StoryEditor
Szkolenia
30.08.2018 00:00

[RAPORT] W kolejce do kupca, czyli od czego zależy, czy Twoja marka trafi do sieci drogeryjnej?

Rynek kosmetyczny nie jest z pewnością rynkiem producenta. To konsumenci i kupcy w sieciach drogeryjnych decydują o tym, co trafi na półki.

Od kilku lat rynek kosmetyczny rozwija się w galopującym tempie. I zmienia się. Nadal są na nim wiodące, silne marki, ale przybyło także mnóstwo nowych firm, często małych, rodzinnych, z innowacyjnymi produktami. Szereg z nich korzysta na modzie na kosmetyki z naturalnymi składnikami, w nurcie eko, bio. Do Polski wprowadzanych jest też wiele kosmetyków importowanych, z odległych krajów, którym sprzyja moda na to, co inne, egzotyczne, zaskakujące składem, a jeszcze bardziej formą podania.

Taka dynamika i różnorodność to w dużej mierze efekt internetowej rewolucji, popularności mediów społecznościowych, siły rekomendacji. Choć życie pokazuje, że nie zawsze to, co jest popularne w internecie musi tak samo odnosić sukcesy w tradycyjnej sprzedaży (inny klient, zasobność portfela, wpływ konkurencji, lokalizacji itp.), to generalnie można powiedzieć, że najlepiej sprzedaje się to, o czym głośno w internecie, co jest polecane przez innych użytkowników i przez blogerki.

Do kogo zapukać?

Te wszystkie czynniki mają wpływ na to, w jakie produkty zaopatrują się drogerie, na jakie są otwarte, a jakie marki bezskutecznie dobijają się do drzwi kupców odpowiedzialnych za asortyment. Jedno jest pewne – do tych drzwi ustawiają się kolejki. Jest tak dużo marek, produktów, a jednocześnie konkurencja pomiędzy sklepami drogeryjnymi jest tak silna, że niełatwo wprowadzić kosmetyki na półki sklepów. A jeśli się nawet uda, szybko można z nich spaść.

Marzeniem każdej nowej marki jest wejście do sieci drogeryjnej. Niektóre zaczynają od tzw. handlu tradycyjnego, czyli pukają do sieci franczyzowych, zrzeszających polskie sklepy detaliczne. Inne od razu kierują się do najsilniejszych sieci zachodnich, licząc (niekoniecznie słusznie) na wysokie obroty i szybki zysk. Zarówno w przypadku jednej, jak i drugiej ścieżki dystrybucyjnej, producenci muszą spełnić szereg wymagań, co bywa zaskoczeniem szczególnie dla tych, którzy sprzedawali dotąd wyłącznie w internecie.

Od producentów, którzy chcą sprzedawać swoje produkty w naszej sieci oczekujemy pełnej opłaty za pierwsze zatowarowanie, 100-procentowej gwarancji zwrotu towaru, zwrotu lub wymiany produktów o najniższej rotacji, dostarczenia materiałów POS, promocji cenowych, próbek oraz szkoleń dla personelu

Od próbek do gwarancji zwrotu towaru

Przede wszystkim drogerie nie czekają z otwartymi ramionami na każdą nową markę i produkt. Oczywiście są na nie otwarte, deklarują, że chętnie wprowadzają nowości na półki, ale najpierw trzeba nimi zainteresować zarząd sieci lub/i kupców. Nikt już nie ukrywa, że samo przesłanie oferty internetowej nie wystarcza, do kupca powinien trafić pakiet produktów, które firma mu proponuje.

Zdjęcie znakomicie obrobione cyfrowo i wklejone do oferty to nie to samo, co prawdziwy kosmetyk. Tutaj liczy się konsystencja, zapach, wygląd, estetyka wykonania opakowania produktu i zewnętrznego kartonika. Trzeba też taki kosmetyk porównać z innymi, postawić na półce i zobaczyć, jak się prezentuje, czy rzuca się w oczy, czy odróżnia się od innych, czy jest do nich podobny lub wręcz je naśladuje – wyjaśnia Dariusz Tomczak, właściciel sieci drogerii Vica, a zarazem hurtowni kosmetycznej Davi.

