StoryEditor
Targi i konferencje
29.10.2009 00:00

Agnes z warszawskiego Bemowa

Na zewnątrz niepozorna, ukryta w pasażu między warszawskimi, bemowskimi blokami, drogeria Agnes. Właścicielka – Agnieszka Kostrzewa – umawia się ze mną na spotkanie tuż po otwarciu sklepu, czyli po 11. Mówi, że wtedy nie ma klientów i będzie można spokojnie porozmawiać. Mimo tych zapewnień w trakcie dwóch godzin naszego spotkania ze sklepu wychodzi 8 zadowolonych klientek i 2 przedstawicieli handlowych.

Pani Agnieszka jest z wykształcenia filologiem. Uczyła polskiego i niemieckiego, ale po kilku latach stwierdziła, że pora zająć się czymś innym i poświęcić więcej czasu rodzinie. Zrodził się pomysł otworzenia drogerii. Kuzynki pani Agnieszki mają kilka salonów fryzjerskich i kosmetycznych, dlatego ona sama od dawna pośrednio była związana z kosmetykami. Żeby lepiej orientować się w tej tematyce, skończyła studium kosmetyczne. Mąż pomógł finansowo, a około 50-metrowe lokum znalazło się w 2005 r. na osiedlu, na którym pani Agnieszka mieszka.
Początki, tradycyjnie, nie były łatwe. Wszystko sprzedawało się po kosztach. Okoliczne supermarkety i duże sieciówki, np. Rossmann nie ułatwiały handlu kosmetykami. Dodatkowo lokalizacja sklepu – pasaż wśród bloków nasuwa przypuszczenie, że nie jest to miejsce często odwiedzane. Nic bardziej mylnego. Ze wszystkich stron osiedla poustawiane są reklamy, które prowadzą do Bolkowskiej 1b, lok. 7. – Ludzie nie wróżyli mi, że będzie dobrze, bo to środek osiedla i ciężko trafić. Ale jak ktoś chce, to trafi. Po czterech latach panie już wiedzą, że tu jestem. Mam bardzo dużo stałych klientek. Poza tym w pasażu są zakłady fryzjerskie i kosmetyczne. Kobiety wychodząc z takich miejsc zaglądają do mnie. Podobnie klientki stomatologa i  okulisty. Polecamy się nawzajem – opowiada pani Agnieszka.
Większy ruch zaczyna się w drogerii po 14. Przed południem pojawiają się zwykle panie z dziećmi. Średnia wieku klientek, to 30-50 lat. Panowie stanowią tylko około 10 proc. klienteli (najczęściej przychodzą po prezenty dla kobiet). Panie jednorazowo potrafią wydać jedną czwartą swojej pensji, dlatego takie, które zostawiają 500 zł, zdarzają się bardzo często. Klientka płaci i wymaga, dlatego w drogerii Agnes próżno szukać produktów z najniższej półki cenowej. – Chyba że dany kosmetyk jest wyjątkowo popularny, jak np. korektor do brwi Delii Cosmetics – mówi pani Agnieszka.
Upominki zamiast obniżania cen
Pobliskie hipermarkety Auchan i Tesco oraz klientki, które lubią chodzić od sklepu do sklepu i porównywać ceny, sprawiły, że pani Agnieszka postawiła na inny asortyment. W drogerii widać głównie kolorówkę: szafy Gosha, L’Oréala i Maybelline. Pół ściany zajmują farby L’Oréala i Garniera oraz kilka pudełek Londy. Co prawda ta ostatnia jest poniżej poziomu cenowego, który ustaliła sobie pani Agnieszka, ale – jak mówi – dobrze kryje siwe włosy i klientki ją lubią.
Na jednej ze ścian drogerii widać ładną ekspozycję zapachów i kosmetykę białą, m.in. preparaty Dermiki, Oceanica, Gosha, L’Oréala, Ziai, Dax Cosmetics i Eris. Są również akcesoria kosmetyczne. Tak naprawdę wszystko, czego kobieta potrzebuje do pielęgnacji urody.
Panie przychodzą po kosmetyk, fachową poradę i babskie pogaduchy. Pani Agnieszka dba o swoje klientki. Dla wszystkich ma czas, każdą szanuje. Nie daje upustów, ale walczy z producentami i przedstawicielami handlowymi o niższe marże, testery i gratisy. Dzięki temu jej klientki mogą liczyć na prezenty. Za zakupy powyżej 100 zł zawsze dostają mały podarunek: dezodorant, pilnik, próbkę. Zakupy powyżej 200 zł owocują gratisowym kremem lub kosmetyczką. Miłośniczki pięknych fryzur, kupując w Agnes kosmetyki firmy Gosh mogą uzbierać sobie rabat (nawet 30 proc.) na usługę w salonie znanego fryzjera i stylisty – Piotra Domosławskiego.
Kupowanie z polecenia
Pani Agnieszka dobrze wie, na czym polega marketing. Towar wypróbowany łatwiej sprzedać. Dlatego dwa razy w miesiącu, głównie za sprawą dobrej współpracy z makijażystkami Gosha i Bell, w drogerii odbywają się pokazy makijażu. Panie umawiają się na profesjonalny, darmowy make-up już parę tygodni przed terminem, żeby tylko nie przegapić okazji. Dzień przed pokazem dostają od pani Agnieszki przypominający sms. To sprawia, że czują się ważne i wyjątkowe. – Najbardziej cieszy mnie, jeśli ktoś z tego potrafi wyciągnąć coś dla siebie. Niekoniecznie musi to kupić. Zależało mi na współpracy z Bell, bo nie wszystkie panie mają pieniądze na drogie kosmetyki – mówi właścicielka. Przy pokazach makijażu sprzedają się zazwyczaj produkty, którymi jest on wykonywany. Tym bardziej że gros klientek pani Agnieszki kupuje wszystko, co ona poleci. Czasem w drogerii organizowane są również pokazy fryzjerskie. To również okazja do zaprezentowania kosmetyków do pielęgnacji i stylizacji włosów.
