Twórca podkreśla, że w świecie perfum widać coraz mocniejszy powrót do klasyki. Warszawski zapach też nie jest zbyt skomplikowany, bo piękno zapachu często tkwi w jego prostocie.
– Dla mnie Warszawa jest miastem odzyskanym, więc pachnie domem. Wiele lat spędziłem za granicą, m.in. w Paryżu, ale zawsze chciałem być w Polsce, bo to była moja wyobrażona ojczyzna, o której opowiadała mi babcia. Bardzo lubię Warszawę, zwłaszcza moje ukochane Powiśle, gdzie mieszkam. Uwielbiam czuć przez okno zapach lipy, która rośnie u mnie pod domem – mówi Victor Kochetov w rozmowie z Voge.
Zapach lipy został wykorzystany w autorskiej kompozycji stworzonej z okazji festiwalu organizowanego przez markę Porsche. Zapach ma moc i jest wykorzystywany w wielu obszarach, jest wszechobecny.
– Zaczyna się, gdy wchodzisz do supermarketu, czujesz apetyczny zapach chleba i natychmiast chcesz go kupić. Do zakupów skłaniają nas też nuty owocowe, np. figowe. Włosi mówią o nich „primi frutti”, pierwsze owoce – dzięki temu, że wywołują one skojarzenie z początkiem wiosny, czyli czymś przyjemnym, wyczekanym, sprawiają, że czujemy się dobrze. Słynny paryski butik Colette pachniał zieloną figą. Ze scent marketingu korzystają hotele, np. niszowa marka Coqui Coqui ma linię zapachów dla apartamentów na Jukatanie i Bora Bora. Nawet marki fast foodów robią swoje perfumy – tłumaczy właściciel perfumerii.
Przeczytaj również: Gdy robi się chłodniej chętnie sięgamy po perfumy [OPINIA EKSPERTA]