W ubiegłym roku wartość sprzedaży sieci Hebe wyniosła 245 mln euro, co oznacza spadek o 5,4 proc. (2,2 proc. walucie lokalnej) w porównaniu do 2019 r. roku.
"Spadek sprzedaży to efekt restrykcji związanych z pandemią, w tym czasowego zamknięcia centrów handlowych, w których Hebe ma blisko połowę swoich sklepów. Chociaż drogerie pozostawały otwarte, był w nich mały ruch. Znaczne ograniczenie społecznej aktywności miało wpływ na sprzedaż kosmetyków" - uzasadnia JM w komunikacie. W drugim kwartale ub.r., przy zamkniętych centrach handlowych spadek ten sięgnął blisko 30 proc. LFL, a w czwartym kwartale 12.5 proc.
Przypomnijmy, że galerie handlowe w 2020 r. były okresowo zamknięte. Działały w nich tylko wybrane placówki, w tym drogerie i apteki. Jak podają menedżerowie różnych sieci drogeryjnych, w okresach ograniczenia handlu obroty w tych lokalizacjach spadały o kilkadziesiąt procent.
Czytaj także: Rossmann sądzi się z galeriami. Są już pierwsze korzystne dla sieci wyroki
Hebe będzie nadal konsolidować swoją sieć sprzedaży i skoncentruje się na rozwoju sprzedaży online – podała spółka Jeronimo Martins w raporcie rocznym za 2020 r. Spółka oczekuje, że ta strategia umożliwi Hebe wejście na nowe rynki. Jak podkreśla właściciel Hebe, uruchomienie w 2019 r. sklepu online miało istotny wpływ na złagodzenie wpływu pandemii na biznes drogeryjnej sieci.
W 2020 r. sieć Hebe otworzyła 22 sklepy i zamknęła 28 placówek, które działały wyłącznie jako apteki, kończąc rok z siecią 266 lokalizacji.