StoryEditor
Szkolenia
11.02.2013 00:00

Uważaj, co piszesz na opakowaniach!

To, co producent deklaruje na etykietach czy w reklamach, ma za zadanie stworzyć przewagę rynkową i sprzedać produkt, jednak nie wszystkie chwyty są tu dozwolone. Od połowy tego roku będzie można jeszcze mniej. W życie wchodzi bowiem rozporządzenie Parlamentu Europejskiego dotyczące produktów kosmetycznych, które reguluje także kwestie oświadczeń o produkcie, czyli wszelkich przekazów zachęcających do zakupu.

Do Komisji Etyki Rady Reklamy w ubiegłym roku wpłynęła rekordowa liczba skarg – 3,5 tys. wobec 1053 w roku 2011. Jak dotąd niewielka część z tej liczby dotyczyła produktów kosmetycznych (dokładne dane będą dostępne dopiero w połowie marca). Jednak trzeba mieć na względzie to, że konsumenci są coraz bardziej świadomi swoich praw, a żądania organizacji konsumenckich rosną. W sektorze kosmetycznym wyjątkowo czujni są też konkurenci, a bywa też i tak, że skargę wnosi organizacja zrzeszająca firmy kosmetyczne, czyli Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego. Skąd taka aktywność branży w trosce o dobre praktyki w reklamie?
Z jednej strony firmy bardzo pilnują tego, czy reklama konkurencji nie narusza ich interesów, jako producenta konkurencyjnych produktów. Z drugiej jednak strony dbają o to, by branża była postrzegana jako rzetelna i uczciwa. Zbliża się bowiem termin oceny, którą Komisja Europejska przeprowadzi w kontekście zgodności produktów kosmetycznych i związanych z nimi oświadczeń marketingowych z obowiązującymi kryteriami. W 2016 roku ma powstać raport i w przypadku poważnych rozbieżności prawa z praktyką rynkową komisja zapewne zaostrzy prawo, przed czym przestrzega Polski Związek Przemysłu  Kosmetycznego. Dlatego nawołuje do samoregulacji, przekonując, że to od samych przedsiębiorców i ich odpowiedzialności – również za słowo – zależy, czy dotychczasowe praktyki zostaną doregulowane i ograniczone. Retorycznie pyta: samoregulacja czy twarde reguły?
I podpowiada: przyszłość zależy od nas.
Kreatywni twórcy reklam i przekazów marketingowych od połowy tego roku będą musieli pilnować się jeszcze bardziej. W życie wchodzi bowiem rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady 1223/2009 dotyczące produktów kosmetycznych, które również reguluje kwestie oświadczeń o produkcie, czyli wszelkich przekazów zachęcających do zakupu. Dotychczas producentów i dystrybutorów, a także twórców treści reklamowych i marketingowych, obowiązywały przepisy krajowe, takie jak ustawa o kosmetykach, o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, o języku polskim, a także Kodeks Etyki Reklamy opracowany przez Związek Stowarzyszeń Rada Reklamy, który jest organizacją samoregulującą (co znaczy, że firmy dobrowolnie poddają się jej werdyktom).
Branża się skarży
Trzeba przyznać, że nie wszystkim udawało się uniknąć błędów w komunikacji marketingowej. Weźmy pod uwagę choćby ostatni rok… Nivea zmodyfikowała przekaz reklamowy dla swoich szamponów po tym, gdy skargę do Komisji Etyki Reklamy wniosła firma Unilever. Chodziło o reklamy, w których wykorzystano hasło oznaczone gwiazdką: „Wypróbuj najlepsze w historii formuły do pielęgnacji włosów”. W rogu umieszczony został przypis: „od Nivea”. Zdaniem Komisji Etyki Reklamy gwiazdka rzeczywiście została użyta w sposób nieodpowiedni. Jej zastosowanie powinno bowiem jedynie doprecyzować przekaz reklamowy, a nie zmieniać znaczenie głównego hasła. Dlatego reklama została uznana za nieetyczną i wprowadzającą konsumentów w błąd. Po tym werdykcie szybko zreflektowała się także firma Bielenda i do hasła reklamującego swoją linię kremów: „Nr 1 w pielęgnacji przeciwzmarszczkowej” – przy którym gwiazdka była odnośnikiem do informacji, że chodzi o ofertę Bielendy – dodała słowo „Nasz” na początku i zrezygnowała z gwiazdki.
