StoryEditor
Rynek i trendy
14.01.2021 00:00

Polacy są zmęczeni lockdownem a eksperci ostrzegają przed zapaścią w gospodarce

Prawie sześciu na dziesięciu Polaków uważa, że po 18 stycznia br. rząd ze względu na sytuację epidemiologiczną nie powinien przedłużać lockdownu. Natomiast w gronie osób wyrażających przeciwne zdanie, zdecydowanie najczęściej pojawia się odpowiedź o utrzymaniu tych obostrzeń do czasu mocnego spadku liczby zakażeń. Z kolei ponad dwa razy mniej rodaków wskazuje na okres do końca lutego br. Takie wnioski płyną z ogólnopolskiego badania przeprowadzonego przez UCE Research i Syno Poland.

55,8 proc. Polaków twierdzi, że po 18 stycznia ze względu na sytuację epidemiologiczną rząd nie powinien przedłużać lockdownu. Przeciwnego zdania jest 30,9 proc. rodaków. Z kolei 13,3 proc. nie ma opinii w tej kwestii. Według Piotra Kuczyńskiego, analityka rynków finansowych, te wyniki pokazują, że sporo osób odczuwa problemy wynikające z zamknięcia gospodarki. Jednym spadły zarobki, drugim zbankrutowały firmy, a inni obawiają się bezrobocia. To do ludzi bardziej przemawia niż możliwość zachorowania.

Gdyby odpowiadali tylko przedsiębiorcy, to przewaga poglądów za nieprzedłużaniem ograniczeń byłaby większa. Widzimy zatem efekt zupełnej niewiarygodności polityki zakazów prowadzonej w tej dziedzinie. Najpierw resort zdrowia podał, ile osób musi być zakażonych, żeby ogłosić tzw. narodową kwarantannę, a potem odszedł od tych wytycznych. Nikt nie udowodnił, że branże, gdzie wprowadzono zakazy działalności, są największym zagrożeniem epidemicznym – komentuje prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.

Zdaniem Krzysztofa Zycha, głównego analityka UCE Research, widać zmęczenie społeczne pandemią, co po prawie roku izolacji jest zupełnie zrozumiałe. Ponadto Polacy dostrzegają, że nie tylko tracą swobodę i w pewnym stopniu wolność, ale przede wszystkim stają się biedniejsi. A perspektywy są coraz bardziej mętne. Według prof. Modzelewskiego, obecny lockdown jest błędem, niczego nie wnosi. Natomiast koszt ekonomiczny tego jest olbrzymi.

Ludzie boją się, że dojdzie do totalnej zapaści w gospodarce, co prędzej czy później odczują. Nawet jeżeli w tej chwili ich to bezpośrednio nie dotyka. Wiele osób nie rozumie postępowania rządu, który np.  zamyka siłownie, a sale do tańca pozostawia otwarte. Do tego rozpoczęto szczepienia, więc część Polaków sądzi, że problem z wirusem jest rozwiązany – stwierdza ekonomista Marek Zuber.

Spośród osób, które są za przedłużeniem lockdownu, aż 42,3 proc. uważa, że rząd powinien to robić do czasu mocnego spadku zakażeń. Według eksperta z UCE Research, te odpowiedzi zapewne pochodzą od Polaków, których w tym czasie pandemia zbytnio nie dotknęła. W grę może też wchodzić czynnik strachu, ale raczej w mniejszej skali. Z kolei 18,9 proc. respondentów mówi o okresie do końca lutego tego roku, a 18,6 proc., – do połowy lutego. Natomiast 11,9 proc. opowiada się za obostrzeniami do 31 stycznia.

Sens lockdownu jest taki, żebyśmy się nie zarażali. W związku z tym mija się z celem podawanie dat dziennych, do kiedy restrykcje będą konieczne. Teraz nie wiemy, czy np. w połowie lutego liczba zakażeń bardzo mocno spadnie. Dlatego logiczna jest odpowiedź wybrana przez ponad 42 proc. badanych – przekonuje Marek Zuber.  

