StoryEditor
Producenci
08.08.2022 00:00

Kamilla Stańczyk, Eco&More: Biznes to nie testowanie kremików. Tu nie ma ulgi z racji płci [KOBIETY W BIZNESIE BEAUTY]

Kamilla Stańczyk, jak sama mówi „robi w ekologii”, wierzy, że można żyć inaczej, lepiej. Jest kobietą waleczną, rywalizacja napędza ją do działania. Ciągle się uczy. Ceni zaangażowanie, uwielbia uśmiechniętych ludzi, lubi pracować z mądrzejszymi od siebie, a najbardziej z własnym mężem. Wierzy w relacje. Chciałaby, aby jej firma, Eco&More, była synonimem dobra. – To ma być rodzinna, duża firma, z misją, tradycjami, wartościami, dochodowa, dumna i wartościowa – podkreśla.

Dlaczego kosmetyki?

Zaczęło się od dzieci i kosmetyki były tylko jednym z elementów tej układanki. Były po prostu naturalnym rozszerzeniem moich zainteresowań roślinami i siły natury. Zresztą sam biznes to na początku wspólne dzieło Stańczyków i Kalinowskich (zapraszam do poczytania o naszej historii na stronie firmy).

Ja wcale nie czuję się, jakbym była w biznesie beauty. Jestem w ekologii i mówię zawsze, że „w tym robię”. Każdy odbiera to inaczej, od ekologicznej marchewki do fotowoltaiki. Kosmetyki dla dorosłych pojawiły się, jak moje dzieci zaczęły dojrzewać. Teraz to dorosłe panny i mają inne potrzeby, które zawsze próbujemy rozwiązać naturalnie.

Ogólnie wszystko co oferujemy, niezależnie od branży, ma być sprawdzone przez nas i ma zastępować konwencjonalne rozwiązania. Ma być alternatywą i ma udowadniać, że da się inaczej. Kosmetyki generalnie to bardzo wdzięczna część naszego ekologicznego biznesu.

Własna firma to…

praca na okrągło, samodzielność, wzloty i upadki, płacz i radość, niezależność i uwiązanie… Dla mnie jednak przede wszystkim to ogromna szkoła, w której każdy przedmiot ma swoje znaczenie i mnie rozwija. Mając własną firmę nigdy nie miałam poczucia, że robię coś bez sensu. Co więcej, ja prowadzę firmę z mężem i to jest mega wyzwanie (śmiech). Jesteśmy razem w domu, razem na wakacjach i razem w pracy. Trudne, ale bez niego byłoby mi ciężko przejść najtrudniejsze momenty.

W swojej pracy kocham…

to, że ciągle coś się dzieje. To jest też oczywiście męczące. Mówi się: kto się lubi, ten się czubi. Z pracą jest tak samo. Kocham i nienawidzę. Miłość jest jednak większa (śmiech). Kocham siedzieć nad Excelem i dłubać, wie to mój zespół finansów. Lubię pojechać na targi i tam spotkać się z dostawcami, wie to mój zespół marketingu. Kocham pojechać do klientów i słuchać, słuchać, słuchać, wie to mój zespół sprzedaży. Kocham poszukiwanie nowinek i czytanie case study (tych z sukcesem i porażką). Kocham słuchać pomysłów mojego zespołu, bo warsztaty zawsze otwierają nam oczy.

Do działania napędza mnie…

wyzwanie. Ja po prostu mam tak, że im większe wyzwanie, tym ja bardziej walczę. Jak to, ja nie dam rady? Obserwuję inne kobiety w biznesie, podziwiam je, szanuję i to mnie bardzo napędza do przekraczania kolejnych progów. Mój mąż bardzo dobrze to zna. Siedzieliśmy razem w jednej ławce w szkole i on dobrze wie, że ze mną się nie zadziera, bo ja walczę i rywalizacja napędza mnie do działania. On zresztą ma tak samo.

Irytuje mnie…

traktowanie mnie jak małej dziewczynki, która nic nie wie. Może dlatego zrobiłam studia MBA Executive? Ciągle muszę udowadniać, że umiem czytać P&L, że umiem czytać składy, że mam wiedzę. To jest niezwykle denerwujące. Owszem daje mi zawsze kopniaka do samokształcenia i udowadniania, że ja wiem i potrafię, ale też jest to męczące. Może też dlatego irytują mnie osoby, które mówią „nie da się”. Praca to nie tylko przyjemność, ale także wyzwania, uwielbiam ludzi, którzy walczą.

Boję się…

Och, boję się czasem, że coś za dobrze idzie. Wiem, że życie to sinusoida, więc po każdym sukcesie spodziewam się tąpnięcia. A przyszłość jest bardzo niepewna. Boję się też o przyszłość moich dzieci. One mierzą się z takimi wyzwaniami, w których ja często nie potrafię im pomóc. Boję się też samej siebie (śmiech). Jestem typem, któremu trudno jest się skupić na jednej rzeczy. Nieustannie szukam pomysłów, inspiracji, projektów, a muszę zacząć w końcu wdrażać je w życie, a nie tylko o nich mówić.

