Tina Müller, szefowa niemieckiego Duglasa najpierw zbuntowała się przeciwko lockdownowi w Niemczech i pierwszego dnia – w środę, powołując się na przepis, który zezwala na sprzedaż towarów drogeryjnych, pozostawiła prawie jedną czwartą sklepów otwartych.
– Perfumeria z dnia na dzień ogłosiła się drogerią – poinformował „Bild”.
Dziennik dotarł do instrukcji rozesłanej do personelu perfumerii w środę. Można w niej przeczytać, że „przed otwarciem sklepu należy usunąć następujące przedmioty z obszaru sprzedaży: artykuły dekoracyjne i biżuterię. Nasz asortyment drogeryjny powinien być prezentowany przede wszystkim w strefie wejścia”.
Jednak już następnego dnia, w czwartek rano, szefowa Douglasa w Niemczech poprosiła o przeproszenie „tych, których zraniliśmy lub uraziliśmy”. Przyznała, że „dla wielu decyzja o pozostawieniu otwartych kilku oddziałów z asortymentem drogeryjnym była niezrozumiała”.
– Od dziś wszystkie nasze niemieckie oddziały pozostaną zamknięte do odwołania – powiedziała Tina Mueller cytowana przez „Bild”.
Według zasad ogłoszonych w Niemczech w dniu 17 grudnia w związku z COVID-19, sklepy mają zostać zamknięte do 10 stycznia. Wyjątkiem jest handel towarami niezbędnymi do codziennego życia. Lockdown nie obowiązuje więc sklepów spożywczych, drogerii, ulicznych cotygodniowych targów, sklepów z napojami i zdrową żywnością, specjalistycznych sklepów dla niemowląt, aptek, sklepów medycznych i salonów optycznych, stacji benzynowych, warsztatów samochodowych i rowerowych, banków i urzędów pocztowych, pralni, punkty sprzedaży prasy, sklepów zoologicznych, rynków pasz oraz punktów sprzedaży choinek.