Pomimo tego, że sieci drogeryjne szukają interesujących nowości, ostrożnie podchodzą do zupełnie nieznanych marek i produktów. Coraz uważniej przyglądają się ich dostawcom, sprawdzają wypłacalność i możliwości produkcyjne (ciągłość dostaw), żądają gwarancji zwrotu towaru, jeśli produkt jednak nie będzie miał odpowiedniej rotacji. – Od producentów, którzy chcą sprzedawać swoje produkty w naszej sieci oczekujemy pełnej opłaty za pierwsze zatowarowanie, 100-procentowej gwarancji zwrotu towaru, zwrotu lub wymiany produktów o najniższej rotacji, dostarczenia materiałów POS, promocji cenowych, próbek oraz szkoleń dla personelu – podsumowuje krótko Mariusz Krebs, dyrektor handlowy sieci drogerii Jawa.

Zupełnie nieznanej marki nie wprowadzi żaden kupiec, chyba że w perspektywie krótkiego czasu jest plan na wsparcia takiego produktu w internecie przez blogerki, influencerki, w prasie kobiecej, czy w innych mediach.

Pieniądze na produkcję i na reklamę

Producent, zanim wyśle ofertę do kupca, musi mieć gotowy plan marketingowy – przemyślane kampanie reklamowe i zagwarantowane środki na nie. – Sądzę, że zupełnie nieznanej marki nie wprowadzi żaden kupiec, chyba że w perspektywie krótkiego czasu jest plan na wsparcia takiego produktu w internecie przez blogerki, influencerki, w prasie kobiecej, czy w innych mediach. Co do wsparcia w punkcie sprzedaży to uważam, że podstawą są materiały informacyjne dotyczące produktów, najlepiej oferowane z próbką, połączone z konsultacjami dla klientów. Ważne jest także wejście do katalogu promocyjnego drogerii, aby móc zaprezentować produkt klientom – przyznaje Paweł Nieczypor, menedżer ds. zarządzania kategoriami w sieci Super-Pharm. Producent musi być także przygotowany finansowo na przekazywanie kosmetyków do testowania klientkom drogerii. – Polega to na tym, że producent udostępnia nam np. kilkaset produktów, które są wysyłane do stałych klientek sieci do testowania. O tym gdzie wysłać próbki dowiadujemy się z danych pozyskanych z systemu lojalnościowego, dzięki temu próbki nowego kremu do twarzy otrzymują klientki kupujące produkty z kategorii pielęgnacji twarzy – wyjaśnia Paweł Nieczypor.

Bernadeta Ziemińska, dyrektor handlowy w sieci Sekret Urody, zwraca uwagę na kolejne aspekty. – Rosą oczekiwania konsumenta w stosunku do drogerii, a tym samym oczekiwania drogerii wobec producentów. Dlatego tak ważne jest, by producent zapewnił  wysoką jakość oferowanych kosmetyków, kampanie w mediach społecznościowych, szkolenia dla personelu, brał udział w lokalnych eventach. Istotne jest także, aby działał zgodnie z zasadami społecznej odpowiedzialności prowadzenia biznesu. Konsumenci przywiązują do tego coraz większą wagę – podkreśla.

Jeśli test w części placówek przebiega pomyślnie, to rekomendujemy produkt do pozostałej grupy sklepów. 

Testy przed wejściem do sieci

Nie można liczyć, że produkt od razu trafi do wszystkich sklepów w sieci. Zarówno najwięksi gracze, jak i mniejsze sieci działające regionalnie, najpierw testują kosmetyki – wprowadzają je do części placówek na jakiś czas, a dopiero jeśli test wypadnie pomyślnie, jest szansa na wejście do pozostałych sklepów. – Z reguły nowości trafiają do wszystkich drogerii równocześnie. Czasem jednak zdarza się, że w danej kategorii produktowej nie wszędzie jest miejsce lub nie do końca jesteśmy przekonani do marki, ale chcemy dać jej szansę. Wtedy wybieramy lokalizacje najlepiej odpowiadające charakterowi produktów – takie, które mają największy potencjał i więcej miejsca na przeprowadzenie testu produktowego – mówi Antonio Farinha, dyrektor handlowy firmy Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja zarządzającej siecią drogerii Hebe.

