StoryEditor
Szkolenia
07.06.2014 00:00

In vitro Humanitarna alternatywa

11 marca minął rok odkąd Unia Europejska wymogła na producentach kosmetyków zakaz testów na zwierzętach. Obecnie o tym, czy produkt trafiający na półki sklepowe jest bezpieczny, dowiadujemy się m.in. z badań in vitro.

4 października na świecie obchodzimy Światowy Dzień Zwierząt (w Polsce od 1993 roku), zaś 22 maja Międzynarodowy Dzień Praw Zwierząt (w Polsce od 1997 roku). Dni te mają na celu zmianę zachowania ludzi w stosunku do zwierząt i uświadomienie im, że zwierzę to żywa istota i również ma swoje prawa. 11 marca 2013 roku obrońcy praw zwierząt zyskali kolejną datę do świętowania. Wtedy to Komisja Europejska wprowadziła siódmą poprawkę do dyrektywy o kosmetykach. Mówi ona o całkowitym zakazie wykorzystywania zwierząt w badaniach kosmetyków, nawet gdy nie istnieją metody badań alternatywne do testów in vivo (na żywym organizmie). Przepisy zabraniają importu oraz sprzedaży, zarówno kosmetyków, jak i składników testowanych na zwierzętach. W przypadku złamania tego zakazu polskie ustawodawstwo narzuca sankcje grzywny, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do roku. A osobie przeprowadzającej doświadczenia na zwierzętach ze szczególnym okrucieństwem kara ta może zostać wydłużona do dwóch lat.
Żeby uniknąć sankcji i móc wprowadzać na rynek nowości, firmy kosmetyczne musiały zastąpić testy toksykologiczne, przeprowadzane na zwierzętach, metodami alternatywnymi. Kluczową rolę w rozwoju i walidacji tych badań odgrywa Europejskie Centrum Walidacji Metod Alternatywnych (ECVAM-European Centre for the Validation of Alternative Methods), na którego stronie internetowej każdy może przeczytać bieżące raporty i wykaz obowiązujących metod alternatywnych. Jedną z nich są badania na hodowlach komórkowych in vitro (łac. w szkle). Termin ten określa badania procesów biologicznych w warunkach sztucznych, poza organizmem żywym. Hodowle są uproszczonym modelem skóry i pozwalają na wstępną ocenę działania licznych substancji chemicznych, które są lub mogą być w przyszłości użyte do produkcji kosmetyków.
Skąd bierze się komórki do badań in vitro?
Można je pozyskiwać na różne sposoby, np. poprzez wyizolowanie ich z fragmentów skóry, które zostają po operacjach plastycznych. Dlatego gdy ktoś np. operuje odstające uszy, to pozostałe po zabiegu fragmenty skóry trafiają do laboratorium, gdzie komórki są wyodrębniane i namnażane. – Komórki do badań in vitro można zakupić w specjalistycznych firmach albo samodzielnie wyizolować z fragmentów skóry, wyodrębniając je najpierw mechanicznie, a potem poprzez trawienie enzymami – tłumaczy dr. n. biol. Karolina Bazela, kierownik Laboratorium Naukowego Lirene. – Następnie komórki, w sterylnych warunkach, przenosi się do pożywki, która zapewnia im składniki niezbędne do namnażania się i umieszcza w inkubatorach (370C, 5% CO2). W warunkach in vitro możemy hodować nie tylko komórki poszczególnych warstw skóry (keratynocyty czy fibroblasty), ale również tworzyć tzw. modele naskórka czy skóry pełnej grubości. Model naskórka stworzony w warunkach laboratoryjnych jest strukturalnie i funkcjonalnie podobny do naskórka pokrywającego nasze ciało. Jego właściwości barierowe są porównywalne, dzięki temu na modelu naskórka możemy oceniać potencjał drażniący kosmetyków – dodaje dr Bazela.
Bardziej miarodajne wyniki