Przed Komisją Etyki Reklamy musiał się tłumaczyć Oceanic. Skargę na jego hasło „Czuła natura nie uczula” reklamujące kosmetyki AA Eco, złożyła firma L’Oréal Polska. Dowodziła ona, że slogan sugeruje, iż kosmetyki naturalne są bezpieczniejsze i mniej szkodliwe niż inne. Tymczasem naturalne składniki, takie jak pyłki roślin, olejki eteryczne czy niektóre owoce, zawierają wiele substancji mogących uczulać. Swoje argumenty L’Oréal poparł wynikami zleconego przez siebie badania, które pokazało, że dla blisko 70 proc. osób hasło oznacza, iż kosmetyki naturalne nie uczulają. Natomiast 64 proc. badanych wywnioskowało z niego również, że kosmetyki z dodatkiem sztucznych składników są bardziej uczulające niż te oparte na składnikach naturalnych. Firma Oceanic broniła się przedstawiając dokumentację potwierdzającą właściwości kosmetyków AA Eco. Podkreślała też, że slogan reklamowy nie miał na celu dyskredytowania kosmetyków opartych na składnikach syntetycznych, które przecież stanowią większą część w portfolio firmy. Jednak Komisja Etyki Reklamy uznała, że billboardy z takim hasłem naruszyły kodeks branżowy, wykorzystując brak doświadczenia lub wiedzy konsumentów. W efekcie mogły wprowadzać w błąd.
Reakcji branży doczekała się także reklama firmy Phenome w formie wywiadu z dyrektor ds. rozwoju marki, która ukazała się w kilku poczytnych tytułach prasowych. Skargę do KER wniósł Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego. Według werdyktu komisji reklama nie mieściła się w ramach przyjętych norm etycznych, ponieważ dyskredytowała kosmetyki nieorganiczne. Prezentowane w wywiadzie kategoryczne stwierdzenia typu „syntetyczne kremy mogą zaszkodzić zdrowiu” czy też „zrobione z resztek po rafinacji ropy naftowej szkodzą skórze” wymagają poparcia dowodami, których firma Phenome nie przedstawiła. Ponadto Zespół Orzekający KER zgodził się z zarzutami związku kierowanymi pod adresem wydawców pism, w jakich ukazały się reklamy. Nie oznaczyli oni bowiem wyraźnie, że jest to przekaz reklamowy.
Wiele sprzeciwów, także na świecie, odnosi się do prezentowanego wizerunku gwiazd i modelek biorących udział w reklamie. Ich twarze są często poddane mocnej ingerencji w graficznych programach do retuszu zdjęć. Tymczasem przekaz sugeruje, że tak nieskazitelną cerę można uzyskać poprzez używanie kremu lub podkładu, a długie i podkręcone rzęsy wyglądające jak sztuczne to jedynie efekt zastosowania danej maskary. – Techniki pre- i postprodukcyjne są oczywiście dopuszczalne, ale pod warunkiem, że nie sugerują, iż produkt ma właściwości lub funkcje, których w istocie nie posiada – twierdzi Julie Vermooten-du Cailar, public affairs director europejskiego zrzeszenia Cosmetisc Europe. Dodaje także, że w reklamach oprócz szczerości przekazu i obrazu ważna jest odpowiedzialność społeczna, na którą składa się poczucie smaku i przyzwoitości oraz szacunek dla istoty ludzkiej. Tymczasem zdarza się, że powstają reklamy naruszające normy przyzwoitości, seksistowskie czy pokazujące nieletnie modelki w wyzywających pozach, promujące wczesną seksualizację młodzieży i zachęcające dzieci do nadużywania kosmetyków do makijażu lub perfum. Dlatego organizacja wydała przewodnik dla twórców przekazów marketingowych dla produktów kosmetycznych. Do przestrzegania zawartych w nim zasad (ich litery i ducha) zobowiązali się wszyscy członkowie Cosmetisc Europe, wśród których są takie firmy jak Beiersdorf, Chanel, Colgate-Palmolive, Coty, LVMH, Johnson & Johnson, Henkel, Procter & Gamble, Unilever, Pierre Fabre, Revlon, L’Oréal, Shiseido, Esteé Lauder i Avon. Organizacja zachęca także krajowe stowarzyszenia producentów kosmetyków do współpracy z organizacjami samoregulującymi w ich krajach. Stąd Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego od grudnia 2012 jest członkiem Rady Reklamy, która jest właśnie taką instytucją samoregulującą.

