StoryEditor
Szkolenia
26.07.2013 00:00

Sukces tkwi w zróżnicowaniu, a nie w naśladownictwie

Tak ważnej i dynamicznie rozwijającej się kategorii, jaką są kosmetyki do pielęgnacji włosów absolutnie nie można lekceważyć, ale trzeba tak zbudować ofertę, by była zyskowna, a zarazem różnorodna. To w drogerii tradycyjnej jest miejsce na niszowe produkty, których klient nie znajdzie w hipermarkecie ani tym bardziej w dyskoncie. Co zyskuje właściciel sklepu wprowadzając takie kosmetyki do sprzedaży i jakich argumentów powinien używać, by przekonać do nich klientów – na te i szereg innych pytań znajduje odpowiedź Łukasz Barbacki, dyrektor eksportu i sprzedaży detalicznej Cece of Sweden.

KATARZYNA BOCHNER: Załóżmy, że otwieram drogerię i mam stosunkowo niewielką wiedzę o tym biznesie. Zastanawiam się, czy muszę mieć w ofercie kosmetyki do pielęgnacji włosów, skoro od szamponów i odżywek uginają się półki w hipermarketach. Mogę się obyć bez tej kategorii?
ŁUKASZ BARBACKI: Produkty do pielęgnacji włosów, a w szczególności szampony i odżywki, to obowiązkowa pozycja na półce każdej drogerii. W 2012 roku szampony stanowiły około 12 proc., odżywki 4 proc. rynku w wartości sprzedaży, a więc razem to około 16 proc. rynku wartościowo. Co więcej, należy zauważyć, że szampony zyskały rok do roku 4,9 proc. wartościowo, a więc tyle, co cały rynek kosmetyczny w Polsce, ale już odżywki wykazały ogromną dynamikę, notując wzrost rok do roku na poziomie 8,7 proc. Jak widać, tak ważnej i dynamicznie rozwijającej się kategorii nie można absolutnie lekceważyć.

Rozumiem, że jest to istotna kategoria dla mojego biznesu. Czy powinnam o niej myśleć jako o tej, która da mi zarobić?
Skoro udział wartościowy jest tak duży, jest jasne, że będzie to kategoria znacząca w biznesie każdej drogerii. Oczywiście należy dokładnie przeanalizować ofertę tak, aby uzyskać jak największą marżę handlową, bo przecież zysk netto jest tym czego oczekuje właściciel drogerii.

Trudno mi sobie wyobrazić, abym mogła zrezygnować z najpopularniejszych i najsilniej reklamowanych marek, choć już wiem, że w przypadku mass marketowych produktów nie pracuje się na dużych marżach. Jak powinnam więc zorganizować półkę, aby była i zyskowna, i różnorodna?
Marki popularne i masowe muszą oczywiście być obecne na półce, ponieważ to one stanowią trzon sprzedaży w tej kategorii. Należy jednak pamiętać, że drogeria rynku tradycyjnego nie może być odbiciem hipermarketu w mniejszej skali, ponieważ ta droga prowadzi donikąd.
Mała drogeria nie ma szans na walkę cenową z ogromnymi międzynarodowymi sieciami. Co więcej klient kupuje w hipermarkecie kosmetyki z lenistwa, ponieważ to tam dokonuje podstawowych zakupów i przy okazji dokłada do koszyka produkty drogeryjne marek popularnych. Nie ma co liczyć na to, że nawet lepsza cena w drogerii zmieni jego upodobania zakupowe.
W tej sytuacji produkty selektywne, nie występujące w nowoczesnym kanale sprzedaży rozumianym jako hiper- i supermarkety przyciągają klienta do drogerii, podnoszą ocenę sklepu jako specjalistycznego i profesjonalnego, a co więcej niejednokrotnie przy okazji pomagają sprzedawać produkty popularne. Należy więc tak zbudować półkę, aby była różnorodna i pamiętać o tym, że sukces tkwi w zróżnicowaniu, a nie w naśladownictwie.