Za pomocą badań in vitro można obecnie ocenić wpływ preparatów kosmetycznych na organizm ludzki w takich obszarach, jak wchłanianie przez skórę, działanie drażniące na skórę oraz ostrą fototoksyczność. To dobre rozwiązanie, biorąc pod uwagę przede wszystkim względy humanitarne oraz ekonomiczne. Ich wyniki są też bardziej adekwatne niż te prowadzone na modelach zwierzęcych. Te drugie były o wiele mniej miarodajne ze względu na różnice gatunkowe między organizmami ludzkim i zwierzęcym. – Badania in vitro to pierwszy etap w ocenie bezpieczeństwa i skuteczności działania kosmetyków – mówi Karolina Bazela. – Ważnym elementem tych badań jest ocena bezpieczeństwa gotowych produktów. Na modelu naskórka, specjalnie wyhodowanym w laboratorium, jesteśmy w stanie zbadać potencjał drażniący produktów kosmetycznych, kremów, balsamów, toników i innych.
Modele sztucznej skóry są obecnie niezastąpione w badaniu przenikalności substancji aktywnych w głąb skóry – dzięki takim testom dowiadujemy się np., czy substancja wybielająca dotrze do komórek barwnikowych skóry. Na komórkach naskórka badane są substancje czynne chroniące przed szkodliwym wpływem środowiska zewnętrznego, np. przed promieniowaniem ultrafioletowym. Ponadto pozwalają one na prowadzenie obserwacji procesów, np. starzenia się skóry czy też regeneracji powstałych uszkodzeń. – Oprócz testów bezpieczeństwa, na hodowlach komórkowych możemy sprawdzić podstawowe mechanizmy działania substancji aktywnych – wyjaśnia dr Bazela. – Pozwalają w bezpieczny sposób określić optymalnie działające stężenia dla nowych, nie stosowanych jeszcze składników. Przykładowo, na komórkach naskórka naświetlanych promieniowaniem UVB udowodniliśmy właściwości ochronne kwasu foliowego.
Badania in vitro prowadzone na różnych typach hodowli potwierdziły m.in. ochronne działanie melatoniny, hormonu, który może zostać zastosowany w kremach przeciwsłonecznych. Naukowcy dzięki nim odkryli także korzystne właściwości koenzymu Q10, który wykorzystuje się do tworzenia kosmetyków w postaci kremów lub maści, o działaniu przeciwzmarszczkowym i odmładzającym.
Koszt, który się opłaca
Musimy pamiętać, że testy in vitro są wstępnym etapem badania, ale jeszcze nieudokumentowanym działaniem testowanego produktu, gdyż nie istnieje żaden wiarygodny naukowo model umożliwiający odtworzenie całego żywego organizmu ze wszystkimi procesami w nim zachodzącymi. Dlatego w przypadku uzyskania pozytywnych rezultatów w badaniach in vitro należy następnie przeprowadzić badanie ex-vivo i in-vivo. – Czas testowania kosmetyku do momentu uzyskania rekomendacji, że jest bezpieczny dla konsumenta, jest różnorodny i zależy od wielu czynników – tłumaczy dr Karolina Bazela. – Istotne jest, że testy są wieloetapowe. Po badaniach in vitro przeprowadzane są m.in. testy związane ze stabilnością receptury, jej kompatybilnością z opakowaniem, testy działania układu konserwującego, a ponadto testy dermatologiczne i aplikacyjne potwierdzające skuteczność działania kosmetyku.
Warto podkreślić, iż są to badania bardzo kosztowne, długotrwałe i niestety nie zawsze i nie od razu przynoszą producentowi oczekiwane rezultaty (nie wszystkie badania in vitro kończą się wdrożeniem produktu na rynek). Jednak, liczący się na rynku producenci decydują się koszty te ponosić, gdyż są niezbędne do tworzenia wysokiej jakości produktów, jak również do utrzymania prestiżu, miana firmy innowacyjnej oraz zaufania klientów.

