StoryEditor
Beauty
29.03.2015 00:00

Wanda Kwietniewska: Żyję w zgodzie ze sobą

Wanda Kwietniewska, wokalistka zespołu Wanda i Banda. Jej hity „Hi-Fi”, „Nie będę Julią”, „Siedem życzeń” zna chyba cała Polska. Przyjaciele i fani mówią o niej sceniczny wulkan. Chociaż od jej debiutu minęło już trochę czasu, to obecność Wandy Kwietniewskiej na scenie w dalszym ciągu jest energetyzująca. Artystka zabrała nas w podróż do szalonych lat 80. i 90., opowiedziała nam o zmianach, jakie na przestrzeni lat nastąpiły na polskim rynku muzycznym, i wyjawiła sekret swojej rewelacyjnej figury oraz niesłabnącego optymizmu.

W ostatnim singlu „Lęk wysokości” śpiewa Pani: „Posłuchaj sam siebie. Czasami warto żyć prościej”. Kogo w takim razie słucha Wanda Kwietniewska?
Też słucham samej siebie (śmiech). Generalnie ten tekst mówi o tym, że ludzie często gonią jakiegoś króliczka, ponieważ tak dyktuje im moda, tak trzeba, wypada. W związku z tym zawieszają sobie poprzeczki na nieosiągalnych pułapach. Jednak czy warto to robić? Ja wychodzę z założenia, że lepiej czasem trochę zwolnić i posłuchać samej siebie.
Co narodziło się najpierw, miłość do śpiewania, czy miłość do gry na gitarze?
W moim przypadku jako pierwsze narodziły się miłość do słowa mówionego i do żartu. W szkole średniej chodziłam do klasy humanistycznej i stworzyłam kabaret. Następnie zafascynowało mnie słowo przekazywane w formie piosenek. Ja przede wszystkim jestem muzykiem, wymyślam dźwięki. W związku z tym wiele tekstów napisali dla mnie inni, ale pieczołowicie dobierani, ludzie. Częściej komponuję niż piszę teksty, ale zawsze miało dla mnie znaczenie to, o czym śpiewam.

Jest Pani obecna na polskim rynku muzycznym od ponad 30 lat. Jakie zmiany zaobserwowała Pani w ciągu tych lat?