Jakie są realne korzyści z wprowadzenia na półki marek nazwijmy to niszowych, nie mass marketowych? Nie idą za nimi ogromne kampanie telewizyjne, więc trzeba się przy nich napracować. Rotacja jest pewnie mniejsza niż w przypadku produktów popularnych, a półka nie jest z gumy. Co będę z tego miała, że wprowadzę takie produkty do sklepu?
Oczywiście że trzeba się więcej napracować, ale czasy kiedy „samo się sprzedawało” bezpowrotnie minęły. Teraz produkt jest sprzedawany przez kompetentnego sprzedawcę-doradcę i tylko to jest szansą na przetrwanie drogerii rynku tradycyjnego.
Produkty masowe są oczywiście łatwiejsze w sprzedaży i bardziej rozpoznawalne przez klienta, ale stała aktywność promocyjna wielkich sieci handlowych obniża realną marżę uzyskiwaną przez drogerię tradycyjną. Jeśli posiadamy w ofercie produkty niszowe, przywiązujemy klienta do naszego sklepu, gdyż ich nie kupi podczas cotygodniowej wizyty w super- lub hipermarkecie. Podsumowując, zysk drogerii to marża, przywiązanie klienta i – co ważne – komunikat, że jest to sklep specjalistyczny, oferujący coś więcej niż masowa konkurencja.

Wiem już, że ja mam z tego konkretne korzyści. Ale jak przekonać klienta do niszowej linii produktów? Jakich argumentów użyć? Jak z nim rozmawiać i czego się o nim dowiedzieć, żeby dobrać właściwy produkt do skóry głowy i kondycji włosów? Czy moje zaangażowanie w sprzedaż będzie miało znaczenie?
Zaangażowanie w sprzedaż, poparte wiedzą, zarówno produktową, jak i o problemach włosów i skóry, jest warunkiem niezbędnym. Oczywiście większość problemów włosowych to w zasadzie problemy skóry głowy, np. przetłuszczanie, wypadanie, łupież, nadwrażliwość. I tutaj właśnie linie selektywne dają pole do popisu kompetentnemu sprzedawcy. Może on sprzedawać nie tylko produkty podstawowe, takie jak szampony i odżywki, ale też produkty uzupełniające, takie jak np. lotiony, które to właśnie działają bezpośrednio na skórę głowy, czyli tam, gdzie zaczyna się problem. Aby klient zdecydował się wydać dodatkowe pieniądze, musi być poinformowany przez konsultanta – więcej niż sprzedawcę – o korzyściach, jakie uzyska, kupując dany produkt. Trzeba stale pamiętać, że klienci przychodzą do sklepu po zaspokojenie swoich potrzeb, a nie po konkretne produkty. One są tylko narzędziami do uzyskania oczekiwanych korzyści. Przez tę drogę – od problemu poprzez produkt do korzyści – prowadzi klienta konsultant. Tego nie dostaniemy w super- i hipermarketach czy dyskontach i właśnie ten profesjonalizm i specjalizacja powinny wyraźnie wyróżniać drogerię tradycyjną. Nie jest to jednak zjawisko powszechne, choć szeroko deklarowane przez właścicieli drogerii. Prawda niestety bywa niejednokrotnie inna i, jak widać, czas weryfikuje kolejne sklepy, eliminując je z rynku.