W przypadku sieci DP Drogerie Polskie nowe produkty najpierw trafiają do jej sklepów własnych, dopiero później ewentualnie do sklepów franczyzowych działających pod jej szyldem. – Sklepy własne traktujemy jak poligon doświadczalny. Celowo są one rozmieszczone w różnych miejscach – jedne w galeriach handlowych, inne w centrach miast, jeszcze inne na osiedlach mieszkaniowych. Mamy więc pełne spektrum rynku i to właśnie te sklepy testują nową ofertę. Jeśli test przebiega pomyślnie, to rekomendujemy produkt do pozostałej grupy sklepów – mówi Leszek Szwajcowski, wiceprezes sieci DP Drogerie Polskie. – Czasami już po tygodniu widać, że mamy do czynienia z hitem sprzedaży i nie ma na co czekać – trzeba wprowadzać, żeby być pierwszym. Czasem czekamy dłużej, nawet trzy miesiące i okazuje się, że mimo początkowego zainteresowania, z racji sezonowości lub opatrzenia, produkt ostatecznie się nie broni. To zawsze trzeba sprawdzić, a dzięki sklepom własnym mamy możliwość, by pozostałym uczestnikom sieci rekomendować tzw. pewniaki rynkowe – wyjaśnia.

W drogeriach franczyzowych, głos mają też sami właściciele drogerii. – Przed wprowadzeniem nowych kosmetyków na półki sprawdzamy składy produktów. O opinie na temat nowości prosimy też właścicieli drogerii. Na tej podstawie wybieramy produkty do oferty dla sklepów – mówi Joanna Mazur, kierownik sieci drogerii Koliber. Podobnie dzieje się w sieci drogerii Jasmin, w której powstała tzw. grupa wsparcia utworzona przez ponad 30 właścicieli drogerii. – To jest nieformalny zarząd sieci Jasmin. To ci właściciele sklepów byli inicjatorami wielu zmian, które zaszły w naszej sieci, chodzi m.in. o rozbudowę asortymentu o nowe marki i produkty. Współtworzyli gazetkę promocyjną, opiniowali akcje promocyjne i były to naprawdę konstruktywne działania mające na celu rozwój całej organizacji – mówił Krzysztof Sobczuk, dyrektor marketingu PGD Polska i członek zarządu sieci Jasmin, podczas konferencji handlowej podsumowującej 2017 rok.

W większości przypadków decyzję o wprowadzeniu nowych produktów pozostawiamy franczyzobiorcom.

Relacje z handlem

To właśnie na konferencjach i targach handlowych organizowanych przez dystrybutorów kosmetyków zarządzających franczyzowymi sieciami nowi producenci mają okazję zaprezentować swoje produkty właścicielom sklepów i poznać ich osobiście. – Bardzo często nowi producenci są zapraszani na nasze targi, które organizujemy dwa razy do roku. Biorą w nich udział wszyscy uczestnicy naszej sieci. Właściciele drogerii mają możliwość obejrzenia i przetestowania produktów. Ich opinie zbieramy po targach, aby się zorientować, które produkty warto wprowadzać, które wspierać w naszych gazetkach promocyjnych, by ułatwić konsumentom zapoznanie się z nowością – mówi Joanna Mazur. Od razu dodaje jednak: – Oczywiście franczyzobiorca nie musi wprowadzać o swojego sklepu wszystkich proponowanych przez nas nowości. Taki obowiązek dotyczy tylko produktów z pierwszej strony gazetki promocyjnej sieci. Są to marki topowe, powszechnie znane lub niekwestionowani liderzy sprzedaży. Jednak w większości przypadków decyzję o wprowadzeniu nowych produktów pozostawiamy franczyzobiorcom. Doświadczenie podpowiada, że największe szanse mają obecnie produkty koreańskie oraz naturalne kosmetyki firm polskich – dodaje Joanna Mazur.

Konkursy przeznaczone dla ekspedientek dają największy obrót na produkcie.

