Jeszcze na przełomie marca i kwietnia co czwarty Polak uczestniczący w sondażu Payback Opinion Poll narzekał na problemy z dostępnością środków do dezynfekcji. Część sklepów limitowała ich zakupy, a dane rynkowe firmy Nielsen wskazywały, że pod koniec marca sprzedaż żeli antybakteryjnych wzrosła o 2000 procent w skali roku.
Za to teraz sieci handlowe mogą przebierać w dostawcach płynów i żeli biobójczych czy wirusobójczych, a producenci, którzy do niedawna sprzedawali całość produkcji niemal na pniu, narzekają już na przepełniające się magazyny – pisze „Rzeczpospolita”. Co prawda, popyt na produkty wirusobójcze nadal jest wielokrotnie większy niż przed rokiem, ale pierwsza fala wywołanych pandemią zakupów już minęła. Tym bardziej, że konsumenci przestali kupować na zapas, a teraz zużywa zapasy zrobione w panice tuż po wybuchu pandemii.
Jak pisze dziennik, rosnąca podaż produktów biobójczych, to w dużej mierze efekt decyzji Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (URPL), który w pierwszej połowie marca otworzył szybką ścieżkę rejestracji tych produktów, zawieszając na 180 dni bardzo rygorystyczne wcześniej przepisy. Pozwoliło to szybko uzupełnić rynkowe niedobory środków do dezynfekcji. Dzięki temu ich produkcję uruchomiły duże spółki Skarbu Państwa, a także setki innych firm.
Dane URPL pokazują, że o ile pod koniec marca w rejestrach urzędu były 243 produkty biobójcze, to na początku maja ich liczba wzrosła do 1065. Jak ocenia Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, w czasie pandemii przybyło w Polsce ok. 500 producentów środków biobójczych. Wśród nich ok. setka to firmy kosmetyczne, dla których produkty do dezynfekcji są sposobem na wyrównanie spadków sprzedaży na rynku kosmetyków do pielęgnacji twarzy czy do makijażu.
Dziennik zwraca też uwagę, że początkowo wzrost produkcji ograniczał brak surowców, na czele ze skażonym spirytusem, którego ceny w krótkim czasie poszły w górę z 3 do ponad 20 zł za kilogram. W ostatnich tygodniach ta bariera została usunięta. Zniesiono obowiązek stosowania wyłącznie certyfikowanych surowców, resort rolnictwa zaczął wydawać krajowym gorzelniom pozwolenia na skażanie alkoholu, Chiny wznowiły dostawy skażalników – i produkcja szybko poszła w górę.