StoryEditor
Rynek i trendy
08.10.2021 00:00

Brytyjscy konsumenci poszukują certyfikowanych kosmetyków wegańskich [RAPORT]

Raport opublikowany przez The Vegan Society wykazał, że 97 proc. brytyjskich konsumentów szuka zweryfikowanych przez organizacje zewnętrzne wegańskich kosmetyków i przyborów toaletowych. Popyt na takie produkty jest coraz większy.

Raport Vegan Beauty Takeover przygotowany przez The Vegan Society analizuje postrzeganie przez konsumentów wykorzystywania zwierząt w przemyśle kosmetycznym i toaletowym, a także rosnący popyt na produkty wegańskie.

Na początku tego roku przewidywano, że światowy przemysł kosmetyków wegańskich będzie wart 21,4 miliarda dolarów do roku 2027. Już w 2020 r. 82 proc. wszystkich nowych produktów wegańskich wprowadzonych na rynek w Wielkiej Brytanii było zaliczanych do kategorii urody. Tymczasem ankieta przeprowadzona w ramach raportu Vegan Beauty Takeover wykazała, że ​​większość kupujących kosmetyki (56 proc.) chciałoby, aby na rynku było więcej produktów kosmetycznych i toaletowych zweryfikowanych pod kątem ich wegańskości.

41 proc. wskazało, że chciałoby więcej takich produktów w kategorii szamponów, odżywek i produktów do stylizacji włosów. 40 proc. chce zobaczyć więcej wegańskich past do zębów i płynów do płukania ust, a 39 proc. twierdzi, że szuka wegańskich opcji dezodorantów. Produkty do pielęgnacji skóry twarzy i ciała, takie jak kremy nawilżające, toniki i mydła w kostce, również uzyskały wysokie noty, przy czym odpowiednio 38 proc. i 37 proc. chciało zobaczyć więcej wegańskich produktów  w tych kategoriach.

Największe zapotrzebowanie na opcje wegańskie wykazały kobiety w wieku 45+. 71 proc. z tej grupy stwierdziło, że chciałoby zobaczyć więcej takich produktów we wszystkich kategoriach kosmetycznych i toaletowych. Odzwierciedla to podobny raport z 2019 r., w którym 62 proc. kobiet zadeklarowało, że ich świadome nawyki zakupowe w dziedzinie urody znacznie się zmieniły w ciągu ostatnich pięciu do dziesięciu lat.

W ramach ankiety konsumenci byli również pytani, czy czują się pewnie, identyfikując składniki pochodzenia zwierzęcego w kosmetykach i przyborach toaletowych. 46 proc. stwierdziło, że czuje się pewnie, 43 proc. przyznało, że nie czuje się pewnie, a 11 proc. nigdy nie sprawdza składów.

Otrzymując realne przykłady, zaledwie 3 proc. respondentów potrafiło poprawnie odgadnąć składniki pochodzenia zwierzęcego, które często znajdują się w kosmetykach i przyborach toaletowych. 91 proc. stwierdziło, że ważne jest, aby marki sprzedające wegańskie kosmetyki i przybory toaletowe posiadały wegańskie certyfikaty przyznawane przez organizację zewnętrzną, taką jak wegański system certyfikacji Vegan Society.

– Pracujemy nad umożliwieniem konsumentom dokonywania świadomych wyborów dotyczących produktów, których zdecydują się używać ze względów zdrowotnych, higienicznych lub kosmetycznych. Chcemy również zachęcić przemysł do większej przejrzystości w kwestii tego, skąd i od kogo pochodzą ich składniki, a także do dalszego stosowania produktów i procesów wolnych od substancji odzwierzęcych – czytamy w podsumowaniu raportu The Vegan Society. 

Certyfikowane wegańskie kosmetyki i przybory toaletowe to gwarancja, że w ich wytwarzaniu oraz w produkcie końcowym nie są używane żadne składniki pochodzenia zwierzęcego.

– Wspaniale jest widzieć rosnący popyt na certyfikowane wegańskie kosmetyki i przybory toaletowe. Na rynku dostępnych jest coraz więcej wegańskich składników, a procesy ich weryfikacji w łańcuchu dostaw stają się coraz doskonalsze – skomentowała Dr Pauline Hili, założycielka firmy Nourish London, która ma 48 produktów z certyfikatem Vegan Trademark.  

Wegańskie kosmetyki i przybory toaletowe stanowią ogromny procent wszystkich rejestracji znaków towarowych. Według stanu na sierpień 2021 r. w Vegan Trademark zarejestrowano 55 611 produktów, z czego 24 117 to kosmetyki i przybory toaletowe (43 proc.). Obejmuje to kosmetyki do makijażu, dezodoranty, kremy nawilżające do skóry, perfumy, szminki, szampony, odżywki, mydła i pasty do zębów zarówno popularnych, jak i luksusowych marek, takich jak Beauty Kitchen, Faith in Nature, Naturally Tribal Skincare, LUSH i Green People.

Raport Vegan Beauty Takeover oparto na ankiecie zatytułowanej „Twoje spojrzenie”, przeprowadzonej 20 lipca 2021 r. Respondentami było 1 tysiąc osób z Wielkiej Brytanii, które powiedziały, że regularnie kupują kosmetyki i przybory toaletowe.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 12:35
Guardian: Tanie perfumy podbijają brytyjski rynek – co druga osoba kupiła zapachowy „dupe”
Shutterstock

Na brytyjskim rynku perfum pojawił się nowy trend, który dynamicznie zyskuje popularność – tzw. „dupe scents”, czyli tańsze odpowiedniki znanych luksusowych zapachów. Jeden z takich zapachów przypomina perfumy Baccarat Rouge 540 warte 355 funtów, a inny – Penhaligon’s Halfeti za 215 funtów. Tymczasem ceny ich imitacji zaczynają się już od 5 funtów. Według badań aż połowa brytyjskich konsumentów przyznaje, że kupiła tego typu produkt, a 33 proc. zadeklarowało chęć ponownego zakupu.