Wydaje mi się, że zmian na rynku muzycznym nie można oddzielić od zmian, które w ogóle w naszym kraju zaszły w ciągu tych 30 lat. Zaczynałam śpiewać w kraju głębokiej komuny, w ciągu tych trzech dekad zmienił się ustrój, wielokrotnie zmieniała się władza, zmieniła sie nasza polska rzeczywistość i zmienili się ludzie. Lata 90. to był bardzo dobry okres dla muzyki. Wraz z pojawieniem się tzw. „mejdżersów” (lokalne oddziały międzynarodowych koncernów fonograficznych - przyp. red.) artysta na nagranie płyty czekał tylko rok, a nie dwa czy pięć lat, jak to było w latach 80. Pojawiło się wielu fantastycznych wykonawców, jak Hey, Kasia Kowalska i inni. Zaczęły powstawać nowe rozgłośnie radiowe, kanały telewizyjne, więc wykonawcy mieli gdzie się zaprezentować. Teraz doszedł jeszcze internet. To dwie zupełnie różne bajki.
Kiedyś było łatwiej zaistnieć?
Każdy kij ma dwa końce. Kiedyś było bardzo mało miejsc, w których można się było pokazać. Istniały dwa programy TV i cztery festiwale, w Opolu, w Sopocie, Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze i Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Różni ludzie na nich występowali. Pomijam piosenkarzy zaangażowanych, ale pojawiało się tam wiele osób, które nie interesowały się polityką i tematyką festiwalu, a które chciały po prostu spotkać się
z publicznością. Dzisiaj mamy niezliczoną liczbę programów typu talent show. Wystarczy zaprezentować swój utwór w internecie i można z dnia na dzień zostać gwiazdą. Ale czy za 30 lat ktoś będzie pamiętał o tych ludziach i ich przebojach? Wydaje mi się, że nie. I nie będzie to winą tych osób, tylko postępu cywilizacyjnego. Dzisiejszy świat gna naprzód i szybko zostawia w tyle gwiazdy, które jeszcze wczoraj miały miliony odsłon w internecie, bo wciąż dochodzą nowi. Kiedy ja zaczynałam, też było wielu artystów, ale trzeba było naprawdę zaproponować coś istotnego, żeby się przebić. Na antenie pokazywano nielicznych, ale dzięki temu ich utwory znała cała Polska, a bywa że i nuci do dziś. Mogłabym tak wymieniać bez końca. To zupełnie dwa odmienne światy. Ja też funkcjonuję na zupełnie innych zasadach niż 30 lat temu. I nie mówię tu o stopniu popularności, ale o realizacji swoich muzycznych zamierzeń, nagrywania, prezentowania kolejnych rzeczy.
Brakuje Pani atmosfery PRL-u?
Myślę, że brakuje jej wszystkim artystom, którzy pamiętają dawne zabawy środowiskowe. Pamiętam, że jak miałam zagrać z zespołem dwa koncerty na festiwalu, to byliśmy na miejscu tydzień. Integrowaliśmy się z pozostałymi uczestnikami, chcieliśmy spędzać czas z innymi. Ludzie byli dla siebie życzliwsi – pod tym względem życie było weselsze. Pomijam fakt, że było ciężko cokolwiek dostać, były problemy z cenzurą, wielu moich kolegów miało zakaz występów, bo komuś na górze nie spodobały się teksty ich piosenek. Trzeba było kombinować, żeby cenzurę obejść, ale dawaliśmy radę. Teraz ludzie się nie znają. Obserwuję, jak przed występami lub po nich artyści po prostu się mijają. Ja miałam to szczęście, że pamiętam, jak było kiedyś, a poza tym jakiś czas temu podczas koncertów Lata z Radiem udało mi się trochę przypomnieć tę dawną atmosferę razem z muzykami z Perfectu i z Anią Wyszkoni. Natomiast z wielkim zdziwieniem patrzę na gwiazdki talent show, które nikomu nie są w stanie powiedzieć „dzień dobry” – z takimi osobami ciężko o integrację.

Pozostańmy jeszcze przez chwilę w PRL-u. Kto wymyślał Pani stroje i choreografie?

Jedyna choreografia, jaka nie była moim pomysłem, a Zofii Rudnickiej, to telewizyjny Sylwester 83/84. Zosia przygotowywała choreografię dla baletu, a jeśli trafiał się jej artysta, który wykazywał chęć do tańca, to starała się go do tej swojej choreografii wpleść. Ja zawsze kochałam się ruszać, więc pokazano mi kroki i miałam wielką frajdę, że mogłam występować razem z baletem. Natomiast w trakcie moich koncertów czy na teledyskach, to była już tylko moja dzika, dowolna twórczość (śmiech). Zawsze tańczyłam jak mi w duszy grało i jak podpowiadała muzyka, którą prezentowaliśmy. Ku mojemu zaskoczeniu, po emisji naszego pierwszego teledysku do utworu „Fabryka marzeń”, okazało się, że wypromowałam nowy krok. Na koncertach ludzie zaczęli ze mną to tańczyć i nawet dzisiaj, po 30 latach, jak gramy tę piosenkę i gdy zbliża się solówka, a ja zaczynam tańczyć ten „zidiociały krok”, to ludziom sprawia to niesamowitą radość. Zawsze lubiłam tańczyć, lubiłam się ruszać, więc nosiło i nosi mnie po scenie.
Właśnie. Koledzy mówią o Pani, „sceniczny wulkan”. Po kim Pani ma tyle energii?
Wydaje mi się, że po rodzicach. Moja mama miała silną osobowość, była konsekwentna i powierzchownie spokojna, ale miała dynamit wewnętrzny. Natomiast tata jeździł motorem po żużlu, czym zaraził mnie i mojego brata. Oboje mieli niespożyte pokłady energii.
Gdy śpiewam czuję, że...
Jestem szczęśliwa i daję ludziom szczęście.

Jak przebiegają prace nad nową płytą?

