StoryEditor
Beauty
18.05.2014 00:00

Lidia Popiel: Mam swobodę życia

Lidia Popiel – fotograf, redaktor naczelna magazynu internetowego Finelife.pl. Prywatnie żona Bogusława Lindy, z którym ma córkę Aleksandrę. Spotykamy się w Warszawskiej Szkole Filmowej, gdzie wykłada na zajęciach fotografii. Na wspomnienie jej nazwiska współpracownicy reagują serdecznym uśmiechem. Chwilę później podchodzi do mnie wysoka, szczupła, piękna kobieta, która od razu proponuje przejście na Ty.


W trakcie naszej rozmowy Lidia Popiel pokazuje, że ma klasę i niesamowity dystans do siebie i świata. Jest pogodną osobą, przyjaźnie nastawioną do życia, wciąż ciekawą nowych przygód i innych kultur. Ma w sobie dużo ciepła i nawet kiedy się nie uśmiecha, to i tak śmieją się jej oczy.

Agnieszka Saracyn-Rozbicka: Henri Cartier-Bresson powiedział, że „fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości”. Jakbyś mogła się do tego cytatu ustosunkować i powiedzieć, czym dla Ciebie jest fotografia jako dziedzina sztuki?
Lidia Popiel:
Rzeczywiście jest to zatrzymanie momentu. Jednak nie do końca mamy wpływ na to, który z tych momentów zostanie utrwalony. Nie posiadamy aż takiej szybkości myślenia. W związku z tym przyciskanie spustu migawki jest bardziej intuicyjne niż przemyślane. Cała świadomość techniki, znajomość światła, odczuwanie sytuacji w momencie robienia zdjęcia zostają wyłączone. Dlatego nie myślimy za dużo, to samo działa. Wszystko zmienia się w ułamkach sekund i w zależności od tego, który ułamek sekundy nam się trafi, to albo będziemy mieć szczęście i wykonamy interesujące zdjęcie, albo tego szczęścia nam zabraknie.
Widziałam wiele Twoich zdjęć, ale jedno szczególnie zapadło mi w pamięć „Dziewczyna z rogiem nosorożca”. Światło ułożyło się w taki sposób, że modelka wyglądała jakby miała na głowie prawdziwy świetlisty róg. Rozumiem, że to właśnie był ten ułamek sekundy, który zadecydował, że nacisnęłaś spust migawki?
L.P.:
To jest przykład szukania kompozycji – światła, nastroju… Tak naprawdę to kompozycja robi na nas wrażenie, stąd też biorą się złote podziały, cięcie klatek, zamykanie w poziomie, zamykanie w pionie, w kwadracie. Potem dokonujemy paru innych wyborów. Ważny jest temat i obiekt, dobór ustawień, punkt widzenia. Nawet prozaiczna na pierwszy rzut oka sytuacja, za sprawą osób, które uchwycimy w kadrze, i ustawień może nieść ważny przekaz.
Bo dobre zdjęcie opowiada swoją wersję wydarzeń.
L.P.:
No właśnie. Można ją nazwać swoją, ale czy to tak naprawdę jest wersją fotografa? Trudno powiedzieć. Bo właściwie on jest takim łącznikiem między rzeczywistością uchwyconą na zdjęciu a odbiorcą. On wybiera kadr i jest pośrednikiem na planie.
A jak to jest odkrywać świat oczami Alicji po drugiej stronie lustra, po drugiej stronie obiektywu?
L.P.:
Myślę, że fotografia jest narzędziem do układania tego świata, do obserwacji, do wyrażania swojego zdania, ale też do prywatnego wyjmowania rzeczy, co już zahacza o sprawy estetyki. Potrzebujemy estetyki, potrzebujemy czegoś, co jest piękne – a w fotografii, dzięki odpowiedniej kompozycji i oświetleniu, można z rzeczy lub osób na pierwszy rzut oka niezachwycających wydobyć prawdziwe piękno, znaleźć wyjątkowe rozwiązania dla prozaicznych często przedmiotów, sytuacji…
