StoryEditor
Twarz
18.05.2014 00:00

Opalanie po polsku

Z jednej strony rośnie popyt na kosmetyki przeciwsłoneczne z najwyższymi filtrami, z drugiej 20-30 proc. Polaków w ogóle nie używa takich produktów. Z jednej strony chronimy się przed promieniowaniem UV, z drugiej nie możemy się obejść bez przyspieszaczy opalania. Jesteśmy rozdarci między świadomością tego, że jasna skóra jest zdrowa, ale opalona – pociągająca. 

Długi majowy weekend przyjęło się uznawać za przełomowy dla kategorii kosmetyków słonecznych. Skumulowane państwowe święta dają Polakom kilka dni na leniuchowanie, które wielu z nas wykorzystuje na udanie się na łono mniej lub bardziej okiełznanej natury. Teoretycznie o tej porze roku wiosna powinna być w rozkwicie, a lato już  nadchodzić tanecznym krokiem. Teoretycznie. W  praktyce natura ma w nosie nasze marzenia o leżeniu plackiem na kocyku, na świeżej, zielonej trawce i wygrzewanie się w pierwszych promieniach słońca. Bywa, że tak jak w tym roku, postanawia ostudzić nasze zapały nocnymi przymrozkami, porywistym wiatrem i deszczem. Kupione na okoliczność pierwszego opalania kosmetyki ochronne powracają na półki z nadzieją, że jeszcze nadarzy się okazja, by po nie sięgnąć. Tak jak w domach preparaty przeciwsłoneczne pozostają nietknięte, tak samo w sklepach ich sprzedaż zamiera. I to jest największy problem, z którym muszą się mierzyć producenci i dystrybutorzy kosmetyków sezonowych. – To sprzedaż silnie sezonowa – przyznaje Justyna Rogalińska z działu PR firmy Oceanic (kosmetyki AA Sun).  – Im cieplejsze i bardziej słoneczne lato, tym większe zainteresowanie konsumentów kosmetykami do opalania.
Anna Pilip, reprezentująca markę Lirene (Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris) podkreśla, że kategoria notuje wzrosty sprzedaży. – Może to wynikać z rosnącej świadomości zagrożeń, jakie wiążą się z opalaniem, jak również z pogody, która w 2013 roku dopisała. Szczyt sprzedaży to miesiące wakacyjne – lipiec i sierpień. Wrzesień to koniec sezonu  – w tym miesiącu zaopatrują się konsumenci wyjeżdżający za granicę – mówi. Zdania producentów i dystrybutorów są tu nieco podzielone. Ci ostatni uważają, że sprzedaż słonecznej oferty zaczyna słabnąć ze względu na zmianę zwyczajów zakupowych Polaków. – Zauważamy, że coraz więcej osób wyjeżdżających za granicę kupuje kosmetyki przeciwsłoneczne nie w Polsce, ale tam, w kurortach do których jadą – stwierdza Andrzej Gryciuk, właściciel hurtowni An-Mar. Tego samego zdania jest Leszek Szwajcowski, wiceprezes sieci Drogerie Polskie. – W Polsce mamy krótkie lato, więc właściciele sklepów liczą, że sezon na ofertę słoneczną wydłuży się dzięki podróżującym za granicę, gdy u nas już jest chłodno. Zauważamy jednak, że te nawyki zakupowe zaczynają się zmieniać. Być może ze względu na to, że coraz więcej osób lata samolotami, tanimi liniami. Zabierają ze sobą jak najmniej bagażu, kupują potrzebne rzeczy na miejscu – mówi.
Sięgamy po wyższe faktory  – fakt czy życzenie?
Anna Pilip zauważa, że nadal około 20 proc. kobiet i 30 proc. mężczyzn w ogóle nie używa kosmetyków do opalania, a ponad połowa z sięgających po te preparaty wybiera kosmetyki z filtrem niższym niż 20 SPF. Podobne spostrzeżenia mają osoby reprezentujące handel. Dystrybutorzy uważają, że tak silna sezonowość tej kategorii wynika z tego, że kremy przeciwsłoneczne kojarzą się nam tylko z wakacjami i plażowaniem. – Ci, którzy wybierają się na urlop nad morze, kupują je i stosują, ale jak pracują w przydomowym ogródku już nie mają nawyku sięgania po preparaty z filtrami. Tak jakby słońce operowało tylko na plaży i podczas urlopu – śmieje się Leszek Szwajcowski.
Patrząc na kategorię w dłuższej perspektywie, nie da się jednak zdaniem naszych rozmówców nie zauważyć, że zapotrzebowanie na kosmetyki słoneczne rośnie wraz ze świadomością społeczeństwa o skutkach nadmiernego opalania. Zasługi przypisywane są m.in. mediom, które systematycznie powracają do tematu profilaktyki przeciwsłonecznej, informują o potencjalnych zagrożeniach – od poparzeń słonecznych począwszy, przez przyspieszenie procesu starzenia, aż po następstwa w postaci chorób nowotworowych. – Świadomość zagrożeń i odpowiedzialność za zdrowie swoje i bliskich powodują wzrost zainteresowania preparatami ochronnymi, szczególnie z wyższymi filtrami – mówi Joanna Kowalczuk, kierownik działu marketingu firmy Ziaja. Tego samego zdania jest Katarzyna Butrymowicz-Knap, dyrektor marketingu w firmie Bielenda. – Bez wątpienia przywiązujemy coraz większą wagę do prawidłowej ochrony przeciwsłonecznej. Kiedyś największą sprzedaż notowały produkty o niskich filtrach – chcieliśmy się szybko i intensywnie opalić w krótkim czasie. Teraz trend jest odwrotny. Chętniej sięgamy po filtry średnie i wysokie, mając na uwadze szkodliwe działanie promieni słonecznych – stwierdza. Opalenizna nie wychodzi z mody, bo muśnięta słońcem skóra wygląda zdrowiej i młodziej. Ale… – Nie jest modna brązowa, spieczona na słońcu lub w solarium skóra. Opalenizna zgodna z trendami jest delikatna, naturalna i promienna – podsumowuje Alicja Bocian, junior marketing specialist w firmie Floslek.