Agnieszka Saracyn-Rozbicka

Czy wiesz, że…

W ciągu ostatnich 20 lat w Unii Europejskiej przeznaczono na rozwój alternatywnych metod testowania produktów kosmetycznych prawie 200 mln euro. W 2009 roku w ramach 7. Programu Ramowego ogłoszona została inicjatywa badawcza „Towards innovative, non-animal safety testing methods of chemicals and ingredients of cosmetic products”. Całkowity fundusz wyniósł 65 mln euro i w całości został przeznaczony na rozwój metod alternatywnych. 50 mln z tej kwoty przeznaczono na rozwój metod badania toksyczności systemowej (program SEURAT-1). Połowę zainwestował przemysł kosmetyczny, drugą połowę Komisja Europejska. Z metod alternatywnych opracowanych dzięki finansowaniu Komisji Europejskiej i przemysłu kosmetycznego korzystają następnie wszystkie sektory badań i przemysłu. 


ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Wywiady
20.12.2024 10:35
Wojciech Ozimek, One2tribe: Sprzedaż stacjonarna w drogeriach i perfumeriach ma potencjał wzrostu – kluczem są pracownicy
Wojciech Ozimek, wiceprezes spółki technologicznej One2tribefot. mat.prasowe One2tribe

Mimo dynamicznego wzrostu rynku e-commerce, stacjonarne sklepy drogeryjne wciąż mają ogromne możliwości do zwiększenia sprzedaży. Kluczem do sukcesu jest właściwie zmotywowany personel, który nie tylko potrafi doradzić klientom, ale także skutecznie realizować strategie sprzedażowe.

Jak zatem za pomocą mikro celów, systemów motywacyjnych i technologii budować zaangażowanie pracowników, zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu i osiągać wzrosty w sprzedaży stacjonarnej - wyjaśnia Wojciech Ozimek, wiceprezes spółki technologicznej One2tribe.

Czy w stacjonarnych sklepach drogeryjnych jest jeszcze przestrzeń do wzrostu sprzedaży, mając na względzie, że coraz więcej marek decyduje się na rynek e-commerce?

Z dostępnych analiz rynkowych wynika, że w stacjonarnych sklepach drogeryjnych wciąż istnieje znaczący potencjał do wzrostu sprzedaży, mimo rosnącej popularności e-commerce. Prognozy wskazują, że wartość sprzedaży kosmetyków w drogeriach stacjonarnych będzie systematycznie rosnąć – z 12,4 miliarda złotych w 2024 roku do około 17 miliardów złotych w 2029 roku.

Kluczowym czynnikiem, który przemawia za utrzymaniem silnej pozycji sklepów stacjonarnych, jest rola personelu sprzedażowego. Jak pokazują nasze własne doświadczenia, odpowiednio zmotywowani i przeszkoleni pracownicy mogą znacząco wpływać na wyniki sprzedażowe poprzez rekomendowanie konkretnych produktów i proponowanie zakupu produktów dodatkowych (up-selling). Ten element interakcji z klientem jest niemożliwy do pełnego odtworzenia w środowisku e-commerce.

Jaka jest zatem rola pracowników działu sprzedaży?

Choć sprzedaż online kosmetyków rzeczywiście rośnie i obecnie stanowi około 17 proc. rynku, to właśnie możliwość bezpośredniego kontaktu z profesjonalnym doradcą pozostaje istotnym atutem sklepów stacjonarnych.

Doświadczeni pracownicy mogą nie tylko doradzić w wyborze odpowiednich produktów, ale także edukować klientów o właściwościach kosmetyków i ich prawidłowym stosowaniu. Jest to szczególnie ważne w przypadku produktów premium lub specjalistycznych, gdzie profesjonalna porada może znacząco wpłynąć na decyzję zakupową.

