StoryEditor
E-commerce
06.02.2020 00:00

Drogeria La Rose uzyskała wsparcie funduszu. 0,5 mln zł przeznaczy na rozwój oferty

Do grona partnerów Podlaskiego Funduszu Kapitałowego dołączyła internetowa drogeria La Rose. Spółka otrzymała finansowanie w kwocie 0,5 mln złotych, które przeznaczy przede wszystkim na rozwój oferty asortymentowej. Umowę podpisano w styczniu 2020 roku na okres 3 lat.

Spółkę La Rose utworzyły w 2016 roku osoby z wieloletnim doświadczeniem w branży kosmetycznej i logistycznej (m.in. Monika Nowakowska, była prezes Miraculum i wiceprezes drogerii Natura). Firma zajmuje się w sprzedażą on-line kosmetyków naturalnych, koncentrując się przede wszystkim na tych pochodzących z Korei Południowej. La Rose jest autoryzowanym dystrybutorem kilkunastu koreańskich marek m.in.: Pyunkang Yul, iUNIK, Heimish, COSRX, Yadah. Specjalizuje się w segmencie kosmetyków pielęgnacyjnych (twarz, ciało, włosy), który według raportu KPMG odnotowuje największe wzrosty w kategorii kosmetyków luksusowych.

W związku z opanowaniem rynku drogerii stacjonarnych przez koncerny międzynarodowe, jedyną szansą na szybki debiut nowych marek stał się rynek e-commerce – mówi Monika Nowakowska, współwłaścicielka drogerii La Rose. – Dotyczy to zwłaszcza kosmetyków naturalnych. Zakupy kosmetyków w internecie wbrew pozorom są bardziej przemyślane, bo klient kupuje w wielu e-sklepach, na podstawie informacji o składach, korzyści wynikających z działania składników aktywnych i oczywiście rekomendacji - głównie ze strony influencerów działających w social mediach. Największym wyzwaniem przy rozwijaniu sklepu internetowego jest budowa odpowiedniego portfolio kosmetyków, systematyczne wprowadzanie nowości oraz nieustające śledzenie trendów na rynku kosmetycznym. Trzeba cały czas być na bieżąco z modnymi składnikami aktywnymi. Strategia asortymentowa i dobry serwis logistyczny to podstawa – dodaje Monika Nowakowska.

Ostatnie miesiące były dla La Rose okresem dynamicznego zwiększania przychodów ze sprzedaży. Przyspieszony rozwój wpłynął na zwiększone zapotrzebowanie na środki obrotowe, które umożliwiłyby realizację strategii asortymentowej, marketingowej oraz sprawną logistykę. Największą barierą w rozwoju La Rose stała się kwestia finansowania zapasu, który w 95-proc. przypadków wymaga przedpłaty. Przeszkodą w uzyskaniu kredytu bankowego w odpowiedniej wysokości była zbyt krótka historia kredytowa oraz brak wystarczających zabezpieczeń. Konkurencyjną ofertę finansowania zaproponował fundusz, który kieruje się mniej rygorystycznymi zasadami.

Drogeria La Rose jest szybko rosnącą spółką. Zarząd ma bogate doświadczenie oraz jasną i spójną strategię dalszego rozwoju. Dla nas to podstawowe warunki, na jakich opieramy współpracę, a zarazem kryteria, jakie musi spełnić firma starająca się o finansowanie – mówi Krystyna Kalinowska, dyrektor inwestycyjny w Podlaskim Funduszu Kapitałowym. – Finansowanie dłużne typu private debt to ciekawa propozycja dla firm, które potrzebują kapitału na rozwój swojej działalności. Jest to forma pośrednia między długiem a kapitałem. Klient ma możliwość pozyskania dużo wyższej kwoty niż pozwala na to bieżąca zdolność kredytowa. Oferta jest tu każdorazowo „szyta na miarę” i bazuje na ocenie potencjału danej firmy. Największe zalety tej formy finansowania to elastyczność w kwestii warunków spłaty oraz zabezpieczeń, ale też zindywidualizowany charakter, przez co, jest to rozwiązanie atrakcyjne, niezależnie od branży – dodaje Krystyna Kalinowska.

Podlaski Fundusz Kapitałowy jest jednym z najstarszych funduszy venture capital działających w Polsce. Został utworzony w 1995 roku w ramach Polsko-Brytyjskiego Programu Rozwoju Przedsiębiorczości. Od tamtej pory zrealizował kilkadziesiąt inwestycji na łączną kwotę ok. 45 mln zł. Maksymalna kwota zaangażowania w jeden podmiot to 1,5 mln PLN. Z finansowania mogą korzystać startupy generujące pierwsze przychody ze sprzedaży, jak również firmy będące w fazie dalszego rozwoju i ekspansji.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Handel
13.02.2025 12:44
Shein przenosi część produkcji do Wietnamu, chce złagodzić konsekwencje ceł Trumpa
Shein ma nadzieję, że ekspansja w Wietnamie pomoże złagodzić wpływ amerykańskich ceł na obecny model biznesowyShutterstock

Chińska platforma internetowa zwiększa swoją bazę produkcyjną w Wietnamie, aby złagodzić spodziewane skutki rosnących amerykańskich ceł na swój łańcuch dostaw.