Czym jest i co kosmetyk ma w składzie?

Konsument jest zachęcany do zakupu nie tylko przez reklamę. O tym, by wybrał ten a nie inny produkt, przekonują także deklaracje zawarte na opakowaniach. Tymczasem wielu producentów wciąż umieszcza na etykietach informacje, które zgodnie z obowiązującymi przepisami nie powinny się tam znaleźć. Jeszcze więcej ograniczeń niż krajowe przepisy nakłada w tym względzie rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady dotyczące produktów kosmetycznych. Dokładnie reguluje tę kwestię uzupełniając ogólne przepisy bardziej szczegółowymi wytycznymi, z rynkowymi przykładami, tak aby uniknąć wszelkich wątpliwości. Zgodnie z nimi niedopuszczalne jest np. informowanie, że produkt został zatwierdzony przez jakiś organ, ponieważ produkty kosmetyczne wprowadzane są do obrotu bez jakiegokolwiek zatwierdzenia ze strony administracji państwowej. Nie mogą też pojawiać się oświadczenia wskazujące, że produkt ma szczególną zaletę, jeśli ta zaleta wynika jedynie ze zgodności z minimalnymi wymogami prawnymi. Niedopuszczalne jest więc oświadczenie: „produkt jest zgodny z ustawodawstwem UE dotyczącym produktów kosmetycznych”, bowiem wszystkie produkty wprowadzone do obrotu na terenie Unii muszą być zgodne z tym ustawodawstwem. To samo dotyczy informowania, że dany produkt nie zawiera jakiejś konkretnej substancji, jeśli jej stosowanie w produktach kosmetycznych jest zakazane. Z drugiej strony zaznaczono też, że oświadczenia nie powinny przypisywać danemu produktowi szczególnych właściwości, jeśli podobne produkty charakteryzują się takimi samymi cechami. Np. w przypadku perfum nieuczciwe jest podkreślanie w materiałach reklamowych faktu, że nie zawierają żadnych substancji konserwujących, gdyż zawarty alkohol sprawia, że nie są one w tych produktach potrzebne. Również wyraźnie zostało zaznaczone, że jeśli deklaruje się, że produkt zawiera określony składnik, to składnik ten musi być obecny. Przykładowo, aby oświadczenie „zawiera miód” było zgodne z prawdą, produkt musi zawierać miód, a nie jedynie miodowy aromat. Prawdziwe muszą też być informacje o składnikach, w tym kontekście, że nie można powoływać się na ich dobroczynne właściwości, jeśli produkt ostatecznie ich nie posiada. Jako przykład podane jest oświadczenie: „zawiera nawilżający aloes”, które nie powinno być stosowane, jeśli produkt sam w sobie nie daje efektu nawilżania. Jeśli natomiast działanie produktu jest uzależnione od szczególnych warunków, jak np. stosowanie go wraz z innymi produktami, musi zostać to wyraźnie zaznaczone, np. „24-godzinną kontrolę nad puszeniem się włosów osiąga się przy zastosowaniu zestawu szampon i odżywka”.
Kolejną kwestią jest uczciwość w stosunku do konkurencji. Oświadczenia nie mogą stawiać jej w złym świetle, ani składników stosowanych bezpiecznie i zgodnie z prawem w produktach kosmetycznych. „Dobrze tolerowany, ponieważ nie zawiera olejów mineralnych” stanowi oświadczenie nieuczciwe w stosunku do innych produktów z tą substancją, które są równie dobrze tolerowane. Inny przykład to oświadczenie mówiące o tym, że produkt jest „przyjazny dla alergików, ponieważ nie zawiera konserwantów”. Ono także jest nieuczciwe, gdyż zakłada, że wszystkie konserwanty mają właściwości uczulające.
Bezwzględnym wymogiem w stosunku do oświadczeń dotyczących produktów kosmetycznych jest to, że muszą one być poparte dowodami, ocenami eksperckimi itp. Zapisy rozporządzenia wyraźnie też zobowiązują do tego, by każde ze stwierdzeń użytych na opakowaniu czy w informacji o produkcie (reklama, ulotka, katalog) było rzetelne, uczciwe i umożliwiało podjęcie świadomej decyzji, biorąc pod uwagę uwarunkowania społeczne, kulturowe i językowe odbiorcy. Należy więc uwzględnić zdolność potencjalnych użytkowników do zrozumienia tego przekazu.
Czego produkt może nie zawierać?
Komisja Europejska jest także w trakcie uszczegółowiania zagadnień dotyczących deklaracji „nie zawiera” („free of”). Już jest przygotowany projekt dokumentu. Według jego zapisów deklaracje: „nie zawiera alkoholu”, „nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego”, „nie zawiera mydła” – są dozwolone, gdyż umożliwiają dokonanie świadomego wyboru tym, którzy ze względu na poglądy religijne, styl życia, wiek czy wrażliwą skórę mają takie a nie inne zasady i potrzeby. Jednak deklaracji „nie zawiera” należy unikać, gdy dyskredytuje to składniki dozwolone w przemyśle kosmetycznym. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy są one negowane jedynie na podstawie domniemanego negatywnego postrzegania przez konsumentów w kwestii bezpieczeństwa ich stosowania. Dotyczy to np. parabenów, aluminium czy nanomateriałów. Należy też unikać sformułowań: „nie zawiera substancji uczulających” czy „zaburzających gospodarkę hormonalną”, gdyż takie działanie nie może być zagwarantowane. Wpływ substancji na ludzi bywa bowiem bardzo indywidualny i niczego nie można wykluczyć w stu procentach.
Oświadczenie „free off” to nie wszystkie szczególne przypadki, którym Komisja Europejska przygląda się w tej chwili. Wciąż opracowywane są kryteria związane ze zdrowiem. Chodzi o oświadczenia, które dotyczą skuteczności produktu, a których nieprawdziwość może stanowić ryzyko dla zdrowia konsumenta, takie jak: „odpowiedni dla skóry atopowej” czy „hipoalergiczny”. Podjęta została też kwestia naturalności i organiczności produktów. Tu jednak komisja czeka na normy ISO, które zamierza przyjąć jako wytyczne dla deklaracji w tym zakresie.  
Po tym pobieżnym zapoznaniu się z nowymi wytycznymi widać, ile jeszcze jest do zrobienia i jak wiele firm powinno zmienić swoje opakowania, na których z dumą prezentują właściwości swoich preparatów lub próbują wyróżnić produkt poprzez informowanie o niestosowaniu np. parabenów. Aby uniknąć wpadek, krajowe organizacje sektorowe przygotowały wytyczne dla producentów
i twórców przekazów marketingowych i reklamowych. Ze strony Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego (kosmetyczni.pl) można pobrać przewodnik zatytułowany „Dobre Praktyki Deklaracji Marketingowych i Reklamy Kosmetyków”.    
  
