Na koniec czerwca 2017 r. w Polsce działało 14 915 aptek, z czego 6259 to apteki sieciowe. Oznacza, to że w ciągu roku ubyły 293 apteki niezależnych farmaceutów, a przybyły 583 apteki sieciowe – podała „Gazeta Wyborcza” powołując się na najnowszy raport firmy QuintilesIMS.
Równocześnie od stycznia do końca czerwca sprzedaż apteczna była rekordowa – wzrosła o ponad 4 proc., do 16 mld zł.
Prawdopodobnie jednak minione półrocze było ostatnim, w którym aptek sieciowych przybywało. Od 25 czerwca obowiązują bowiem przepisy ograniczające otwieranie nowych aptek. Rząd wprowadził kryteria, zgodnie z którymi apteki nie powstaną w gminach, gdzie liczba mieszkańców przypadających na jedną aptekę jest mniejsza niż 3 tys., gdy kolejna apteka znajduje się w odległości do 500 m, jeśli właściciel ma już cztery apteki oraz gdy właściciel nie jest z wykształcenia farmaceutą.
Ministerstwo Rozwoju i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jeszcze na etapie prac nad ustawą ostrzegały, że może ona doprowadzić do zwiększenia cen leków. Niezależni aptekarze nie zgadzają się jednak z tymi opiniami. Twierdzą, że podwyżek nie będzie, bo ich zdaniem nie ma związku między liczbą nowych aptek a cenami.
Jak pokazały dotychczasowe analizy IMS, ceny w aptekach sieciowych są przeważnie niższe, bo sieć kupuje większe ilości leków w hurtowniach. Wiarygodna analiza, która pokaże skutki ustawy, może zostać opublikowana dopiero w 2019 roku – ocenia „GW”.