Magdalena Zieniewicz nad morzem spędza pół roku. Chociaż dziś mieszka w innej części kraju, bez morza nie wyobraża sobie życia – tutaj się wychowała i tutaj postanowiła prowadzić sezonowy biznes. Otworzyła sklep z książkami i dwie drogerie – już trzeci sezon ma przed sobą drogeria w Niechorzu, w tym roku ruszyła drogeria w Pogorzelicy, a w planach jest kolejna.
Skąd pomysł na drogerie? W okolicy nie było sklepów wyspecjalizowanych w kosmetykach. Właścicielce spodobały się też drogerie Jasmin i to ją zainspirowało. – Skontaktowaliśmy się z organizatorami sieci i na tyle ta współpraca nam się dobrze układa, że w tym roku postanowiłam otworzyć kolejny punkt – mówi Magdalena Zieniewicz.
Właścicielka sklepów miała wcześniej doświadczenie w handlu, ale nie prowadziła sklepu kosmetycznego, więc pomoc praktyków z tej branży była konieczna. Można powiedzieć, że sieć Jasmin w takim przypadku prowadzi przedsiębiorcę za rękę – pomaga rozplanować sklep, rekomenduje określone grupy towarów i współpracę z konkretnymi producentami, pomaga w negocjacjach warunków handlowych. Szczególnie jest to ważne na starcie, z czasem właściciel sklepu nabiera doświadczenia, nawiązuje relacje z dostawcami i zaczyna czuć się pewniej podejmując biznesowe decyzje. – Kiedy otwieraliśmy pierwszy sklep w Niechorzu z pomocą przyszła nam pani Małgosia (Małgorzata Stelmaszczyk-Piasecka, manager ds. franczyzy sieci drogerii Jasmin – red.), która zatowarowała sklep, bo w takim gąszczu produktów faktycznie trudno jest się poruszać. Teraz już staramy się dobierać sami asortyment kierując się specyfiką sprzedaży sezonowej. Polega ona na tym, że mamy tu pełen przekrój klientów, staramy się mieć jak najwięcej jak najbardziej różnorodnego towaru, żeby każdy mógł sobie coś dobrać – tłumaczy Magdalena Zieniewicz.
Na półkach nadmorskich drogerii pani Magdy dominują kosmetyki pielęgnacyjne. Najważniejszą kategorią są produkty do opalania. Na kolejnych miejscach właścicielka wymienia produkty do kąpieli i pielęgnacji ciała. – Oprócz peelingów, nad morzem peelingi się nie sprzedają, bo nikt nie chce uszczknąć ani grama opalenizny – śmieje się właścicielka drogerii. – Najmniej sprzedajemy kosmetyków kolorowych, od trzech lat staram się wyjść z tego asortymentu do absolutnego minimum, typu tusze do rzęs i podkłady do twarzy – dodaje.
W sezonie nie wszystko udaje się sprzedać. Co zrobić z towarem, który został w sklepie? – Nie wszyscy, ale coraz więcej firm, producentów i hurtowni, idzie nam na rękę i możemy zwrócić towar. Rozliczamy się tylko za to, co sprzedaliśmy. To jest dla nas najwygodniejsza forma. W pozostałych przypadkach możemy wymienić towar na nowy, jeżeli się przeterminuje.
Nadmorski biznes nie jest łatwy, ponieważ jest to działalność sezonowa, w ogromnym stopniu uzależniona od warunków pogodowych. Początek sezonu zazwyczaj zaczyna się długim weekendem majowym, a kończy w połowie września. Bardzo duży udział w kosztach prowadzenia działalności ma najem lokalu. – Koszty dzierżawy są ekstremalnie wysokie, niestety, przez sporą część sezonu pracujemy właśnie na nie. Z tego powodu mamy nieco wyższe marże na produktach niż inne drogerie Jasmin. Klienci już do tego przywykli, że w nadmorskich miejscowościach jest zawsze drożej. Staramy się jednak wypośrodkować ceny, działamy też okazyjnie rabatami – mówi Magdalena Zieniewicz.
Jakie jeszcze są krytyczne punkty prowadzenia nadmorskiej działalności? Kradzieże. – Sklep w Niechorzu ma 50 mkw. a w Pogorzelicy 30 mkw. W ubiegłym roku miałam większy lokal w Niechorzu i wróciłam do mniejszego, ponieważ kradzieże są bardzo częste i personel nie jest w stanie zapanować równocześnie nad wszystkim– tłumaczy.
Kolejny obszar, to pracownicy. – Bardzo trudno jest znaleźć fajnych ludzi do pracy sezonowej, ale w tym roku udało mi się to – dziewczyny dbają o sklep, bardzo dobrze radzą sobie z obsługą klientów. Mam nadzieję, że za rok będziemy znów współpracować – mówi Magdalena Zieniewicz.
Ile trzeba mieć środków, żeby otworzyć sezonową drogerię? Magdalena Zieniewicz odpowiada otwarcie: – Około 50 tys. zł na urządzenie i zatowarowanie sklepu, ponieważ trzeba kupić towar za gotówkę, hurtownie nie chcą pracować na zasadzie odroczonej płatności z nowymi klientami. Tak było kiedy otwierałam pierwszy sklep. Teraz, gdy uruchamiałam drogerię w Pogorzelicy już dostawcy mieli do mnie zaufanie i nie potrzebowałam tak dużego wkładu finansowego.
Drogeria w Pogorzelicy ma 30 mkw. Właścicielka szuka estetycznych, ale niedrogich rozwiązań. Towar stanął na regałach Ikea i na firmowych POS-ach dostawców
Sklep w Pogorzelicy ruszył kilka dni temu w szczególnych okolicznościach pandemii. Nie wpłynęło to jednak na nadmorski biznes. – W weekend z Bożym Ciałem, w porównaniu do ubiegłego roku, było więcej klientów i wyższe utargi. Patrząc na poziom rezerwacji w pensjonatach i zapowiedzi, że Polacy zamierzają w tym roku spędzać urlopy w kraju, spodziewamy się, że to będzie dobry rok – stwierdza Magdalena Zieniewicz.