Pierwotnie planowaliśmy wydać nową płytę na 30-lecie zespołu, jednak w pewnym momencie skoncentrowałam się na przygotowaniu dużego, jubileuszowego koncertu w Stodole. Razem ze mną na scenie wystąpili Małgosia Ostrowska, Paweł Stasiak, Marek Raduli (gitarzysta w pierwszego składu Bandy i Wandy). Zaprosiłam na ten koncert i bankiet muzyków, z którymi na przestrzeni tych lat dane mi było pracować. Przyszło bardzo wielu naszych fanów. Było to dla mnie wyjątkowe wydarzenie i świetne uczczenie tej rocznicy.
Jeśli chodzi o płytę, to tak jak wcześniej wspomniałam, żyjemy w innej rzeczywistości. Kiedyś „złotą płytę” przyznawano za sprzedaż ponad 160 tys. egzemplarzy – a my sprzedawaliśmy po pół miliona albumów – dziś wystarczy sprzedać tylko 15 tys. Obecnie wydawanie płyt się nie zwraca, a co więcej w przypadku artystów, takich jak ja, płyty nie dają gwarancji na promocję zespołu. Dlatego nie mam ciśnienia, żeby na cito wydać nowy krążek. Natomiast uważam za swój obowiązek wobec publiczności i moich fanów, żeby co jakiś czas zrobić piosenkę, która pojawi się w internecie lub grać nowe utwory na koncertach. Cały czas pracujemy i nagrywamy nowy materiał, więc płyta na pewno powstanie, ale wydam ją wtedy, kiedy uznam, że przyszła na to pora. Póki co mam w planach zaprezentowanie fanom nowego utworu jeszcze przed wakacjami.
Podejrzewam, że będzie bardzo energetyczny?
Z pewnością. Zawsze mówię, że nasze piosenki są po prostu wandowo--bandowe. Mam określony wokal, określone poczucie estetyki, moim ukochanym instrumentem od zarania dziejów są gitary, więc na pewno utwory będą energetyczne i rockowe. Chrzanię komercję i puszczaną w mediach papkę. Zawsze chciałam i chcę tworzyć piękne rzeczy, które mają swoją wartość, które o czymś opowiadają.
À propos piękna. Ma Pani swoją definicję?
Uważam, że człowiek jest piękny i żyje pięknie, kiedy żyje w zgodzie ze sobą, nie robi krzywdy innym ludziom. Myślę, że żeby to piękno w nas bardziej kwitło, potrzebna jest nuta optymizmu, który powoduje, że szklanka, dla niektórych do połowy pusta, dla pięknych ludzi będzie do połowy pełna.
Jaka jest Pani ulubiona forma relaksu?
Zdecydowanie nic mnie tak nie relaksuje i nie dodaje mi sił, jak uprawianie sportu. Ludzie często mnie pytają, co robię, że trzymam figurę, mieszczę się w swoje dawne kostiumy. Zawdzięczam to ruchowi. Jestem absolutną fanką polskich jezior, sportów motorowodnych, kocham pływać, jeździć na nartach wodnych, uwielbiam grać w siatkówkę – kiedyś ją trenowałam – gram w ping-ponga, itd. Nawet zwykłe domowe zajęcia wykonuję bardzo szybko – robota musi mi się palić w rękach. Potrafię odpoczywać, sprzątając dom. Uwielbiam zmęczenie fizyczne. Poza tym bardzo dużo się śmieję i chociaż ten śmiech przysparza mi wielu zmarszczek mimicznych, to powoduje, że mam, jak to określają niektórzy, „przyjazny wyraz ryja” (śmiech).
Relaksują mnie także dobre kino i książki. A ostatnio odkryłam w sobie nową pasję – ogrodnika. Kupiliśmy duży obszar ziemi na Mazurach i tam się budujemy. Ja natomiast postanowiłam zająć się ogródkowymi czynnościami i kilka warzyw wyhodować. Rodzina i znajomi mówią, że są bardzo smaczne. Natomiast przeżywam trochę, bo wzrost tych roślin odbywa się dla mnie zbyt wolno. Na szczęście przyjaźnię się z Małgosią Ostrowską, która mi tłumaczy, że to hobby wypracowujące cierpliwość (śmiech).
Ma Pani dużo kosmetyków?
Kiedyś stosowałam różne produkty, choć przyznam, że niechętnie zmieniam kosmetyki. Jakiś czas temu zostałam zaproszona do testowania kosmetyków 50+ marki Soraya. I przekonałam się do nich. Mam też wiele kosmetyków kolorowych, które są mi potrzebne do pracy. Nie jestem poszukiwaczem nowych wynalazków, ale zdarza mi się w garderobie podejrzeć, czego używają koleżanki z branży lub wizażystki, śledzące nowinki na rynku kosmetycznym, i czasami czegoś spróbuję, a potem sama taki produkt kupuję dla siebie. Staram się też raz w miesiącu pojawić u kosmetyczki, żeby zajęła się skórą mojej twarzy i dłoni.
Jakie są Pani plany na najbliższą przyszłość?
Zbliża się sezon koncertowy, więc od maja do października będę z zespołem występować dla naszych fanów, co zawsze jest fantastycznym doświadczeniem. Uwielbiam te spotkania. Poza tym żyjemy maturą mojej córki, a także budową domu na Mazurach. Póki co na naszym terenie jest wiele żaglówek, motorówek, skuterów wodnych, kajaków i przyczep kempingowych naszych przyjaciół, którzy stworzyli prawdziwe obozowisko pięknych ludzi. Panują jeszcze pionierskie warunki, ale nam do szczęścia wystarcza cudowna przyroda i towarzystwo rodziny oraz przyjaciół.