Gazetka, promocje, szkolenia dla personelu

Wielu producentom cierpnie skóra na sam dźwięk słowa „gazetka”. To jednak nadal najchętniej stosowane przez sieci handlowe narzędzie promocyjne i jak pokazują niezależne badania – nadal najbardziej skuteczne. Gazetki są kolportowane w gigantycznych nakładach, dodatkowo ich zasięg zwiększył internet, gdzie są dostępne w formie e-wydań. – Producent powinien sobie zdawać sprawę, że oferta produktów na rynku jest obecnie ogromna. W tygodniu odbieram co najmniej 2-3 telefony z propozycjami współpracy, a żeby wejść na nasze półki należy poczekać co najmniej kilka miesięcy. Warunkiem z pewnością jest uczestnictwo w gazetce – regularne, comiesięczne pokazywanie produktów danej marki. Producent musi mieć świadomość, że opłata za gazetkę jest czymś oczywistym – to wkład w reklamę produktu – mówi Ewa Nowicka, menedżer rozwoju sieci drogerii Noel.

Niezbędne są także próbki produktów, które personel sklepu może wręczać klientkom. – Są one wskazane zwłaszcza w przypadku nowości z kategorii kosmetyków naturalnych, których ceny z reguły obejmują średnią i wysoka półkę. Konsumenci, nie znając marki, nie chcą ryzykować zakupu. Próbki i możliwość przetestowania kosmetyku w domu są znakomitym sposobem na przełamanie ich obaw – podkreśla Joanna Mazur.

Akcje plakatowe, wspieranie sprzedaży przy kasach to standard. Zdaniem reprezentantów sieci znakomite efekty dają konkursy przeznaczone dla ekspedientek. – Mogą to być konkursy produktowe lub pieniężne, jednak ważne, żeby pojawiały się 2-3 razy do roku. Dają największy obrót na produkcie – podkreśla Ewa Nowicka. – Przeprowadzanie 3-4 dniowych mega promocji to kolejny sposób na przyzwyczajenie konsumenta do marki. Wtedy my dajemy od siebie 20 proc., producent 20 proc. i sprzedajemy dane produkty z rabatem 40 proc. Sprawdza się to szczególnie w przypadku produktów pierwszej potrzeby, takich jak żele pod prysznic, pasty do zębów i innych tego typu – przyznaje. W przypadku nowych marek obowiązkowe jest także organizowanie szkoleń dla personelu sklepów. – Wysłanie prezentacji nie wystarczy, nie jest mobilizujące. Najlepiej zorganizować grupowe szkolenie dla całej firmy – wtedy najłatwiej przekonać ekspedientki do produktu oraz dać im do rąk argumenty sprzedażowe – stwierdza Ewa Nowicka.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Marketing i media
20.12.2024 10:35
Wojciech Ozimek, One2tribe: Sprzedaż stacjonarna w drogeriach i perfumeriach ma potencjał wzrostu – kluczem są pracownicy
Wojciech Ozimek, wiceprezes spółki technologicznej One2tribefot. mat.prasowe One2tribe

Mimo dynamicznego wzrostu rynku e-commerce, stacjonarne sklepy drogeryjne wciąż mają ogromne możliwości do zwiększenia sprzedaży. Kluczem do sukcesu jest właściwie zmotywowany personel, który nie tylko potrafi doradzić klientom, ale także skutecznie realizować strategie sprzedażowe.

Jak zatem za pomocą mikro celów, systemów motywacyjnych i technologii budować zaangażowanie pracowników, zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu i osiągać wzrosty w sprzedaży stacjonarnej - wyjaśnia Wojciech Ozimek, wiceprezes spółki technologicznej One2tribe.

Czy w stacjonarnych sklepach drogeryjnych jest jeszcze przestrzeń do wzrostu sprzedaży, mając na względzie, że coraz więcej marek decyduje się na rynek e-commerce?

Z dostępnych analiz rynkowych wynika, że w stacjonarnych sklepach drogeryjnych wciąż istnieje znaczący potencjał do wzrostu sprzedaży, mimo rosnącej popularności e-commerce. Prognozy wskazują, że wartość sprzedaży kosmetyków w drogeriach stacjonarnych będzie systematycznie rosnąć – z 12,4 miliarda złotych w 2024 roku do około 17 miliardów złotych w 2029 roku.