Anna Zawadzka-Szewczyk


Artykuł powstał na podstawie wystąpień zaprezentowanych podczas seminarium Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego: „Dobre praktyki reklamy kosmetyków”, m.in.: „Self Regulation in Advertising – project Cosmetics Europe” – Julie Vermooten, Cosmetics Europe Decyzja Komisji Europejskiej dotycząca kryteriów dla deklaracji i jej stosowanie – Anna Frydrych, Cederroth Polska Prace Komisji Europejskiej: Kryteria szczegółowe „free of”, „naturalne i organiczne”, „kryteria związane ze zdrowiem” – Laura Błażko, Nivea Polska



ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Marketing i media
20.12.2024 10:35
Wojciech Ozimek, One2tribe: Sprzedaż stacjonarna w drogeriach i perfumeriach ma potencjał wzrostu – kluczem są pracownicy
Wojciech Ozimek, wiceprezes spółki technologicznej One2tribefot. mat.prasowe One2tribe

Mimo dynamicznego wzrostu rynku e-commerce, stacjonarne sklepy drogeryjne wciąż mają ogromne możliwości do zwiększenia sprzedaży. Kluczem do sukcesu jest właściwie zmotywowany personel, który nie tylko potrafi doradzić klientom, ale także skutecznie realizować strategie sprzedażowe.

Jak zatem za pomocą mikro celów, systemów motywacyjnych i technologii budować zaangażowanie pracowników, zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu i osiągać wzrosty w sprzedaży stacjonarnej - wyjaśnia Wojciech Ozimek, wiceprezes spółki technologicznej One2tribe.

Czy w stacjonarnych sklepach drogeryjnych jest jeszcze przestrzeń do wzrostu sprzedaży, mając na względzie, że coraz więcej marek decyduje się na rynek e-commerce?

