StoryEditor
Beauty
25.04.2015 00:00

Małgorzata Ostrowska: Otaczam się ludźmi,  którzy mają w sobie to „coś”

Któż nie pamięta jej punkowych fryzur i makijażu na pół twarzy? „Szklaną pogodę”, „Drogą panią z tv” oraz „Śmierć dyskotece!” znała cała Polska. Małgorzata Ostrowska od lat 80. XX wieku należy do najpopularniejszych i najciekawszych postaci na naszym rynku muzycznym.


Brytyjski krytyk muzyczny, Geoffrey Cannon stwierdził, że „muzyka rockowa, dostając się w złe uszy, mogłaby stać się inspiracją zbrodni...”
(śmiech) To dość szokujące stwierdzenie, ale myślę, że w dużym uproszczeniu można tak to określić. Muzyka rockowa wypływa z dużych emocji i budzi duże emocje. Z tego powodu może wywoływać tak skrajne reakcje. Na szczęście wyzwala również pozytywne, i to w dużym nasileniu.
Czym muzyka jest dla Pani?
Muzyka jest czymś niezwykłym w moim życiu, a z racji zawodu czymś, co to życie mi organizuje.
Miała Pani 11 lat, gdy zaczęła występować razem z big-bandem Koliber. To był Pani wybór, czy rodzice dostrzegli w Pani potencjał i wytyczyli Pani drogę?
W moim przypadku był to splot najróżniejszych okoliczności. Na pewno tradycją rodzinną było posyłanie dzieci, poza zwykłą podstawówką, do szkoły muzycznej. Dlatego obie z moją siostrą skończyłyśmy takie szkoły. Gdy siostra postanowiła przeprowadzić się do Koszalina i tam chodzić do liceum, musiała znaleźć za siebie zastępstwo w big-bandzie, w którym występowała. Miałyśmy bardzo podobne głosy, zabrała mnie więc ze sobą na próbę i oznajmiła wszystkim, że od teraz będę śpiewać za nią. Jak widać, nie do końca był to mój wybór, natomiast nie protestowałam, bo potraktowałam te występy jak wielką przygodę. I jestem wdzięczna mojej siostrze, że tak to sobie wymyśliła i że tak to się potoczyło.
Szybko połknęła Pani bakcyla śpiewania.
Szczerze mówiąc, wtedy absolutnie nie wiązałam swojej przyszłości z tym zawodem. Była to dla mnie zabawa i niewątpliwie wielka przyjemność...
Wojciech Gąsowski śpiewał „Gdzie się podziały tamte prywatki?” Czy atmosfera PRL-u, jeśli chodzi o życie towarzyskie i kulturowe, przeminęła bezpowrotnie?
Dla mnie tak. Natomiast wiem, że obecnie młodzi ludzie w pewien sposób odkrywają tamte klimaty. Pomijając ustrój, do którego nigdy nie chciałabym wrócić, potrafią wyłowić fantastyczne rzeczy w swoich fascynacjach. Od 28 marca w poznańskim Muzeum Narodowym można zobaczyć wystawę „Nocny Poznań w blasku neonów”, którą organizuje także moje dziecko. Gdy słyszę o takich inicjatywach, przeżywam szok, ponieważ dla mnie rozświetlające miasto neony nie były fantastyczne, były czymś normalnym, co oglądałam każdego wieczora, a dla mojego syna i jego przyjaciół stanowią swoiste odkrycie, które zaowocowało dobrą wystawą.
à propos syna, jaką jest Pani matką?
Wydaje mi się, że normalną. Nie jestem specjalnie nadopiekuńcza, ale też nie bagatelizuję problemów dziecka. Zresztą moje dziecko jest już stare (śmiech), samodzielne, mieszka osobno, a na dodatek od dwóch lat gra w moim zespole. Co mnie bardzo cieszy, bo Dominik wniósł do zespołu ogromną energię.
Zdawała Pani sobie sprawę, że teksty piosenek, które Pani wykonywała, staną się kultowymi hymnami pokolenia?
W latach 80., gdy zaczęłam śpiewać w Lombardzie, zaczynał się cały ten ferment społeczny. Nie zdawałam sobie sprawy, że z naszych utworów powstaną pieśni, które będą charakteryzować jakiś okres w życiu, choć miałam świadomość prawdy, którą te teksty ze sobą niosły.
Każdy z Państwa był osobowością. Czy uważa Pani, że dzisiejszych wykonawców, którzy zaczynają swoją przygodę z muzyką, też charakteryzuje taka charyzma?
Co do tych osobowości, to nie do końca prawda. Osoby w Pani wieku oceniają nasze pokolenie przez pryzmat czasu, historii, która została przez czas oszlifowana. W latach 80., poza osobami, które obecnie zostały w pamięci ludzi, było mnóstwo wykonawców, o których nikt już nie pamięta. Tamten czas to poważny boom rockowy, nastąpiło wielkie muzyczne ożywienie i w zasadzie muzyką zajmowali się wszyscy albo przynajmniej ogromna część młodego pokolenia. Do dzisiaj z tych setek nazwisk zostało tylko kilka, reszty nikt już nie pamięta. Dlatego myślę, że z tego młodego pokolenia również odpadnie wiele, a pozostaną najlepsi.
Ktoś kiedyś powiedział, że to czego nikt nam nie zabierze, to wspomnienia. Jakie jest Pani ulubione?