Kluczowym czynnikiem, który przemawia za utrzymaniem silnej pozycji sklepów stacjonarnych, jest rola personelu sprzedażowego. Jak pokazują nasze własne doświadczenia, odpowiednio zmotywowani i przeszkoleni pracownicy mogą znacząco wpływać na wyniki sprzedażowe poprzez rekomendowanie konkretnych produktów i proponowanie zakupu produktów dodatkowych (up-selling). Ten element interakcji z klientem jest niemożliwy do pełnego odtworzenia w środowisku e-commerce.

Jaka jest zatem rola pracowników działu sprzedaży?

Choć sprzedaż online kosmetyków rzeczywiście rośnie i obecnie stanowi około 17 proc. rynku, to właśnie możliwość bezpośredniego kontaktu z profesjonalnym doradcą pozostaje istotnym atutem sklepów stacjonarnych.

Doświadczeni pracownicy mogą nie tylko doradzić w wyborze odpowiednich produktów, ale także edukować klientów o właściwościach kosmetyków i ich prawidłowym stosowaniu. Jest to szczególnie ważne w przypadku produktów premium lub specjalistycznych, gdzie profesjonalna porada może znacząco wpłynąć na decyzję zakupową.

Patrząc na nasze dane z obszaru retail (beauty & fashion) widzimy, że właściwe sterowanie sprzedażą (np. aktywne polecanie produktów, sprzedaż ekspercka) może przynieść znaczące wzrosty - nawet do 34 proc. w przypadku przychodów i 45 proc. w przypadku marży (na przykład przez polecanie marek własnych). To pokazuje, że mimo rozwoju e-commerce, sklepy stacjonarne mają wciąż duży potencjał do rozwoju, szczególnie, gdy inwestują w rozwój kompetencji swoich pracowników i efektywne systemy motywacyjne.

Jak zatem motywować pracowników takich sklepów do aktywnej sprzedaży, aby nie odczuwali presji, ale traktowali to jako element swojej pracy?

Z naszych doświadczeń wynika, że skuteczna motywacja pracowników sklepów (nie tylko drogeryjnych, ale także aptek czy salonów optycznych) powinna opierać się na kilku kluczowych elementach, które tworzą kompleksowe podejście do zarządzania efektywności sprzedaży.

Przede wszystkim należy skupić się na nagradzaniu pożądanych zachowań. System motywacyjny powinien wynagradzać nie tylko końcowe rezultaty sprzedażowe, ale również sam wysiłek i zaangażowanie pracowników w proces sprzedaży. 

W naszym podejściu pracujemy w oparciu o nagradzanie “małych kroków” (jak w japońskim podejściu Kaizen). Kluczem jest docenianie postępu (np. nagroda za każdą dosprzedaż czy polecenie) a nie tylko końcowego wyniku. Idealny system to taki, w którym pracownik jest każdego dnia lub tygodnia (w zależności od narzuconego rytmu) lepszy od siebie z dnia poprzedniego. Mówimy tutaj o mikro-celach na krótki okres czasu, personalizowanych pod pracownika typu: “dzisiaj zaproponowałeś/aś 3 produkty, jutro zaproponuj 4”.

Drugim istotnym elementem jest wprowadzenie elementów micro-learningu i wpływu społecznego. Zamiast wywierać presję na pracowników, warto stworzyć środowisko, w którym najlepsi sprzedawcy dzielą się swoimi praktykami i doświadczeniami z innymi członkami zespołu. To naturalne budowanie kompetencji poprzez wymianę wiedzy sprawia, że pracownicy nie czują się osamotnieni w realizacji celów sprzedażowych. Najlepsze salony czy drogerie pracują zespołowo. Zauważcie Państwo, że wszystko w tej metodzie jest “mikro”. Mamy “mikro-cele”, “micro-learning” i “mikro-nagrody”. Ma to swój sens, ponieważ nasza aplikacja podpowiada pracownikowi co ma robić “tu i teraz” i jak najprostszy sposób. Typowy micro-learning trwa poniżej 1 minuty.

