StoryEditor
Biznes
16.11.2023 14:46

Yell: „Zaprzyjaźnieni klienci” to prawie 80 funtów straty za wizytę

Zaprzyjaźniona klientka czy klient może ukradkiem kosztować salon niemałe pieniądze. / Engin Akyurt
Nowe badanie przeprowadzone przez firmę Yell wykazało, że ponad 85 proc. firm traci prawie 80 funtów za spotkanie z „zaprzyjaźnionymi” klientami, jeśli nie pobierają opłat za dodatkowo spędzony z nimi czas. Badanie, w którym wzięli udział właściciele małych firm z całej Wielkiej Brytanii, pokazuje również, że trzy czwarte (75 proc.) ma trudności z wyznaczaniem granic ze swoimi klientami, a 98 proc. odpowiada na zapytania biznesowe w czasie prywatnym.

Spośród tych, którzy próbowali wyznaczyć granice swoim klientom, trzech na pięciu (59 proc.) spotkało się z negatywną reakcją. Celem badania, w którym wzięło udział nieco ponad 250 właścicieli małych firm w Wielkiej Brytanii (zatrudniających do 50 pracowników), było odkrycie, w jaki sposób właściciele firm oddzielają sprawy zawodowe od prywatnych oraz jaki wpływ może to mieć na ich finanse. Ponieważ trzy czwarte (75 proc.) właścicieli małych firm twierdzi, że trudno jest im wyznaczyć granice swoim klientom, jasne jest, że wielu z nich ma trudności z wyznaczeniem granicy. Bardzo często właściciele małych firm regularnie kontaktują się z tymi samymi klientami i rozwijają bliskie relacje. Jest to szczególnie prawdziwe w branży kosmetycznej, gdzie stylistki paznokci i fryzjerzy stają się nie tylko przyjaciółmi, ale także nieopłacanymi terapeutami.

Według badania 86 proc. właścicieli firm współpracuje z klientami, którzy zostali przyjaciółmi lub już nimi zostali, chociaż w przypadku klientów z branży kosmetycznej odsetek ten wzrasta do ponad 94 proc., a w przypadku handlu – do 90 proc. Zdecydowana większość (82 proc.) właścicieli firm przyznaje, że poświęca więcej czasu „zaprzyjaźnionym” klientom, z każdym z nich spędzając średnio dodatkowe 25 minut w porównaniu do normalnego czasu pracy. Chociaż praca z kimś, kogo uważasz za przyjaciela, może wydawać się zaletą, rzeczywistość sugeruje, że z finansowego punktu widzenia może wcale tak nie być.

Ponieważ 85 proc. właścicieli firm nie pobiera opłat za ten dodatkowy czas, skutkuje to znaczną liczbą bezpłatnych godzin pracy. Nie jest to idealne rozwiązanie w czasach, gdy kryzys kosztów utrzymania coraz bardziej utrudnia życie osobom samozatrudnionym, dodatkowe 25 minut może oznaczać średnią stratę w wysokości 78 funtów za wizytę (w oparciu o średnią stawkę godzinową wynoszącą 188,44 funtów ujawnioną w badaniu). Jest to szczególnie niepokojące w przypadku branży kosmetycznej, znanej z dużej częstotliwości wizyt i długoterminowych klientów.

Udowodniono, że poza utratą zarobków rozmycie sfer osobistych i zawodowych odbija się na czasie wolnym właścicieli firm; 98 proc. ankietowanych przyznało, że odpowiada na zapytania biznesowe w czasie prywatnym, a w przypadku osób z branży kosmetycznej i handlu odsetek ten wynosi aż zatrważające 100 proc.

Problem niedopłacania do usług fryzjerskich czy kosmetologicznych przez zaprzyjaźnionych klientów istnieje na całym świecie i prawdopodobnie również na polskim rynku usług beauty, chociaż nie ma dostępnych dokładnych danych na ten temat. Jest to kwestia, która dotyka zarówno małe, niezależne salony urody, jak i większe firmy działające w branży beauty. Niewątpliwie jest to problem palący, który może wpływać negatywnie na rentowność i stabilność działalności salonów kosmetycznych oraz fryzjerskich.