Kobiety zagubione w świecie kosmetyków mogą liczyć w Agnes na profesjonalną pomoc. Nie byłaby ona możliwa, gdyby pani Agnieszka nie jeździła razem ze swoją sprzedawczynią kilka razy w miesiącu na szkolenia i nie walczyła o próbki i gratisy. Jeśli nie może liczyć na szkolenie, prosi przedstawiciela o wizytę osoby, która opowie o każdym kosmetyku. Dzięki temu może sama wypróbować produkt i namówić do spróbowania klientkę. Właśnie dlatego w tej drogerii nie ma problemów ze sprzedażą zapachów. Szczególnie pod tym względem pani Agnieszka chwali Parfumico, które dostarcza saszetki Currary. – Gosh również dostarcza swoje testery niemal na zawołanie – dodaje. Zapachy służą też właścicielce do pocieszania klientek, gdy widzi, że któraś jest smutna lub ma gorszy humor. A peelingi do rąk panie mogą osobiście wypróbować w łazience w drogerii.
Pani Agnieszka jest skarbnicą wiedzy. Często panie przychodzą i proszą o „jakiś dobry krem”. Liczą na pomoc i mają rację. Wiedza i doświadczenie sprzedawcy, a zarazem kosmetologa pozwalają właścicielce drogerii czuć się pewnie. Widząc daną osobę pierwszy raz pani Agnieszka przeprowadza wywiad, żeby dobrać odpowiedni kosmetyk do jej rodzaju cery. Stałe klientki zna już na tyle, że wie czego nie mogą używać, choć dla niektórych najważniejsze jest, żeby krem czy tusz był po prostu drogi, bo „co drogie, to dobre”. Jednak nie wszystkie klientki mają pieniądze, możliwości finansowe też trzeba umieć rozpoznać. – Gdy klientka prosi o „jakiś krem”, a jest u mnie pierwszy raz, to daję jej trzy kremy z różnych półek cenowych i patrzę, którym się zainteresuje. Wtedy daję jeszcze dwa inne do wyboru w podobnej cenie. Nie pytam czy pani przyszła po krem tani, czy drogi, bo tym paniom, których nie stać na drogie kosmetyki, jest przykro. Do niezdecydowanych i wybrzydzających klientek pani Agnieszka ma cierpliwość. Wie, że one to docenią i wrócą po produkt, a z czasem staną się jednymi z najlepszych klientek, bo nigdzie nie trafią na równie przyjazną obsługę.
Głównie droższe kosmetyki
W drogerii Agnes kobiety znajdą wszystko czego im potrzeba, bo asortyment kosmetyczny jest tu od „a” do „z”. Są także chusteczki, podpaski, pasty do zębów, szczoteczki i rajstopy, czyli produkty niezbędne zabieganym mamom z dziećmi. Nie ma tylko typowej chemii.
Największe zyski przynosi drogerii kolorówka: Gosh i L’Oréal. Z tym, że L’Oreal się reklamuje sam, a Gosha trzeba wypromować w sklepie, ale pani Agnieszka nie ma z tym kłopotu. Poza tym, to jedna z marek, której nie ma w supermarketach, co wg właścicielki drogerii jest wyjątkową zaletą. – Z supermarketami nie wygram. Czasami opłacałoby mi się tam kupić towar, bo ceny mają hurtowe. Ich promocje po prostu muszę przetrwać. Mogę tylko wygrać rodzajem asortymentu, poświęconym czasem i swoją wiedzą – tłumaczy pani Agnieszka. Dodaje, że bardzo dobrze sprzedają się u niej Dermika, Garnier, Maybelline, Oceanic, Dax i Eris. Ziaja jest specyficzna. – Kupują ją wszyscy, nawet klientki, które mają naprawdę dużo pieniędzy. Poza tym Ziaja ma małe opakowania, w sam raz na podróż. Do tego ten producent kładzie duży nacisk na produkty apteczne, jest więc pewność, że wszystkie kosmetyki są dobrze przebadane. To klientki zmusiły mnie do wprowadzenia Ziai do mojego asortymentu. Kokosów z niej nie mam, ale dobrze się sprzedaje – mówi właścicielka sklepu. Z tańszych kosmetyków w drogerii Agnes można odnaleźć tylko Bell, ze względu na pomoc wizażystki, która prowadzi pokazy makijażu oraz Viperę, do której klientki przyzwyczaiły się od początku istnienia sklepu. – Z innych tanich marek zrezygnowałam, bo nie pasują do wymogów moich klientek – stwierdza pani Agnieszka.
 Druga drogeria w planach
Kosmetyki wypełniają całe wnętrze drogerii. Każdy centymetr jest tu wykorzystany maksymalnie. Dawniej pod oknem stał stolik i dwa fotele przeznaczone dla mężczyzn i dzieci czekających na niezdecydowane żony i matki. Teraz to miejsce również zajęły kosmetyki. Założenie się nie sprawdziło, ponieważ niektóre panie przesiadywały godzinami (przez co rozmowy klient-sprzedawca traciły intymność), młode pracownice wolały pozbyć się klientów i spędzić czas na koleżeńskich pogawędkach, a kosmetyki były „upchnięte po kątach”. Teraz wszystko jest na swoim miejscu. Jednak pani Agnieszka szuka kolejnego punktu w Warszawie do otwarcia drugiej drogerii. Najlepiej po tej samej stronie Wisły, żeby mogła tam zaglądać, bo jak mówi: „jak się nie pilnuje interesu, to sam się nie kręci”.