Jak podkreśla prof. Modzelewski, lockdown wprowadza nieprawdopodobne spustoszenie, nie tylko ekonomiczne. Ludzie przyzwyczajają się, że można nie pracować i otrzymywać pieniądze. Z kolei Krzysztof Zych zaznacza, że zamykanie ludzi w domach doprowadza do wielu tragedii, w tym nierówności i przemocy. Ponadto Polacy przestali się leczyć na inne choroby niż COVID-19. To może w przyszłości okazać się dla nas i służby zdrowia znacznie groźniejsze niż koronawirus.

Mówi się o zasadzie litery K w gospodarce. Część branż idzie do góry w górnym ramieniu litery K, a niektóre podążają do dołu, w tym drugim ramieniu. I niestety ten rozjazd społeczny będzie się utrzymywał. W najgorszej sytuacji pozostają eventy, gastronomia, turystyka, a także branże, które im służą – analizuje Piotr Kuczyński.

Ograniczenia widzimy w sektorze najbardziej spolonizowanym, co podkreśla prof. Modzelewski. I dodaje, że już teraz są wykupowane aktywa tych branż, bo mamy do czynienia z masową likwidacją działalności gospodarczych. Upadają firmy, które drugi lockdown po prostu dobił. Ekspert apeluje do władzy o znoszenie tych zakazów, bo ich przedłużanie może mieć dla kraju nieobliczalne skutki.

Budżet państwa nie jest w stanie wytrzymać kolejnego zamknięcia gospodarki, a już na pewno nie do momentu, kiedy mocno spadnie liczba zakażeń. Firmy, które obecnie nie zarabiają, z dnia na dzień nie wyjdą na prostą. Oczywiście można dodrukowywać pieniądze czy uprawiać kreatywną księgowość, ale matematyki nie da się oszukać – dodaje Krzysztof Zych.

Z kolei Piotr Kuczyński podkreśla, że wiele państw masowo dodrukowuje pieniądze. Nawet Joe Biden zapowiedział ogłoszenie planu na kolejne biliony dolarów. Zdaniem eksperta, kiedyś tego typu działania skończą się tym, że ludzie przestaną wierzyć w tradycyjną gotówkę. I wtedy będzie kolejny problem.

Jeżeli ratowanie gospodarki ma polegać na pompowaniu dziesiątek miliardów złotych w firmy, które są zagrożone upadłością, to wszyscy zapłacimy za ten ruch. To będzie oznaczało np. wyższe podatki. A jeśli zabraknie takiego wsparcia, wówczas dojdzie do jeszcze większego zubożenia społeczeństwa. Upadnie więcej firm, wzrośnie bezrobocie, spadnie konsumpcja i będzie mniej inwestycji. A to już odczuje cała szeroko pojęta gospodarka – podsumowuje Marek Zuber.

Badanie przeprowadzono w dniach 08-11.01.2021 r. metodą CAWI przez platformę analityczno-badawczą UCE Research i Syno Poland na zlecenie Gazety Wyborczej na reprezentatywnej próbie 1008 dorosłych Polaków w wieku 18-80 lat.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
26.07.2024 15:28
Krajowy Rejestr Dłużników: 2/3 małych producentów ma problemy z egzekwowaniem płatności od kontrahentów
Według danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, w ubiegłym roku upadłość bądź restrukturyzację ogłosiło 691 firm z branży przetwórstwa przemysłowego – to o prawie 80 proc. więcej niż w 2022 roku.Canva

Od ponad dwóch lat polski przemysł boryka się z rosnącymi problemami płatniczymi. Aż dwie trzecie małych producentów zmaga się z opóźnionymi płatnościami od kontrahentów, a zadłużenie w sektorze przemysłowym osiągnęło rekordowe wartości.

Od 26 miesięcy indeks PMI dla przemysłu utrzymuje się poniżej granicy 50 punktów, co wskazuje na spadek aktywności gospodarczej w tym sektorze. Sytuacja ta idzie w parze ze wzrostem zadłużenia przedsiębiorstw. W Krajowym Rejestrze Długów zarejestrowano prawie 260 tysięcy producentów z łącznymi zaległościami finansowymi wynoszącymi 116 miliardów złotych. Większość, bo 58 proc., dłużników stanowią mikrofirmy, które mają do spłaty prawie pół miliarda złotych. Problem ten dotyka szczególnie małych producentów, z których aż 2/3 skarży się na opóźnione płatności od kontrahentów.