Rozmawiała Agnieszka-Saracyn Rozbicka
Zdjęcia Ula Rząd, Michał Niwicz


NIE MOGĘ OBEJŚĆ SIĘ BEZ

Mojego psa, to nasz czwarty członek rodziny
Tusz do rzęs:
testuję różne
Fluid:
Soraya lub Vichy
Pomadka:
Inglot w odcieniach koralowych, koniecznie z połyskiem
Baza pod makijaż: M.A.C.
Kremy: mocno nawilżające Vichy Balsam do ciała: różne
Perfumy: Givenchy, Nina Richi, Lancome Miracle, bardzo lubię testować perfumy, które na rynek wypuszczają gwiazdy, np. Beyonce


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Włosy
03.07.2024 16:53
Składniki w kosmetykach do pielęgnacji włosów i skóry głowy. Które działają? Fakty i mity
Anna Mackojć, trycholog, biotechnolog, założycielka Instytutu Trychologii w Warszawie. Wykładowca akademicki Diagnostyki Trychologicznej w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego./materiały prasowe Instytut Trychologiimateriały prasowe Instytut Trychologii
Skinifikacja to trend, który polega na przeniesieniu zasad pielęgnacji skóry twarzy na skórę głowy i włosy. To podejście zakłada, że dbanie o skórę głowy jest równie ważne, jak dbanie o skórę twarzy i wymaga podobnej troski oraz stosowania zaawansowanych składników aktywnych, które są popularne w produktach pielęgnacyjnych. Jednak na rynku krąży na ten temat wiele mitów. Które składniki więc naprawdę działają, a których działanie jest tylko marketingową obietnicą?

Skinifikacja – dbaj o skórę głowy tak jak dbasz o twarz

Trend skinifikacji zyskał na popularności wraz z rosnącą świadomością konsumentów na temat zdrowia skóry głowy i jego wpływu na kondycję włosów. Dodatkowo podbiły go innowacje w przemyśle kosmetycznym oraz badania naukowe, które pokazały, że zdrowa skóra głowy jest kluczem do lśniących, mocnych włosów. Wzrost popularności naturalnych i zaawansowanych technologicznie składników aktywnych w kosmetykach przeznaczonych do pielęgnacji do twarzy, takich jak, np. proteoglikany, kwasy i peptydy, znalazł swoje odbicie również w produktach do pielęgnacji włosów i skóry głowy.

Zdrowa skóra głowy i włosów. Jakich składników szukać w kosmetykach?

Proteoglikany

Proteoglikany to złożone cząsteczki składające się z białek. Są one naturalnymi składnikami macierzy pozakomórkowej i odgrywają kluczową rolę w utrzymaniu struktury i funkcji tkanek, w tym skóry i włosów. Proteoglikany są naturalnie obecne w naszym organizmie, np. w skórze, chrząstkach i w tkance łącznej.