Dlaczego najczęściej lubisz wykonywać portrety?
L.P.:
Uwielbiam pracować z ludźmi. Oczywiście czasami miałam przesyt wykonywania portretów i postanawiałam sobie wtedy, że będę w samotności fotografować martwą naturę. Jednak nie potrafię tego robić na dłuższą metę, bo bardzo mi brakuje kontaktu z drugim człowiekiem. Ludzie są dla mnie najbardziej interesującymi obiektami do fotografowania.  
Wróćmy na chwilę do początków. Jak to się wszystko zaczęło, bo z tego co wiem, to najpierw pracowałaś jako modelka?
L.P.:
Tak. Najpierw byłam modelką, również projektowałam ubrania i któregoś dnia zapragnęłam zrobić zdjęcie swojej koleżance – Bognie Sworowskiej. Ponadto okazało się, że mogę robić zdjęcia ludziom w rzeczach, które zaprojektowałam. Fotografia poza tym okazała się ciekawsza niż praca modelki.
To była miłość od pierwszego naciśnięcia spustu migawki?
L.P.:
Tak. Po prostu pierwsze zdjęcie, które zrobiłam, udało się i przez przypadek zostało wybrane na plakat firmy kosmetycznej. A ja z dnia na dzień zostałam fotografem, więc musiałam szybko opanować tajniki tego zawodu. Tak to się zaczęło. Uważam, że wielu rzeczy można nauczyć się w procesie pracy, w procesie tworzenia, w praktyce. Oczywiście niektórzy wybierają inną drogę, najpierw chcą się nauczyć, a później robić. Kwestia wyboru.
Jakie cechy powinien mieć dobry fotograf? Musi być psychologiem?
L.P.:
Nie można naciskać na modela, żeby się otworzył. Staram się wytworzyć taką atmosferę, w której osoba fotografowana nie czuje się do niczego zmuszana. Dokładam wszelkich starań, żeby czuła się komfortowo, czuła się doceniana i – co w niektórych sytuacjach jest ważne – atrakcyjna. Ponadto uważam, że warto żeby fotograf przekazał tej drugiej stronie, co chce zrobić. Dobrze jest wszystko wytłumaczyć, np. z której strony będą zdjęcia, jakiego obiektywu użyjemy, jaki to da efekt, jaki kadr. Nie zajmuje to dużo czasu, a myślę, że warto o tym porozmawiać.
Wspierasz początkujących artystów. Jakie jest to nowe pokolenie fotografów?
L.P.:
To ludzie bardzo zdolni, ale trochę zdezorientowani. Bardzo chcą wykonywać ten zawód, ale nie bardzo wiedzą, jak sobie poradzić z pracą fotografa. Obecnie wszyscy robią zdjęcia, więc trudno się odnaleźć, ciężko się przebić w tym świecie. Dlatego myślę, że moim obowiązkiem, poza pokazaniem konkretnych rzeczy i rozwiązań, jest wskazanie drogi, jak się w tym świecie poruszać i jak wykorzystać swój potencjał. Jest mnóstwo ludzi, którzy robią zdjęcia troszkę na oślep, nawet nie wiedzą jak wydobyć cykl swoich prac. I czasami potrzeba kogoś z zewnątrz, żeby na zimno ocenił sytuację. Warto sobie dobrać takiego mentora. Czasem wystarczą dwa zdania, żeby poczuć wiatr w plecy.
A kto był Twoim mentorem?
L.P.:
Ja miałam bardzo wielu znajomych fotografów, którzy pokazywali mi, jak to się robi, w trakcie pracy. Wiele nauczyłam się uczestnicząc w sesjach zdjęciowych.
 