Ochrona i pielęgnacja z najmodniejszymi składnikami
Podstawową funkcją kosmetyków przeciwsłonecznych jest ochrona przed promieniowaniem UVA i UVB, które przyjęte w nadmiarze szkodzi. Poza skutecznością, jak w przypadku wszystkich innych kosmetyków, konsumenci szukają przyjemności w ich stosowaniu. Powinny ładnie pachnieć, dobrze się wchłaniać, nie lepić i nie „wałkować” na skórze, równomiernie rozprowadzać i nie pozostawiać plam. – Niewątpliwie dużą rolę przy wyborze kosmetyku odgrywa  wygodna forma aplikacji, podobnie jak atrakcyjna relacja ceny do jakości – zauważa Justyna Rogalińska.  – Wybierając produkt do opalania, zwracamy również uwagę na dodatkowe właściwości pielęgnacyjne, takie jak nawilżanie lub regeneracja – podkreśla. W kosmetykach z tej kategorii znajdziemy więc już nie tylko substancje kojące, jak pantenol czy alantoina, ale też modne składniki, takie jak olejek arganowy (emulsje Argan Oil wprowadziła w tym sezonie np. firma Eveline Cosmetics, a firma Bielenda zaproponowała Arganowy olejek do opalania w serii Bielenda Bikini), olejek makadamia,  masło karite, kwas hialuronowy, aloes, witaminę E i wiele innych. Przybywa też rodzajów produktów. Mamy mleczka, olejki, balsamy, pianki, żele, emulsje, spraye. Preparaty do twarzy i do ciała, ochronne pomadki na usta. Kosmetyki do opalania i po opalaniu – łagodzące jego skutki i utrwalające opaleniznę. Tradycyjne preparaty i z drobinkami złota, które podkreślają piękno delikatnie opalonego ciała.  W asortymencie każdej marki oferującej kosmetyki przeciwsłoneczne znajduje się też zazwyczaj przyspieszacz opalania – to dla tych, którzy chcą jak najszybciej złapać opaleniznę, ale nie poparzyć skóry.
Duży czy rozsądny wybór?
Aby jak najlepiej wykorzystać potencjał sezonowej słonecznej oferty, należy ją jak najlepiej wyeksponować w sklepie, by rzucała się w oczy i przypominała o sobie. Sposób ekspozycji zależy od formatu sklepu, od tego, ile miejsca można przeznaczyć na sali sprzedaży na prezentację ofert specjalnych i sezonowych. – W sklepach tradycyjnych, gdzie pojawia się oferta danej marki, warto, aby kosmetyki chroniące przed słońcem stały przy innych tego typu preparatach, np. na dodatkowych stojakach. Dodatkowo warto wyeksponować kosmetyki przeciwsłoneczne przy produktach sezonowych, takich jak zabawki letnie dla dzieci. W mniejszych punktach sprzedaży, które z powodu ograniczenia powierzchni wykorzystują swoje półki, sprawdza się eksponowanie produktów do opalania w jednym bloku. Przy tego typu ustawieniu układamy produkty seriami – przed opalaniem, dla dzieci, dla całej rodziny i po opalaniu, a w ramach każdej serii ustawiamy produkty od lewej – od najniższych do najwyższych faktorów – podpowiada Anna Pilip. Joanna Kowalczuk podkreśla, że warto oferować jak największy wybór produktów. Tam gdzie to możliwe postawić stojak ze słonecznymi kosmetykami, a jeśli nie ma na niego miejsca na półkach ustawić kosmetyki zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci, z niższymi i najwyższymi filtrami, a także aktywatory opalania.
Zazwyczaj zbudowanie szerokiej ekspozycji danej marki nie jest ryzykowne, bo większość firm przyjmuje od sklepów zwroty niesprzedanego towaru. Jednak  trzeba mieć na względzie, że dokonywanie zwrotów jest kłopotliwe z punktu widzenia dystrybutorów i producentów,  starają się więc to zjawisko zminimalizować. Niektóre firmy udzielają dodatkowych, bardzo atrakcyjnych rabatów, ale w zamian za rezygnację z prawa do zwrotu. Na to na pewno warto zwrócić uwagę przy zakupie słonecznych pakietów. Waldemar Rzepczyński, dyrektor zarządzający w firmie Mincer Pharma zaznacza też, że w obecnej sytuacji finansowej gospodarstw domowych należy się spodziewać koncentracji popytu na produktach uniwersalnych, mogących zaspokoić potrzeby maksymalnej liczby członków rodziny. Jego zdaniem sztuczne mnożenie asortymentu nie ma sensu.
 
