Liczba upadłych firm w 2019 roku tylko minimalnie zmalała (-1,3 proc. r/r) i jest ona jeszcze zbyt mała, by móc mówić o jakimkolwiek przełomie. Nie należy się też spodziewać, że nadchodzące miesiące przyniosą radykalne zmniejszenie niewypłacalności i nawet wzrost PKB nie poprawia sytuacji - wynika z komunikatu Euler Hermes.
Analizowane przez Euler Hermes przypadki niewypłacalności odnoszą się do niezdolności do regulowania zobowiązań wobec dostawców, której efektem jest upadłość firmy bądź też któraś z form postępowania restrukturyzacyjnego.
Decydujący wpływ na skalę niewypłacalności przedsiębiorstw w Polsce wywiera nie otoczenie rynkowe, czy niesprzyjająca koniunktura, ale ciągle utrzymująca się niska rentowność dużej rzeszy firm. Przedsiębiorcy popadli w tarapaty pomimo rosnącej konsumpcji, czy też nakładów na inwestycje i dodatni wynik w handlu zagranicznym, które w rezultacie zadecydowały o wzroście polskiego PKB.
Liczba firm mających problemy z wypłacalnością pozostawała na niezmiennie wysokim poziomie. W wysokorozwiniętych gospodarkach zachodnich z reguły tempo wzrostu PKB na poziomie 1,5 proc. jest wystarczające dla zrównoważenia, a nawet spadku liczby niewypłacalności tamtejszych przedsiębiorstw.