W ubiegłym roku upadłość lub restrukturyzację ogłosiło 691 firm z branży przetwórstwa przemysłowego, co stanowi wzrost o prawie 80 proc. w porównaniu do 2022 roku. Rok 2024 zapowiada się równie trudny — w pierwszym półroczu niewypłacalność ogłosiło już 343 producentów. Wskaźnik PMI, który od 26 miesięcy utrzymuje się poniżej 50 punktów, w czerwcu wynosił 45 punktów. Produkcja przemysłowa w czerwcu wzrosła o 0,3 proc. w porównaniu do spadku o 1,7 proc. w maju. Mimo to nie można jeszcze mówić o długoterminowej poprawie sytuacji.

Polski przemysł rekordowo zadłużony

Przeterminowane zobowiązania polskiego przemysłu wynoszą obecnie 116 miliardów złotych, z czego 60 proc. przypada na sześć sektorów. Największe zadłużenie mają producenci metalowych wyrobów gotowych (216 milionów złotych), artykułów spożywczych (150 milionów złotych), oraz firmy zajmujące się naprawą, konserwacją i instalowaniem maszyn i urządzeń (107 milionów złotych). Największe problemy z regulowaniem zobowiązań mają firmy z Mazowsza (2,137 miliarda złotych), Śląska (1,684 miliarda złotych) i Wielkopolski (1,109 miliarda złotych). Zadłużenie przemysłowych firm z tego regionu wzrosło znacząco w ostatnim roku, co dodatkowo pogarsza perspektywy ich stabilności finansowej.

Przy braku płynności finansowej oraz problemach z kredytami bankowymi, wiele małych firm sięga po alternatywne źródła finansowania, takie jak faktoring. Z danych firmy NFG wynika, że średnia wartość faktury przekazanej do faktoringu wynosi ponad 18 tysięcy złotych, a średni okres finansowania to 30 dni. Od 2020 roku małym producentom sfinansowano faktury na ponad 86 milionów złotych, co pokazuje skalę problemu i potrzebę wsparcia w sektorze przemysłowym.

Czytaj także: UCE Research: Sklepy intensyfikują działania rabatowe w odpowiedzi na zmieniające się warunki rynkowe, aż o 8,8 proc. rdr.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Rynek i trendy
26.07.2024 13:17
Mintel: W Indiach rośnie popyt na farby i kosmetyki do włosów z roślinnymi składnikami
Kobiety w Indiach farbują włosy w domu. Zniechęca je do tego fakt, że farby niszczą i wysuszają włosy. Na rynku brakuje produktów pielęgnacyjnych do włosów farbowanych i do stosowania przed farbowaniemfot. Shutterstock

Indie otwierają przed eksporterami kosmetyków szereg możliwości. Według Mintela wśród tamtejszych konsumentów rośnie popyt na produkty do farbowania i pielęgnacji włosów z naturalnymi roślinnymi składnikami. Marki, które dostarczą na rynek produkty wegańskie, bez szkodliwych składników, działające regeneracyjnie na włosy farbowane mają szansę odzyskać konsumentów, którzy przestali farbować włosy przez to, że w ten sposób je osłabili i zniszczyli.

Indie są jednym z bardziej interesujących rynków eksportowych, także dla polskich firm. Za współpracą zagraniczną przemawia dynamiczny rozwój gospodarczy i ułatwienia, które rząd wprowadza dla eksporterów. Z tej perspektywy ciekawe dla firm kosmetycznych mogą być dane mówiące o potencjale rynkowym dla produktów do farbowania i pielęgnacji włosów.

Farbowanie włosów w domu

Jak wskazuje firma badawcza Mintel, farbowanie włosów w domu pozostaje jednym z najbardziej trwałych trendów wśród urodowych zabiegów w Indiach. Zdecydowana większość konsumentów właśnie w warunkach domowych farbuje włosy i ponad połowa robi to, by zakryć siwiznę.

Preferencje konsumentów idą w stronę wygody, szybkości i prostoty, co stanowi inspirację dla marek do wprowadzania innowacyjnych produktów pod względem formy podania i ich działania.

Wśród wyzwań Mintel wymienia odzyskanie tych osób, które przestały farbować włosy przez podrażnienia skóry głowy, przesuszenie włosów i inne uszkodzenia spowodowane ich farbowaniem.

Czego od farb do włosów oczekują konsumenci?

