Ostatnie lata są dla handlu trudne. Recesja nie sprzyja wydawaniu pieniędzy. Konsumenci stali się oszczędni, dokładnie oglądają każdą złotówkę, porównują ceny i wybierają miejsca, gdzie mogą kupić jak najtaniej. – Ta sytuacja stała się pożywką dla dyskontów, które znacząco zwiększyły swoją sprzedaż. Inne kanały sprzedaży stanęły przed trudnym zadaniem – rywalizacji z nimi i ich polityką cenową – mówi Agnieszka Gosiewska, retailer services director z firmy badawczej Nielsen. Hipermarkety podjęły walkę, szukając dla siebie formatów supermarketowych. W trudniejszej sytuacji znalazł się natomiast handel tradycyjny, w którym od wielu lat następuje spadek liczby placówek – w 2013 roku o kolejne 4 proc. – ale też spadek obrotów i pozycji rynkowej. – Dla wielu sklepów strategią obrony stało się wejście w układ franczyzowy. Jednak, gdy popatrzymy na Polskę w kontekście krajów regionu, widzimy, że koncentracja handlu jest u nas wciąż bardzo niska, nadal handel jest bardzo rozdrobniony. Na rynku FMCG top trzech detalistów kontroluje zaledwie
30 proc. rynku, w Czechach czy na Węgrzech jest to 43-45 proc., na Litwie – 64 proc. Na pewno możemy się spodziewać kolejnych konsolidacji – zapowiada Agnieszka Gosiewska. Podkreśla, że sprzyja im to, iż konsument nie jest już taki sam, jak był przed kryzysem. – Nadal poszukuje efektywnych rozwiązań, stara się oszczędzać i chce dostać jak najwięcej za jak najniższą cenę. Do tego dochodzi trend rozwoju nowoczesnych technologii i narzędzi komunikacji, ale także coraz mniejsze gospodarstwa domowe i starzenie się społeczeństw. To wszystko stawia handel przed trudnymi, nowymi rozwiązaniami, którym łatwiej sprostać w większych organizacjach – mówi.
Wszystko pod ręką i o każdej porze
Konsumenci stali się wygodni i wybredni. Internet ułatwił im poszukiwanie najlepszych produktów i najniższych cen oraz wymianę opinii, także o placówkach handlowych, o ich ofercie i jakości obsługi. Detaliści muszą więc poszukiwać nowych rozwiązań.
– Konsument ze względu na swój styl życia oczekuje od handlu coraz większej personalizacji, dostosowania się do jego potrzeb i możliwości – mówi Agnieszka Gosiewska. Im szybciej i wygodniej zrobi zakupy, tym lepiej – musi więc mieć możliwość łatwego podejmowania decyzji i wyboru produktów będących w najlepszej relacji jakości do ceny. Natychmiastową odpowiedzią handlu jest wchodzenie w nowe formaty. Na świecie i w Polsce coraz bardziej rozwija się kanał convenience – mniejszych placówek, w bardzo dobrych lokalizacjach, z długimi godzinami otwarcia, wychodzących poza swój podstawowy asortyment, oferujących również usługi, np. kafeterię, aptekę w obrębie sklepu. „Wszystko, czego potrzebuję, w jednym miejscu” – w 43 na 56 badanych przez Nielsena krajów jest to jeden z pięciu najważniejszych czynników decydujących o wyborze sklepu przez klienta. W Polsce jest to czynnik nr 3 zaraz po „Miejsce, gdzie szybko i łatwo znajdę rzeczy, których potrzebuję) oraz „Znajduję produkty najlepszej jakości w dobrych cenach”.
Nadal kluczowym czynnikiem wyboru jest więc cena – jako taka, ale też sposób jej komunikacji. Ważne jest, do kogo docieramy z informacją o cenie, przez jakie kanały i w jakim czasie. – Oprócz tradycyjnych mediów, takich jak telewizja, outdoor, sieci detaliczne, coraz częściej sięgają po personalną komunikację cyfrową – portale społecznościowe, e-kupony, mailingi. W ten sposób budują swoje pozycjonowanie cenowe – zaznacza Agnieszka Gosiewska.