Z dostępnych analiz rynkowych wynika, że w stacjonarnych sklepach drogeryjnych wciąż istnieje znaczący potencjał do wzrostu sprzedaży, mimo rosnącej popularności e-commerce. Prognozy wskazują, że wartość sprzedaży kosmetyków w drogeriach stacjonarnych będzie systematycznie rosnąć – z 12,4 miliarda złotych w 2024 roku do około 17 miliardów złotych w 2029 roku.

Kluczowym czynnikiem, który przemawia za utrzymaniem silnej pozycji sklepów stacjonarnych, jest rola personelu sprzedażowego. Jak pokazują nasze własne doświadczenia, odpowiednio zmotywowani i przeszkoleni pracownicy mogą znacząco wpływać na wyniki sprzedażowe poprzez rekomendowanie konkretnych produktów i proponowanie zakupu produktów dodatkowych (up-selling). Ten element interakcji z klientem jest niemożliwy do pełnego odtworzenia w środowisku e-commerce.

Jaka jest zatem rola pracowników działu sprzedaży?

Choć sprzedaż online kosmetyków rzeczywiście rośnie i obecnie stanowi około 17 proc. rynku, to właśnie możliwość bezpośredniego kontaktu z profesjonalnym doradcą pozostaje istotnym atutem sklepów stacjonarnych.

Doświadczeni pracownicy mogą nie tylko doradzić w wyborze odpowiednich produktów, ale także edukować klientów o właściwościach kosmetyków i ich prawidłowym stosowaniu. Jest to szczególnie ważne w przypadku produktów premium lub specjalistycznych, gdzie profesjonalna porada może znacząco wpłynąć na decyzję zakupową.

Patrząc na nasze dane z obszaru retail (beauty & fashion) widzimy, że właściwe sterowanie sprzedażą (np. aktywne polecanie produktów, sprzedaż ekspercka) może przynieść znaczące wzrosty - nawet do 34 proc. w przypadku przychodów i 45 proc. w przypadku marży (na przykład przez polecanie marek własnych). To pokazuje, że mimo rozwoju e-commerce, sklepy stacjonarne mają wciąż duży potencjał do rozwoju, szczególnie, gdy inwestują w rozwój kompetencji swoich pracowników i efektywne systemy motywacyjne.

Jak zatem motywować pracowników takich sklepów do aktywnej sprzedaży, aby nie odczuwali presji, ale traktowali to jako element swojej pracy?

Z naszych doświadczeń wynika, że skuteczna motywacja pracowników sklepów (nie tylko drogeryjnych, ale także aptek czy salonów optycznych) powinna opierać się na kilku kluczowych elementach, które tworzą kompleksowe podejście do zarządzania efektywności sprzedaży.

Przede wszystkim należy skupić się na nagradzaniu pożądanych zachowań. System motywacyjny powinien wynagradzać nie tylko końcowe rezultaty sprzedażowe, ale również sam wysiłek i zaangażowanie pracowników w proces sprzedaży. 

W naszym podejściu pracujemy w oparciu o nagradzanie “małych kroków” (jak w japońskim podejściu Kaizen). Kluczem jest docenianie postępu (np. nagroda za każdą dosprzedaż czy polecenie) a nie tylko końcowego wyniku. Idealny system to taki, w którym pracownik jest każdego dnia lub tygodnia (w zależności od narzuconego rytmu) lepszy od siebie z dnia poprzedniego. Mówimy tutaj o mikro-celach na krótki okres czasu, personalizowanych pod pracownika typu: “dzisiaj zaproponowałeś/aś 3 produkty, jutro zaproponuj 4”.

Drugim istotnym elementem jest wprowadzenie elementów micro-learningu i wpływu społecznego. Zamiast wywierać presję na pracowników, warto stworzyć środowisko, w którym najlepsi sprzedawcy dzielą się swoimi praktykami i doświadczeniami z innymi członkami zespołu. To naturalne budowanie kompetencji poprzez wymianę wiedzy sprawia, że pracownicy nie czują się osamotnieni w realizacji celów sprzedażowych. Najlepsze salony czy drogerie pracują zespołowo. Zauważcie Państwo, że wszystko w tej metodzie jest “mikro”. Mamy “mikro-cele”, “micro-learning” i “mikro-nagrody”. Ma to swój sens, ponieważ nasza aplikacja podpowiada pracownikowi co ma robić “tu i teraz” i jak najprostszy sposób. Typowy micro-learning trwa poniżej 1 minuty.