Kosmetyki do pielęgnacji i stylizacji włosów zajmują tu dużo miejsca


Drogeria Agnes ma wiele stałych klientek


Przestrzeń została maksymalnie wykorzystana
Tekst: ANNA KLICHOWSKA

Wiadomości Kosmetyczne, Październik 2009 Nr 10(36)
Kosmetyki – produkcja i handel, setki rynkowych nowości: pielęgnacja, makijaż, zapachy i najbardziej aktualne trendy!


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Targi i konferencje
31.03.2025 10:35
Cosmoprof 2025: tysiące kroków i setki tematów
Doświadczony zespół, składający się ze specjalistów sprzedaży i trade marketingu, doskonale reprezentował markę Neboa na stoiskuNeboa

Neboa gościła na targach Cosmoprof jako wystawca już po raz trzeci. Nasz doświadczony zespół, składający się ze specjalistów sprzedaży i trade marketingu, doskonale reprezentował markę na stoisku, wzmacniając jej obecność i nawiązując kluczowe relacje biznesowe. Dodatkowo mocna mobilna ekipa poszukująca inspiracji odbyła wiele spotkań z dostawcami opakowań i surowców. W nogach mamy nabite tysiące kroków, przedyskutowane setki tematów i spraw, zebrane gros ciekawostek i nowych kontaktów – podsumowuje udział w tegorocznej edycji Cosmoprof Małgorzata Kawalec. dyrektor marketingu spółki Eurus, producenta kosmetyków marki Neboa.

– Spotkania z klientami, dystrybutorami i owiedzającymi były tymi najprzyjemniejszymi, które zawsze są dla nas źródłem energii i motywacji. Wielu z nich poznaliśmy podczas naszej obecności na targach trzy lata temu, a dziś duża ich część jest naszymi partnerami biznesowymi, z którymi razem rozwijamy Neboa za granicą. Już dziś marka jest obecna na 12 rynkach zagranicznych, a w strategicznych planach eksportowych mamy kolejne! – podkreśla szefowa marketingu Eurus.