Odróżniaj się lokalnymi produktami
Sieci handlowe coraz wnikliwiej obserwują zachowania konsumentów i tak się organizują, żeby klient, niezależnie od tego kim jest (singlem kupującym minimum dla siebie czy głową rodziny zaopatrującą cały dom) i po co przyszedł, wyszedł ze sklepu zadowolony. Asortyment to jeden z najważniejszych czynników, przez który budują swoją rynkową pozycję. Tu też nastąpiły zmiany. Rację mieli ci detaliści, którzy upierali się przy pozostawieniu na półkach produktów sprzedających się u nich najlepiej, choć sieć nie widziała dla nich miejsca w podstawowej grupie asortymentowej.
– Czasy, kiedy asortyment był idealnie spójny we wszystkich placówkach, dawno się już skończyły. Teraz sieci otwierają się na potrzeby lokalnego konsumenta. Oprócz standardu muszą zaoferować zarówno kategorie, jak i produkty, które trafiają w niszowe potrzeby ich klientów z najbliższego zasięgu – tłumaczy Agnieszka Gosiewska. Dodatkowe produkty i usługi, spoza głównej oferty, pozwalają zatrzymać klienta dłużej w sklepie i zwiększać wartość koszyka zakupowego. Istotne jest też minimalizowanie barier, które mogłyby zniechęcać do zrobienia zakupów (np. brak możliwości płacenia kartą kredytową, zbyt długie kolejki itp.). – Dobrym przykładem są kasy samoobsługowe. Na początku niezbyt chętnie przyjęte przez konsumentów, bo nie była to dla nich znana technologia, dziś stały się standardem w wielu placówkach, choć trudno to nazwać podstawową formą obsługi – mówi Agnieszka Gosiewska. Fundamentem tzw. shopability – czyli wygody i przyjemności robienia zakupów – są jednak przede wszystkim: czysty sklep, łatwość poruszania się po nim, uporządkowane oznaczenia cenowe, przyjazna obsługa. – Bez tego szukanie bardziej wyrafinowanych rozwiązań właściwie nie ma sensu – podkreśla Agnieszka Gosiewska.
Wykorzystaj siłę nowych technologii
W życie konsumentów na dobre wkroczył internet. Platfomy typu click and collect (zamawiam online, odbieram w placówce handlowej) to jeden ze sposobów reagowania handlu realnego na aplikacje zwiększające komfort robienia zakupów, takie jak porównywarki cen, czy aplikacje będące listami zakupowymi. Bardzo ciekawym przykładem nowoczesnej technologii jest platforma mysupermarket.com
Jest bardzo prosta w obsłudze z perspektywy kupującego, ale przed handlem stawia wysokie wyzwania. Jak działa? Wybieramy produkty, które nas interesują i wkładamy je do wirtualnego koszyka. Aplikacja sama porównuje ceny i wybiera produkty z tych sieci, które oferują najniższe ceny. Dla konsumenta sytuacja idealna – zbiera korzyści ze wszystkich 8 sieci działających na platformie, oszczędza czas, bo nie musi biegać po sklepach, ani nawet przeszukiwać stron internetowych, by znaleźć najlepsze opcje. Otrzymuje wszystko w jednej dostawie i płaci tylko jeden rachunek. – W Polsce jeszcze ta aplikacja jest niedostępna, ale warto już wziąć ją pod uwagę – podkreśla Agnieszka Gosiewska.
Handel online postrzegany jest jako zagrożenie dla tradycyjnych form sprzedaży. Fakt, konsument dzięki internetowi niewątpliwie zyskał przewagę nad sprzedawcą. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ta technologia już nie zniknie z naszego życia. Mierząc się z jej możliwościami, należy postępować jak we wschodnich sztukach walki – wykorzystywać siłę przeciwnika. W dzisiejszych czasach nie ma lepszego narzędzia do pozyskiwania informacji o konsumentach. Na portalach społecznościowych wielu ludzi jest jak otwarta księga – trzeba tylko zacząć czytać i układać kolejne elementy jak puzzle, słuchać, co mają do powiedzenia. – Mogę rozmawiać z każdym i wszędzie, kiedykolwiek. Jestem stale online, a ty? Zrozum, mam wybór, szukam wartości, jestem gotowy iść gdzie indziej, by je znaleźć. Nadążam za szybko zmieniającym się światem, ty też powinieneś – przytacza punkt widzenia konsumentów Agnieszka Gosiewska i podkreśla: zmiany są nieuniknione.
