TNS Polska przeprowadził badanie dotyczące stosunku farmaceutów pracujących w aptekach sieciowych i indywidualnych do planowanych zmian własnościowych zapowiadanych przez Ministerstwo Zdrowia.
Celem badania było poznanie opinii farmaceutów na temat planów wprowadzenia zmian w ustawie Prawo farmaceutyczne, których konsekwencją miałby być między innymi obowiązek posiadania 51 procent udziałów w aptece przez osoby z dyplomem magistra farmacji. W badaniu wzięli udział farmaceuci zza tak zwanego „pierwszego stołu” oraz kierownicy aptek niebędący jednocześnie ich właścicielami, pracujący zarówno w aptekach indywidualnych, jak i sieciowych w różnych regionach Polski.
Jedynie 35 procent z nich było zainteresowanych wykupieniem udziałów (częściej byli to farmaceuci z aptek sieciowych). Planowali oni wydać na zakup udziałów średnio około 140 tys. zł, a pieniądze na ten cel miałyby pochodzić głównie z ich oszczędności lub kredytów bankowych. Sytuacja zmieniała się natomiast diametralnie w momencie, gdy w dalszej części rozmowy farmaceuci poznawali koszty takiego przedsięwzięcia – około pół miliona złotych – wtedy skłonność do przejęcia własności aptek malała do 12 procent. Cena transakcyjna średniej apteki należącej do sieci wynosi w warunkach rynkowych około miliona złotych.
– Nie jesteśmy zaskoczeni wynikami badania – mówi Bożena Szymańska, magister farmacji, wiceprezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET. – Nasi członkowie zrobili podobne rozeznanie w swoich aptekach. Usłyszeli, że ich pracownicy nie chcą być biznesmenami, nie po to kończyli farmację, żeby ugrzęznąć w dokumentach księgowych, zamówieniach i rozliczeniach. Oni chcą pomagać ludziom, zdają sobie sprawę z tego, że bycie właścicielem apteki to nie tylko profity, ale również odpowiedzialność za pracowników, płynność finansową przedsiębiorstwa czy ewentualne długi – podkreśla.
Podobna sytuacja miała miejsce na Węgrzech. Tam ponad 80 proc. pracowników aptek, którym zaproponowano wstąpienie do spółek, nie wykazało zainteresowania udziałem w nich,
z powodu braku kapitału lub niechęci do jego inwestowania oraz z powodu obaw przed braniem odpowiedzialności za prowadzenie apteki i wszystko, co się z nim wiąże. Do inwestycji farmaceutów nie przekonał nawet państwowy system preferencyjnych kredytów. Do października 2014 r. udzielono jedynie trzech takich pożyczek w skali całego kraju.