Zjawisko zyskało popularność głównie dzięki mediom społecznościowym – na TikToku hasztag #perfumedupe ma tysiące wpisów. Jednak za atrakcyjną ceną często kryją się kontrowersje prawne. Producenci oryginalnych perfum coraz częściej zwracają się do prawników o porady, jak bronić swoich formuł przed kopiowaniem. W niektórych przypadkach konkurencyjne firmy pytają nawet, jak legalnie stworzyć perfumowy „dupe”. Niestety, jak podkreślają eksperci, ochrona zapachu w świetle brytyjskiego prawa jest niemal niemożliwa – zapachów nie da się jednoznacznie opisać graficznie, a więc nie można ich zarejestrować jako znak towarowy.

Ochrony nie daje także prawo patentowe. Jak wyjaśnia Eloise Harding z kancelarii Mishcon de Reya w rozmowie z brytyjskim Guardianem, perfumy rzadko spełniają warunek „kroku wynalazczego”, niezbędnego do uzyskania patentu. Co więcej, nawet gdyby taki patent został przyznany, po 20 latach formuła staje się publiczna. Tymczasem producenci tańszych wersji perfum coraz częściej sięgają po techniki takie jak chromatografia gazowa-spektrometria mas (GCMS), by rozłożyć oryginalne zapachy na czynniki pierwsze i stworzyć ich tańsze kopie – często z użyciem mniej szlachetnych składników.

Rynek perfum w Wielkiej Brytanii osiągnął wartość 1,74 miliarda funtów w 2024 roku, a według prognoz firmy badawczej Mintel do 2029 roku przekroczy 2 miliardy. W ankiecie przeprowadzonej wśród 1 435 osób, aż 18 proc. tych, którzy jeszcze nie kupili „dupe perfum”, przyznało, że są nimi zainteresowani. Ekspertka Mintel, Dionne Officer, zauważa, że młodsze pokolenia, wychowane w czasach kryzysów gospodarczych i wszechobecnego fast fashion, nie widzą nic złego w kupowaniu imitacji. Wręcz przeciwnie – umiejętność znalezienia okazji i tańszej wersji luksusu postrzegana jest dziś jako przejaw sprytu, a nie wstydliwego kompromisu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
22.04.2025 09:35
Wzrost wartości perfum wycofanych z rynku – rynek kolekcjonerski profesjonalizuje się
Valeria Boltneva via Pexels

Rynek perfum vintage i wycofanych z produkcji rozwija się dynamicznie, mimo braku oficjalnych danych dotyczących jego wielkości. Mathieu Iannarilli, paryski handlarz rzadkimi zapachami, od 2007 roku specjalizuje się w poszukiwaniu unikalnych flakonów dla klientów gotowych zapłacić od 150 euro do ponad 3 000 euro za butelkę.

Jak donosi Financial Times, osoby wierne jednemu zapachowi, po jego wycofaniu czują się „osierocone zapachowo” i są gotowe na wiele, by odzyskać swoją olfaktoryczną tożsamość. Na eBayu można znaleźć ponad 50 000 wyników po wpisaniu hasła „discontinued fragrances”, a ceny potrafią być astronomiczne – Tom Ford Amber Absolute kosztuje nawet 4 300 dolarów, a Vivienne Westwood Boudoir – 2 784 dolary.

Jednym z czynników napędzających ten rynek są tzw. „flankery”, czyli limitowane wariacje klasycznych zapachów. Dla kolekcjonerów stanowią one nie lada gratkę – np. Estée Lauder Sensuous Noir z 2008 roku osiąga na eBayu cenę 265 funtów, a Thierry Mugler A*Men Pure Malt z 2009 roku przekracza 600 funtów. Do wzrostu cen przyczyniają się również zakończenia licencji zapachowych lub bankructwa marek – ceny perfum marek takich jak Vivienne Westwood czy Stella McCartney potroiły się po ich wycofaniu z rynku perfumeryjnego.

Ceny vintage’owych zapachów są windowane również przez prestiż i historię producentów. Klasyki od marek takich jak Guerlain są poszukiwane zarówno przez osoby, które chcą je nosić, jak i kolekcjonerów. Flakon Guerlain Djedi może osiągnąć wartość ponad 3 000 euro. Co więcej, zapotrzebowanie nie ogranicza się do segmentu luksusowego – przykładem może być Ultima II Sheer Scent od Revlon, który od 1990 roku pozostaje ulubionym zapachem matki krytyka mody FT, Alexandra Fury’ego, mimo że został wycofany z produkcji już na początku lat 2000.

Zmiany w regulacjach unijnych dotyczących składników kosmetycznych również miały wpływ na rynek – od początku lat 2000 wiele zapachów zostało przeformułowanych, często ku niezadowoleniu wiernych użytkowników. W efekcie rośnie popyt na starsze wersje tych samych perfum. Aimee Majoros, kolekcjonerka zapachów z Nowego Jorku, wspomina, że jej butelka Mitsouko Guerlain z lat 70. pachnie zupełnie inaczej – i lepiej – niż obecna wersja. „Najlepszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, to próbka L’Air du Temps od Nina Ricci z lat 60.” – dodaje. W społeczności miłośników perfum frustracja związana z reformulacjami jest zjawiskiem powszechnym.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
24. kwiecień 2025 22:26