Lubię pracować z…

zaangażowanymi ludźmi. Mnie to bardzo buduje. Ktoś, kto się stara, jest dla mnie dwa razy cenniejszy niż ten, któremu się nie chce, a ma wiedzę. Uwielbiam zaangażowanie. Co więcej lubię uśmiech. Ludzie, którzy się uśmiechają, są po prostu antidotum na wszelkie kłopoty. Lubię pracować z ludźmi, którzy wymagają i potrafią wyrazić to, czego ja nie umiem. Chyba po prostu z mądrzejszymi niż ja.

Najbardziej jednak lubię pracować z mężem, bo prowadzę z nim wielogodzinne dysputy. Wiem, że jest szczery i zawsze powie mi prawdę. Odkąd jesteśmy w Eco&More razem czuję się pewniej też ze swoimi decyzjami. To duże wsparcie i wiem, że samotnie byłoby mi ciężko.

Kobieta w biznesie kosmetycznym…

jest oczywistością. To niewiarygodne, ale naprawdę wiele osób mi to mówi: „Ach, Ty w kosmetykach jesteś. Marketingiem się zajmujesz? A mąż to pewnie finanse i prawdziwa praca?”.

Kobiety w biznesie kosmetycznym są często uznawane za „te dziewczyny od kremu". A niewiele osób zdaje sobie sprawę, że biznes, niezależnie jaki, wymaga wiedzy i pracy na każdym poziomie. Kobiety w tym biznesie, jak w każdym innym, nie są od testowania kremików. To wdrażanie w życie idei i nie ma tutaj wymówek czy ulgi z racji płci. Na pewno mamy coś, czego wielu panów może nam zazdrościć – intuicję.

Pracoholizm czy work-life balance?

Pracoholizm – według moich dzieci. Lubię pracować. To nie jest dla mnie kara i nigdy nie była. Niezależnie od tego, czy w swojej firmie czy innej. Po prostu praca staje się częścią życia. Przecież praca to też uprawianie ogródka czy sprzątanie w domu, więc ona jest z nami cały czas. Co więcej dzięki pracy uczę się.

Nie wierzę w work-life balance. Wierzę, że każda praca, jaką miałam i mam, rozwija mnie, kształci, otwiera oczy. Ja też mam swój czas i wyłączam się, nie odbieram maili, bo akurat żegluję z mężem lub bawię się na placu zabaw z synem czy idę na kawę z córkami. Umysł trzeba czasem oczyścić, żeby go otworzyć, ale odpowiedzialność jest zawsze – wie to każda mama i każdy właściciel firmy.

Planowanie czy spontaniczność?

Oj, ja jestem raczej team spontaniczność. Planowania ciągle się uczę. Uważam, że jest ono potrzebne i daje spokój ducha. Czytam namiętnie „Potęga checklisty” czy „Getting things done”. Jestem naprawdę spontaniczną osobą i na pewno pomaga mi to w tych zmiennych czasach. Ale zdaję sobie sprawę, że planowanie i późniejsza realizacja według planu daje poczucie stabilności całemu zespołowi.

W przyszłość patrzę…

w zależności od pory roku, a czasem tez od fazy księżyca (śmiech) z optymizmem lub pesymizmem. Generalnie jest dobrze. Mam wszystko, co mi potrzeba. Jestem spełniona, szczęśliwa, zdrowa. Ale kiedy widzę, że świat potrafi nas zaskoczyć pandemią czy wojną, mam z tyłu głowy, że nie zawsze może być pięknie. Pokładaj nadzieję w najlepsze, przygotuj się na najgorsze. 

Chciałabym, żeby moja firma…

była synonimem dobra. Nie wiem, jak inaczej mam to określić. Wierzę w relacje, jestem empatyczna, dlatego każde odczucie mojego pracownika mnie dotyka, każdy zadowolony konsument mnie raduje, każdy zawiedziony mnie martwi. Moja firma, nasza firma, ma być godna zaufania, transparentna. Ma się przy tym rozwijać i rosnąć tak, bym mogła spokojnie spać. Mam pomysły i ambicje. Razem z mężem nie chcemy tworzyć firmy na jedno dmuchnięcie wilka. Ma to być rodzinna, duża firma, z misją, tradycjami, wartościami, dochodowa, dumna i wartościowa.

Kilka zdań o sobie: Jestem współzałożycielką Eco&More, dystrybutora ekorozwiązań w Polsce i Europie. W biznesie kosmetycznym od 2011 roku, w ekologii od 1997 roku. Magister inżynier architekt krajobrazu, Master of Business Administration. Pasjonuje mnie magia roślin, wiedza pradawna o roślinach i zwierzętach, mitologia słowiańska. Lubię zagłębiać się w arkana wiedzy tej dawnej połączonej z wierzeniami i tej futurystycznej, która za chwilę do nas dotrze.

Jestem mamą Mai (20 lat), Oli (16 lat), Stasia (4 lata), żoną świetnego chłopaka ze szkolnej ławy, córką nauczycielki i rolnika.