– Nasze stoisko oraz produkty przyciągały wzrok i cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Możemy śmiało powiedzieć, że obecność na targach była dla nas bardzo owocna i zacieramy ręce na współprace z nowymi sieciami zagranicznymi i dystrybutorami – dodaje Małgorzata Kawalec.

Podczas targów Cosmoprof firma zaprezentowała swoje wiosenne nowości, które właśnie sukcesywnie pojawiają się na półkach w drogeriach Rossmann w Polsce, w tym maski koloryzujące 2w1, innowacyjne sera do ciała, a także komplementarne produkty do linii Overnight, Volume i Strong Scalp. Produkty te dołączyły do szerokiej oferty Neboa, która w krótkim czasie powiększyła się z 17 do ponad 66 SKU. 

– Tak dynamiczny wzrost nie uszedł uwadze naszych partnerów biznesowych i był miłym elementem wielu rozmów na temat planów dalszego rozwoju – zaznacza Małgorzata Kawalec.

image
Neboa

Założeniem tegorocznego wystroju stoiska było zaakcentowanie pełnej życia, koloru i zabawy skutecznej pielęgnacji skóry głowy i włosów, co w warstwie wizualnej uzyskano poprzez zastosowanie m.in. nowoczesnych technologii, takich jak filmy 3D i FOOH. Motywem przewodnim była idea marki Neboa, którą w skrócie można opisać jako „modern effective nature”. 

– Jest ona realizowana poprzez wysokie standardy działu NPD, który ambitnie stawia sobie poprzeczkę w zakresie tworzenia formulacji, doboru składników i komponentów oraz innowacyjne łączenie najnowszych technologii ze składnikami pochodzenia naturalnego – wyjaśnia Małgorzata Kawalec.

– Konsekwentnie realizujemy naszą strategię troski o planetę, co realizujemy poprzez oczyszczanie oceanów i mórz z plastiku, przetwarzanie go, adopcję żółwi i zwierząt oceanicznych i bardzo restrykcyjne poszukiwania surowców opakowaniowych. Ten kierunek dla Neboa nie jest „tylko” trendem, ale sposobem pracy, myślenia o dalszych projektach i wywierania realnego wpływu na to, aby konsumpcja kosmetyków była nie tylko przyjemna, ale także wspierająca naszą planetę. W Neboa wierzymy, że pielęgnacja skóry głowy, włosów i ciała może być łatwa, przyjemna, skuteczna, ale także wspierać ekosystem jedynego domu, który mamy – czyli Ziemi. I z tym mottem idziemy dalej, eksplorując zdobyte na Cosmoprof kolejne doświadczenia biznesowe, produktowe i marketingowe – podsumowuje Małgorzata Kawalec.

Do podzielenia się swoimi wnioskami i spostrzeżeniami na łamach Wiadomości Kosmetycznych zapraszamy oczywiście wszystkie chętne firmy, które uczestniczyły w targach Cosmoprof w Bolonii. Niestety, nie udało nam się porozmawiać z wieloma z Was tam na miejscu…

Jesteśmy także ciekawe opinii tych, którzy uważają, że obecność na targach nie jest firmie potrzebna.

Teksty i zdjęcia proszę przesyłać na mail: marzena.szulc@wiadomościkosmetyczne.pl

Czytaj też:

56. edycja Cosmoprof: Bolonia udowodniła, że jest centrum branży beauty [GALERIA]

Cosmoprof Bolonia 2025: targi nas zachwyciły, ale co jest do poprawy?

Kosmetyczni na Cosmoprof Worldwide Bologna 2025: nowe możliwości i liczna reprezentacja

Polska kosmetyczna innowacja nagrodzona na Cosmoprof Worldwide Bologna 2025 - brawo dla Passage Cosmetics!

 

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Biznes
25.03.2025 16:30
Cosmoprof Bolonia 2025: targi nas zachwyciły, ale co jest do poprawy?
Wiadomości Kosmetyczne

Targi Cosmoprof w Bolonii, które odbyły się w ostatni weekend z okrasą, ponownie przyciągnęły uwagę całej branży kosmetycznej. Tysiące wystawców, setki tysięcy odwiedzających z całego świata i setki premierowych produktów – wszystko to sprawiło, że wydarzenie było niewątpliwie epicentrum branżowych nowości. Jednak mimo spektakularnej skali i imponującej oferty wystawienniczej, uczestnicy nie mogli nie zauważyć istotnych niedociągnięć organizacyjnych, które znacząco wpłynęły na komfort zwiedzania.

