– Traktujemy ją jak równorzędną z tymi stacjonarnymi i poddajemy takiej samej ocenie – mówi Sergiusz Osmański, dyrektor artstyczny Sephory. – Z naszych danych wynika, że naszą ofertą w internecie zainteresowane są głównie mieszkanki miejscowości, w których nie ma stacjonarnych salonów Sephory. Cieszy nas, że dzięki e-commerce, rozszerzyliśmy dostępności oferowanych przez nas marek.
Internet poszerzył też grupę wiekową klientek Sephory. – Naszymi kosmetykami zaczęły się interesować zupełnie młode dziewczyny, które nie zaglądały do nas wcześniej, być może z obawy o wysokie ceny, a może przekonane, że nie znajdą dla siebie odpowiednio młodzieżowych propozycji – zastanawia się Sergiusz Osmański. – Od kiedy mają możliwość podglądania naszej oferty w internecie stały się naszymi wiernymi klientkami. Biorąc pod uwagę to zainteresowanie, to właśnie do zasobów e-perfumerii kierujemy marki pozycjonujące się jako młodzieżowe. Często stanowią one o wyjątkowości tego kanału, bo nie oferujemy ich w salonach stacjonarnych.
Sprzedaż internetowa to dla Sephory także możliwość testowania zainteresowania nowymi markami. – Gdy nie było tej formy sprzedaży proces decyzji o współpracy z nowymi kontrahentami wymagał większego namysłu. Teraz jest łatwiej, bo ryzyko jest mniejsze, jeśli marka zaczyna w sferze e-commerce – zdradza dyrektor artstyczny Sephory.