Patrząc na nasze dane z obszaru retail (beauty & fashion) widzimy, że właściwe sterowanie sprzedażą (np. aktywne polecanie produktów, sprzedaż ekspercka) może przynieść znaczące wzrosty - nawet do 34 proc. w przypadku przychodów i 45 proc. w przypadku marży (na przykład przez polecanie marek własnych). To pokazuje, że mimo rozwoju e-commerce, sklepy stacjonarne mają wciąż duży potencjał do rozwoju, szczególnie, gdy inwestują w rozwój kompetencji swoich pracowników i efektywne systemy motywacyjne.

Jak zatem motywować pracowników takich sklepów do aktywnej sprzedaży, aby nie odczuwali presji, ale traktowali to jako element swojej pracy?

Z naszych doświadczeń wynika, że skuteczna motywacja pracowników sklepów (nie tylko drogeryjnych, ale także aptek czy salonów optycznych) powinna opierać się na kilku kluczowych elementach, które tworzą kompleksowe podejście do zarządzania efektywności sprzedaży.

Przede wszystkim należy skupić się na nagradzaniu pożądanych zachowań. System motywacyjny powinien wynagradzać nie tylko końcowe rezultaty sprzedażowe, ale również sam wysiłek i zaangażowanie pracowników w proces sprzedaży. 

W naszym podejściu pracujemy w oparciu o nagradzanie “małych kroków” (jak w japońskim podejściu Kaizen). Kluczem jest docenianie postępu (np. nagroda za każdą dosprzedaż czy polecenie) a nie tylko końcowego wyniku. Idealny system to taki, w którym pracownik jest każdego dnia lub tygodnia (w zależności od narzuconego rytmu) lepszy od siebie z dnia poprzedniego. Mówimy tutaj o mikro-celach na krótki okres czasu, personalizowanych pod pracownika typu: “dzisiaj zaproponowałeś/aś 3 produkty, jutro zaproponuj 4”.

Drugim istotnym elementem jest wprowadzenie elementów micro-learningu i wpływu społecznego. Zamiast wywierać presję na pracowników, warto stworzyć środowisko, w którym najlepsi sprzedawcy dzielą się swoimi praktykami i doświadczeniami z innymi członkami zespołu. To naturalne budowanie kompetencji poprzez wymianę wiedzy sprawia, że pracownicy nie czują się osamotnieni w realizacji celów sprzedażowych. Najlepsze salony czy drogerie pracują zespołowo. Zauważcie Państwo, że wszystko w tej metodzie jest “mikro”. Mamy “mikro-cele”, “micro-learning” i “mikro-nagrody”. Ma to swój sens, ponieważ nasza aplikacja podpowiada pracownikowi co ma robić “tu i teraz” i jak najprostszy sposób. Typowy micro-learning trwa poniżej 1 minuty.

Jeśli chodzi o pojęcie “mikro”, to ważne jest również odpowiednie projektowanie mikro-celów sprzedażowych. Proces (działający non-stop) powinien składać się z czterech rodzajów celów: aktywacji (budowanie świadomości), nauki (dostarczenie wiedzy i najlepszych praktyk), akcji (motywowanie do działania) oraz feedbacku (zbieranie informacji zwrotnej od pracowników). Bardzo ważnym elementem jest tutaj feedback, który zbieramy w postaci komentarzy i lajków (jak na Instagramie), ale także w postaci kolejnego “mikro”, czyli “mikro-ankiet” (nazywanych czasami micro-pulsingiem, bo w ten sposób mierzymy puls organizacji).

Kluczowe jest również zapewnienie pracownikom prostych narzędzi do monitorowania swoich postępów. Aplikacja mobilna, która w przejrzysty sposób pokazuje zadania i osiągnięcia, pozwala pracownikom samodzielnie kontrolować swój rozwój bez poczucia stałej kontroli ze strony przełożonych.

Wreszcie, system powinien oferować różnorodne formy mikro-nagród – nie tylko finansowe, ale także elementy statusu i uznania, jak rankingi, certyfikaty czy odznaki. To sprawia, że motywacja staje się wielowymiarowa i odpowiada na różne potrzeby pracowników.