A czyje zdjęcia Cię zachwycają?
L.P.:
Mam kilku fotografów, których uwielbiam, np. znany ze współpracy z Depeche Mode Anton Corbijn robi portrety, które są szczere, a jednocześnie bardzo atrakcyjne wizualnie, nie nachalne, świetnie skomponowane, niewymuszone. Jestem też zauroczona pracą Erwina Wurma. W jego cyklu zachwyciłam się „One minute sculpture”. Traktuje w nim człowieka jako obiekt, używając do tego przedmiotów codziennego użytku, które są wykorzystane w niekonwencjonalny sposób, niepowielający stereotypów. Polecam jego prace, bo to artysta bardzo dowcipny i ma jasną koncepcję tego, co robi. Oprócz tego lubię kilku fotografów, którzy robią portrety i modę, takich jak Peter Lindbergh, Steven Meisel, a także Diane Arbus, Tim Walker i wielu, wielu innych.
Wykonujesz zdjęcia m.in. dla „Pani”, „Sukcesu”, uczestniczysz w sesjach modowych dla firm, prowadzisz zajęcia na wydziale fotografii w Warszawskiej Szkole Filmowej, dla studentów studiów zaocznych również w weekendy, jesteś redaktor naczelną Finelife.pl, działasz w fundacji „Polska jest kobietą”, prowadzisz niezliczoną ilość warsztatów… Kiedy śpisz?
L.P.:
Myślę, że im więcej mam zajęć, tym łatwiej mi porozdzielać czas na te wszystkie działalności. Gdy mam za dużo wolnego, to wszystko mi się rozłazi (śmiech).
Według Camille’a Pissaro wszystko jest piękne. Wystarczy tylko dobrze spojrzeć. Podpisałabyś się pod tym?
L.P.:
Piękno można odnaleźć we wszystkim. Myślę, że piękne koliduje tylko z ładnym. Jeśli coś jest ładne, to ciężko, żeby nagle zyskało statut pięknego.
Poszukiwaczom piękna jest zadedykowany Twój tygodnik internetowy Finelife.pl…
L.P.:
Jest coś takiego jak luksus piękna. Niby to piękno jest na co dzień, ale mamy wrażenie, że jest luksusem. Portal ten zbiera więc różne tematy, które dotyczą i pięknych myśli i pięknych obrazów, zdarzeń. Zawsze chciałam mieć swoją gazetę, zarezerwowałam nawet tytuł w 1989 roku. Jednak wtedy nic z tego nie wyszło. Dopiero parę lat temu powiedziałam znajomemu, że założę bloga, a on przekonał mnie, że lepiej byłoby, żebyśmy założyli gazetę internetową i tak narodziła się Finelife.pl.
Prowadzisz warsztaty „Ciało i dusza kobiety”. Jak dbasz o swoje ciało, a jak o duszę?
L.P.:
Myślę, że jedno ma ogromny wpływ na drugie. Jeśli doprowadzę do tego, że mam spokojną głowę, znajduję w sobie równowagę, to potrafię też zadbać o swoje ciało. A to, jak spojrzę na siebie, czy zaakceptuję siebie, ma wpływ na to, jak myślę. Uwielbiam więc – może w niezbyt spięty sposób – zadbać o to, co mam (śmiech). Lubię naturalne kosmetyki i naturalne, wiekowe sposoby dbania o urodę, jak np. oczyszczanie skóry płatkami owsianymi, maseczki z awokado, kąpiele mleczne, czy też peelingi ze zużytej kawy. Ale przy tym zawsze jestem bardzo ciekawa, jakie pojawiają się na rynku nowe technologie. Z wielką przyjemnością korzystam z tego, co ludzie wymyślą. Zawsze starannie czytam wszystkie informacje na temat składu danego produktu, tego jakie daje efekty, jaki był proces jego tworzenia. Zajmuje to trochę czasu, ale myślę, że jest bardzo interesujące.
Dużo podróżujesz. Jakie sposoby na zachowanie pięknego wyglądu zaczerpnęłaś np. od Afrykanek?
L.P.:
Afrykańczycy zarazili mnie miłością do olejków. Uwielbiam wchodzić na targowiska i poszukiwać najróżniejszych zapachów. Zadziwiające, że w każdym rejonie świata zapach jednej rzeczy ma inną woń. Zapachy w różnych zakątkach Afryki są bardzo naturalne, a to cenię w produktach do pielęgnacji najbardziej. Dlatego w Afryce Północnej bardzo chętnie kupuję maseczki ziołowe do twarzy – są w niepozornych opakowaniach, ale cudownie działają – i przede wszystkim olej arganowy. Z przyjemnością sięgam też po kosmetyki, które w swoim składzie zawierają właśnie ten olejek.
Masz dużo kosmetyków?
L.P.:
Raczej tak. Lubię sprawdzać kosmetyki, chętnie sięgam po nowości. Jedynym produktem, któremu jestem wierna od lat, jest pudrowa Channel No.19. Jestem też wierna olejom: dlatego w moim domu nie może zabraknąć słoika z olejem kokosowym, arganowym, nagietkowym. Zawsze gdzieś znajdzie się także tubka kremu z witaminą A.
A jak się relaksujesz?
L.P.:
Największym relaksem jest dla mnie obcowanie z przyrodą. Nic nie zastąpi chwili samotności w lesie, nad morzem. Uwielbiam pustynie, surowe klimaty, słone jeziora w Tunezji, okolice Sahary, czy lasy koło Białegostoku.
Na sesje przychodzisz perfekcyjnie umalowana?
L.P.:
Nigdy nie mam perfekcyjnej fryzury i makijażu, ponieważ uważam, że w moim życiu musi panować trochę nieładu i trochę czegoś niedoskonałego i nonszalanckiego (śmiech). Dzięki temu mam swobodę życia.
W jakim momencie życia jesteś teraz i czego można Ci życzyć?
L.P.:
Ciągle jest coś do zrobienia. Na pewno nie stawiam sobie barier wiekowych. Mam parę pomysłów na najbliższe lata...
Rozmawiała:
Agnieszka Saracyn-Rozbicka