Katarzyna Bochner
Korzystałam z prelekcji „Perspektywy wzrostu sieci handlowych” Agnieszki Gosiewskiej, retailer services directora Nielsen Polska, wygłoszonej podczas Ogólnopolskiego Kongresu Handlu i Dystrybucji „Market Roku 2014 i Drogeria Roku 2014”, zorganizowanego przez redakcje „Wiadomości Kosmetycznych” i „Wiadomości Handlowych”.
Mimo dynamicznego wzrostu rynku e-commerce, stacjonarne sklepy drogeryjne wciąż mają ogromne możliwości do zwiększenia sprzedaży. Kluczem do sukcesu jest właściwie zmotywowany personel, który nie tylko potrafi doradzić klientom, ale także skutecznie realizować strategie sprzedażowe.
Jak zatem za pomocą mikro celów, systemów motywacyjnych i technologii budować zaangażowanie pracowników, zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu i osiągać wzrosty w sprzedaży stacjonarnej - wyjaśnia Wojciech Ozimek, wiceprezes spółki technologicznej One2tribe.
Czy w stacjonarnych sklepach drogeryjnych jest jeszcze przestrzeń do wzrostu sprzedaży, mając na względzie, że coraz więcej marek decyduje się na rynek e-commerce?
Z dostępnych analiz rynkowych wynika, że w stacjonarnych sklepach drogeryjnych wciąż istnieje znaczący potencjał do wzrostu sprzedaży, mimo rosnącej popularności e-commerce. Prognozy wskazują, że wartość sprzedaży kosmetyków w drogeriach stacjonarnych będzie systematycznie rosnąć – z 12,4 miliarda złotych w 2024 roku do około 17 miliardów złotych w 2029 roku.
Kluczowym czynnikiem, który przemawia za utrzymaniem silnej pozycji sklepów stacjonarnych, jest rola personelu sprzedażowego. Jak pokazują nasze własne doświadczenia, odpowiednio zmotywowani i przeszkoleni pracownicy mogą znacząco wpływać na wyniki sprzedażowe poprzez rekomendowanie konkretnych produktów i proponowanie zakupu produktów dodatkowych (up-selling). Ten element interakcji z klientem jest niemożliwy do pełnego odtworzenia w środowisku e-commerce.
Jaka jest zatem rola pracowników działu sprzedaży?
Choć sprzedaż online kosmetyków rzeczywiście rośnie i obecnie stanowi około 17 proc. rynku, to właśnie możliwość bezpośredniego kontaktu z profesjonalnym doradcą pozostaje istotnym atutem sklepów stacjonarnych.
Patrząc na nasze dane z obszaru retail (beauty & fashion) widzimy, że właściwe sterowanie sprzedażą (np. aktywne polecanie produktów, sprzedaż ekspercka) może przynieść znaczące wzrosty - nawet do 34 proc. w przypadku przychodów i 45 proc. w przypadku marży (na przykład przez polecanie marek własnych). To pokazuje, że mimo rozwoju e-commerce, sklepy stacjonarne mają wciąż duży potencjał do rozwoju, szczególnie, gdy inwestują w rozwój kompetencji swoich pracowników i efektywne systemy motywacyjne.
Jak zatem motywować pracowników takich sklepów do aktywnej sprzedaży, aby nie odczuwali presji, ale traktowali to jako element swojej pracy?
Z naszych doświadczeń wynika, że skuteczna motywacja pracowników sklepów (nie tylko drogeryjnych, ale także aptek czy salonów optycznych) powinna opierać się na kilku kluczowych elementach, które tworzą kompleksowe podejście do zarządzania efektywności sprzedaży.
Przede wszystkim należy skupić się na nagradzaniu pożądanych zachowań. System motywacyjny powinien wynagradzać nie tylko końcowe rezultaty sprzedażowe, ale również sam wysiłek i zaangażowanie pracowników w proces sprzedaży.
W naszym podejściu pracujemy w oparciu o nagradzanie “małych kroków” (jak w japońskim podejściu Kaizen). Kluczem jest docenianie postępu (np. nagroda za każdą dosprzedaż czy polecenie) a nie tylko końcowego wyniku. Idealny system to taki, w którym pracownik jest każdego dnia lub tygodnia (w zależności od narzuconego rytmu) lepszy od siebie z dnia poprzedniego. Mówimy tutaj o mikro-celach na krótki okres czasu, personalizowanych pod pracownika typu: “dzisiaj zaproponowałeś/aś 3 produkty, jutro zaproponuj 4”.