Katarzyna Bochner


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
03.03.2025 19:43
Modelka Sylwia Butor – twarzą najnowszego serum Garnier z witaminą C
Pierwsza moja myśl po tym jak dowiedziałam się o współpracy z Garnier to flashback do sytuacji sprzed kilkunastu już lat, kiedy to twarzą Garnier była Anna Przybylska – mówi Sylwia Butor, nowa twarz markiGarnier Skincare

Do serii Garnier Vitamin C, która oferuje kompleksową pielęgnację z witaminą C, właśnie dołączyła nowa, ulepszona odsłona jednego z kosmetyków – Garnier Vitamin C+, serum na przebarwienia. Ambasadorką została Sylwia Butor – modelka i influencerka.

Jako twarz nowego Garnier Vitamin C+ serum na przebarwienia Sylwia będzie miała okazję prezentować, jakie efekty pozwoliła jej uzyskać udoskonalona formuła.

Sylwia Butor przekonała już do siebie setki tysięcy osób, które obserwują ją w mediach społecznościowych. Modelka na swoich kanałach sporo uwagi poświęca tematyce beauty. Za jej urodowymi wskazówkami stoi ogromne doświadczenie: Sylwia bazuje bowiem nie tylko na własnych testach, ale również współpracy z cenionymi wizażystami i wizażystkami w życiu zawodowym. Dzięki wiedzy i praktyce jest w stanie polecać obserwującym najlepsze rozwiązania, które udało jej się odkryć, a piękna cera, lśniące włosy czy dopracowany makijaż tylko potwierdzają, że jest osobą, której w tym temacie warto zaufać, jak mało komu.

Sylwia Butor to inspirująca kobieta, która nieprzypadkowo jest nazywana polską it-girl. Jej autentyczność przyciągnęła setki tysięcy osób w mediach społecznościowych, a urodowe wybory chwalą nie tylko obserwatorki, ale również redaktorki z cenionych magazynów. Wniosła zupełnie nową jakość, która doskonale współgra z tym, co stoi za naszym nowym Garnier Vitamin C+ serum na przebarwienia. Chcemy, żeby z naszą pomocą można było pielęgnować zarówno cerę, jak i naturalność, dokładnie tak, jak robi to Sylwia Butor – wyjaśnia Karolina Szczepanowska, Advocacy Brand Manager Garnier Skincare HUB Poland & Baltics.

Współpraca marki Garnier z Sylwią Butor właśnie w kontekście nowego serum z witaminą C nie jest przypadkowa. Skóra modelki to na co dzień jej wizytówka, a działanie serum skupia się na dwóch ważnych obszarach i przynosi szybki efekt. Potwierdzona klinicznie skuteczność wskazuje na konkretne przedziały czasowe, podczas których można zaobserwować zmiany (pierwsze efekty są widoczne już po kilku dniach). Do tego witamina C jako antyoksydant działa przeciwstarzeniowo w myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć. 

Czytaj też: Witamina C potrzebna jest skórze szczególnie zimą

Efekty, które uzyskała Sylwia, można zobaczyć w kampanii z jej udziałem.