Pierwszym i najbardziej odczuwalnym mankamentem był zupełny brak miejsc do siedzenia. Targi trwały wiele godzin, a hale wystawowe rozciągały się na ogromnym terenie – mimo to na próżno było szukać ławek, kanap czy chociażby krzeseł, które pozwoliłyby choć na chwilę odpocząć. Goście, zmęczeni długimi spacerami między stoiskami, zmuszeni byli przysiadać na podłogach przy ścianach pawilonów, co nie tylko wyglądało nieestetycznie, ale również podkreślało niedopatrzenie organizatorów. Warto również zauważyć, że było po prostu niebezpieczne i groziło potknięciem się o innego gościa czy gościnię, nie mówiąc już o tym, że dla osób z niepełnosprawnościami (np. poruszającymi się o kulach) brak takich miejsc odpoczynku jest po prostu niemal wykluczeniem z grona gości. Było to również przykre w momencie przerwy na lunch — zwiedzający zmuszeni byli jeść na stojąco przy stolikach, niektórzy przysiadali na gazonach lub betonowych słupkach albo własnych walizkach. Warto podkreślić tu zasługi polskiej strefy wystawienniczej w pawilonie 16, gdzie owszem, były i krzesła i stoliki pozwalające na chwilę oddechu.

image
Marzena Szulc

Drugim problemem był całkowity brak dostępnego personelu informacyjnego. W obliczu ogromu wydarzenia, gdzie pawilonów było kilkanaście, a każdy z nich gromadził dziesiątki wystawców, obecność osób gotowych wskazać drogę lub odpowiedzieć na pytania zwiedzających byłaby nieoceniona. Niestety, uczestnicy musieli radzić sobie sami – często błądząc, krążąc bez celu i pytając siebie nawzajem, jak dotrzeć do konkretnych miejsc. Próżno było szukać pomocy u organizatorów, ponieważ ich przedstawicieli po prostu nie było wśród gości. Zazwyczaj na tego typu eventach pojawiają się hości i hostessy, których zadaniem jest udzielić informacji co do dostępnych udogodnień czy pomoc w odnalezieniu się, jednak tym razem taka obsługa nie została zapewniona. 

image
Wiadomości Kosmetyczne

Z tym wiąże się trzeci, kluczowy aspekt: nieintuicyjne oznaczenia pawilonów. Mimo że mapki wydarzenia były dostępne, brak logicznej numeracji oraz wprowadzające chaos i niezgodne ze stanem faktycznym tablice kierunkowe sprawiały, że odnalezienie konkretnego stoiska przypominało grę w orientację przestrzenną. Niejednokrotnie można było zobaczyć gości, którzy stawali na środku korytarza, próbując zrozumieć, czemu tabliczka kierunkowa sugeruje, by do pawilonu X skręcić w lewo, skoro do wyboru mamy pójście prosto lub w prawo, albo czemu szlak wiodący do pawilonu Y urywa się w połowie hali. Bywały także oznaczenia informujące, że żeby dojść do pawilonu Z, należy skręcić i iść wzdłuż budynku, na którym wisi oznaczenie... a budynkiem tym był pawilon Z. W efekcie wielu odwiedzających marnowało cenny czas na próby zidentyfikowania właściwego kierunku, co potęgowało frustrację i zmniejszało efektywność wizyty.

image
Marzena Szulc

Chociaż Cosmoprof Bolonia 2025 z pewnością zapisał się na kartach branżowej historii jako wydarzenie pełne nowości i inspiracji, to organizatorzy – zarówno ci odpowiedzialni za ten event, jak i osoby planujące podobne imprezy – powinni wyciągnąć wnioski z tych niedociągnięć. Komfort uczestnika, jego orientacja w przestrzeni i możliwość odpoczynku to podstawowe elementy każdej udanej imprezy. W przeciwnym razie nawet najbardziej innowacyjne stoiska mogą przegrać z niewygodą i zmęczeniem zwiedzających.

...a jeśli chcesz trafić na wydarzenie branżowe, którego organizatorzy biorą Twój komfort pod uwagę, to zapraszamy już na jesieni na Forum Branży Kosmetycznej 2025!

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
02. kwiecień 2025 00:00