Drugim istotnym elementem jest wprowadzenie elementów micro-learningu i wpływu społecznego. Zamiast wywierać presję na pracowników, warto stworzyć środowisko, w którym najlepsi sprzedawcy dzielą się swoimi praktykami i doświadczeniami z innymi członkami zespołu. To naturalne budowanie kompetencji poprzez wymianę wiedzy sprawia, że pracownicy nie czują się osamotnieni w realizacji celów sprzedażowych. Najlepsze salony czy drogerie pracują zespołowo. Zauważcie Państwo, że wszystko w tej metodzie jest “mikro”. Mamy “mikro-cele”, “micro-learning” i “mikro-nagrody”. Ma to swój sens, ponieważ nasza aplikacja podpowiada pracownikowi co ma robić “tu i teraz” i jak najprostszy sposób. Typowy micro-learning trwa poniżej 1 minuty.
Jeśli chodzi o pojęcie “mikro”, to ważne jest również odpowiednie projektowanie mikro-celów sprzedażowych. Proces (działający non-stop) powinien składać się z czterech rodzajów celów: aktywacji (budowanie świadomości), nauki (dostarczenie wiedzy i najlepszych praktyk), akcji (motywowanie do działania) oraz feedbacku (zbieranie informacji zwrotnej od pracowników). Bardzo ważnym elementem jest tutaj feedback, który zbieramy w postaci komentarzy i lajków (jak na Instagramie), ale także w postaci kolejnego “mikro”, czyli “mikro-ankiet” (nazywanych czasami micro-pulsingiem, bo w ten sposób mierzymy puls organizacji).
Kluczowe jest również zapewnienie pracownikom prostych narzędzi do monitorowania swoich postępów. Aplikacja mobilna, która w przejrzysty sposób pokazuje zadania i osiągnięcia, pozwala pracownikom samodzielnie kontrolować swój rozwój bez poczucia stałej kontroli ze strony przełożonych.
Wreszcie, system powinien oferować różnorodne formy mikro-nagród – nie tylko finansowe, ale także elementy statusu i uznania, jak rankingi, certyfikaty czy odznaki. To sprawia, że motywacja staje się wielowymiarowa i odpowiada na różne potrzeby pracowników.
Czy każdy pracownik w sklepie powinien mieć taki sam target sprzedażowy, czy należy go dostosowywać indywidualnie?
Targety sprzedażowe powinny być dostosowywane indywidualnie, uwzględniając różne czynniki wpływające na potencjał sprzedażowy każdego pracownika. Jest to kluczowe, jeśli chcemy mikro-cele pozwalające danej osobie być lepszą od siebie “z wczoraj”. Istotne znaczenie ma więc segmentacja pracowników pod kątem postępów. Menedżer lub sponsor biznesu powinien mieć możliwość wyboru odpowiednich osób i ustawiania dla nich zindywidualizowanych celów oraz KPI. Jest to istotne, ponieważ każdy pracownik znajduje się w innym miejscu swojej ścieżki rozwoju.
Kluczowe jest zrozumienie, że efektywność sprzedażowa zależy od wielu zmiennych. W przypadku nowych pracowników, którzy dopiero budują swoje kompetencje, zbyt wysokie targety mogłyby działać demotywująco. Z kolei dla doświadczonych sprzedawców, zbyt niskie cele mogłyby prowadzić do stagnacji i braku wyzwań zawodowych.
Dobry system może także wykorzystywać różne role w zespole. Niektórzy pracownicy mogą być szczególnie skuteczni w sprzedaży określonych kategorii produktów lub w obsłudze konkretnych grup klientów. Warto wykorzystać te naturalne predyspozycje przy ustalaniu indywidualnych celów sprzedażowych.
Jak skutecznie organizować konkursy sprzedażowe w sklepach drogeryjnych, gdzie z reguły jest większa liczba pracowników obsługujących klientów, niż w innych branżach?
