E-commerce, obok dyskontów, jest kanałem sprzedaży który rozwija się najszybciej, również jeśli chodzi o kosmetyki. Jednak wielu ekspertów uważa, że internet nie odbierze klientów drogeriom stacjonarnym.
Czytaj także: Marek Maruszak, Rossmann Polska: E-handel w naszej branży nie będzie odgrywał znaczącej roli
Również Piotr Dutka, dyrektor ds. sprzedaży w firmie Sylveco, specjalizującej się w kosmetykach naturalnych uważa, że w branży kosmetycznej nie nastąpi całkowite ani bardzo znaczące przekierowanie zakupów do e-commerce. – Swoje zdanie opieram na analizach z okresu marzec - kwiecień oraz z jesieni ubiegłego roku – mówi. – Rzeczywiście w okresie marzec-kwiecień sprzedaż e-commerce i do podmiotów prowadzących działalność wyłącznie w internecie wzrosła trzycyfrowo, rekompensując producentom takim jak my spadki w kanale nowoczesnym. Wydawało się, że będzie to początek nowych przyzwyczajeń zakupowych konsumentów, ale odmrożenie i otwarcie galerii w maju bardzo szybko dało odpowiedź, że nie. Klienci z dużą satysfakcją i zapałem ruszyli do drogerii a biznes internetowy szybko powrócił do standardowego wzrostu. Standardowego – znaczy wysokiego, gdyż w ostatnich latach dynamika wzrostu była tu większa niż reszty kanałów – przyznaje Piotr Dutka.
Podkreśla jednak, że w przypadku kosmetyków niezwykle ważny jest kontakt z produktem, osobiste doświadczenie przed zakupem. – Biorąc to pod uwagę oraz fakt, że duża część rynku kosmetycznego opiera się na nowościach – stacjonarne sklepy w najbliższym czasie pozostaną głównymi kanałami sprzedaży kosmetyków – stwierdza Piotr Dutka.