KOBIETY W BIZNESIE BEAUTY – to cykl, w którym prezentujemy menedżerki związane z branżą kosmetyczną, z sukcesem prowadzące własne firmy

Czytaj także: Anna Wochna, SunewMed+: Niczego się nie boję i wiem czego chcę [Kobiety w biznesie beauty]

Czytaj także: Anna Wasilewska, Orientana: Lubię pracować z ludźmi o otwartych głowach [Kobiety w biznesie beauty]

Czytaj także: Daria Prochenka, Clochee: własna firma to niezależność, stres i ekscytacja [Kobiety w biznesie beauty]

Czytaj także: Małgorzata Brożyna, Barwa Cosmetics: W przyszłość patrzę mając plan [Kobiety w biznesie beauty]

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
21.11.2024 15:01
Coty zwiększa pulę wykupu obligacji
Coty zwiększyło maksymalny limit wykupu o 50 milionów dolarów w stosunku do wcześniej zapowiedzianej kwoty 250 milionów dolarów.Shutterstock

Coty ogłosiło wstępne wyniki swojej oferty wykupu obligacji, zwiększając maksymalną kwotę do 300 milionów dolarów. Firma przeprowadza wykup obligacji Senior Secured Notes oprocentowanych na 5000 proc. z terminem wykupu w 2026 roku, a zgłoszone kwoty już przekroczyły ustalony limit.

Coty ogłosiło wstępne wyniki oferty wykupu obligacji na łączną kwotę 300 milionów dolarów. Firma zwiększyła maksymalny limit wykupu o 50 milionów dolarów w stosunku do wcześniej zapowiedzianej kwoty 250 milionów dolarów. Oferta obejmuje obligacje Senior Secured Notes oprocentowane na poziomie 5000 proc., z terminem wykupu w 2026 roku. Inwestorzy, którzy chcą szczegółowych informacji, są odsyłani do dokumentu Offer to Purchase z dnia 6 listopada 2024 roku, który reguluje warunki transakcji.

Do 20 listopada 2024 roku, do godziny 17:00 czasu nowojorskiego, posiadacze obligacji zgłosili do wykupu kwotę przekraczającą ustalony limit 300 milionów dolarów. Oznacza to, że Coty będzie przyjmować zgłoszenia na zasadzie proporcjonalnej alokacji, zgodnie z zasadami określonymi w dokumentacji. Prawa do wycofania zgłoszeń wygasły w dniu określonym jako Early Tender Date. Firma zapowiedziała, że ostateczny termin składania zgłoszeń pozostaje bez zmian – upływa on 6 grudnia 2024 roku.

Coty postanowiło nie korzystać z możliwości wcześniejszej realizacji płatności, co oznacza, że płatności za zaakceptowane obligacje zostaną dokonane po dacie zakończenia oferty, obecnie planowanej na 10 grudnia 2024 roku. Firma sfinansuje wykup obligacji z dostępnych środków pieniężnych oraz innych źródeł płynności. Wszystkie zaakceptowane zgłoszenia otrzymają także należne odsetki naliczone do dnia realizacji transakcji, co dodatkowo podkreśla dbałość Coty o przejrzystość i zgodność z zobowiązaniami wobec inwestorów.

Czytaj także: Coty obniża prognozy zysków rocznych z powodu spadku popytu na kosmetyki

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Producenci
20.11.2024 10:31
Kolejny sklep pod szyldem Stara Mydlarnia otwarty
Stara Mydlarnia w Sadyba Best Mall w Warszawiefot. wiadomoscikosmetyczne.pl

Stara Mydlarnia ma nowy firmowy sklep w Białych Błotach. Marka produkująca naturalne kosmetyki sprzedaje je obecnie w blisko 30 stacjonarnych placówkach. Rozwija się głównie poprzez franczyzę.

Stara Mydlarnia jest polską rodzinną firmą produkującą naturalne kosmetyki do pielęgnacji ciała, twarzy i włosów oraz produkty do aromaterapii. Dysponuje własną produkcją (ponad 3 tys. mkw. na hale produkcyjne) i własnym laboratorium. Firma powstała w 2001 r., jej założycielką jest Sylwia Brzuska. Pierwszy sklep otworzyła na bydgoskiej starówce.

image
Syliwa Brzuska, założycielka firmy Stara Mydlarnia

Obecnie pod szyldem Stara Mydlarnia działa 26 sklepów. Najnowszy został właśnie otwarty w miejscowości Białe Błota, przy ul. Szubińskiej 35. Firma rozwija się głównie poprzez franczyzę oferując w tym systemie swój koncept biznesowy prywatnym przedsiębiorcom

Kosmetyki Stara Mydlarnia są także dostępne w sieciach perfumeryjnych i drogeriach oraz w e-commerce. Firma rozwija eksport i sprzedaje swoje produkty do kilkudziesięciu krajów na terenie Europy i świata, m.in. Australii, Belgii, Czech, Islandii, Japonii, Kuwejtu, Litwy, Łotwy, Norwegii, Rumunii, USA, Wielkiej Brytanii, Węgrzech, Włoch.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. listopad 2024 09:16