Jeśli chodzi o pojęcie “mikro”, to ważne jest również odpowiednie projektowanie mikro-celów sprzedażowych. Proces (działający non-stop) powinien składać się z czterech rodzajów celów: aktywacji (budowanie świadomości), nauki (dostarczenie wiedzy i najlepszych praktyk), akcji (motywowanie do działania) oraz feedbacku (zbieranie informacji zwrotnej od pracowników). Bardzo ważnym elementem jest tutaj feedback, który zbieramy w postaci komentarzy i lajków (jak na Instagramie), ale także w postaci kolejnego “mikro”, czyli “mikro-ankiet” (nazywanych czasami micro-pulsingiem, bo w ten sposób mierzymy puls organizacji).

Kluczowe jest również zapewnienie pracownikom prostych narzędzi do monitorowania swoich postępów. Aplikacja mobilna, która w przejrzysty sposób pokazuje zadania i osiągnięcia, pozwala pracownikom samodzielnie kontrolować swój rozwój bez poczucia stałej kontroli ze strony przełożonych.

Wreszcie, system powinien oferować różnorodne formy mikro-nagród – nie tylko finansowe, ale także elementy statusu i uznania, jak rankingi, certyfikaty czy odznaki. To sprawia, że motywacja staje się wielowymiarowa i odpowiada na różne potrzeby pracowników.

Czy każdy pracownik w sklepie powinien mieć taki sam target sprzedażowy, czy należy go dostosowywać indywidualnie?

Targety sprzedażowe powinny być dostosowywane indywidualnie, uwzględniając różne czynniki wpływające na potencjał sprzedażowy każdego pracownika. Jest to kluczowe, jeśli chcemy mikro-cele pozwalające danej osobie być lepszą od siebie “z wczoraj”. Istotne znaczenie ma więc segmentacja pracowników pod kątem postępów. Menedżer lub sponsor biznesu powinien mieć możliwość wyboru odpowiednich osób i ustawiania dla nich zindywidualizowanych celów oraz KPI. Jest to istotne, ponieważ każdy pracownik znajduje się w innym miejscu swojej ścieżki rozwoju.

Kluczowe jest zrozumienie, że efektywność sprzedażowa zależy od wielu zmiennych. W przypadku nowych pracowników, którzy dopiero budują swoje kompetencje, zbyt wysokie targety mogłyby działać demotywująco. Z kolei dla doświadczonych sprzedawców, zbyt niskie cele mogłyby prowadzić do stagnacji i braku wyzwań zawodowych.

Dobry system może także wykorzystywać różne role w zespole. Niektórzy pracownicy mogą być szczególnie skuteczni w sprzedaży określonych kategorii produktów lub w obsłudze konkretnych grup klientów. Warto wykorzystać te naturalne predyspozycje przy ustalaniu indywidualnych celów sprzedażowych.

Jak skutecznie organizować konkursy sprzedażowe w sklepach drogeryjnych, gdzie z reguły jest większa liczba pracowników obsługujących klientów, niż w innych branżach?

Z naszych danych wynika, że skuteczna organizacja konkursów sprzedażowych w sklepach z większą liczbą pracowników (nie tylko w drogeriach, bo pracujemy z wieloma branżami) wymaga przemyślanego podejścia uwzględniającego kilka kluczowych aspektów. Przede wszystkim konkursy powinny być zaprojektowane w sposób uwzględniający różne role i poziomy doświadczenia pracowników. Skuteczne jest wprowadzenie elementów gamifikacji i schematów nagród, które pozwalają na docenianie nie tylko najlepszych wyników, ale również systematycznego postępu i zaangażowania. W przypadku dużych zespołów szczególnie istotne jest, aby konkurs nie zniechęcał pracowników, którzy nie znajdują się w ścisłej czołówce.

System konkursowy powinien być wielowarstwowy. Oznacza to, że oprócz głównej rywalizacji o najlepsze wyniki sprzedażowe warto wprowadzić dodatkowe kategorie, które doceniają różne aspekty pracy. Na przykład, zgodnie z metodologią one2tribe, można nagradzać: sam wysiłek wkładany w realizację zadań sprzedażowych, osiągane rezultaty w poszczególnych kategoriach produktowych oraz wpływ społeczny, czyli dzielenie się wiedzą i wspieranie innych członków zespołu.