Jak więc powinnam eksponować taki asortyment, żeby zwrócić na niego uwagę klientów? Czy powinnam zadbać o próbki produktów i zorganizować promocje? Jakie działania marketingowe sprawdzą się w tym przypadku najlepiej?
Produkty niszowe, selektywne mogą być eksponowane obok masowych jako alternatywa zakupu. Powinny jednak być odpowiednio pokazane tak, aby klient widział całość serii, a nie tylko oddzielnie szampon, gdzie indziej odżywkę, a jeszcze gdzie indziej pozostałe produkty, np. lotiony.
W przypadku produktów profesjonalnych, jak np. Cece of Sweden, sens ekspozycji polega na pokazaniu serii, która jest odpowiedzią na problem klienta i zarazem jego rozwiązaniem.
Jeśli klient ma kupić nie tylko szampon i odżywkę, musi wyraźnie widzieć te produkty w jednym miejscu.
Próbki są oczywiście znakomitym sposobem zachęcenia do zakupu, ponieważ produkty profesjonalne są zazwyczaj droższe i ich wcześniejsze wypróbowanie zmniejsza niepewność przed decyzją zakupową. Promocje z hostessami mają sens tylko wtedy, kiedy są to naprawdę znakomicie wyszkolone osoby, w przeciwnym razie odniesiemy skutek odwrotny. Hostessa, która poprzedniego dnia promowała ser w hipermarkecie, nie będzie w odpowiedni sposób promować specjalistycznego kosmetyku wymagającego szerokiej wiedzy, nie tylko produktowej ale i merytorycznej, odnośnie pielęgnacji włosów i skóry głowy.
Czyli, po raz kolejny widać wyraźnie, jak wiele zależy od ludzi zaangażowanych w sprzedaż i kontakt z klientem, i to właśnie odpowiednie przeszkolenie i inwestycje w zespół sprzedażowy dają nadzieję na przetrwanie kolejnych kilku lat na rynku drogeryjnym.
 
 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
20.12.2024 10:35
Wojciech Ozimek, One2tribe: Sprzedaż stacjonarna w drogeriach i perfumeriach ma potencjał wzrostu – kluczem są pracownicy
Wojciech Ozimek, wiceprezes spółki technologicznej One2tribefot. mat.prasowe One2tribe

Mimo dynamicznego wzrostu rynku e-commerce, stacjonarne sklepy drogeryjne wciąż mają ogromne możliwości do zwiększenia sprzedaży. Kluczem do sukcesu jest właściwie zmotywowany personel, który nie tylko potrafi doradzić klientom, ale także skutecznie realizować strategie sprzedażowe.

Jak zatem za pomocą mikro celów, systemów motywacyjnych i technologii budować zaangażowanie pracowników, zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu i osiągać wzrosty w sprzedaży stacjonarnej - wyjaśnia Wojciech Ozimek, wiceprezes spółki technologicznej One2tribe.

Czy w stacjonarnych sklepach drogeryjnych jest jeszcze przestrzeń do wzrostu sprzedaży, mając na względzie, że coraz więcej marek decyduje się na rynek e-commerce?

Z dostępnych analiz rynkowych wynika, że w stacjonarnych sklepach drogeryjnych wciąż istnieje znaczący potencjał do wzrostu sprzedaży, mimo rosnącej popularności e-commerce. Prognozy wskazują, że wartość sprzedaży kosmetyków w drogeriach stacjonarnych będzie systematycznie rosnąć – z 12,4 miliarda złotych w 2024 roku do około 17 miliardów złotych w 2029 roku.

Kluczowym czynnikiem, który przemawia za utrzymaniem silnej pozycji sklepów stacjonarnych, jest rola personelu sprzedażowego. Jak pokazują nasze własne doświadczenia, odpowiednio zmotywowani i przeszkoleni pracownicy mogą znacząco wpływać na wyniki sprzedażowe poprzez rekomendowanie konkretnych produktów i proponowanie zakupu produktów dodatkowych (up-selling). Ten element interakcji z klientem jest niemożliwy do pełnego odtworzenia w środowisku e-commerce.

Jaka jest zatem rola pracowników działu sprzedaży?

Choć sprzedaż online kosmetyków rzeczywiście rośnie i obecnie stanowi około 17 proc. rynku, to właśnie możliwość bezpośredniego kontaktu z profesjonalnym doradcą pozostaje istotnym atutem sklepów stacjonarnych.

Doświadczeni pracownicy mogą nie tylko doradzić w wyborze odpowiednich produktów, ale także edukować klientów o właściwościach kosmetyków i ich prawidłowym stosowaniu. Jest to szczególnie ważne w przypadku produktów premium lub specjalistycznych, gdzie profesjonalna porada może znacząco wpłynąć na decyzję zakupową.