Z naszych danych wynika, że skuteczna organizacja konkursów sprzedażowych w sklepach z większą liczbą pracowników (nie tylko w drogeriach, bo pracujemy z wieloma branżami) wymaga przemyślanego podejścia uwzględniającego kilka kluczowych aspektów. Przede wszystkim konkursy powinny być zaprojektowane w sposób uwzględniający różne role i poziomy doświadczenia pracowników. Skuteczne jest wprowadzenie elementów gamifikacji i schematów nagród, które pozwalają na docenianie nie tylko najlepszych wyników, ale również systematycznego postępu i zaangażowania. W przypadku dużych zespołów szczególnie istotne jest, aby konkurs nie zniechęcał pracowników, którzy nie znajdują się w ścisłej czołówce.
System konkursowy powinien być wielowarstwowy. Oznacza to, że oprócz głównej rywalizacji o najlepsze wyniki sprzedażowe warto wprowadzić dodatkowe kategorie, które doceniają różne aspekty pracy. Na przykład, zgodnie z metodologią one2tribe, można nagradzać: sam wysiłek wkładany w realizację zadań sprzedażowych, osiągane rezultaty w poszczególnych kategoriach produktowych oraz wpływ społeczny, czyli dzielenie się wiedzą i wspieranie innych członków zespołu.
Ważnym elementem jest też odpowiednie zaplanowanie czasowe konkursów. W większych zespołach warto rozważyć organizację krótszych, intensywnych akcji sprzedażowych (np. tygodniowych), które pozwalają utrzymać zaangażowanie i motywację na wysokim poziomie. Jak pokazuje prezentacja, natychmiastowe nagradzanie osiągnięć jest skuteczniejsze niż tradycyjne systemy premiowe oparte na dłuższych okresach rozliczeniowych.
Istotne jest również wykorzystanie narzędzi analitycznych do monitorowania postępów i dostosowywania zasad konkursu. W przypadku dużych zespołów szczególnie ważne jest, aby mieć dostęp do danych pokazujących, jak konkurs wpływa na różne grupy pracowników.
A jaka w tym rola elementów społecznościowych?
Warto o nich pamiętać. W większych zespołach można wykorzystać mechanizmy wpływu społecznego, tworząc na przykład podgrupy rywalizujące ze sobą lub system mentoringu, gdzie doświadczeni pracownicy wspierają nowych. Prezentacja pokazuje, że taki element może znacząco zwiększyć efektywność całego zespołu poprzez dzielenie się najlepszymi praktykami.
Wreszcie, system nagród powinien być zróżnicowany i dostosowany do wielkości zespołu. Oprócz tradycyjnych nagród finansowych, warto wprowadzić elementy statusu i uznania (rankingi, certyfikaty, odznaki), które mogą być szczególnie motywujące w większych zespołach, gdzie trudniej o indywidualne wyróżnienie.
Na podstawie naszych doświadczeń widzimy, że kluczem do sukcesu jest koncentracja na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. W przypadku dużych zespołów drogeryjnych oznacza to, że nawet niewielka poprawa indywidualnych wyników większości pracowników może przynieść znaczące rezultaty na poziomie całego sklepu.
Jak odpowiednio zarządzać zespołem, aby jednocześnie motywować pracowników i zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu?
System powinien koncentrować się na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. Takie podejście zmniejsza presję na pojedyncze osoby i tworzy bardziej wspierające środowisko pracy. Warto stawiać takie cele, które promują pracę zespołową – jeśli 1000 pracowników w sieci poprawi swój wynik o 5-10 proc., to sieć zyska istotnie więcej, niż gdyby 5-10 najlepszych osób podwoiło sprzedaż. Pracujemy zespołowo i małymi krokami.
Małe kroki dają poczucie kontroli nad działaniem. Na przykład jeśli wczoraj zrealizowałem konkretny mikro-cel (np. up-sell 5 opakowań), to dzisiaj nie będę się bał zrealizować celu o jeden stopień wyższego. Małe kroki mogą być także wyznaczane w sytuacji porażki – jeśli nie udało mi się zrealizować mojego mikro-celu, to jako pierwsze zadanie na kolejny dzień powinienem otrzymać mikro-learning.
Kluczowe jest poczucie kontroli nad własnym rozwojem zawodowym. Prosta aplikacja mobilna, którą proponujemy w ramach platformy Tribeware, działa jak dobry coach (dający mikro-cele, mikro-nagrody, podpowiadający działania) co zwiększa poczucie panowania nad sytuacją. W naszej metodzie promujemy także poczucie autonomii - mikro-celów jest zawsze kilka. Pracownik sam wybiera nad czym pracuje. System dba o to, żeby było to zgodne z celami firmy, ale jeśli dana osoba czuje się w czymś lepiej to informacja o tym jest dla nas kluczowa.