Ważnym elementem jest też odpowiednie zaplanowanie czasowe konkursów. W większych zespołach warto rozważyć organizację krótszych, intensywnych akcji sprzedażowych (np. tygodniowych), które pozwalają utrzymać zaangażowanie i motywację na wysokim poziomie. Jak pokazuje prezentacja, natychmiastowe nagradzanie osiągnięć jest skuteczniejsze niż tradycyjne systemy premiowe oparte na dłuższych okresach rozliczeniowych.

Istotne jest również wykorzystanie narzędzi analitycznych do monitorowania postępów i dostosowywania zasad konkursu. W przypadku dużych zespołów szczególnie ważne jest, aby mieć dostęp do danych pokazujących, jak konkurs wpływa na różne grupy pracowników.

A jaka w tym rola elementów społecznościowych?

Warto o nich pamiętać. W większych zespołach można wykorzystać mechanizmy wpływu społecznego, tworząc na przykład podgrupy rywalizujące ze sobą lub system mentoringu, gdzie doświadczeni pracownicy wspierają nowych. Prezentacja pokazuje, że taki element może znacząco zwiększyć efektywność całego zespołu poprzez dzielenie się najlepszymi praktykami.

Wreszcie, system nagród powinien być zróżnicowany i dostosowany do wielkości zespołu. Oprócz tradycyjnych nagród finansowych, warto wprowadzić elementy statusu i uznania (rankingi, certyfikaty, odznaki), które mogą być szczególnie motywujące w większych zespołach, gdzie trudniej o indywidualne wyróżnienie.

Na podstawie naszych doświadczeń widzimy, że kluczem do sukcesu jest koncentracja na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. W przypadku dużych zespołów drogeryjnych oznacza to, że nawet niewielka poprawa indywidualnych wyników większości pracowników może przynieść znaczące rezultaty na poziomie całego sklepu.

Jak odpowiednio zarządzać zespołem, aby jednocześnie motywować pracowników i zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu?

System powinien koncentrować się na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. Takie podejście zmniejsza presję na pojedyncze osoby i tworzy bardziej wspierające środowisko pracy. Warto stawiać takie cele, które promują pracę zespołową – jeśli 1000 pracowników w sieci poprawi swój wynik o 5-10 proc., to sieć zyska istotnie więcej, niż gdyby 5-10 najlepszych osób podwoiło sprzedaż. Pracujemy zespołowo i małymi krokami.

Małe kroki dają poczucie kontroli nad działaniem. Na przykład jeśli wczoraj zrealizowałem konkretny mikro-cel (np. up-sell 5 opakowań), to dzisiaj nie będę się bał zrealizować celu o jeden stopień wyższego. Małe kroki mogą być także wyznaczane w sytuacji porażki – jeśli nie udało mi się zrealizować mojego mikro-celu, to jako pierwsze zadanie na kolejny dzień powinienem otrzymać mikro-learning.

Kluczowe jest poczucie kontroli nad własnym rozwojem zawodowym. Prosta aplikacja mobilna, którą proponujemy w ramach platformy Tribeware, działa jak dobry coach (dający mikro-cele, mikro-nagrody, podpowiadający działania) co zwiększa poczucie panowania nad sytuacją. W naszej metodzie promujemy także poczucie autonomii - mikro-celów jest zawsze kilka. Pracownik sam wybiera nad czym pracuje. System dba o to, żeby było to zgodne z celami firmy, ale jeśli dana osoba czuje się w czymś lepiej to informacja o tym jest dla nas kluczowa.

Czy technologia i sztuczna inteligencja mogą wspierać pracowników w aktywnej sprzedaży?

Wszystko to, o czym powiedziałem wcześniej, opiera się na technologii oraz systemach wspierających podejmowanie decyzji przez pracowników (w tym sztucznej inteligencji). Jednak należy pamiętać, że technologia powinna pełnić rolę wspierającą, a nie zastępować ludzki element w sprzedaży.  

Sztuczna inteligencja powinna wzmacniać naturalne predyspozycje sprzedawców, a nie ograniczać ich kreatywność czy inicjatywę.