Czy każdy pracownik w sklepie powinien mieć taki sam target sprzedażowy, czy należy go dostosowywać indywidualnie?

Targety sprzedażowe powinny być dostosowywane indywidualnie, uwzględniając różne czynniki wpływające na potencjał sprzedażowy każdego pracownika. Jest to kluczowe, jeśli chcemy mikro-cele pozwalające danej osobie być lepszą od siebie “z wczoraj”. Istotne znaczenie ma więc segmentacja pracowników pod kątem postępów. Menedżer lub sponsor biznesu powinien mieć możliwość wyboru odpowiednich osób i ustawiania dla nich zindywidualizowanych celów oraz KPI. Jest to istotne, ponieważ każdy pracownik znajduje się w innym miejscu swojej ścieżki rozwoju.

Kluczowe jest zrozumienie, że efektywność sprzedażowa zależy od wielu zmiennych. W przypadku nowych pracowników, którzy dopiero budują swoje kompetencje, zbyt wysokie targety mogłyby działać demotywująco. Z kolei dla doświadczonych sprzedawców, zbyt niskie cele mogłyby prowadzić do stagnacji i braku wyzwań zawodowych.

Dobry system może także wykorzystywać różne role w zespole. Niektórzy pracownicy mogą być szczególnie skuteczni w sprzedaży określonych kategorii produktów lub w obsłudze konkretnych grup klientów. Warto wykorzystać te naturalne predyspozycje przy ustalaniu indywidualnych celów sprzedażowych.

Jak skutecznie organizować konkursy sprzedażowe w sklepach drogeryjnych, gdzie z reguły jest większa liczba pracowników obsługujących klientów, niż w innych branżach?

Z naszych danych wynika, że skuteczna organizacja konkursów sprzedażowych w sklepach z większą liczbą pracowników (nie tylko w drogeriach, bo pracujemy z wieloma branżami) wymaga przemyślanego podejścia uwzględniającego kilka kluczowych aspektów. Przede wszystkim konkursy powinny być zaprojektowane w sposób uwzględniający różne role i poziomy doświadczenia pracowników. Skuteczne jest wprowadzenie elementów gamifikacji i schematów nagród, które pozwalają na docenianie nie tylko najlepszych wyników, ale również systematycznego postępu i zaangażowania. W przypadku dużych zespołów szczególnie istotne jest, aby konkurs nie zniechęcał pracowników, którzy nie znajdują się w ścisłej czołówce.

System konkursowy powinien być wielowarstwowy. Oznacza to, że oprócz głównej rywalizacji o najlepsze wyniki sprzedażowe warto wprowadzić dodatkowe kategorie, które doceniają różne aspekty pracy. Na przykład, zgodnie z metodologią one2tribe, można nagradzać: sam wysiłek wkładany w realizację zadań sprzedażowych, osiągane rezultaty w poszczególnych kategoriach produktowych oraz wpływ społeczny, czyli dzielenie się wiedzą i wspieranie innych członków zespołu.

Ważnym elementem jest też odpowiednie zaplanowanie czasowe konkursów. W większych zespołach warto rozważyć organizację krótszych, intensywnych akcji sprzedażowych (np. tygodniowych), które pozwalają utrzymać zaangażowanie i motywację na wysokim poziomie. Jak pokazuje prezentacja, natychmiastowe nagradzanie osiągnięć jest skuteczniejsze niż tradycyjne systemy premiowe oparte na dłuższych okresach rozliczeniowych.

Istotne jest również wykorzystanie narzędzi analitycznych do monitorowania postępów i dostosowywania zasad konkursu. W przypadku dużych zespołów szczególnie ważne jest, aby mieć dostęp do danych pokazujących, jak konkurs wpływa na różne grupy pracowników.

A jaka w tym rola elementów społecznościowych?