Patrząc na nasze dane z obszaru retail (beauty & fashion) widzimy, że właściwe sterowanie sprzedażą (np. aktywne polecanie produktów, sprzedaż ekspercka) może przynieść znaczące wzrosty - nawet do 34 proc. w przypadku przychodów i 45 proc. w przypadku marży (na przykład przez polecanie marek własnych). To pokazuje, że mimo rozwoju e-commerce, sklepy stacjonarne mają wciąż duży potencjał do rozwoju, szczególnie, gdy inwestują w rozwój kompetencji swoich pracowników i efektywne systemy motywacyjne.

Jak zatem motywować pracowników takich sklepów do aktywnej sprzedaży, aby nie odczuwali presji, ale traktowali to jako element swojej pracy?

Z naszych doświadczeń wynika, że skuteczna motywacja pracowników sklepów (nie tylko drogeryjnych, ale także aptek czy salonów optycznych) powinna opierać się na kilku kluczowych elementach, które tworzą kompleksowe podejście do zarządzania efektywności sprzedaży.

Przede wszystkim należy skupić się na nagradzaniu pożądanych zachowań. System motywacyjny powinien wynagradzać nie tylko końcowe rezultaty sprzedażowe, ale również sam wysiłek i zaangażowanie pracowników w proces sprzedaży. 

W naszym podejściu pracujemy w oparciu o nagradzanie “małych kroków” (jak w japońskim podejściu Kaizen). Kluczem jest docenianie postępu (np. nagroda za każdą dosprzedaż czy polecenie) a nie tylko końcowego wyniku. Idealny system to taki, w którym pracownik jest każdego dnia lub tygodnia (w zależności od narzuconego rytmu) lepszy od siebie z dnia poprzedniego. Mówimy tutaj o mikro-celach na krótki okres czasu, personalizowanych pod pracownika typu: “dzisiaj zaproponowałeś/aś 3 produkty, jutro zaproponuj 4”.

Drugim istotnym elementem jest wprowadzenie elementów micro-learningu i wpływu społecznego. Zamiast wywierać presję na pracowników, warto stworzyć środowisko, w którym najlepsi sprzedawcy dzielą się swoimi praktykami i doświadczeniami z innymi członkami zespołu. To naturalne budowanie kompetencji poprzez wymianę wiedzy sprawia, że pracownicy nie czują się osamotnieni w realizacji celów sprzedażowych. Najlepsze salony czy drogerie pracują zespołowo. Zauważcie Państwo, że wszystko w tej metodzie jest “mikro”. Mamy “mikro-cele”, “micro-learning” i “mikro-nagrody”. Ma to swój sens, ponieważ nasza aplikacja podpowiada pracownikowi co ma robić “tu i teraz” i jak najprostszy sposób. Typowy micro-learning trwa poniżej 1 minuty.

Jeśli chodzi o pojęcie “mikro”, to ważne jest również odpowiednie projektowanie mikro-celów sprzedażowych. Proces (działający non-stop) powinien składać się z czterech rodzajów celów: aktywacji (budowanie świadomości), nauki (dostarczenie wiedzy i najlepszych praktyk), akcji (motywowanie do działania) oraz feedbacku (zbieranie informacji zwrotnej od pracowników). Bardzo ważnym elementem jest tutaj feedback, który zbieramy w postaci komentarzy i lajków (jak na Instagramie), ale także w postaci kolejnego “mikro”, czyli “mikro-ankiet” (nazywanych czasami micro-pulsingiem, bo w ten sposób mierzymy puls organizacji).

Kluczowe jest również zapewnienie pracownikom prostych narzędzi do monitorowania swoich postępów. Aplikacja mobilna, która w przejrzysty sposób pokazuje zadania i osiągnięcia, pozwala pracownikom samodzielnie kontrolować swój rozwój bez poczucia stałej kontroli ze strony przełożonych.