Mam ich mnóstwo. Oprócz tych, których nie pamiętam, bo z pamięcią u mnie słabiutko (śmiech). O wielu rzeczach zapomniałam, dlatego nie potrafiłabym napisać swojej biografii. Natomiast pamiętam klimat radosnego poszukiwania muzycznego w latach 80. Wszystko było wtedy dla nas nowe, biznes nie istniał, wszystko tworzyło się na bieżąco, a my szliśmy na żywioł. To była naprawdę wielka przygoda.
Przygodą także były Pani występy w filmach? Chyba każdy zna Pani wykonanie Meluzyny z „Akademii Pana Kleksa”.
Szczerze mówiąc, jestem bardzo krytyczna co do mojego aktorstwa. To był krótki epizod w moim życiu. Zdecydowanie lepsza ze mnie piosenkarka (śmiech).
Co Pani robi, kiedy ma dosyć muzyki?
Wyłączam radio. To takie proste (śmiech).
Pokusi się Pani o definicję piękna?
Myślę, że nie będę żadnym odkrywcą w tej dziedzinie, jeśli powiem, że dla mnie zdecydowanie istotniejsze jest piękno wewnętrzne niż zewnętrzne. Przede wszystkim dlatego, że jest trwalsze i dlatego, że to zewnętrzne zawsze wynika z wnętrza. Idealne proporcje ciała czy twarzy nie są niczym szczególnym, jeśli nie są podparte pięknem duszy. Natomiast osoby, nie wpisujące się w pewne kanony piękna, zyskują w oczach innych, bo mają to coś w spojrzeniu, sposobie poruszania się, sposobie porozumiewania się, dobroci, jaką ze sobą niosą. Właśnie takimi ludźmi staram się otaczać.
Jak się Pani relaksuje?
Mieszkam pod Poznaniem, mam dom z dużą werandą, wielkim ogrodem pełnym kwiatów, trzy psy, dwa koty... To wszystko stwarza mi prawdziwe warunki do relaksu. A poza tym na nudę czy stres nie ma nic lepszego niż wyjście z piłą lub szpadlem do ogrodu. Proszę mi wierzyć, że nic mnie tak nie relaksuje.
Skąd czerpała Pani inspiracje, przygotowując sceniczny wizerunek?
W latach 80. nie było specjalistów od wizerunku, dlatego byliśmy zdani tylko i wyłącznie na siebie. Mój sceniczny wizerunek wyniknął naturalnie z moich fascynacji punkowym nurtem w muzyce, który zaczął napływać do Polski, a przez lata naturalnie złagodniał (śmiech). Nie miałam nic wspólnego z punkiem, poza tym wizerunkiem. To było dla mnie coś fascynującego ze względu na wielość kolorów, ponadto odkrywczego, buntowniczego, ale w taki wyrafinowany sposób. Mój makijaż i fryzura zwracały uwagę, co nie do końca było wygodne na polskiej szarej ulicy, ale z pewnością było fascynujące.
Czy na co dzień również stosowała Pani mocny makijaż?
Oczywiście. Miałam makijaż na ćwierć twarzy, w zasadzie malowałam na niej całe obrazy. I tak też się ubierałam, chodziłam w skórach, ćwiekach.
Czy ten codzienny mocny makijaż nie zniszczył Pani skóry?
Miałam duże szczęście, bo od początku, całkowicie nieświadomie, czy robię dobrze, czy źle, stosowałam kosmetyki marki Kryolan. W teatrach aktorzy mieli całe palety barwników do makijażu tej firmy, ale nie zawsze chcieli je stosować. Zazwyczaj z przyzwyczajenia aktorki wolały sięgnąć po pudry i cienie w kamieniu. Dlatego bez najmniejszych problemów dostawałam te palety i malowałam się tymi kosmetykami. Wydaje mi się, że dzięki temu, że trafiłam na tę markę, nadal mam twarz (śmiech).
A jak dziś Pani dba o urodę?
Dbam w sposób nieszczególnie przesadny. Jestem otwarta na próbowanie nowych produktów, niestety wiele z nich mnie uczula. Dlatego jako ciekawostkę zdradzę, że od roku produkuję własne kosmetyki naturalne, sama robię kremy, olejki do twarzy i ciała. Mam w domu coś w rodzaju laboratorium kosmetycznego. Następnie obdarowuję kosmetykami rodzinę i przyjaciół, i muszę przyznać, że cieszą się dużym zainteresowaniem. Jest na nie ciągłe zapotrzebowanie. Czasami odwiedzam kosmetyczkę i salony SPA, ale traktuję to bardziej jako formę relaksu, bo nie wierzę, że kuracja od czasu do czasu w magiczny sposób mnie odmieni. Wierzę za to w systematyczność. Bardzo ważne jest dla mnie codzienna dbałość o stan skóry twarzy, o dotlenienie, nawilżenie, codzienne zabiegi – wydaje mi się, że tylko one mogą dawać efekty. Nigdy nie położyłam się spać, jeśli nie zmyłam makijażu i nie nałożyłam na noc kremów odżywczych. To dla mnie taka sama czynność jak sięgnięcie po szklankę wody, kiedy chce mi się pić. Jeśli chodzi o dbanie o ciało, to staram się, ale różnie z tym bywa (śmiech), ponieważ tu już nie jestem taka systematyczna. I nie zawsze mam na to czas.
Jakie są Pani plany na najbliższą przyszłość?
Rozpoczęliśmy pracę nad nową płytą. Mam już część materiału, piszę teksty... Niedługo rozpocznie się sezon koncertowy. A na przełomie tego i przyszłego roku będziemy obchodzić jubileusz 30-lecia Meluzyny i chcemy to jakoś uczcić. 


