Najpierw był Rossmann, później Kama. Właściciele tej lokalnej sieci drogerii z pełną świadomością zajęli lokal naprzeciwko najsilniejszego gracza na rynku drogerii w Polsce. Zabiegali o tę lokalizację, bo Toruńska jest główną ulicą handlową w Kole. Mieści się tu szereg sklepów i punktów handlowych i można liczyć na spory przepływ klientów. Nowy sklep powstał w blisko 200-metrowym lokalu przy Toruńskiej 13, zwolnionym przez Schleckera, który po ogłoszeniu upadłości zamknął część swoich placówek. Zarazem zastąpił inną drogerię Kama, która od lat działała przy tej ulicy, ale lokal był mniejszy, z zakamarkami trudnymi do zagospodarowania, aczkolwiek, kiedy właściciele otworzyli nowy punkt, nie odebrał on obrotu starszej placówce (obie drogerie działały równolegle jeszcze przez miesiąc).
Nowa drogeria zdobywa nowych klientów, a ci, którzy znają sieć, chwalą właścicieli za zmiany. „Pięknie, widać że wiele pracy i wysiłku zostało włożone do wykończenia wnętrza, za to efekt oszałamiający!” – wpisują na stronie utworzonej na Facebooku. W maju ub.r. właściciele Kamy zdecydowali się na przystąpienie do franczyzowej sieci Drogerie Polskie i placówka na Toruńskiej jest już utrzymana w stylistyce tej sieci. Wykorzystano w niej najbardziej charakterystyczne elementy wystroju wnętrza, takie jak czarna strefa dla kosmetyków do makijażu. Tu znalazło się też miejsce na stylowy kącik makijażowy i do manicure. Czarna płaszczyzna ścian optycznie skróciła dość długie pomieszczenie i dodała mu elegancji. Wyróżniającym dla nowej placówki jest również duże stoisko perfumeryjne, działające w koncepcji shop in shop, z oddzielnym stanowiskiem kasowym.
Asortyment sklepu został rozplanowany zgodnie z zasadami category management i planogramami Drogerii Polskich. Teraz jest stopniowo powiększany o produkty z oferty sieci. Do portfolio Kamy doszły m.in. farmaceutyki i chemia gospodarcza. – Farmaceutyki to eksperyment, widzimy już, że musimy nieco zawęzić ofertę do najlepiej rotujących produktów – mówi Mariola Frysiak, założycielka sieci Kama. – Chemię gospodarczą posiadamy również w takim zakresie, w jakim jest to konieczne. Zamawiamy to, o co pytają klientki. Przy okazji zakupu kosmetyków sięgają na zasadzie impulsu po produkty z kategorii chemicznych. Jednak profil naszej placówki pozostaje kosmetyczno-perfumeryjny – dodaje Mariola Frysiak. Drogeria utrzymała swoją nazwę Kama i własne gazetki reklamowe, ale realizuje też sieciowe akcje marketingowe obowiązujące franczyzowych partnerów Drogerii Kama.
– Jesteśmy zadowoleni z nowej drogerii. Wyniki sprzedaży po tych kilku miesiącach napawają nas optymizmem, choć styczeń, podobnie jak dla wielu firm z branży, również dla nas nie był łatwym miesiącem. Trzeba też pamiętać, że skłonność konsumentów do wydawania pieniędzy jest coraz mniejsza, ludzie czują się niepewnie, boją się utraty pracy, a na naszym terenie bezrobocie gwałtownie rośnie. Generalnie jednak uważam, że to był właściwy ruch i efektywność tego sklepu jest lepsza niż poprzedniej lokalizacji – mówi Mariola Frysiak. Pytana o alians z Drogeriami Polskimi odpowiada: – Przy tak licznej i agresywnej konkurencji na rynku nie widzę innej możliwości niż konsolidacja i łączenie się w sprawnie działające sieci. Jestem pełna uznania dla pani Teresy Jonas, która zarządza Drogeriami Polskimi, ale sukces każdej sieci franczyzowej zależy od tego, jak zachowują się jej poszczególni uczestnicy, czy potrafią działać w grupie. Żadna koncepcja nie uda się bez zaangażowania pojedynczych właścicieli sklepów. Mam wrażenie, że z tym zaangażowaniem, zrozumieniem mechanizmów obowiązujących w sieci, mają problem absolutnie wszystkie franczyzowe projekty, które powstały na rynku. Niektórzy właściciele sklepów jeszcze łudzą się, że „jakoś to będzie”, że pociągną jeszcze trochę, tak jak dotychczas, nie wprowadzając w swoim biznesie żadnych zmian. Ja w to nie wierzę. Nigdy już nie wróci to, co było 20 lat temu, i czas to pojąć – dodaje.
