Głównym celem ww. działania jest chęć sprawdzenia cen określonych towarów. Niemal równie często stoi za tym przyzwyczajenie, a także chęć zweryfikowania poprawności rozliczenia. Z kolei ci, którzy postępują odwrotnie, w większości twierdzą, że dowód zapłaty nie jest im do niczego potrzebny.
Badanie, przeprowadzone przez Hiper-Com Poland i Grupę Mobilną Qpony-Blix, wykazało, że 47 proc. klientów sieci handlowych zabiera ze sklepów paragony, a 49 proc. zostawia je przy kasach. Według ekspertów, to pokazuje, jak mocno zróżnicowane są zachowania konsumenckie. Można też stwierdzić, że niemal połowa badanych skrupulatnie podchodzi do zakupów. I prawie tyle samo osób nie przywiązuje do nich większej uwagi. Tylko 4 proc. nie potrafi określić swojej postawy.
– Paragony są po to, aby je ze sobą zabierać, a nie zaśmiecać otoczenie kasjera. Przyjmowanie ich jest dobrym obyczajem konsumenckim. Świadczy o uważności klienta na to, co dzieje się wokół niego w sklepie. Pokazuje też szacunek do wydawanych pieniędzy, nawet niedużych kwot – komentuje socjolog, prof. Janusz Hryniewicz z Uniwersytetu Warszawskiego.
Najbardziej nastawieni na zabieranie paragonów są klienci dyskontów. 80 proc. z nich tak deklaruje. Prof. Krzysztof Piech z Uczelni Łazarskiego stwierdza, że te osoby mogą być bardziej wrażliwe cenowo od konsumentów zaopatrujących się w innych sklepach. Może wiązać się z tym chęć kontrolowania ponoszonych wydatków. I dodaje, że mniej zamożne osoby liczą każdą złotówkę, a w ostatnich miesiącach widać wzrosty cen żywności.
– Zarówno w dyskontach, jak i w hipermarketach, gdzie 65 proc. klientów zabiera ze sobą paragony, Polacy robią regularnie duże zakupy. Wydawanie większych sum pieniędzy wymaga staranności i odpowiedzialności. Przynajmniej wielu ludzi tak uważa. W obu formatach konsumenci dość często kupują również produkty non-food. W tym przypadku posiadanie dowodu zakupu jest ważne na wypadek ewentualnej reklamacji – wyjaśnia Marcin Lenkiewicz, wiceprezes Grupy Mobilnej Qpony-Blix.
Natomiast Hubert Majkowski, country manager z Hiper-Com Poland, zauważa, że duża ilość promocji w ww. kanałach sprzedaży czasami bywa myląca dla klientów. Dlatego konsumenci sprawdzają przy kasach, czy zakupione przez nich towary zostały faktycznie sprzedane w cenach widocznych na półkach lub w gazetkach. Część osób zbiera także paragony w celu kontrolowania bieżących wydatków.
– W sieciach typu convenience 25 proc. klientów bierze ze sobą dowód zakupu, a w supermarketach – tylko 16 proc. konsumentów tak robi. W tych formatach Polacy często kupują pojedyncze produkty w pośpiechu. Mogą więc zapomnieć o tym, aby wziąć paragon. W przypadku mniejszych zakupów część osób nie przywiązuje do niego większej wagi – tłumaczy Marcin Lenkiewicz.
Klienci, którzy zabierają dowody zapłaty, wymieniają trzy główne powody swojego działania. 32 proc. osób z tej grupy wskazuje na chęć sprawdzenia cen określonych towarów. 31 proc. twierdzi, że robi to z przyzwyczajenia i bez konkretnej przyczyny. 30 proc. weryfikuje, czy wszystko zostało właściwie ujęte na paragonie. Pozostali badani nie potrafią wyjaśnić, dlaczego postępują w ten sposób.
– Z powyższych danych wynika, że ponad 60 proc. klientów postępuje bardzo świadomie. Konsumenci upewniają się, że nie zostali wprowadzeni w błąd. To świadczy o ograniczonym zaufaniu do sieci handlowych. Często agresywna polityka promocyjna sklepów wręcz wymusza takie zachowanie. Dlatego ludzie nauczyli się już być ostrożni. Przezorność nie dotyczy tylko osób, które działają bezrefleksyjnie i według nawyków – dodaje Hubert Majkowski.
Patrząc na poszczególne formaty, można zauważyć, że w dyskontach główną przyczyną zabierania paragonów jest chęć sprawdzenia cen określonych towarów – 46 proc. W hipermarketach dominującym motywem jest potrzeba zweryfikowania poprawności rozliczenia – 53 proc. W supermarketach większość klientów przyznaje, że działa na zasadzie przyzwyczajenia i bez konkretnej przyczyny – 45 proc. Tak samo jest w sieciach typu convenience – 58 proc.
Zdarza się, że mniej zamożne osoby sprawdzają paragony, bo mają nadzieję na to, że sprzedawca się pomylił i np. policzył jakiś towar podwójnie. To może dotyczyć klientów robiących zakupy w sklepach, które oferują najniższe ceny na rynku. Natomiast ciekawym dla mnie zjawiskiem jest to, że badani nie deklarują chęci brania udziału w loterii paragonowej, organizowanej przez Ministerstwo Finansów. Należy zatem bardziej ją nagłośnić – przekonuje prof. Hryniewicz.
Osoby, które nie zabierają ze sobą dowodów zakupów, przeważnie twierdzą, że nie są im one do niczego potrzebne – 49 proc. Klienci z tej grupy często też nie znają konkretnej przyczyny swojego działania – 24 proc. Niektórzy nie potrafią jej wyjaśnić – 16 proc. Pozostali konsumenci przyznają, że z reguły zapominają o paragonie. Zdaniem eksperta z Hiper-Com Poland, za tego typu zachowaniem stoi głównie brak potrzeby kontrolowania domowego budżetu. Często ma to związek z wystarczającą zasobnością portfela.
– W dyskontach główną przyczyną niezabierania ze sobą paragonów jest brak potrzeby posiadania ich – 29 proc. W hipermarketach konsumenci zazwyczaj nie znają konkretnej przyczyny swojego zachowania – 39 proc. Co ciekawe, 65 proc. osób kupujących w supermarketach i aż 77 proc. klientów sieciach convenience twierdzi, że dowód zakupu jest dla nich zbędny. W przypadku drobnych zakupów ostatnia odpowiedź może być faktycznie uzasadniona – podsumowuje Marcin Lenkiewicz.
Badanie było realizowane w maju i czerwcu br. Wykonano je na terenie 10 dużych miast, tj. Gdańska, Szczecina, Bydgoszczy, Białegostoku, Poznania, Warszawy, Łodzi, Wrocławia, Katowic i Krakowa oraz ich najbliższych okolic, w tym 11 średnich i mniejszych ośrodków. Analizą objęto 213 placówek handlowych – 59 hipermarketów, 54 dyskonty, 51 supermarketów i 49 sieci convenience. Łącznie przeprowadzono 507 bezpośrednich wywiadów z osobami w wieku od 18. do 49. roku życia. Wśród nich było 54 proc. kobiet i 46 proc. mężczyzn.
źródło: MondayNews