Wreszcie, system powinien oferować różnorodne formy mikro-nagród – nie tylko finansowe, ale także elementy statusu i uznania, jak rankingi, certyfikaty czy odznaki. To sprawia, że motywacja staje się wielowymiarowa i odpowiada na różne potrzeby pracowników.

Czy każdy pracownik w sklepie powinien mieć taki sam target sprzedażowy, czy należy go dostosowywać indywidualnie?

Targety sprzedażowe powinny być dostosowywane indywidualnie, uwzględniając różne czynniki wpływające na potencjał sprzedażowy każdego pracownika. Jest to kluczowe, jeśli chcemy mikro-cele pozwalające danej osobie być lepszą od siebie “z wczoraj”. Istotne znaczenie ma więc segmentacja pracowników pod kątem postępów. Menedżer lub sponsor biznesu powinien mieć możliwość wyboru odpowiednich osób i ustawiania dla nich zindywidualizowanych celów oraz KPI. Jest to istotne, ponieważ każdy pracownik znajduje się w innym miejscu swojej ścieżki rozwoju.

Kluczowe jest zrozumienie, że efektywność sprzedażowa zależy od wielu zmiennych. W przypadku nowych pracowników, którzy dopiero budują swoje kompetencje, zbyt wysokie targety mogłyby działać demotywująco. Z kolei dla doświadczonych sprzedawców, zbyt niskie cele mogłyby prowadzić do stagnacji i braku wyzwań zawodowych.

Dobry system może także wykorzystywać różne role w zespole. Niektórzy pracownicy mogą być szczególnie skuteczni w sprzedaży określonych kategorii produktów lub w obsłudze konkretnych grup klientów. Warto wykorzystać te naturalne predyspozycje przy ustalaniu indywidualnych celów sprzedażowych.

Jak skutecznie organizować konkursy sprzedażowe w sklepach drogeryjnych, gdzie z reguły jest większa liczba pracowników obsługujących klientów, niż w innych branżach?

Z naszych danych wynika, że skuteczna organizacja konkursów sprzedażowych w sklepach z większą liczbą pracowników (nie tylko w drogeriach, bo pracujemy z wieloma branżami) wymaga przemyślanego podejścia uwzględniającego kilka kluczowych aspektów. Przede wszystkim konkursy powinny być zaprojektowane w sposób uwzględniający różne role i poziomy doświadczenia pracowników. Skuteczne jest wprowadzenie elementów gamifikacji i schematów nagród, które pozwalają na docenianie nie tylko najlepszych wyników, ale również systematycznego postępu i zaangażowania. W przypadku dużych zespołów szczególnie istotne jest, aby konkurs nie zniechęcał pracowników, którzy nie znajdują się w ścisłej czołówce.

System konkursowy powinien być wielowarstwowy. Oznacza to, że oprócz głównej rywalizacji o najlepsze wyniki sprzedażowe warto wprowadzić dodatkowe kategorie, które doceniają różne aspekty pracy. Na przykład, zgodnie z metodologią one2tribe, można nagradzać: sam wysiłek wkładany w realizację zadań sprzedażowych, osiągane rezultaty w poszczególnych kategoriach produktowych oraz wpływ społeczny, czyli dzielenie się wiedzą i wspieranie innych członków zespołu.

Ważnym elementem jest też odpowiednie zaplanowanie czasowe konkursów. W większych zespołach warto rozważyć organizację krótszych, intensywnych akcji sprzedażowych (np. tygodniowych), które pozwalają utrzymać zaangażowanie i motywację na wysokim poziomie. Jak pokazuje prezentacja, natychmiastowe nagradzanie osiągnięć jest skuteczniejsze niż tradycyjne systemy premiowe oparte na dłuższych okresach rozliczeniowych.

Istotne jest również wykorzystanie narzędzi analitycznych do monitorowania postępów i dostosowywania zasad konkursu. W przypadku dużych zespołów szczególnie ważne jest, aby mieć dostęp do danych pokazujących, jak konkurs wpływa na różne grupy pracowników.