Wygoda stosowania farb do włosów i długo utrzymujący się efekt po farbowaniu – to najważniejsze czynniki brane pod uwagę przez osoby farbujące siwe włosy. Najważniejsze jest, by farba pokrywała siwe włosy. Trwały kolor  znajduje się wśród trzech naistotniejszych czynników dla konsumentów z pokolenia X. Według Mintel GNPD 71 proc. farb do włosów wprowadzonych na rynek w Indiach między październikiem 2022 r. a wrześniem 2023 r. to produkty do trwałej koloryzacji.   

Dwie trzecie konsumentów z pokolenia X przy wyborze produktu do koloryzacji włosów w domu stawia także na jego łatwość użycia (opakowania z pompką, dwie pary rękawiczek dołączane do produktów).

Ważne dla konsumentów jest również to aby marka dostarczała szeroki wybór odcieni dopasowanych do naturalnych indyjskich kolorów włosów.

image
Interesujące dla konsumentów mogą być wszystkie produkty o działaniu odżywiającym, regenerującym zniszczone włosy i podtrzymujące kolor po farbowaniu
Shutterstock

Jakich produktów brakuje na rynku?

Mintel zapytał osoby, które zrezygnowały z farbowania włosów, czego ich zdaniem brakuje na rynku lub w samych produktach do włosów. Ponad połowa z tych respondentów odpowiedziała, że brakuje produktów do pielęgnacji włosów farbowanych. Cztery na dziesięć osób zgadza się ze stwierdzeniem, że farbowanie włosów powoduje, że stają się one bardzo suche.

Aby zachęcić tych użytkowników do powrotu, marki działające na rynku farb do włosów mogą skupić się na oświadczeniach dotyczących działania ochronnego produktów, właściwości nawilżających i zapobiegających wypadaniu włosów, podkreślając stosowanie naturalnych, bezpiecznych i czystych składników – podpowiadają eksperci Mintela.

Chociaż – jak twierdzą – w nowościach wprowadzanych na rynek przez producentów farb do włosów, głównym hasłem marketingowym jest zawartość składnika botanicznego/ziołowego, to nadal marki mogą wprowadzać innowacje stosując inne twierdzenia dotyczące „czystszych” produktów, takie jak „bez parabenów” i „wegańskie”, które wciąż są niszowe w Indiach i mogą pomóc w pozycjonowaniu farb i innych produktów do włosów jako bezpieczniejszych w użyciu.

Klientów może również przyciągnąć rozszerzenie przez markę jej portflio o kompleksową gamę produktów pielęgnacyjno-naprawczych.  „Na przykład: wspieraj zdrowie włosów poprzez zabiegi przed koloryzacją, które pomagają przygotować, kondycjonować i chronić włosy, czyniąc je bardziej podatnymi na kolor, jednocześnie zmniejszając potencjalne uszkodzenia” – podpowiadają eksperci Mintela.

Interesujące dla konsumentów mogą być również produkty po koloryzacji, takie jak maski głęboko odżywiające, zabiegi bez spłukiwania i serum opracowane specjalnie w celu naprawy i odżywienia włosów po ekspozycji na silne pigmenty i rozjaśniacze.

Wskazówki Mintela dla marek wchodzących do Indii

Podsumowując – jest kilka najważniejszych trendów, na które według Mintela powinny zwrócić uwagę marki chcące dostarczać na indyjski rynek kosmetyki do koloryzacji i pielęgnacji włosów:

W Indiach rośnie zainteresowanie konsumentów modnymi kolorami włosów. Marki mogą wykorzystać ten trend, wprowadzając eksperymentalne formaty, dzięki którym kolorowanie w domu stanie się bardziej ekscytującym doświadczeniem.

Marki mogą przejść na rozwiązania holistyczne, oferując konsumentom kompletne kuracje, które podtrzymują trwałość koloru farbowanych włosów i pozytywnie wpływają na ogólny stan zdrowia włosów.

Konsumenci preferują farby i produkty pielęgnacyjne zawierające naturalne składniki roślinne. Badania Mintela sugerują, że włączenie naturalnych składników do przyjaznych dla użytkownika receptur może zwiększyć zasięg marki o 18 proc., potencjalnie angażując 78 proc. użytkowników farb do włosów.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
27. lipiec 2024 18:06