Zdjęcia pochodzą z warsztatów prowadzonych przez Lidię Popiel w Hotelu SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie


NIE MOGĘ SIĘ OBEJŚĆ BEZ...


„Nie mogę się obejść” dotyczy zwykle tygodnia lub miesiąca, bo lubię zmiany (śmiech)
Tusz do rzęs:
wydłużający Inglot. Tuszu używam prawie codziennie. Nie potrzebuję grubych rzęs, ale lubię lekko je przedłużyć
Fluid: pudrowy Vitalumiere Aqua Chanel – minimalnie matujący, doskonały, nie obciążający skóry, wyrównujący niedoskonałości, przy zachowaniu efektu naturalności. Stosuję też podkład do twarzy i ciała marki MAC–nadaje ramionom, dekoltowi i nogom podobny odcień
Pomadka: mazidło Body Shop. Zabawny, pachnący owocami, doskonale natłuszcza i nawilża, ale bez efektu lakieru na ustach
Baza pod makijaż: Yonelle. To doskonała linia produktów. Nowoczesna i świetnie zapakowana.
Kremy: Le Lift Chanel, Luscious Phenome. Le Lift jest fenomenalny. Idealny do dojrzałej skóry. Uczucie luksusu zamknięte w tajemniczym pudełku. Phenome zapewnia długie nawilżenie, wygładza.
Mleczko do ciała: Zabieram ze Wzgórz Dylewskich małe opakowania Eris. Uwielbiam je. Z podróży przywiozłam olejek arganowy. Na suche partie skóry, szczególnie łydki, doskonały jest różany Lycon Spa
Perfumy: Chanel No.19, Bois de Paradis Delrae, Bandit Robert Piguet


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Twarz
04.07.2024 12:48
Skin streaming znów na topie. Na czym polega ten trend w pielęgnacji?
Materiał Partnera
Moda na ograniczenie produktów kosmetycznych do twarzy znów stała się popularna. Jak pielęgnować cerę i jakich produktów używać, by cieszyć się gładką i zdrowo wyglądającą skórą twarzy?

Skin streaming - tylko to, co najlepsze dla Twojej skóry

Dzisiejsze trendy pielęgnacyjne bardzo szybko się rozprzestrzeniają, a co za tym idzie, możemy wybierać w bardzo wielu propozycjach. Wystarczy śledzić social media, by dowiedzieć się, jak o skórę dbają gwiazdy show-biznesu, trendsetterki czy kobiety z drugiego końca świata. To również za sprawą internetu i krótkich filmików dotarła do nas moda na skin streaming. W przeciwieństwie do innych technik pielęgnacji twarzy nie zachęca ona do wypełniania swojej szafki, szuflady z kosmetykami po brzegi. Wręcz przeciwnie. Skin streaming zachęca do minimalizmu, do tego, by skupić się tylko na tych produktach, które naprawdę nam służą, rezygnując z oferowania skórze nadmiaru substancji.

To doskonała wiadomość dla kobiet, którym zależy na ograniczeniu liczby buteleczek w swojej kosmetyczce, ale również czasu poświęcanego na codzienną rutynę pielęgnacyjną i pieniędzy wydanych na ich zakup. Przestań kupować kosmetyki, tylko dlatego, że poleciła Ci je koleżanka z pracy lub jest atrakcyjna promocja cenowa. Wybieraj produkty, które faktycznie będą potrzebne i posłużą Twojej skórze.

image
Materiał Partnera

Skin streaming - dla jakiej cery będzie najlepszy?

Zanim zaczniesz naśladować jakikolwiek trend z sieci, upewnij się, że będzie on dobrym pomysłem dla  Twojej cery. Podpowiadamy więc od razu, że skin streaming jest wzorem odpowiednim dla każdego. Najważniejsze jest odpowiednie dobieranie kosmetyków, które odpowiedzą na problemy danego typu skóry. Każda potrzebuje jednak oczyszczania, nawilżania i ochrony przed szkodliwymi promieniami UV. Zaopatrz się w tym celu w dostosowany do Twojego typu cery płyn do mycia twarzy, krem nawilżający i krem z wysokim filtrem SPF. Tu warto zaznaczyć, że właścicielki cery tłustej i mieszanej, ze skłonnością do pojawiania się wyprysków, niedoskonałości, mogą potrzebować nieco więcej produktów, by zapewnić swojej skórze normalizacje, ograniczenie wydzielania sebum oraz redukcję trądziku.

image
Materiał Partnera

Jak wprowadzić skin streaming do swoich codziennych nawyków?