NIE MOGĘ OBEJŚĆ SIĘ BEZ

Tusz do rzęs: Shiseido – Perfect Mascara Full Definition
Fluid: Chanel – Perfection Lumiere i Shiseido – Perfect Refining Foundation
Pomadka: Inglot nr 39
Baza pod makijaż: M.A.C.
Kremy: własnej produkcji, np. na dzień Bzyk-Bzyk (na bazie olejków owocowych, z mleczkiem pszczelim, komórkami macierzystymi z jeżówki purpurowej i witaminami), a na noc Aby Chapsik (m.in. z olejkiem z opuncji, substancjami nawilżającymi, nanozłotem i koenzymem Q10), do rąk Glajda na Łapki (z masłem shea, aloesem i D-panthenolem). Bawi mnie nadawanie kosmetykom nazw z gwary poznańskiej (śmiech)
Mleczko do ciała: też własnej produkcji Leluśne Jajuszko (na wywarze z nagietka, z lanoliną, olejem arganowym, krokoszowym, ekstraktem antyhistaminowym i maceratem z marchwi)
Perfumy: od lat DKNY


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Włosy
12.12.2025 13:56
Dermatolodzy stają w obronie łysiejących pacjentów: powinni ich leczyć lekarze, nie ktokolwiek
Łysienie czasem jest fizjologicznym zjawiskiem. A czasem towarzyszy poważniejszym chorobomfreepik

Polskie Towarzystwo Dermatologiczne (PTD) opublikowało oficjalne stanowisko dotyczące diagnostyki i leczenia chorób przebiegających z nadmiernym wypadaniem włosów. Dokument jednoznacznie rozstrzyga, że łysienie nie jest problemem kosmetycznym, lecz jednostką chorobową, a jego diagnostyka i leczenie należą wyłącznie do kompetencji lekarzy. PTD podkreśla, że działania te powinny być prowadzone przede wszystkim przez specjalistów dermatologów-wenerologów.

Stanowisko Towarzystwa jest reakcją na dynamiczny wzrost liczby gabinetów oferujących usługi trychologiczne lub kosmetyczne bez uprawnień medycznych. W ciągu kilku ostatnich lat rynek takich usług znacząco się rozszerzył, a pacjenci coraz częściej trafiają do osób nieposiadających wykształcenia lekarskiego, które oferują „diagnostykę” oraz terapie bez podstaw klinicznych. Zdaniem PTD powierzanie diagnostyki i leczenia osobom niemającym możliwości przeprowadzenia pełnego badania lekarskiego ani ordynowania leków stwarza realne zagrożenie dla zdrowia, a w skrajnych przypadkach także dla życia pacjentów.

