Przeciętne centrum handlowe w Polsce ma powierzchnię 28 tys. mkw., średnia stawka czynszu to 17,5 euro za mkw., roczne obroty utrzymują się na poziomie 2010 euro za mkw. – wynika z raportu „Shopping Centre Index Poland 2015” firmy CBRE, która na jego potrzeby przeprowadziła analizę 85 centrów handlowych w Polsce oraz blisko 7 tys. umów najmu.
– Galerie handlowe są drogie, koszty najmu są znacznie wyższe niż w przypadku innych lokalizacji – podkreślają ci, którzy zdecydowali się na prowadzenie w nich biznesu. Z raportu CBRE wynika, że stawki czynszu różnią się w zależności od branży, w jakiej działa najemca, ale również zależą od wielkości miasta, w którym centrum handlowe jest położone. Największe różnice w wysokościach stawek występują w największych aglomeracjach pomiędzy najbardziej atrakcyjnymi i mniej popularnymi obiektami. Najwyższe przeciętne stawki czynszu płacą najemcy z sektorów akcesoria oraz biżuteria, wynoszą one odpowiednio 45 i 40 euro za mkw. miesięcznie.
Głównymi najemcami centrów handlowych wciąż są marki z branży odzieżowej, których lokale stanowią 32 proc. powierzchni w obiektach handlowych. Natomiast największe obroty z metra kwadratowego (spośród najemców, którzy je zaraportowali) występują w branżach zdrowie i uroda oraz biżuteria.
Cel: mniejsze miasta
– Obiekty handlowe w Polsce przez wiele lat były budowane w miastach powyżej 200 tys. mieszkańców, ten trend został odwrócony kilka lat temu, deweloperzy skupili się na dostarczeniu powierzchni handlowej w mniejszych miastach – mówi Agata Czarnecka, associate director w dziale doradztwa i badań rynku CBRE. Niezależnie od wielkości miasta powodzenie w prowadzeniu biznesu w galerii zależy od jej atrakcyjności. A na tę składa się lokalizacja, dobór najemców, oferowane usługi oraz reklama i marketing. – Zdecydowanie sama dobra lokalizacja galerii nie wystarczy – mówi Krystyna Pilecka, która sześć ze swoich dziewięciu drogerii prowadzi w galeriach handlowych. – Przed podpisaniem umowy warto sprawdzić, czy najemcy będą wystarczająco różnorodni, żeby przyciągnąć klientów. Uzupełnieniem sklepów powinna być oferta gastronomiczna, znakomicie jeśli działa kino lub inne atrakcje i dostępne są usługi – musimy mieć na uwadze, czy ten miks najemców pozwoli nam zarobić na koszty, które w galerii są ogromne. Inaczej zostaniemy z problemami, nie brakuje przykładów bankructw i tragedii przedsiębiorców, którzy weszli do centrów handlowych. Trzeba również sprawdzić, jakie działania reklamowe zaplanował właściciel galerii, i pamiętać, że często, zwłaszcza w małych galeriach, to najemcy muszą się między sobą porozumieć i oni są inicjatorami tych działań oraz ponoszą ich koszty. Teraz między centrami handlowymi jest bardzo duża rywalizacja, stoi wiele pustostanów, najemcy zrobili się ostrożniejsi – dodaje Krystyna Pilecka.
Budowanie społecznych więzi
Pustostany stoją w słabych galeriach, bo konsumenci i sami najemcy chcą, żeby galerie handlowe były czymś więcej niż dotychczas. Coraz bardziej są to miejsca spotkań niż zakupów. W galeriach spędza się wolny czas, ale już nie tylko w kawiarniach czy na niedzielnym obiedzie, także ćwicząc popołudniami w klubach fitness, na pokazach, koncertach. Dobre galerie handlowe powinny wpisywać się w krajobraz miasta, pozytywnie wpływać na jego rozwój, uwzględniać lokalne potrzeby mieszkańców, pobudzać do budowania społecznych więzi. Wokół takich obiektów rozwija się inny handel i usługi, miasto dzięki nim zaczyna żyć, a nie umiera. – Świadomość, że centrum handlowe stawia się na lata i trzeba je wpisać w otaczający pejzaż, biorąc pod uwagę historię miejsca, jego tradycje kulturowe, się upowszechnia – mówi w rozmowie z portalem Newseria.pl Lidia Deja, szef marketingu i PR Apsys Polska. Podaje ona przykład Posnanii, którą Apsys buduje w stolicy Wielkopolski. Oprócz tradycyjnej oferty usług, jak kino i fitness, będzie basen, lodowisko, a dookoła centrum tereny zielone wraz ze ścieżkami rowerowymi, stacjami serwisowymi i punktami wypożyczania rowerów miejskich. – To dobrze pokazuje, jak bardzo bierze się dziś pod uwagę zmianę potrzeb, zachowań i stylu życia współczesnego klienta – mówi Lidia Deja.
(kb)