Jeśli chodzi o pojęcie “mikro”, to ważne jest również odpowiednie projektowanie mikro-celów sprzedażowych. Proces (działający non-stop) powinien składać się z czterech rodzajów celów: aktywacji (budowanie świadomości), nauki (dostarczenie wiedzy i najlepszych praktyk), akcji (motywowanie do działania) oraz feedbacku (zbieranie informacji zwrotnej od pracowników). Bardzo ważnym elementem jest tutaj feedback, który zbieramy w postaci komentarzy i lajków (jak na Instagramie), ale także w postaci kolejnego “mikro”, czyli “mikro-ankiet” (nazywanych czasami micro-pulsingiem, bo w ten sposób mierzymy puls organizacji).

Kluczowe jest również zapewnienie pracownikom prostych narzędzi do monitorowania swoich postępów. Aplikacja mobilna, która w przejrzysty sposób pokazuje zadania i osiągnięcia, pozwala pracownikom samodzielnie kontrolować swój rozwój bez poczucia stałej kontroli ze strony przełożonych.

Wreszcie, system powinien oferować różnorodne formy mikro-nagród – nie tylko finansowe, ale także elementy statusu i uznania, jak rankingi, certyfikaty czy odznaki. To sprawia, że motywacja staje się wielowymiarowa i odpowiada na różne potrzeby pracowników.

Czy każdy pracownik w sklepie powinien mieć taki sam target sprzedażowy, czy należy go dostosowywać indywidualnie?

Targety sprzedażowe powinny być dostosowywane indywidualnie, uwzględniając różne czynniki wpływające na potencjał sprzedażowy każdego pracownika. Jest to kluczowe, jeśli chcemy mikro-cele pozwalające danej osobie być lepszą od siebie “z wczoraj”. Istotne znaczenie ma więc segmentacja pracowników pod kątem postępów. Menedżer lub sponsor biznesu powinien mieć możliwość wyboru odpowiednich osób i ustawiania dla nich zindywidualizowanych celów oraz KPI. Jest to istotne, ponieważ każdy pracownik znajduje się w innym miejscu swojej ścieżki rozwoju.

Kluczowe jest zrozumienie, że efektywność sprzedażowa zależy od wielu zmiennych. W przypadku nowych pracowników, którzy dopiero budują swoje kompetencje, zbyt wysokie targety mogłyby działać demotywująco. Z kolei dla doświadczonych sprzedawców, zbyt niskie cele mogłyby prowadzić do stagnacji i braku wyzwań zawodowych.

Dobry system może także wykorzystywać różne role w zespole. Niektórzy pracownicy mogą być szczególnie skuteczni w sprzedaży określonych kategorii produktów lub w obsłudze konkretnych grup klientów. Warto wykorzystać te naturalne predyspozycje przy ustalaniu indywidualnych celów sprzedażowych.

Jak skutecznie organizować konkursy sprzedażowe w sklepach drogeryjnych, gdzie z reguły jest większa liczba pracowników obsługujących klientów, niż w innych branżach?

Z naszych danych wynika, że skuteczna organizacja konkursów sprzedażowych w sklepach z większą liczbą pracowników (nie tylko w drogeriach, bo pracujemy z wieloma branżami) wymaga przemyślanego podejścia uwzględniającego kilka kluczowych aspektów. Przede wszystkim konkursy powinny być zaprojektowane w sposób uwzględniający różne role i poziomy doświadczenia pracowników. Skuteczne jest wprowadzenie elementów gamifikacji i schematów nagród, które pozwalają na docenianie nie tylko najlepszych wyników, ale również systematycznego postępu i zaangażowania. W przypadku dużych zespołów szczególnie istotne jest, aby konkurs nie zniechęcał pracowników, którzy nie znajdują się w ścisłej czołówce.

System konkursowy powinien być wielowarstwowy. Oznacza to, że oprócz głównej rywalizacji o najlepsze wyniki sprzedażowe warto wprowadzić dodatkowe kategorie, które doceniają różne aspekty pracy. Na przykład, zgodnie z metodologią one2tribe, można nagradzać: sam wysiłek wkładany w realizację zadań sprzedażowych, osiągane rezultaty w poszczególnych kategoriach produktowych oraz wpływ społeczny, czyli dzielenie się wiedzą i wspieranie innych członków zespołu.

Ważnym elementem jest też odpowiednie zaplanowanie czasowe konkursów. W większych zespołach warto rozważyć organizację krótszych, intensywnych akcji sprzedażowych (np. tygodniowych), które pozwalają utrzymać zaangażowanie i motywację na wysokim poziomie. Jak pokazuje prezentacja, natychmiastowe nagradzanie osiągnięć jest skuteczniejsze niż tradycyjne systemy premiowe oparte na dłuższych okresach rozliczeniowych.