A jaka w tym rola elementów społecznościowych?

Warto o nich pamiętać. W większych zespołach można wykorzystać mechanizmy wpływu społecznego, tworząc na przykład podgrupy rywalizujące ze sobą lub system mentoringu, gdzie doświadczeni pracownicy wspierają nowych. Prezentacja pokazuje, że taki element może znacząco zwiększyć efektywność całego zespołu poprzez dzielenie się najlepszymi praktykami.

Wreszcie, system nagród powinien być zróżnicowany i dostosowany do wielkości zespołu. Oprócz tradycyjnych nagród finansowych, warto wprowadzić elementy statusu i uznania (rankingi, certyfikaty, odznaki), które mogą być szczególnie motywujące w większych zespołach, gdzie trudniej o indywidualne wyróżnienie.

Na podstawie naszych doświadczeń widzimy, że kluczem do sukcesu jest koncentracja na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. W przypadku dużych zespołów drogeryjnych oznacza to, że nawet niewielka poprawa indywidualnych wyników większości pracowników może przynieść znaczące rezultaty na poziomie całego sklepu.

Jak odpowiednio zarządzać zespołem, aby jednocześnie motywować pracowników i zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu?

System powinien koncentrować się na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. Takie podejście zmniejsza presję na pojedyncze osoby i tworzy bardziej wspierające środowisko pracy. Warto stawiać takie cele, które promują pracę zespołową – jeśli 1000 pracowników w sieci poprawi swój wynik o 5-10 proc., to sieć zyska istotnie więcej, niż gdyby 5-10 najlepszych osób podwoiło sprzedaż. Pracujemy zespołowo i małymi krokami.

Małe kroki dają poczucie kontroli nad działaniem. Na przykład jeśli wczoraj zrealizowałem konkretny mikro-cel (np. up-sell 5 opakowań), to dzisiaj nie będę się bał zrealizować celu o jeden stopień wyższego. Małe kroki mogą być także wyznaczane w sytuacji porażki – jeśli nie udało mi się zrealizować mojego mikro-celu, to jako pierwsze zadanie na kolejny dzień powinienem otrzymać mikro-learning.

Kluczowe jest poczucie kontroli nad własnym rozwojem zawodowym. Prosta aplikacja mobilna, którą proponujemy w ramach platformy Tribeware, działa jak dobry coach (dający mikro-cele, mikro-nagrody, podpowiadający działania) co zwiększa poczucie panowania nad sytuacją. W naszej metodzie promujemy także poczucie autonomii - mikro-celów jest zawsze kilka. Pracownik sam wybiera nad czym pracuje. System dba o to, żeby było to zgodne z celami firmy, ale jeśli dana osoba czuje się w czymś lepiej to informacja o tym jest dla nas kluczowa.

Czy technologia i sztuczna inteligencja mogą wspierać pracowników w aktywnej sprzedaży?

Wszystko to, o czym powiedziałem wcześniej, opiera się na technologii oraz systemach wspierających podejmowanie decyzji przez pracowników (w tym sztucznej inteligencji). Jednak należy pamiętać, że technologia powinna pełnić rolę wspierającą, a nie zastępować ludzki element w sprzedaży.  

Sztuczna inteligencja powinna wzmacniać naturalne predyspozycje sprzedawców, a nie ograniczać ich kreatywność czy inicjatywę.

Nasze doświadczenia pokazują, że kluczowym elementem sukcesu jest właściwe połączenie technologii z psychologią – zwłaszcza behawioralną oraz wpływu społecznego. Istotna jest też autonomia danej osoby. Sztuczna inteligencja powinna wzmacniać naturalne predyspozycje sprzedawców, a nie ograniczać ich kreatywność czy inicjatywę. W chwili obecnej pracujemy w międzynarodowym projekcie badawczym w tym obszarze. A dokładniej: badamy, jak w sytuacji algorytmicznego zarządzania (ang. algorithmic management) zadbać o transparentność decyzji i autonomię pracownika.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Szkolenia
11.12.2024 08:00
Hebe partnerem 5. edycji edukacyjnego programu TOP Women w e-biznesie
W ramach inicjatywy uczestniczki wezmą udział w warsztatach i szkoleniach, mających na celu wyposażenie je w kluczowe umiejętności oraz narzędzia niezbędne w dynamicznym świecie e-biznesuTHANANIT - stock.adobe.com