Katarzyna Bochner
fot. drogerie Kama
W marcu 2025 roku wartość BaseLinker Index, wskaźnika mierzącego kondycję polskiego e-commerce, osiągnęła rekordowe 153 punkty. Dla porównania, w lutym wynosiła ona 120 punktów, a w marcu 2024 roku – 136 punktów. Oznacza to nie tylko znaczący wzrost w skali miesiąca (o 27,7 proc.), ale także solidną poprawę rok do roku. Warto przypomnieć, że wartość wyjściowa indeksu, ustalona w styczniu 2022 roku, wynosiła 100 punktów.
Analiza danych z 3 tysięcy największych polskich sklepów internetowych pokazuje, że całkowita sprzedaż online w marcu 2025 roku była wyższa niż rok wcześniej o 12 proc. Co ciekawe, zarówno sprzedaż krajowa, jak i zagraniczna zanotowały wzrosty: odpowiednio o 11,3 proc. i 15,9 proc. Sprzedaż cross-border stanowiła 17,13 proc. całkowitej sprzedaży polskich e-commerce’ów.
Wśród najlepiej rozwijających się kategorii znalazły się te, które już wcześniej wykazywały wysoką dynamikę wzrostu: „supermarket”, „zdrowie i uroda” oraz „dom i ogród”. Dane za marzec potwierdzają utrzymujący się trend rosnącego zainteresowania konsumentów zakupami online w tych segmentach, co może być sygnałem do dalszego rozwoju oferty i logistyki w tych obszarach.
Patrick Martin, przewodniczący francuskiego stowarzyszenia pracodawców Medef, ostrzegł w środę, że nowe amerykańskie cła mogą zahamować wzrost gospodarczy Francji i wprowadzić kraj w recesję. W rozmowie z radiem RTL podkreślił, że „istnieje ryzyko zatrzymania wzrostu i wejścia w recesję”, odnosząc się do wpływu ceł USA na francuskie przedsiębiorstwa. Nowe środki ogłoszone przez prezydenta USA Donalda Trumpa weszły w życie tego samego dnia – obejmują one m.in. 104-procentowe cła na towary z Chin, pogłębiając globalny konflikt handlowy.
Martin zaapelował o pilne działania mające na celu poprawę konkurencyjności francuskich firm. Według niego konieczna jest ochrona konsumpcji, co oznacza m.in. unikanie nadmiernego obciążania podatkami gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. W jego opinii, bez takich kroków francuska gospodarka może nie wytrzymać presji wynikającej z polityki handlowej USA.
Na słowa Martina odpowiedział minister przemysłu Marc Ferracci, który w rozmowie z Franceinfo przyznał, że temat jest aktualnie dyskutowany w parlamencie. Jak zaznaczył, chodzi m.in. o możliwość obniżenia podatków produkcyjnych, które od dawna uznawane są za jedną z barier dla konkurencyjności francuskiego przemysłu. Ferracci wezwał również francuskie firmy do wstrzymania inwestycji w Stanach Zjednoczonych ze względu na napięcia handlowe między USA a Europą.
Minister spotkał się we wtorek wieczorem z przedstawicielami francuskiego przemysłu, by omówić potencjalne skutki ceł w kluczowych sektorach – od lotnictwa, przez kosmetyki, po dobra luksusowe. Podkreślił, że odpowiedź Unii Europejskiej musi być „stanowcza i proporcjonalna”, by uniknąć dalszej eskalacji, która mogłaby zagrozić miejscom pracy.