Zmiana codziennych nawyków i redukcja preparatów nakładanych na twarz może przywrócić jej dobrą kondycję oraz zdrowy wygląd. Jak zatem wygląda skin streaming krok po kroku?

  • Oczyszczanie - to podstawa każdej rutyny pielęgnacyjnej. Koniecznie myj twarz rano i wieczorem, by pozbyć się zabrudzeń pochodzących z zewnątrz, ale również potu oraz sebum. Wybieraj delikatne, lecz skuteczne produkty myjące odpowiednie dla twoich indywidualnych potrzeb.
  • Nawilżanie - must have dla absolutnie każdej skóry. Postaw na kremy pielęgnacyjne zawierające np. kwas hialuronowy, glicerynę, ceramidy, d-panthenol.
  • Ochrona przed słońcem - zabezpieczając cerę kremami z wysokim SPF, chronisz ją przed pojawianiem się nieestetycznych przebarwień, ale przede wszystkim przed zjawiskiem fotostarzenia. Każdego, nawet pochmurnego jesiennego dnia, zabezpieczaj twarz przed słońcem, a dłużej pozostanie gładka i młoda.

Po więcej porad z zakresu pielęgnacji zajrzyj do innych naszych artykułów. Dowiedz się, czy lepsze jest mydło czy żel pod prysznic, jak aplikować krem do twarzy lub jak wybrać krem do cery naczynkowej.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Włosy
03.07.2024 16:53
Składniki w kosmetykach do pielęgnacji włosów i skóry głowy. Które działają? Fakty i mity
Anna Mackojć, trycholog, biotechnolog, założycielka Instytutu Trychologii w Warszawie. Wykładowca akademicki Diagnostyki Trychologicznej w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego./materiały prasowe Instytut Trychologiimateriały prasowe Instytut Trychologii
Skinifikacja to trend, który polega na przeniesieniu zasad pielęgnacji skóry twarzy na skórę głowy i włosy. To podejście zakłada, że dbanie o skórę głowy jest równie ważne, jak dbanie o skórę twarzy i wymaga podobnej troski oraz stosowania zaawansowanych składników aktywnych, które są popularne w produktach pielęgnacyjnych. Jednak na rynku krąży na ten temat wiele mitów. Które składniki więc naprawdę działają, a których działanie jest tylko marketingową obietnicą?

Skinifikacja – dbaj o skórę głowy tak jak dbasz o twarz

Trend skinifikacji zyskał na popularności wraz z rosnącą świadomością konsumentów na temat zdrowia skóry głowy i jego wpływu na kondycję włosów. Dodatkowo podbiły go innowacje w przemyśle kosmetycznym oraz badania naukowe, które pokazały, że zdrowa skóra głowy jest kluczem do lśniących, mocnych włosów. Wzrost popularności naturalnych i zaawansowanych technologicznie składników aktywnych w kosmetykach przeznaczonych do pielęgnacji do twarzy, takich jak, np. proteoglikany, kwasy i peptydy, znalazł swoje odbicie również w produktach do pielęgnacji włosów i skóry głowy.

Zdrowa skóra głowy i włosów. Jakich składników szukać w kosmetykach?

Proteoglikany

Proteoglikany to złożone cząsteczki składające się z białek. Są one naturalnymi składnikami macierzy pozakomórkowej i odgrywają kluczową rolę w utrzymaniu struktury i funkcji tkanek, w tym skóry i włosów. Proteoglikany są naturalnie obecne w naszym organizmie, np. w skórze, chrząstkach i w tkance łącznej.

Zastosowanie: Stymulacja wzrostu włosów. Badania sugerują, że proteoglikany mogą mieć pozytywny wpływ na cykl wzrostu włosów, szczególnie na fazę anagenu (aktywnego wzrostu). Mogą wspierać proliferację komórek i poprawiać ogólną kondycję mieszków włosowych. Poprzez poprawę zdrowia skóry głowy i wspieranie zdrowego środowiska dla mieszków włosowych, proteoglikany mogą pomóc w redukcji wypadania włosów.

