Amazon przestaje sobie radzić z lawiną zamówień. Zarówno w USA, jak i Europie, klienci muszą coraz dłużej czekać na przesyłkę. W przypadku abonentów usługi Prime czas oczekiwania to nawet kilka dni, inni klienci często mają wyznaczony termin na koniec kwietnia.
Koncern z Seattle ogłosił w miniony wtorek, że zawiesza świadczenie usług logistycznych sprzedawcom oferującym produkty „drugiej potrzeby”, np. elektronikę użytkową czy zabawki. Chodzi o to, by cały potencjał logistyczny skierować na obsługę dostaw najbardziej poszukiwanych produktów – żywności, środków higieny, chemii domowej itd. Decyzja obejmuje dziesiątki milionów produktów, oferowanych przez ok. 250 tys. niezależnych detalistów – dla wielu z nich, silnie uzależnionych od logistyki giganta online, oznacza ona widmo bankructwa.
Dramat niektórych detalistów jest tym większy, że popyt na ich produkty w ostatnim czasie szybował pod niebiosa – takich jak gry i zabawki dla dzieci i rodzin, których popularność w okresie epidemii szalenie wzrosła.
Wtorkowa decyzja Amazona dotyczyła Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W sobotę została rozszerzona na Włochy i Francję. Koncern przekonuje, że w dobie pandemii musi zwolnić miejsce w magazynach i usprawnić dostawy produktów pierwszej potrzeby, tak aby ludzie nie musieli chodzić na zakupy do sklepów stacjonarnych.
– Aby służyć konsumentom w potrzebie i jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo naszym pracownikom, wprowadziliśmy poważne zmiany w naszej logistyce, transporcie, łańcuchu zaopatrzenia, polityce zakupowej oraz w obsłudze zamówień sprzedawców zewnętrznych, korzystających z platformy. Priorytetem staje się dostawa produktów, które dla konsumentów są najważniejsze – wyjaśnia firma w komunikacie cytowanym przez portal Yahoo Finance.
Źródło: yahoo.com