Czytaj także: Badacze z Ukrainy: manikiurzystka w ciągu dnia pracy wdycha równowartość 2 łyżek pyłu

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
22.04.2025 14:59
Ceny perfum w USA wzrosną o 6-7 proc. – to odpowiedź Interparfums na cła Trumpa
Jimmy Choo jest marką perfum, przynoszącą koncernowi Interparfums największe dochody   IG interparfums_official

Interparfums, producent perfum z Francji, planuje podniesienie cen swoich produktów na terenie USA 6 do 7 proc. już od 1 sierpnia. To odpowiedź na nałożenie 10-procentowych ceł na towary importowane. Interparfums ma w swoim portfolio perfumy kilku globalnym marek modowych, takich jak Coach, Jimmy Choo, Montblanc i Lacoste.

Nie przeprowadziliśmy jeszcze dokładnych obliczeń, ale myślę że w tym roku poniesiemy dodatkowe wydatki w granicach od 5 do 6 milionów euro – zapowiedział dyrektor generalny Interparfums Philippe Benacin podczas dorocznego walnego zgromadzenia akcjonariuszy w Paryżu.

Obecnie Stany Zjednoczone są dla Interparfums największym rynkiem, przynoszącym w 2024 roku 38 proc. całkowitych przychodów firmy. Jak dodał też Benacin, firma pomimo przewidywanego wpływu ceł miała w USA “bardzo mocny pierwszy kwartał”. Oficjalne wyniki Interparfums za pierwszy kwartał zostaną opublikowane 24 kwietnia.

Benacin potwierdził ponadto odnowienie umowy licencyjnej z amerykańską marką Coach, obowiązującej do 2031 roku. W 2024 roku perfumy marki Coach wygenerowały dla Interparfums 43 mln euro zysków ze sprzedaży, co czyni je jedną z najlepiej sprzedających się licencji grupy po Jimmy Choo, która przyniosła 56,3 mln euro.

Ogółem Interparfums odnotowało 10-procentowy wzrost zysku netto w 2024 roku.

Czytaj też: Coach przedłuża umowę licencyjną na swoje perfumy z Interparfums

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
22.04.2025 13:34
Światowy Dzień Ziemi: Jak wybierać kosmetyki świadomie, etycznie i ekologicznie?
Katarzyna Wągrowska jest ekspertką od gospodarki cyrkularnej i środowiskowej odpowiedzialności producentaL‘Oréal mat.pras.

Czy da się znaleźć kosmetyk, który jest skuteczny, łagodny dla skóry, nie testowany na zwierzętach, zapakowany w coś sensownego – najlepiej z recyklingu – i nie kosztuje majątku? To pytania, które regularnie zadaję sobie podczas zakupów – mówi Katarzyna Wągrowska, ekspertka od gospodarki cyrkularnej i środowiskowej odpowiedzialności producenta, współpracująca z Garnier.

W świecie pełnym marketingowych pułapek i greenwashingu naprawdę trudno się odnaleźć, zwłaszcza gdy zależy nam na czymś więcej niż tylko pięknym opakowaniu – podkreśla Katarzyna Wągrowska. Jak dodaje, warto mieć to na uwadze nie tylko z okazji Dnia Ziemi, choć to idealny moment, żeby zatrzymać się na chwilę i przemyśleć: jak moje codzienne wybory – także te kosmetyczne – wpływają na planetę.

Na co zatem zwracać uwagę i dlaczego nasze kosmetyczne wybory mają znaczenie? Branża kosmetyczna ma ogromny wpływ na środowisko. Produkcja, transport, testowanie, zużycie wody, energia, chemia, plastik… Skala zużycia i zanieczyszczeń może przyprawić o zawrót głowy.

Oto kilka faktów:

● Średnio 120 miliardów opakowań kosmetycznych trafia co roku na rynek. Większość z nich nie jest poddawana recyklingowi.

● Kosmetyki zawierają często mikroplastik, który trafia do wód i oceanów, zaburzając ekosystemy.

● Wciąż są firmy, które stosują testy na zwierzętach, mimo że istnieją skuteczne i bardziej etyczne alternatywy.

● Produkcja niektórych surowców (np. oleju palmowego) przyczynia się do wycinki lasów deszczowych, a co za tym idzie – do wymierania gatunków i wzrostu emisji CO₂.

