Z opracowania firmy PayPal wynika, że podczas czarnego piątku klienci online potrafią wydać nawet kilkaset procent więcej niż zwykle. Równocześnie rośnie także zagrożenie ze strony cyberprzestępców. Przełom listopada i grudnia to czas, w którym odnotowuje się aż o 18 proc. więcej prób oszustw niż w innych okresach roku – pisze "Rzeczpospolita". Według jej danych podczas wyprzedaży korzystamy przede wszystkim z promocji w sklepach odzieżowych i obuwniczych. Na drugim miejscu znalazły się kosmetyki i perfumy, a na trzecim – sprzęt elektroniczny.
Podając za Shoperem „Rzeczpospolita” donosi, że rok temu w Czarny Piątek w porównaniu z piątkiem tydzień wcześniej sklepy z platformy zanotowały wzrost ruchu o 32 proc. Liczba zamówień skoczyła o 142 proc., a wartość – o 190 proc. Zdecydowanie najwyższa tego dnia była sprzedaż kosmetyków. Stanowiły ponad 1/4 wartości wszystkich transakcji. Dużym wzięciem cieszyła się też odzież i elektronika, a także artykuły z branż dom i ogród oraz dziecięcej. Niektóre ze sklepów na platformie podczas Black Friday w dobę zarobiły więcej niż normalnie w tydzień.
Dziennik przestrzega jednak, że wiele sklepów oszukuje, bazując na ogólnym nastawieniu na polowanie na okazje. Z badania Dealavo i Deloitte z ubiegłego roku wynika, że w 800 analizowanych sklepach ceny spadły średnio jedynie o 3,5 proc. Rok wcześniej było to co prawda 1,3 proc., jest progres, ale do przecen sięgających 20 czy nawet 50 proc. droga jest bardzo daleka.
Jak to możliwe – pyta „Rzeczpospolita”. Okazuje się, że sklepy przed czarnym piątkiem podnoszą ceny, aby potem rabat wyglądał bardziej imponująco. Wprowadzają też nowe produkty z od razu atrakcyjnymi cenami, które jednak oferowane są mniejszych opakowaniach lub pozbawione są wielu funkcjonalności w stosunku do pierwotnej wersji. Zdarza się, ze superobniżki dotyczą jedynie jednego produktu, który od kilku sezonów zalega na półkach magazynowych.