Kwasy AHA

Kwasy AHA, czyli alfa-hydroksykwasy, to grupa kwasów organicznych pozyskiwanych głównie z owoców i innych naturalnych źródeł. Najbardziej znane kwasy AHA to kwas glikolowy (z trzciny cukrowej), kwas mlekowy (z kwaśnego mleka), kwas cytrynowy (z cytrusów), kwas jabłkowy (z jabłek) i kwas winowy (z winogron).

Zastosowanie: Kwasy AHA mają udokumentowane działanie, są wartościowym składnikiem w pielęgnacji włosów i skóry głowy. Dzięki właściwościom złuszczającym, oczyszczającym i nawilżającym mogą przynieść wiele korzyści, takich jak poprawa kondycji skóry głowy, redukcja łupieżu i wspieranie wzrostu włosów.

Redensyl

Redensyl to biotechnologicznie opracowana formuła zawierająca kombinację składników ziołowych, która pobudza komórki macierzyste i fibroblasty obecne w brodawce do wzrostu włosa.

Zastosowanie: Wyniki badań sugerują, że Redensyl jest skuteczny w stymulacji wzrostu włosów i redukcji ich wypadania. W przeciwieństwie do wielu innych składników kosmetycznych, jest to poparte badaniami klinicznymi, które potwierdzają jego efektywność we wspomnianym zakresie.

Peptydy

Peptydy to krótkie łańcuchy aminokwasów, które sygnalizują komórkom skóry, aby produkowały więcej kolagenu. Mają za zadanie wzmocnić włosy, stymulować ich wzrost i poprawić elastyczność skóry głowy.

Zastosowanie: Wspierają wzrost włosów i poprawiają ich ogólną kondycję, choć wyniki mogą się różnić w zależności od konkretnego rodzaju peptydu.

Komórki macierzyste z Malus domestica

Komórki macierzyste z Malus domestica to składnik pochodzący jabłoni domowej. Ma na celu wspieranie regeneracji komórek skóry i włosów.

Zastosowanie: Antyoksydanty zawarte w Malus domestica mogą chronić komórki przed stresem oksydacyjnym i uszkodzeniami spowodowanymi przez wolne rodniki. Badania sugerują, że ekstrakty z komórek macierzystych jabłek mogą mieć pozytywny wpływ na regenerację komórek skóry i włosów.

Marketing kontra rzeczywistość - czy to działa?

W produktach pielęgnacyjnych do włosów znajdziemy wiele modnych składników. Nie zawsze jednak to co modne naprawdę działa. Niestety, zdarza się, że składniki, o których jest głośno i które są wybijane w komunikatach marketingowych produktów, w rzeczywistości nie mają żadnego udokumentowanego wpływu na skórę głowy i włosy. O jakich składnikach mowa?

Węgiel aktywowany to porowata forma węgla stosowana jako środek oczyszczający.

Marketingowe obietnice: Oczyszczanie skóry głowy z zanieczyszczeń.

Rzeczywistość: Efekty działania węgla aktywowanego w kosmetykach do włosów są często przesadzone i bardziej związane z marketingowym niż rzeczywistym działaniem oczyszczającym.

Olej kokosowy to naturalny olej pozyskiwany z miąższu kokosowego.

Marketingowe obietnice: Nawilżanie włosów, poprawa kondycji skóry.

Rzeczywistość: Choć olej kokosowy może nawilżać włosy, jego skuteczność w pielęgnacji skóry głowy jest ograniczona, a stosowanie go może prowadzić do zatkania porów i powstawania keratoz.

Złoto to metal szlachetny używany w luksusowych kosmetykach.

Marketingowe obietnice: Luksusowe produkty do pielęgnacji włosów, rzekomo poprawiające blask i kondycję.

Rzeczywistość: Złoto w kosmetykach to głównie chwyt marketingowy, bez naukowo udowodnionych korzyści dla włosów czy skóry głowy.

Kolagen to białko, które naturalnie występuje w organizmie i stanowi istotny składnik skóry, kości i tkanki łącznej.

Marketingowe obietnice: Wspomaga elastyczność i jędrność skóry, poprawia blask i sprężystość włosów.

Rzeczywistość: Struktura kolagenu jest zbyt duża, aby przeniknął przez skórę, co oznacza, że aplikacja bezpośrednio na włosy lub skórę głowy ma minimalne korzyści oraz sprawia, że jego działanie ogranicza się głównie do powierzchniowego efektu kosmetycznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
04. lipiec 2024 14:15