W obliczu kryzysu klimatycznego i utraty bioróżnorodności nie możemy dłużej udawać, że nasze wybory są neutralne. Bo nie są. Ale – i tu dobra wiadomość – mogą być częścią rozwiązania – podkreśla ekspertka.

Małe kroki, realna zmiana

Nie trzeba być perfekcyjnym eko-wojownikiem, by coś zmienić. Wystarczy podejmować bardziej świadome decyzje, krok po kroku. Ja robię to w oparciu o moje wartości – i właśnie to chciałabym dziś pokazać:

1. Wybieram kosmetyki cruelty free, bo nie zgadzam się na cierpienie

To dla mnie punkt wyjścia. Oznaczenia Leaping Bunny, PETA lub Cruelty Free International to sygnał, że nikt nie musiał cierpieć, żebym mogła użyć szamponu, tuszu do rzęs czy balsamu do ciała. To nie jest „drobnostka” – to konkretna decyzja po stronie etyki. Garnier jest największą na świecie marką z certyfikatem Crulety Free International. Oznacza to, że wszystkie produkty Garnier są oficjalnie zatwierdzone w ramach programu Leaping Bunny i wolne od okrucieństwa wobec zwierząt.

2. Sięgam po opakowania z recyklingu – bo nie chcę dokładać się do ilości nowego plastiku

Kiedy tylko mogę, wybieram produkty w szkle, metalu, papierze lub plastiku z recyklingu. Uwielbiam też marki, które oferują refille lub skupują puste opakowania. Zmiana opakowania może wydawać się niewielka, ale przy skali miliardów sztuk rocznie – robi kolosalną różnicę.

Dzięki wykorzystaniu plastiku pochodzącego z recyklingu, w 2022 roku Garnier zaoszczędził 15 800 ton pierwotnego plastiku. Aż 83 proc. plastiku PET wykorzystywanego przez markę pochodzi z materiałów z recyklingu. Do 2030 roku wszystkie produkty Garnier będą wykonane w 100 proc. z plastiku uzyskanego z recyklingu i będą potencjalnie nadawać się do recyklingu, ponownego napełnienia lub ponownego użycia.

3. Skład ma znaczenie – wybieram surowce z poszanowaniem natury

Kakao z certyfikowanych plantacji, olej arganowy z upraw wspierających kobiety w Maroku, glinki wydobywane w sposób zrównoważony. To nie marketing – to realne wsparcie dla ludzi i przyrody. Unikam też produktów z mikroplastikiem i kontrowersyjnymi konserwantami.

W ramach naszych programów solidarnego pozyskiwania surowców i partnerstwa z Plastics For Change Garnier wspiera 1431 społeczności.

4. Doceniam marki inwestujące w zieloną naukę

Szukam marek, które idą dalej niż tylko „naturalność”. Takie, które pracują nad nowoczesnymi formułami ograniczającymi emisję, zużycie wody i ślad węglowy. Produkcja kosmetyków może być przyjazna dla klimatu – trzeba tylko chcieć. I wspierać tych, którzy to robią.

W 2022 r. formuły Garnier stały się w 82 proc. biodegradowalne*. 63 proc. składników w produktach marki jest pochodzenia biologicznego lub pochodzi z powszechnie występujących minerałów. Marka stale tworzy nowe formuły, wysoce skuteczne i pełne poszanowania dla środowiska. Zarówno te do włosów, jak i dla skóry, oparte na zielonych naukach, takich jak biotechnologia i fermentacja.

Podsumowanie: świadome wybory to nie moda – to odpowiedzialność

Zmiana zaczyna się od nas i naszych decyzji zakupowych. To my głosujemy naszym portfelem na rozwiązania, które chcemy wspierać. Wybieramy konkretny krem, szampon, płyn micelarny z myślą nie tylko o swojej skórze, ale i o planecie. Pamiętajmy o zadawaniu sobie pytania w trakcie zakupów: czy naprawdę tego potrzebuję? I kto/co na tym zyskuje lub traci Niech Dzień Ziemi będzie dla nas przypomnieniem, że każde nasze działanie ma znaczenie. Bo jeśli możemy dbać o siebie, nie szkodząc innym, to czemu mielibyśmy wybierać inaczej? – pyta Katarzyna Wągrowska. 

*Wg OECD 301 lub równoważnych testów.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. kwiecień 2025 22:49