Jaki wpływ będzie miała obecna sytuacja na rynek drogeryjny? Czy spodziewacie się Państwo masowych zamknięć tradycyjnych drogerii, czy wprost przeciwnie – uważacie, że może wpłynąć na ten segment rynku pozytywnie?
Wpływ obecnej sytuacji na przyszłość rynku drogeryjnego jest trudny do przewidzenia. Tradycyjne drogerie zdają egzamin z dojrzałości i odpowiedzialności. Dodatkowo klienci często bywają zniesmaczeni wystawaniem w zewnętrznej kolejce przed Rossmanem i coraz częściej zaglądają do drogerii za rogiem. A tu, ku zaskoczeniu, reglamentowane u monopolisty towary są dostępne nie dość, że w szerokiej ofercie, to jeszcze we właściwej cenie. Dodatkowo klienci natykają się na mnóstwo niezwykle ciekawych kosmetyków.
Gdybym wiedziała, jak długo epidemia będzie trwała, odpowiedziałabym, czy rynek tradycyjnych drogerii zyska czy nie. Tymczasem sytuację oceniam jako interesującą i obiecującą.
Wiemy już, że sprzedaż kosmetyków przesuwa się obecnie także do innych kanałów, do sklepów spożywczych, do internetu. Czy to chwilowe zjawisko, czy utrzyma się na stałe?
Wszystkie wymienione segmenty się rozwijają, a właściwie rozwijały. Jest miejsce dla wszystkich kanałów zbytu w obszarze kosmetyków. A sytuacja zależeć będzie od poziomu zamożności konsumentów oraz od dalszego rozwoju sytuacji związanej z koronawirusem.
Jak obecna sytuacja wpłynie na rynek hurtowy? Czy należy się liczyć z zamykaniem lokalnych hurtowni, podhurtu? Czy jest to okazja dla większych podmiotów na przejmowanie rynku?
Tymczasem nie widzę związku. Popyt w ostatnim czasie był wysoki, firmy hurtowe raczej mają się lepiej niż zimą, mimo oczywistych kłopotów kadrowych i organizacyjnych. Jeśli jednak jest popyt, to prawdziwy handlowiec sobie poradzi.
Czy planujecie Państwo szybkie uruchomienie sklepu internetowego dla detalu i konsumentów?
Jesteśmy w trakcie dużego projektu w obszarze e-commerce. Zarówno w zakresie komunikacji, hurtu, jak i detalu. Prace rozpoczęliśmy w ubiegłym roku, jednak życie nas wyprzedziło.
Czy przychyla się Pani do stwierdzenia, że pandemia zweryfikuje biznesowe relacje?
Tak. Pandemia wiele biznesowych relacji z dostawcami weryfikuje dosłownie od pierwszego dnia – na plus i na minus. Weryfikuje też postawy załóg.
Jeśli chodzi o dostawców, to pewna część producentów w pierwszych dniach po ogłoszeniu stanu epidemii przysłała do naszej sieci detalicznej i dystrybucyjnej informacje o wstrzymaniu do odwołania wszelkich ustaleń w zakresie ich aktywności marketingowych. Było to o tyle szokujące i oburzające, że niektórzy z tych dostawców notowali w tym samym czasie najlepsze wyniki w swojej historii. Niekiedy nawet podnosili ceny w sposób dość trudny do uzasadnienia. Ta „chciwość” stanowiła zagrożenie dla sieci franczyzowej, która, jako operator sieci detalicznej, funkcjonuje głównie w oparciu o odnośne budżety.
Trzeba było interweniować, co niestety kończyło się różnie. Poleciłam sporządzenie „czarnej listy” dostawców, którzy zachowali się, a niektórzy nadal zachowują, szczególnie podle i cynicznie. Z pewnością będzie to przez nas zapamiętane na długo.
Informowaliśmy ostatnio, że rynek kosmetyczny zaczyna się budzić, że klienci kupują już nie tylko żele antybakteryjne i podstawowe artykuły higieniczne. Czy faktycznie widać już to ożywienie w danych sprzedażowych? Czy widać to również w sprzedaży stacjonarnej czy raczej w e-commerce?
W związku z tym, że zamknięte są zakłady fryzjerskie i kosmetyczne obecne rośnie zapotrzebowanie na farby do włosów, lakiery hybrydowe, również popyt na środki pielęgnujące wysuszone dłonie jest ponadnormatywny. W hurcie doskonale widać to po ogromnym wzroście zapotrzebowania ze sklepów internetowych. Jeszcze dzień, dwa przed świętami składane były bardzo poważne zamówienia. Jednak zwiększone zapotrzebowanie dotyczy dosłownie wszystkich kanałów przez nas obsługiwanych, zarówno hurtowych, jak i detalicznych. Oby ta tendencja utrzymała się jak najdłużej.