Jak można przeczytać w oświadczeniu:

Stanowisko ma związek z rosnącą liczbą placówek oferujących usługi trychologiczne lub kosmetyczne bez odpowiednich uprawnień. W ciągu kilku ostatnich lat rynek tego typu usług znacznie się rozszerzył, a wielu pacjentów — zachęconych obietnicami szybkiej poprawy wyglądu — zwraca się do osób nieposiadających wykształcenia lekarskiego, które oferują „diagnostykę” oraz terapie. W ocenie Towarzystwa powierzanie działań diagnostycznych i terapeutycznych osobom bez wykształcenia lekarskiego, które nie mają możliwości przeprowadzenia pełnego badania klinicznego i diagnostyki różnicowej, a także ordynowania leków, stwarza „realne zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów”.

W dokumencie zwrócono uwagę, że prawidłowa diagnostyka łysienia jest procesem wieloetapowym. Obejmuje ona pełny wywiad medyczny, badanie fizykalne oraz — w zależności od wskazań — zastosowanie narzędzi takich jak trichoskopia, trichogram czy biopsja skóry głowy. W części przypadków niezbędne są także badania histologiczne lub immunopatologiczne, które pozwalają na ocenę aktywności i charakteru procesu chorobowego. Warto jednak pamiętać, że coraz bardziej popularna trychologia nie jest specjalizacją lekarską, chociaż wielu lekarzy kształci się dodatkowo w tym kierunku, pozwalając pacjentom uzyskać bardziej kompleksową diagnostykę i leczenie.

image

Valuates Reports: Wielkość rynku przeszczepów włosów wzrośnie o 4136,6 milionów dolarów do 2029 r.

Eksperci PTD przypominają, że wypadanie włosów może być jednym z pierwszych objawów chorób ogólnoustrojowych. Wśród nich wymienia się m.in. zaburzenia endokrynologiczne, choroby autoimmunologiczne, schorzenia hematologiczne oraz choroby nowotworowe. Traktowanie utraty włosów wyłącznie jako problemu estetycznego może prowadzić do opóźnienia rozpoznania właściwej choroby i wdrożenia leczenia przyczynowego.

Z perspektywy klinicznej stanowisko Towarzystwa precyzuje, że prawidłowa diagnostyka nadmiernego wypadania włosów powinna składać się z kilku jasno określonych elementów: szczegółowego wywiadu (obejmującego m.in. czas trwania objawów, choroby współistniejące i stosowaną farmakoterapię), badania skóry głowy i owłosienia, trichoskopii jako podstawowego narzędzia oceny oraz — w uzasadnionych przypadkach — badań laboratoryjnych i biopsji skóry głowy.

Wyniki tak przeprowadzonego procesu diagnostycznego umożliwiają różnicowanie najczęstszych jednostek chorobowych, w tym łysienia androgenowego, telogenowego, plackowatego oraz bliznowaciejącego, a także wypadania włosów wtórnego do chorób ogólnych. PTD podkreśla, że szczególnie niebezpieczne jest podejmowanie działań terapeutycznych bez wcześniejszego rozpoznania, zlecanie zabiegów bez oceny przyczyny problemu oraz powierzanie diagnostyki osobom, które nie są w stanie interpretować wyników badań w kontekście chorób ogólnoustrojowych.

image
Wypadanie włosów – co jest normą, a co powinno niepokoić?

Towarzystwo wezwało do wzmożonej czujności zarówno dermatologów, jak i lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej oraz innych specjalistów, którzy często są pierwszym punktem kontaktu dla pacjentów zgłaszających wypadanie włosów. W praktyce oznacza to konieczność traktowania tego objawu jako potencjalnego sygnału choroby, kierowania pacjentów do dermatologa oraz powstrzymania się od jakichkolwiek działań terapeutycznych do czasu ustalenia jednoznacznej przyczyny problemu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
11.12.2025 09:53
Raport piękna Oriflame: dobrostan emocjonalny jako kluczowy trend
Oriflame mat.pras.

Marka Oriflame opublikowała swój pierwszy “Raport piękna i wellbeing”, ukazujący fundamentalną zmianę w tym, jak kobiety na całym świecie doświadczają piękna i je definiują. Oparty na badaniu 3,5 tys. kobiet z siedmiu krajów raport podkreśla kluczową rolę, jaką piękno odgrywa we wzmacnianiu dobrostanu emocjonalnego, pewności siebie i codziennej dbałości o siebie.