Nasze doświadczenia pokazują, że kluczowym elementem sukcesu jest właściwe połączenie technologii z psychologią – zwłaszcza behawioralną oraz wpływu społecznego. Istotna jest też autonomia danej osoby. Sztuczna inteligencja powinna wzmacniać naturalne predyspozycje sprzedawców, a nie ograniczać ich kreatywność czy inicjatywę. W chwili obecnej pracujemy w międzynarodowym projekcie badawczym w tym obszarze. A dokładniej: badamy, jak w sytuacji algorytmicznego zarządzania (ang. algorithmic management) zadbać o transparentność decyzji i autonomię pracownika.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Szkolenia
11.12.2024 08:00
Hebe partnerem 5. edycji edukacyjnego programu TOP Women w e-biznesie
W ramach inicjatywy uczestniczki wezmą udział w warsztatach i szkoleniach, mających na celu wyposażenie je w kluczowe umiejętności oraz narzędzia niezbędne w dynamicznym świecie e-biznesuTHANANIT - stock.adobe.com

Program TOP Women w e-biznesie powstał z myślą o wspieraniu kobiet w ich rozwoju zawodowym oraz umożliwieniu zmiany ścieżki kariery. Już po raz piąty partnerem strategicznym tej inicjatywy została marka Hebe.

Uczestniczki programu zdobywają kluczowe kompetencje, przechodzą kompleksową metamorfozę wizerunkową, budują pewność siebie i rozwijają umiejętności potrzebne do prowadzenia własnej działalności gospodarczej oraz efektywnego funkcjonowania w dynamicznym środowisku przedsiębiorczym. 

Program skierowany jest do kobiet z całej Polski, niezależnie od miejsca zamieszkania – od małych miejscowości po duże miasta, a także do Polek przebywających za granicą. Udział w nim mogą wziąć zarówno osoby planujące rozpoczęcie działalności gospodarczej lub otwarcie sklepu internetowego, jak i te, które chcą zmienić swoją ścieżkę zawodową lub zdobyć nowe kwalifikacje. Adresatkami inicjatywy są również młode mamy, powracające na rynek pracy oraz kobiety pragnące rozwijać kompetencje w obszarze e-commerce.

W odpowiedzi na rosnące zainteresowanie, liczba miejsc w tej edycji została zwiększona do 250. 

W ramach inicjatywy uczestniczki wezmą udział w warsztatach i szkoleniach mających na celu wyposażenie ich w kluczowe umiejętności oraz narzędzia niezbędne w dynamicznym świecie e-biznesu. Przejdą metamorfozę wizerunkową i biznesową, nauczą się budować strony internetowe, zakładać działalność gospodarczą oraz tworzyć sklepy internetowe. Dodatkowo zdobędą wiedzę od praktyków e-commerce i nawiążą cenne kontakty, co umożliwi im skuteczne prowadzenie firm opartych na narzędziach cyfrowych. 

Uczestniczki poprzednich edycji podkreślają, że udział w programie poszerzył ich wiedzę i umiejętności, stając się jednocześnie motorem do podejmowania śmiałych decyzji zawodowych oraz realizacji osobistych aspiracji.

Z radością dostrzegamy, jak Polki z różnych stron odważnie realizują swoje marzenia, rozwijając kariery zawodowe i tworząc własne biznesy. Ich przedsiębiorczość, kreatywność oraz determinacja są inspiracją dla nas wszystkich. Program TOP Women w e-biznesie to wyjątkowa inicjatywa, która umożliwia kobietom zdobycie nowych umiejętności, przełamanie barier i wdrożenie swoich pomysłów w życie

– powiedziała Magdalena Mularuk, dyrektorka marketingu Hebe.

Rada programowa projektu skupia grono wybitnych specjalistów z branży e-commerce w obszarze transformacji cyfrowej, płatności internetowych oraz rozwiązań dedykowanych e-biznesowi.

W rolę ambasadorki V edycji ponownie wcieliła się Małgorzata Ohme – ceniona psycholożka i dziennikarka, która od lat wspiera kobiety w realizacji ich zawodowych ambicji.

Szczegółowe dotyczące programu oraz regulamin dostępne są pod adresem: www.kobietyebiznesu.pl/topwomen

Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja jest właścicielem sieci drogerii Hebe, rozwijanych w Polsce od 2011r. w ramach projektu biznesowego Grupy Jeronimo Martins w Polsce. W kolejnych latach JMDiF planuje dalszy rozwój w oparciu o dotychczasowe doświadczenia z rynku drogeryjnego i farmaceutycznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. grudzień 2024 06:17