Zastosowanie: Stymulacja wzrostu włosów. Badania sugerują, że proteoglikany mogą mieć pozytywny wpływ na cykl wzrostu włosów, szczególnie na fazę anagenu (aktywnego wzrostu). Mogą wspierać proliferację komórek i poprawiać ogólną kondycję mieszków włosowych. Poprzez poprawę zdrowia skóry głowy i wspieranie zdrowego środowiska dla mieszków włosowych, proteoglikany mogą pomóc w redukcji wypadania włosów.

Kwasy AHA

Kwasy AHA, czyli alfa-hydroksykwasy, to grupa kwasów organicznych pozyskiwanych głównie z owoców i innych naturalnych źródeł. Najbardziej znane kwasy AHA to kwas glikolowy (z trzciny cukrowej), kwas mlekowy (z kwaśnego mleka), kwas cytrynowy (z cytrusów), kwas jabłkowy (z jabłek) i kwas winowy (z winogron).

Zastosowanie: Kwasy AHA mają udokumentowane działanie, są wartościowym składnikiem w pielęgnacji włosów i skóry głowy. Dzięki właściwościom złuszczającym, oczyszczającym i nawilżającym mogą przynieść wiele korzyści, takich jak poprawa kondycji skóry głowy, redukcja łupieżu i wspieranie wzrostu włosów.

Redensyl

Redensyl to biotechnologicznie opracowana formuła zawierająca kombinację składników ziołowych, która pobudza komórki macierzyste i fibroblasty obecne w brodawce do wzrostu włosa.

Zastosowanie: Wyniki badań sugerują, że Redensyl jest skuteczny w stymulacji wzrostu włosów i redukcji ich wypadania. W przeciwieństwie do wielu innych składników kosmetycznych, jest to poparte badaniami klinicznymi, które potwierdzają jego efektywność we wspomnianym zakresie.

Peptydy

Peptydy to krótkie łańcuchy aminokwasów, które sygnalizują komórkom skóry, aby produkowały więcej kolagenu. Mają za zadanie wzmocnić włosy, stymulować ich wzrost i poprawić elastyczność skóry głowy.

Zastosowanie: Wspierają wzrost włosów i poprawiają ich ogólną kondycję, choć wyniki mogą się różnić w zależności od konkretnego rodzaju peptydu.

Komórki macierzyste z Malus domestica

Komórki macierzyste z Malus domestica to składnik pochodzący jabłoni domowej. Ma na celu wspieranie regeneracji komórek skóry i włosów.

Zastosowanie: Antyoksydanty zawarte w Malus domestica mogą chronić komórki przed stresem oksydacyjnym i uszkodzeniami spowodowanymi przez wolne rodniki. Badania sugerują, że ekstrakty z komórek macierzystych jabłek mogą mieć pozytywny wpływ na regenerację komórek skóry i włosów.

Marketing kontra rzeczywistość - czy to działa?

W produktach pielęgnacyjnych do włosów znajdziemy wiele modnych składników. Nie zawsze jednak to co modne naprawdę działa. Niestety, zdarza się, że składniki, o których jest głośno i które są wybijane w komunikatach marketingowych produktów, w rzeczywistości nie mają żadnego udokumentowanego wpływu na skórę głowy i włosy. O jakich składnikach mowa?

Węgiel aktywowany to porowata forma węgla stosowana jako środek oczyszczający.

Marketingowe obietnice: Oczyszczanie skóry głowy z zanieczyszczeń.

Rzeczywistość: Efekty działania węgla aktywowanego w kosmetykach do włosów są często przesadzone i bardziej związane z marketingowym niż rzeczywistym działaniem oczyszczającym.

Olej kokosowy to naturalny olej pozyskiwany z miąższu kokosowego.

Marketingowe obietnice: Nawilżanie włosów, poprawa kondycji skóry.

Rzeczywistość: Choć olej kokosowy może nawilżać włosy, jego skuteczność w pielęgnacji skóry głowy jest ograniczona, a stosowanie go może prowadzić do zatkania porów i powstawania keratoz.

Złoto to metal szlachetny używany w luksusowych kosmetykach.

Marketingowe obietnice: Luksusowe produkty do pielęgnacji włosów, rzekomo poprawiające blask i kondycję.