Istotne jest również wykorzystanie narzędzi analitycznych do monitorowania postępów i dostosowywania zasad konkursu. W przypadku dużych zespołów szczególnie ważne jest, aby mieć dostęp do danych pokazujących, jak konkurs wpływa na różne grupy pracowników.

A jaka w tym rola elementów społecznościowych?

Warto o nich pamiętać. W większych zespołach można wykorzystać mechanizmy wpływu społecznego, tworząc na przykład podgrupy rywalizujące ze sobą lub system mentoringu, gdzie doświadczeni pracownicy wspierają nowych. Prezentacja pokazuje, że taki element może znacząco zwiększyć efektywność całego zespołu poprzez dzielenie się najlepszymi praktykami.

Wreszcie, system nagród powinien być zróżnicowany i dostosowany do wielkości zespołu. Oprócz tradycyjnych nagród finansowych, warto wprowadzić elementy statusu i uznania (rankingi, certyfikaty, odznaki), które mogą być szczególnie motywujące w większych zespołach, gdzie trudniej o indywidualne wyróżnienie.

Na podstawie naszych doświadczeń widzimy, że kluczem do sukcesu jest koncentracja na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. W przypadku dużych zespołów drogeryjnych oznacza to, że nawet niewielka poprawa indywidualnych wyników większości pracowników może przynieść znaczące rezultaty na poziomie całego sklepu.

Jak odpowiednio zarządzać zespołem, aby jednocześnie motywować pracowników i zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu?

System powinien koncentrować się na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. Takie podejście zmniejsza presję na pojedyncze osoby i tworzy bardziej wspierające środowisko pracy. Warto stawiać takie cele, które promują pracę zespołową – jeśli 1000 pracowników w sieci poprawi swój wynik o 5-10 proc., to sieć zyska istotnie więcej, niż gdyby 5-10 najlepszych osób podwoiło sprzedaż. Pracujemy zespołowo i małymi krokami.

Małe kroki dają poczucie kontroli nad działaniem. Na przykład jeśli wczoraj zrealizowałem konkretny mikro-cel (np. up-sell 5 opakowań), to dzisiaj nie będę się bał zrealizować celu o jeden stopień wyższego. Małe kroki mogą być także wyznaczane w sytuacji porażki – jeśli nie udało mi się zrealizować mojego mikro-celu, to jako pierwsze zadanie na kolejny dzień powinienem otrzymać mikro-learning.

Kluczowe jest poczucie kontroli nad własnym rozwojem zawodowym. Prosta aplikacja mobilna, którą proponujemy w ramach platformy Tribeware, działa jak dobry coach (dający mikro-cele, mikro-nagrody, podpowiadający działania) co zwiększa poczucie panowania nad sytuacją. W naszej metodzie promujemy także poczucie autonomii - mikro-celów jest zawsze kilka. Pracownik sam wybiera nad czym pracuje. System dba o to, żeby było to zgodne z celami firmy, ale jeśli dana osoba czuje się w czymś lepiej to informacja o tym jest dla nas kluczowa.

Czy technologia i sztuczna inteligencja mogą wspierać pracowników w aktywnej sprzedaży?

Wszystko to, o czym powiedziałem wcześniej, opiera się na technologii oraz systemach wspierających podejmowanie decyzji przez pracowników (w tym sztucznej inteligencji). Jednak należy pamiętać, że technologia powinna pełnić rolę wspierającą, a nie zastępować ludzki element w sprzedaży.  

Sztuczna inteligencja powinna wzmacniać naturalne predyspozycje sprzedawców, a nie ograniczać ich kreatywność czy inicjatywę.