Warto o nich pamiętać. W większych zespołach można wykorzystać mechanizmy wpływu społecznego, tworząc na przykład podgrupy rywalizujące ze sobą lub system mentoringu, gdzie doświadczeni pracownicy wspierają nowych. Prezentacja pokazuje, że taki element może znacząco zwiększyć efektywność całego zespołu poprzez dzielenie się najlepszymi praktykami.

Wreszcie, system nagród powinien być zróżnicowany i dostosowany do wielkości zespołu. Oprócz tradycyjnych nagród finansowych, warto wprowadzić elementy statusu i uznania (rankingi, certyfikaty, odznaki), które mogą być szczególnie motywujące w większych zespołach, gdzie trudniej o indywidualne wyróżnienie.

Na podstawie naszych doświadczeń widzimy, że kluczem do sukcesu jest koncentracja na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. W przypadku dużych zespołów drogeryjnych oznacza to, że nawet niewielka poprawa indywidualnych wyników większości pracowników może przynieść znaczące rezultaty na poziomie całego sklepu.

Jak odpowiednio zarządzać zespołem, aby jednocześnie motywować pracowników i zapobiegać ich wypaleniu zawodowemu?

System powinien koncentrować się na poprawie wyników całej grupy, a nie tylko najlepszych sprzedawców. Takie podejście zmniejsza presję na pojedyncze osoby i tworzy bardziej wspierające środowisko pracy. Warto stawiać takie cele, które promują pracę zespołową – jeśli 1000 pracowników w sieci poprawi swój wynik o 5-10 proc., to sieć zyska istotnie więcej, niż gdyby 5-10 najlepszych osób podwoiło sprzedaż. Pracujemy zespołowo i małymi krokami.

Małe kroki dają poczucie kontroli nad działaniem. Na przykład jeśli wczoraj zrealizowałem konkretny mikro-cel (np. up-sell 5 opakowań), to dzisiaj nie będę się bał zrealizować celu o jeden stopień wyższego. Małe kroki mogą być także wyznaczane w sytuacji porażki – jeśli nie udało mi się zrealizować mojego mikro-celu, to jako pierwsze zadanie na kolejny dzień powinienem otrzymać mikro-learning.

Kluczowe jest poczucie kontroli nad własnym rozwojem zawodowym. Prosta aplikacja mobilna, którą proponujemy w ramach platformy Tribeware, działa jak dobry coach (dający mikro-cele, mikro-nagrody, podpowiadający działania) co zwiększa poczucie panowania nad sytuacją. W naszej metodzie promujemy także poczucie autonomii - mikro-celów jest zawsze kilka. Pracownik sam wybiera nad czym pracuje. System dba o to, żeby było to zgodne z celami firmy, ale jeśli dana osoba czuje się w czymś lepiej to informacja o tym jest dla nas kluczowa.

Czy technologia i sztuczna inteligencja mogą wspierać pracowników w aktywnej sprzedaży?

Wszystko to, o czym powiedziałem wcześniej, opiera się na technologii oraz systemach wspierających podejmowanie decyzji przez pracowników (w tym sztucznej inteligencji). Jednak należy pamiętać, że technologia powinna pełnić rolę wspierającą, a nie zastępować ludzki element w sprzedaży.  

Sztuczna inteligencja powinna wzmacniać naturalne predyspozycje sprzedawców, a nie ograniczać ich kreatywność czy inicjatywę.

Nasze doświadczenia pokazują, że kluczowym elementem sukcesu jest właściwe połączenie technologii z psychologią – zwłaszcza behawioralną oraz wpływu społecznego. Istotna jest też autonomia danej osoby. Sztuczna inteligencja powinna wzmacniać naturalne predyspozycje sprzedawców, a nie ograniczać ich kreatywność czy inicjatywę. W chwili obecnej pracujemy w międzynarodowym projekcie badawczym w tym obszarze. A dokładniej: badamy, jak w sytuacji algorytmicznego zarządzania (ang. algorithmic management) zadbać o transparentność decyzji i autonomię pracownika.