Program TOP Women w e-biznesie powstał z myślą o wspieraniu kobiet w ich rozwoju zawodowym oraz umożliwieniu zmiany ścieżki kariery. Już po raz piąty partnerem strategicznym tej inicjatywy została marka Hebe.

Uczestniczki programu zdobywają kluczowe kompetencje, przechodzą kompleksową metamorfozę wizerunkową, budują pewność siebie i rozwijają umiejętności potrzebne do prowadzenia własnej działalności gospodarczej oraz efektywnego funkcjonowania w dynamicznym środowisku przedsiębiorczym. 

Program skierowany jest do kobiet z całej Polski, niezależnie od miejsca zamieszkania – od małych miejscowości po duże miasta, a także do Polek przebywających za granicą. Udział w nim mogą wziąć zarówno osoby planujące rozpoczęcie działalności gospodarczej lub otwarcie sklepu internetowego, jak i te, które chcą zmienić swoją ścieżkę zawodową lub zdobyć nowe kwalifikacje. Adresatkami inicjatywy są również młode mamy, powracające na rynek pracy oraz kobiety pragnące rozwijać kompetencje w obszarze e-commerce.

W odpowiedzi na rosnące zainteresowanie, liczba miejsc w tej edycji została zwiększona do 250. 

W ramach inicjatywy uczestniczki wezmą udział w warsztatach i szkoleniach mających na celu wyposażenie ich w kluczowe umiejętności oraz narzędzia niezbędne w dynamicznym świecie e-biznesu. Przejdą metamorfozę wizerunkową i biznesową, nauczą się budować strony internetowe, zakładać działalność gospodarczą oraz tworzyć sklepy internetowe. Dodatkowo zdobędą wiedzę od praktyków e-commerce i nawiążą cenne kontakty, co umożliwi im skuteczne prowadzenie firm opartych na narzędziach cyfrowych. 

Uczestniczki poprzednich edycji podkreślają, że udział w programie poszerzył ich wiedzę i umiejętności, stając się jednocześnie motorem do podejmowania śmiałych decyzji zawodowych oraz realizacji osobistych aspiracji.

Z radością dostrzegamy, jak Polki z różnych stron odważnie realizują swoje marzenia, rozwijając kariery zawodowe i tworząc własne biznesy. Ich przedsiębiorczość, kreatywność oraz determinacja są inspiracją dla nas wszystkich. Program TOP Women w e-biznesie to wyjątkowa inicjatywa, która umożliwia kobietom zdobycie nowych umiejętności, przełamanie barier i wdrożenie swoich pomysłów w życie

– powiedziała Magdalena Mularuk, dyrektorka marketingu Hebe.

Rada programowa projektu skupia grono wybitnych specjalistów z branży e-commerce w obszarze transformacji cyfrowej, płatności internetowych oraz rozwiązań dedykowanych e-biznesowi.

W rolę ambasadorki V edycji ponownie wcieliła się Małgorzata Ohme – ceniona psycholożka i dziennikarka, która od lat wspiera kobiety w realizacji ich zawodowych ambicji.

Szczegółowe dotyczące programu oraz regulamin dostępne są pod adresem: www.kobietyebiznesu.pl/topwomen

Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja jest właścicielem sieci drogerii Hebe, rozwijanych w Polsce od 2011r. w ramach projektu biznesowego Grupy Jeronimo Martins w Polsce. W kolejnych latach JMDiF planuje dalszy rozwój w oparciu o dotychczasowe doświadczenia z rynku drogeryjnego i farmaceutycznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
26. grudzień 2024 13:38