Nasze doświadczenia pokazują, że kluczowym elementem sukcesu jest właściwe połączenie technologii z psychologią – zwłaszcza behawioralną oraz wpływu społecznego. Istotna jest też autonomia danej osoby. Sztuczna inteligencja powinna wzmacniać naturalne predyspozycje sprzedawców, a nie ograniczać ich kreatywność czy inicjatywę. W chwili obecnej pracujemy w międzynarodowym projekcie badawczym w tym obszarze. A dokładniej: badamy, jak w sytuacji algorytmicznego zarządzania (ang. algorithmic management) zadbać o transparentność decyzji i autonomię pracownika.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Szkolenia
11.12.2024 08:00
Hebe partnerem 5. edycji edukacyjnego programu TOP Women w e-biznesie
W ramach inicjatywy uczestniczki wezmą udział w warsztatach i szkoleniach, mających na celu wyposażenie je w kluczowe umiejętności oraz narzędzia niezbędne w dynamicznym świecie e-biznesuTHANANIT - stock.adobe.com

Program TOP Women w e-biznesie powstał z myślą o wspieraniu kobiet w ich rozwoju zawodowym oraz umożliwieniu zmiany ścieżki kariery. Już po raz piąty partnerem strategicznym tej inicjatywy została marka Hebe.

Uczestniczki programu zdobywają kluczowe kompetencje, przechodzą kompleksową metamorfozę wizerunkową, budują pewność siebie i rozwijają umiejętności potrzebne do prowadzenia własnej działalności gospodarczej oraz efektywnego funkcjonowania w dynamicznym środowisku przedsiębiorczym. 

Program skierowany jest do kobiet z całej Polski, niezależnie od miejsca zamieszkania – od małych miejscowości po duże miasta, a także do Polek przebywających za granicą. Udział w nim mogą wziąć zarówno osoby planujące rozpoczęcie działalności gospodarczej lub otwarcie sklepu internetowego, jak i te, które chcą zmienić swoją ścieżkę zawodową lub zdobyć nowe kwalifikacje. Adresatkami inicjatywy są również młode mamy, powracające na rynek pracy oraz kobiety pragnące rozwijać kompetencje w obszarze e-commerce.

W odpowiedzi na rosnące zainteresowanie, liczba miejsc w tej edycji została zwiększona do 250. 

W ramach inicjatywy uczestniczki wezmą udział w warsztatach i szkoleniach mających na celu wyposażenie ich w kluczowe umiejętności oraz narzędzia niezbędne w dynamicznym świecie e-biznesu. Przejdą metamorfozę wizerunkową i biznesową, nauczą się budować strony internetowe, zakładać działalność gospodarczą oraz tworzyć sklepy internetowe. Dodatkowo zdobędą wiedzę od praktyków e-commerce i nawiążą cenne kontakty, co umożliwi im skuteczne prowadzenie firm opartych na narzędziach cyfrowych. 

Uczestniczki poprzednich edycji podkreślają, że udział w programie poszerzył ich wiedzę i umiejętności, stając się jednocześnie motorem do podejmowania śmiałych decyzji zawodowych oraz realizacji osobistych aspiracji.

Z radością dostrzegamy, jak Polki z różnych stron odważnie realizują swoje marzenia, rozwijając kariery zawodowe i tworząc własne biznesy. Ich przedsiębiorczość, kreatywność oraz determinacja są inspiracją dla nas wszystkich. Program TOP Women w e-biznesie to wyjątkowa inicjatywa, która umożliwia kobietom zdobycie nowych umiejętności, przełamanie barier i wdrożenie swoich pomysłów w życie

– powiedziała Magdalena Mularuk, dyrektorka marketingu Hebe.

Rada programowa projektu skupia grono wybitnych specjalistów z branży e-commerce w obszarze transformacji cyfrowej, płatności internetowych oraz rozwiązań dedykowanych e-biznesowi.

W rolę ambasadorki V edycji ponownie wcieliła się Małgorzata Ohme – ceniona psycholożka i dziennikarka, która od lat wspiera kobiety w realizacji ich zawodowych ambicji.

Szczegółowe dotyczące programu oraz regulamin dostępne są pod adresem: www.kobietyebiznesu.pl/topwomen

Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja jest właścicielem sieci drogerii Hebe, rozwijanych w Polsce od 2011r. w ramach projektu biznesowego Grupy Jeronimo Martins w Polsce. W kolejnych latach JMDiF planuje dalszy rozwój w oparciu o dotychczasowe doświadczenia z rynku drogeryjnego i farmaceutycznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. grudzień 2024 20:50