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Szkolenia
11.12.2024 08:00
Hebe partnerem 5. edycji edukacyjnego programu TOP Women w e-biznesie
W ramach inicjatywy uczestniczki wezmą udział w warsztatach i szkoleniach, mających na celu wyposażenie je w kluczowe umiejętności oraz narzędzia niezbędne w dynamicznym świecie e-biznesuTHANANIT - stock.adobe.com

Program TOP Women w e-biznesie powstał z myślą o wspieraniu kobiet w ich rozwoju zawodowym oraz umożliwieniu zmiany ścieżki kariery. Już po raz piąty partnerem strategicznym tej inicjatywy została marka Hebe.

Uczestniczki programu zdobywają kluczowe kompetencje, przechodzą kompleksową metamorfozę wizerunkową, budują pewność siebie i rozwijają umiejętności potrzebne do prowadzenia własnej działalności gospodarczej oraz efektywnego funkcjonowania w dynamicznym środowisku przedsiębiorczym. 

Program skierowany jest do kobiet z całej Polski, niezależnie od miejsca zamieszkania – od małych miejscowości po duże miasta, a także do Polek przebywających za granicą. Udział w nim mogą wziąć zarówno osoby planujące rozpoczęcie działalności gospodarczej lub otwarcie sklepu internetowego, jak i te, które chcą zmienić swoją ścieżkę zawodową lub zdobyć nowe kwalifikacje. Adresatkami inicjatywy są również młode mamy, powracające na rynek pracy oraz kobiety pragnące rozwijać kompetencje w obszarze e-commerce.

W odpowiedzi na rosnące zainteresowanie, liczba miejsc w tej edycji została zwiększona do 250. 

W ramach inicjatywy uczestniczki wezmą udział w warsztatach i szkoleniach mających na celu wyposażenie ich w kluczowe umiejętności oraz narzędzia niezbędne w dynamicznym świecie e-biznesu. Przejdą metamorfozę wizerunkową i biznesową, nauczą się budować strony internetowe, zakładać działalność gospodarczą oraz tworzyć sklepy internetowe. Dodatkowo zdobędą wiedzę od praktyków e-commerce i nawiążą cenne kontakty, co umożliwi im skuteczne prowadzenie firm opartych na narzędziach cyfrowych. 

Uczestniczki poprzednich edycji podkreślają, że udział w programie poszerzył ich wiedzę i umiejętności, stając się jednocześnie motorem do podejmowania śmiałych decyzji zawodowych oraz realizacji osobistych aspiracji.

Z radością dostrzegamy, jak Polki z różnych stron odważnie realizują swoje marzenia, rozwijając kariery zawodowe i tworząc własne biznesy. Ich przedsiębiorczość, kreatywność oraz determinacja są inspiracją dla nas wszystkich. Program TOP Women w e-biznesie to wyjątkowa inicjatywa, która umożliwia kobietom zdobycie nowych umiejętności, przełamanie barier i wdrożenie swoich pomysłów w życie

– powiedziała Magdalena Mularuk, dyrektorka marketingu Hebe.

Rada programowa projektu skupia grono wybitnych specjalistów z branży e-commerce w obszarze transformacji cyfrowej, płatności internetowych oraz rozwiązań dedykowanych e-biznesowi.

W rolę ambasadorki V edycji ponownie wcieliła się Małgorzata Ohme – ceniona psycholożka i dziennikarka, która od lat wspiera kobiety w realizacji ich zawodowych ambicji.

Szczegółowe dotyczące programu oraz regulamin dostępne są pod adresem: www.kobietyebiznesu.pl/topwomen

Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja jest właścicielem sieci drogerii Hebe, rozwijanych w Polsce od 2011r. w ramach projektu biznesowego Grupy Jeronimo Martins w Polsce. W kolejnych latach JMDiF planuje dalszy rozwój w oparciu o dotychczasowe doświadczenia z rynku drogeryjnego i farmaceutycznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
05. luty 2025 19:59