Rzeczywistość: Złoto w kosmetykach to głównie chwyt marketingowy, bez naukowo udowodnionych korzyści dla włosów czy skóry głowy.

Kolagen to białko, które naturalnie występuje w organizmie i stanowi istotny składnik skóry, kości i tkanki łącznej.

Marketingowe obietnice: Wspomaga elastyczność i jędrność skóry, poprawia blask i sprężystość włosów.

Rzeczywistość: Struktura kolagenu jest zbyt duża, aby przeniknął przez skórę, co oznacza, że aplikacja bezpośrednio na włosy lub skórę głowy ma minimalne korzyści oraz sprawia, że jego działanie ogranicza się głównie do powierzchniowego efektu kosmetycznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Makijaż
03.07.2024 14:36
Dlaczego WSZYSCY kochają ten puder od Paese?
542713
/ Materiał Partnera
542710
Puder Puff Cloud / Materiał Partnera
542711
/ Materiał Partnera
542712
/ Materiał Partnera
542713
542710
542711
542712
Gallery
Ukochany puder Puff Cloud od polskiej marki doczekał się kolejnego produktu tej linii!
image
Puder Puff Cloud
Materiał Partnera
Puder Puff Cloud pod oczy stał się wielkim hitem i bestsellerem – od dnia premiery na stałe zagościł w kosmetyczkach zarówno profesjonalnych makijażystów, jak i fanów codziennego makijażu. Jego lekka formuła była na tyle doceniana przez użytkowników, że bardzo szybko się kończył… jak się okazało - klienci aplikowali go na całą twarz!

Wtedy marka Paese wyszła naprzeciw oczekiwaniom rynku i zaproponowała klientom puder Puff Cloud w wersji sypkiej, tym razem w dużej pojemności z przeznaczeniem aplikacji na twarz. Produkty tej serii do tej pory utrzymują się na półkach jako jeden z bestsellerów.

Różnorodność wyboru to standard w branży, dlatego marki beauty stale poszerzają swoją ofertę o produkty uniwersalne lub dostosowują ich formę do indywidualnych potrzeb klientów. Paese wychodzi naprzeciw fanom Puff Cloud’a – w lipcu 2024 roku marka ogłosiła premierę kolejnej perełki z tej serii. Tym razem jest to nowa wersja pudru do twarzy, opracowana w formie prasowanej. To produkt idealny dla osób aktywnych, bo opakowanie zawiera lusterko – świetnie sprawdzi się do poprawek w ciągu dnia. Jego dyskretne, płaskie pudełeczko bezproblemowo zmieści się do każdej torebki. Chcesz dowiedzieć się więcej? Śledź na bieżąco konto marki Paese na Instagramie: https://www.instagram.com/paese_poland/?hl=pl.

Puff Cloud prasowany puder do twarzy

Jego poprzednicy rozkochali odbiorców przede wszystkim lekkością efektu – mimo, że pudry Puff Cloud spełniają swoje zadania: matują, utrzymują podkład i korektor na miejscu, a także przedłużają ich trwałość, to właśnie lightweight effect wyróżnia tę serię na rynku.

Cała seria Puff Cloud charakteryzuje się lekkością i delikatnością, dzięki odpowiednio dobranym, wysokiej jakości składnikom. Każdy z Puff’ów był opracowywany tak, żeby jak najlepiej spełniał swoje funkcje – Puff Cloud pod oczy zawiera olej z opuncji figowej, który jest idealnym surowcem dla delikatnej skóry pod oczami. Sypki Puff Cloud do twarzy zawiera zarówno olej z nasion bawełny, puder bawełniany oraz mineralne pigmenty, które pozwalają na wygładzenie całej twarzy i delikatne wyrównanie kolorytu. Puff Cloud w wersji prasowanej jest zamknięciem oryginalnej formulacji w opakowaniu kompaktowym tak, aby ułatwić aplikację w ciągu dnia. Jest to także ukłon dla naszych odbiorców, którzy preferują produkty prasowane. – tłumaczy Magdalena Barańska, Kierownik zespołu technologicznego Laboratorium Paese. Produkty znajdziesz stacjonarnie i online w Hebe oraz na stronie https://paese.pl/.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
04. lipiec 2024 10:30