Czy technologia i sztuczna inteligencja mogą wspierać pracowników w aktywnej sprzedaży?
Wszystko to, o czym powiedziałem wcześniej, opiera się na technologii oraz systemach wspierających podejmowanie decyzji przez pracowników (w tym sztucznej inteligencji). Jednak należy pamiętać, że technologia powinna pełnić rolę wspierającą, a nie zastępować ludzki element w sprzedaży.
Nasze doświadczenia pokazują, że kluczowym elementem sukcesu jest właściwe połączenie technologii z psychologią – zwłaszcza behawioralną oraz wpływu społecznego. Istotna jest też autonomia danej osoby. Sztuczna inteligencja powinna wzmacniać naturalne predyspozycje sprzedawców, a nie ograniczać ich kreatywność czy inicjatywę. W chwili obecnej pracujemy w międzynarodowym projekcie badawczym w tym obszarze. A dokładniej: badamy, jak w sytuacji algorytmicznego zarządzania (ang. algorithmic management) zadbać o transparentność decyzji i autonomię pracownika.
Program TOP Women w e-biznesie powstał z myślą o wspieraniu kobiet w ich rozwoju zawodowym oraz umożliwieniu zmiany ścieżki kariery. Już po raz piąty partnerem strategicznym tej inicjatywy została marka Hebe.
Uczestniczki programu zdobywają kluczowe kompetencje, przechodzą kompleksową metamorfozę wizerunkową, budują pewność siebie i rozwijają umiejętności potrzebne do prowadzenia własnej działalności gospodarczej oraz efektywnego funkcjonowania w dynamicznym środowisku przedsiębiorczym.
Program skierowany jest do kobiet z całej Polski, niezależnie od miejsca zamieszkania – od małych miejscowości po duże miasta, a także do Polek przebywających za granicą. Udział w nim mogą wziąć zarówno osoby planujące rozpoczęcie działalności gospodarczej lub otwarcie sklepu internetowego, jak i te, które chcą zmienić swoją ścieżkę zawodową lub zdobyć nowe kwalifikacje. Adresatkami inicjatywy są również młode mamy, powracające na rynek pracy oraz kobiety pragnące rozwijać kompetencje w obszarze e-commerce.
W odpowiedzi na rosnące zainteresowanie, liczba miejsc w tej edycji została zwiększona do 250.
W ramach inicjatywy uczestniczki wezmą udział w warsztatach i szkoleniach mających na celu wyposażenie ich w kluczowe umiejętności oraz narzędzia niezbędne w dynamicznym świecie e-biznesu. Przejdą metamorfozę wizerunkową i biznesową, nauczą się budować strony internetowe, zakładać działalność gospodarczą oraz tworzyć sklepy internetowe. Dodatkowo zdobędą wiedzę od praktyków e-commerce i nawiążą cenne kontakty, co umożliwi im skuteczne prowadzenie firm opartych na narzędziach cyfrowych.
Uczestniczki poprzednich edycji podkreślają, że udział w programie poszerzył ich wiedzę i umiejętności, stając się jednocześnie motorem do podejmowania śmiałych decyzji zawodowych oraz realizacji osobistych aspiracji.
– powiedziała Magdalena Mularuk, dyrektorka marketingu Hebe.Rada programowa projektu skupia grono wybitnych specjalistów z branży e-commerce w obszarze transformacji cyfrowej, płatności internetowych oraz rozwiązań dedykowanych e-biznesowi.
W rolę ambasadorki V edycji ponownie wcieliła się Małgorzata Ohme – ceniona psycholożka i dziennikarka, która od lat wspiera kobiety w realizacji ich zawodowych ambicji.
Szczegółowe dotyczące programu oraz regulamin dostępne są pod adresem: www.kobietyebiznesu.pl/topwomen
Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja jest właścicielem sieci drogerii Hebe, rozwijanych w Polsce od 2011r. w ramach projektu biznesowego Grupy Jeronimo Martins w Polsce. W kolejnych latach JMDiF planuje dalszy rozwój w oparciu o dotychczasowe doświadczenia z rynku drogeryjnego i farmaceutycznego.