie tylko znaczący wzrost w skali miesiąca (o 27,7 proc.), ale także solidną poprawę rok do roku. Warto przypomnieć, że wartość wyjściowa indeksu, ustalona w styczniu 2022 roku, wynosiła 100 punktów.

image
BaseLinker
Wzrost sprzedaży w marcu w ujęciu miesięcznym to przede wszystkim efekt większej liczby zamówień – o 22,3 proc. więcej niż w lutym – oraz wzrostu średniej wartości zamówienia, która osiągnęła poziom 204,3 zł, co oznacza wzrost o 4,4 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Również dane roczne są pozytywne: liczba zamówień zwiększyła się o 8,5 proc., a średnia wartość zamówienia wzrosła o 3,2 proc.

Analiza danych z 3 tysięcy największych polskich sklepów internetowych pokazuje, że całkowita sprzedaż online w marcu 2025 roku była wyższa niż rok wcześniej o 12 proc. Co ciekawe, zarówno sprzedaż krajowa, jak i zagraniczna zanotowały wzrosty: odpowiednio o 11,3 proc. i 15,9 proc. Sprzedaż cross-border stanowiła 17,13 proc. całkowitej sprzedaży polskich e-commerce’ów.

Wśród najlepiej rozwijających się kategorii znalazły się te, które już wcześniej wykazywały wysoką dynamikę wzrostu: „supermarket”, „zdrowie i uroda” oraz „dom i ogród”. Dane za marzec potwierdzają utrzymujący się trend rosnącego zainteresowania konsumentów zakupami online w tych segmentach, co może być sygnałem do dalszego rozwoju oferty i logistyki w tych obszarach.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
09.04.2025 12:31
Francuski biznes alarmuje: amerykańskie cła mogą doprowadzić do recesji
(fot. Shutterstock)Shutterstock

Patrick Martin, przewodniczący francuskiego stowarzyszenia pracodawców Medef, ostrzegł w środę, że nowe amerykańskie cła mogą zahamować wzrost gospodarczy Francji i wprowadzić kraj w recesję. W rozmowie z radiem RTL podkreślił, że „istnieje ryzyko zatrzymania wzrostu i wejścia w recesję”, odnosząc się do wpływu ceł USA na francuskie przedsiębiorstwa. Nowe środki ogłoszone przez prezydenta USA Donalda Trumpa weszły w życie tego samego dnia – obejmują one m.in. 104-procentowe cła na towary z Chin, pogłębiając globalny konflikt handlowy.

Martin zaapelował o pilne działania mające na celu poprawę konkurencyjności francuskich firm. Według niego konieczna jest ochrona konsumpcji, co oznacza m.in. unikanie nadmiernego obciążania podatkami gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. W jego opinii, bez takich kroków francuska gospodarka może nie wytrzymać presji wynikającej z polityki handlowej USA.

Na słowa Martina odpowiedział minister przemysłu Marc Ferracci, który w rozmowie z Franceinfo przyznał, że temat jest aktualnie dyskutowany w parlamencie. Jak zaznaczył, chodzi m.in. o możliwość obniżenia podatków produkcyjnych, które od dawna uznawane są za jedną z barier dla konkurencyjności francuskiego przemysłu. Ferracci wezwał również francuskie firmy do wstrzymania inwestycji w Stanach Zjednoczonych ze względu na napięcia handlowe między USA a Europą.

Minister spotkał się we wtorek wieczorem z przedstawicielami francuskiego przemysłu, by omówić potencjalne skutki ceł w kluczowych sektorach – od lotnictwa, przez kosmetyki, po dobra luksusowe. Podkreślił, że odpowiedź Unii Europejskiej musi być „stanowcza i proporcjonalna”, by uniknąć dalszej eskalacji, która mogłaby zagrozić miejscom pracy.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
20. kwiecień 2025 09:19