Wnioski pokazują, że piękno dziś to nie pogoń za perfekcją, ale poczucie emocjonalnego wsparcia, więzi i kontroli. Rytuały takie jak pielęgnacja skóry, makijaż i używanie perfum są obecnie uznawane za istotne narzędzia osiągania spokoju, pozytywności i autentyczności w szybko zmieniającym się świecie.

Ten raport potwierdza to, w co wierzymy od dekad: że piękno to głęboko emocjonalne i dające siłę doświadczenie. Na całym świecie kobiety mówią nam, że rytuały piękna pomagają im czuć się pewnymi siebie i połączonymi z samymi sobą. Dokładnie o takie piękno chodzi w Oriflame: dostępne, skuteczne i emocjonalnie znaczące

 – komentuje wyniki raportu Anna Malmhake, CEO i prezes Oriflame

Kluczowe wnioski:

  • 95 proc. respondentek twierdzi, że piękno i wellbeing są nierozerwalnie połączone, z czego 42 proc. widzi między nimi silny związek.
  • Aż 64 proc. kobiet jest najbardziej zainteresowanych spersonalizowaną pielęgnacją i odżywianiem – bardziej niż jakimikolwiek innymi procedurami prozdrowotnymi.
  • Około 71 proc. uważa, że społeczeństwo nadmiernie eksponuje wygląd fizyczny, podczas gdy same kobiety przywiązują większą wagę do pewności siebie (47 proc.) i szczęścia (36 proc.). Około 43 proc. respondentek łączy piękno zarówno z wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi cechami.
  • „Dobry wygląd mnie uszczęśliwia” zostało uznane za najważniejszy powód wzmacniania wellbeing, inne argumenty obejmowały również „poczucie większego optymizmu wobec życia”, „odnajdywanie wewnętrznego spokoju, gdy dobrze wyglądam” oraz „odczuwanie mentalnego odświeżenia po zadbaniu o wygląd”.
  • Skuteczność to czynnik #1 wpływający na wellbeing we wszystkich grupach konsumentek – 56 proc. twierdzi, że efekty pielęgnacji skóry najbardziej wspierają ich dobrostan.
  • Makijaż to kategoria beauty #1, dzięki której konsumentki czują się i wyglądają bardziej atrakcyjnie.
  • Stylizacja włosów, zabiegi i makijaż wspierają zarówno fizyczny, jak i emocjonalny wellbeing poprzez poprawę wyglądu, budowanie pewności siebie i umożliwienie autoekspresji.
  • Rutyny i zabiegi pielęgnacyjne są ściśle związane z poczuciem odświeżenia, utrzymaniem zdrowej skóry i zachowaniem młodego wyglądu. Stanowią one istotny element rytuałów dbania o siebie i codziennego wellbeingu.

Perspektywy kulturowe:

Raport pokazuje także kulturowe niuanse w tym, jak piękno wspiera wellbeing:

  • Konsumentki w Meksyku są bardziej zadowolone z własnego wellbeing niż konsumentki w ujęciu globalnym. Niemal dwie trzecie jest usatysfakcjonowanych swoim ogólnym dobrostanem.
  • W Indiach pewność siebie to główny wskaźnik piękna – plasuje się wyżej niż cechy fizyczne.
  • Chiny podkreślają znaczenie bezpieczeństwa produktów i edukacji – 50 proc. Chinek szuka treści edukacyjnych dotyczących bezpieczeństwa stosowanych składników.
  • Aż 68 proc. konsumentek w Wielkiej Brytanii uważa, że dbałość o długowieczność to najważniejsze działanie w zakresie beauty i wellness, zapewniające szczęśliwsze i zdrowsze życie, w porównaniu z 55 proc. globalnie.
  • W Polsce „zadbany wygląd” i „wyglądanie zdrowo” pozostają wysoko w priorytetach i cenione zarówno przez społeczeństwo, jak i jednostki.
  • W Turcji trzy czwarte kobiet uważa, że standardy piękna w społeczeństwie są w głównej mierze oparte na cechach fizycznych. To znacznie więcej niż u ich globalnych odpowiedniczek, jednakże na poziomie osobistym tylko 41 proc. Turczynek troszczy się o swój wygląd fizyczny. 

Pełny Raport Piękna i Wellbeing dostępny jest na stronie Oriflame. 

Raport Piękna i Wellbeing został zlecony przez Oriflame i przeprowadzony niezależnie przez Toluna w listopadzie-grudniu 2024 roku. Objął kobiety w wieku 18–75 lat w Chinach, Indiach, Meksyku, Polsce, Turcji i Wielkiej Brytanii, badając w jaki sposób nawyki związane z urodą łączą się z emocjonalnym, fizycznym i społecznym wellbeing.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
13. grudzień 2025 17:14