Seria Garnier Vitamin C jest istotna dla marki, a pochodzące z niej serum to światowy bestseller. Jego nowa wersja z przełomową formułą, zawierającą opatentowany składnik, Melasyl, który jest rezultatem 18 lat badań i stanowi dowód na to, że marka nie stoi w miejscu i nieustannie dba, żeby dostarczać swoim klientom najlepsze produkty – komentuje Zuzanna Radys, Brand Manager Garnier Skincare HUB Poland & Baltics. Jak dodaje, wybór Sylwii Butor na ambasadorkę tego kosmetyku nie jest przypadkowy: modelka także stale się rozwija i inspiruje do tego innych. Jest autentyczna i pewna siebie, a piękna cera, o którą teraz dba także z pomocą serum Garnier Vitamin C+, tylko to potęguje 

Pierwsza moja myśl po tym jak dowiedziałam się o współpracy z Garnier to flashback do sytuacji sprzed kilkunastu już lat, kiedy to twarzą Garnier była Anna Przybylska. Pamiętam jak dziś tę współpracę, podczas której Ania zmieniła kolor włosów na blond. Byłam pod wrażeniem tej metamorfozy i obserwowałam to bacznie jako fanka jej urody. Miałam wtedy około 18 lat, kończyłam szkołę. KOMPLETNIE nic (nawet moje marzenia) nie zapowiadały tego, że kiedyś to ja dostanę taka propozycję – podsumowała współpracę z Garnier Sylwia Butor.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
24.02.2025 19:44
Gillian Anderson – nową globalną ambasadorką L’Oréal Paris
56-letnia Gillian Anderson będzie twarzą najnowszej kampanii kosmetyków z linii Age PerfectCass Bird dla L‘Oréal Paris

Koncern L’Oréal Paris podjął współpracę z aktorką, pisarką i aktywistką Gillian Anderson. 56-letnia gwiazda, pamiętna agentka Scully z serialu “Z Archiwum X”, będzie twarzą najnowszej kampanii kosmetyków z linii Age Perfect.

Kobiety są niezwykłe: wyjątkowe, złożone, błyskotliwe, piękne wewnętrznie i zewnętrznie, w każdym wieku. Jednak otaczająca je narracja i starzenie się niezwykle rzadko, o ile w ogóle, to odzwierciedla – podkreśla Gillian Anderson. – L’Oréal Paris od dziesięcioleci wspiera kobiety w każdym wieku, jestem podekscytowana tym, że ​​mogę do tego dołączyć, ponieważ marka inspiruje kobiety do wyzwolenia się ze stereotypów i postawienia siebie w centrum własnych historii – wyjaśnia aktorka.

Kampania Age Perfect, do której sesję w Paryżu wykonał amerykański artysta Cass Bird, podkreśla celebrowanie pełni życia. 

L‘Oréal Paris uzasadnia zaangażowanie Anderson jej postawą, która “głęboko rezonuje” z podstawowymi wartościami marki, takimi jak wspieranie i wzmacnianie roli kobiet, zrównoważony rozwój oraz inkluzywność.

Jesteśmy zaszczyceni, że możemy powitać Gillian Anderson w L’Oréal Paris. Nie tylko jest ona prawdziwą ikoną z trwającą od kilkudziesięciu lat karierą w filmie i w teatrze, ale również podziela ona misję L’Oréal Paris, aby umożliwić kobietom cieszenie się własnym pięknem niezależnie od wieku – komentuje Delphine Viguier-Hovasse, globalna prezes L’Oréal Paris. 

Urodzona w Chicago, wychowana w Londynie i Michigan, Anderson zyskała największą sławę jako agentka Dana Scully w serialu “Z Archiwum X”. Media przypominają, że rola ta zainspirowała wiele kobiet do podjęcia kariery w medycynie i nauce, a zjawisko to stało się znane jako “efekt Scully”. 

Aktorka zagrała wiele silnych, niezależnych postaci kobiecych – w ostatnich latach mogliśmy ją oglądać w takich serialach jak “Sex education” czy “The Crown”, gdzie mistrzowsko wcieliła się w postać byłej premier Wielkiej Brytanii – Margaret Thatcher.

Anderson działa ponadto jako feministka i orędowniczka praw kobiet, wspierając wiele kobiecych organizacji. Jest również współautorką książki “We: A Manifesto for Women Everywhere” i autorką podcastu What Do I Know?!

Czytaj też: 

Supermodelka Paulina Porizkova po 30 latach powraca do współpracy z Estée Lauder

56-letnia Kelly Rutherford zachwyca naturalną urodą w kampanii Caudalie

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
13. kwiecień 2025 01:10