Gigant fast fashion, chcąc zminimalizować skutki zapowiedzi Donalda Trumpa, przenosi część swojej produkcji poza Chiny. To efekt usunięcia przez amerykańskiego prezydenta zasady „de minimis”, która zezwalała na bezcłowy import towarów o niskiej wartości. 

Shein ma nadzieję, że ekspansja w Wietnamie pomoże złagodzić wpływ amerykańskich ceł na swój model biznesowy, który w znacznym stopniu opiera się na produkcji w Chinach. Konkurencyjne koszty pracy i obecna infrastruktura produkcyjna Wietnamu sprawiają, że jest to dla chińskiego giganta opłacalna alternatywa.

Obecne umowy o wolnym handlu, takie jak funkcjonujące porozumienie między Wietnamem a krajami UE, dają na razie Shein możliwość ominięcia kosztownych ceł przy jednoczesnym zachowaniu dostępu do rynków zachodnich i azjatyckich.

Shein nadal bazuje produkcyjnie w głównym stopniu na Chinach, a jego ekspansja do Wietnamu jest przykładem szerszego trendu w branży modowej w kierunku dywersyfikacji łańcuchów dostaw w celu zmniejszenia ryzyka, związanego ze wzrostem taryf i niestabilnością geopolityczną - ocenia portal retailgazette.com.uk.

Działania Shein, mające na celu dywersyfikację łańcucha dostaw, odbywają się w trakcie  rosnącej presji na wycenę. Shein prawdopodobnie rozważa obniżenie wyceny przed planowanym IPO w Londynie, a szacunki wskazują na możliwość redukcji z 90 do 50 mld dolarów.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
E-commerce
10.02.2025 14:56
Mastercard: Produkty kosmetyczne i zdrowotne w topie zakupów online Polaków
Polscy respondenci poświęcają na zakupy w sieci średnio 2 godziny tygodniowo - wynika z badania Mastercardshutterstock

Polscy konsumenci na tle 12 krajów europejskich znaleźli się w czołówce, jeśli chodzi o zakupy przez internet - wynika z badania Mastercard. Online najczęściej kupowane są książki, odzież, elektronika i kosmetyki.

Przeciętny ankietowany Polak kupuje w e-commerce ponad pięć pozycji miesięcznie (średnia wynosi 5,4). Jednocześnie (częściej niż respondenci z innych krajów) irytuje się, gdy jest proszony o podanie zbyt wielu danych podczas finalizowania zakupów (69 proc. vs 62 proc. średnia). Aż co trzeci porzuca z tego powodu koszyk.

Polscy respondenci poświęcają na zakupy w sieci średnio 2 godziny tygodniowo, wyprzedzając średni czas dla europejskich badanych (1,7 godziny). 

Wśród najpopularniejszych kategorii zakupów online nad Wisłą znalazły się: 

  • książki (58 proc.), 
  • elektronika i technologie (49 proc.), 
  • ubrania (43 proc.), 
  • zdrowie i produkty kosmetyczne (35 proc.). 

Przez internet kupujemy również usługi turystyczne (64 proc.) czy ubezpieczenia (53 proc.). Co ciekawe, polscy konsumenci wciąż rzadko robią zakupy spożywcze online (5 proc.), w porównaniu np. do 22 proc. mieszkańców Wielkiej Brytanii.

Respondenci z Polski są też najbardziej otwarci na zakupy w różnych sklepach internetowych. W ubiegłym roku kupili średnio u 7,6 różnych detalistów – najwięcej spośród wszystkich krajów objętych badaniem (6,6 średnia). Może wynikać to z rosnącej różnorodności oferty i zaufania do nowych e-sklepów w Polsce. 

image
Marta Życińska, dyrektorka generalna polskiego oddziału Mastercard Europe
mat.pras.

Nasze dane pokazują, że Polska jest jednym z najbardziej dynamicznych rynków zakupów online w Europie, zarówno pod względem aktywności, jak i wykorzystania nowoczesnych technologii. Mimo wyzwań, takich jak potrzeba zapewnienia wyższego bezpieczeństwa i uproszczenia procesów zakupowych, polscy konsumenci wykazują się innowacyjnością i otwartością na zmiany. Te trendy prognozują dalszy rozwój e-commerce w Polsce oraz potrzebę dostarczania jeszcze bardziej zaawansowanych i bezpiecznych rozwiązań zakupowych – komentuje Marta Życińska, dyrektorka generalna polskiego oddziału Mastercard Europe. 

Połowa ankietowanych (50 proc.) w Polsce twierdzi, że zapisuje dane swojej karty tylko u sprzedawców, u których kupuje często, podczas gdy dwóch na pięciu kupujących (39 proc.) przyznaje, że zachowuje je tylko u dużych firm. Polscy ankietowani częściej niż pozostali Europejczycy korzystają też z limitów transakcji kartą, jako środka ochrony przed oszustami (41 vs 23 proc. średnia).

Wprowadzanie szeregu danych osobowych, w tym wpisywanie adresu zamieszkania i numeru kart płatniczych, to czynności, które respondenci wskazują jako najbardziej irytujące podczas zakupów internetowych. W efekcie 31 proc. rezygnuje z zakupu, gdy proces jego finalizacji wymaga zbyt wielu danych (23 proc. średnia europejska). Polscy badani jako jedyni wskazywali to jako główny powód porzucania koszyka, z kolei większość europejskich ankietowanych wybrała nieoczekiwane koszty dostawy (29 proc.).

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
23. luty 2025 18:24