StoryEditor
Surowce
31.12.2024 13:40

Marka perfumeryjna Amouage rozpoczęła program wspierania drzew kadzidłowca w Omanie

Olibanum, zwane także kadzidłem frankońskim, jest aromatycznym, zastygłym żywicznym sokiem z drzew rodzaju Boswellia / Amouage mat.pras.

Wywodząca się z Omanu luksusowa marka perfumeryjna Amouage poinformowała w swoich social mediach o uruchomieniu programu sponsorowania drzew kadzidłowych w Wadi Dawkah – rezerwacie przyrody, położonym w południowym Omanie.

Dzięki tej inicjatywie miłośnicy kadzidłowca i koneserzy perfum, a także obrońcy środowiska i zwolennicy  bioróżnorodności będą mogli nawiązać bliższe więzi z legendarną rośliną, jaką jest kadzidłowiec odmiany Boswellia Sacra. Uzyskiwana z drzew kadzidłowca żywica olibanum (znana też jako kadzidło frankońskie) to jeden z najstarszych składników zapachowych, używanych przez ludzi od wielu wieków – był wzmiankowany już w Biblii.

W ramach programu uczestnicy mogą wybrać, sponsorować, a nawet nadać swoje imię jednemu z drzew Boswelii w Wadi Dawkah, znajdując się w dowolnym miejscu globu. 

Ten program oferuje wyjątkową okazję do wsparcia bogatego dziedzictwa naturalnego Omanu – podkreśla Amouage, dodając, że “każde drzewo w Wadi Dawkah ma swoją historię do opowiedzenia”. 

Czytaj też: Nielegalny handel drzewem bogów: zagrożenie dla dzikich lasów agarowych na Filipinach

Obecnie każde z drzew można monitorować za pomocą geotaggingu, gdzie kody QR pozwalają odczytać istotne informacje, dotyczące np. daty zbioru żywicy. Potencjalni sponsorzy mogą wybrać drzewo według własnego upodobania spośród dostępnych na terenie objętym programem – mogą być to zarówno krzewy, mniejsze lub większe drzewa. Drzewa kadzidłowe mogą osiągać nawet do 8 metrów wysokości. 

Do końca sezonu zbiorów każdy sponsor otrzyma dziesięć gramów czystej żywicy kadzidłowej, zebranej bezpośrednio z wybranego drzewa, wraz z okresowymi aktualizacjami dotyczącymi zdrowia lasu i sponsorowanej przez niego Boswellia sacra. 

Na udział w akcji zdecydowało się do tej pory kilkadziesiąt osób, w tym cenieni perfumiarze współpracujący m.in. z Amouage: Karine Vinchon Spehner, Alexandra Carlin, Bertrand Duchaufour, Cecile Zarokian, Julien Rasquinet, Domitille Michalon, Pierre Guéros i Quentin Bisch.

Czytaj też: Arabia Saudyjska: charakterystyka lokalnego rynku, zachowań konsumenta i główne trendy kosmetyczne

Olibanum, zwane także kadzidłem frankońskim, levonah, luban i khunk, jest aromatycznym, zastygłym żywicznym sokiem z drzew rodzaju Boswellia. Większość drzew tego rodzaju jest aromatyczna, a wiele z nich wytwarza pachnącą żywicę. Niektóre najbardziej znane gatunki to Boswellia sacra (rosnący w Omanie i Jemenie) oraz Boswellia carterii (Somalia). Drzewa właśnie tego gatunku dają najwyższej klasy olibanum. Żywica ta uznawana jest za skarb – charakteryzuje się aromatycznymi i leczniczymi właściwościami, cenionymi od tysięcy lat.

Czytaj też: Lattafa goni Diora: arabskie perfumy podbijają serca Polaków

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
27.12.2024 00:27
Adaptogeny w kosmetykach – naturalne wsparcie w pielęgnacji
Adaptogeny w kosmetykach wykazują doskonałe działanie nawilżające, wzmacniają, tonizują i dodają blasku skórze i włosomfot. shutterstock

Adaptogeny to niezwykłe substancje roślinne, znane od wieków w medycynie naturalnej – mogą wspierać w walce ze stresem, stały się też prawdziwym hitem w pielęgnacji urody.

Współczesny tryb życia sprawia, że każdego dnia nasze ciała i umysły narażone są na stres, zmęczenie czy zanieczyszczenia. Bardzo trudno jest przy tym utrzymać naturalną równowagę organizmu – i tu z pomocą przychodzą adaptogeny. Wpływają one korzystnie nie tylko na zdrowie fizyczne, ale także psychiczne – wspomagają koncentrację, redukują zmęczenie i polepszają samopoczucie. Mają zdolność przywracania równowagi umysłowej i emocjonalnej, zmniejszając objawy wyczerpania oraz poprawiając jakość snu. Wszystko to sprawia, że adaptogeny są cenione w holistycznym podejściu do zdrowia.

Dzięki właściwościom kojącym, antyoksydacyjnym, wzmacniającym czy odświeżającym, adaptogeny wykazują również korzystne działanie na skórę i włosy. 

Te roślinne substancje nie tylko chronią nasze ciało przed stresem oksydacyjnym i starzeniem, ale także głęboko nawilżają, regenerują, łagodzą podrażnienia i wspomagają produkcję kolagenu. Działają również detoksykująco, co przywraca skórze równowagę i promienny wygląd.

Adaptogeny w kosmetykach wykazują doskonałe działanie nawilżające, oprócz tego wzmacniają, tonizują i dodają blasku skórze i włosom. Produkty zawierające adaptogeny idealnie sprawdzą się zwłaszcza zimą, gdy potrzebujemy odpowiedniej pielęgnacji, przystosowanej do trudniejszych warunków atmosferycznych, która będzie chronić nas przed mrozem, wiatrem i suchym powietrzem – mówi Dominika Salachna, brand manager marki so!flow, stosującej adaptogeny w swoich produktach.

Wśród wielu adaptogenów wyróżnić możemy m.in. traganek chiński, który działa wzmacniająco i nawilżająco, poprawia elastyczność włosów, zapobiega ich łamliwości i zwiększa sprężystość. Jednocześnie ma pozytywny wpływ na samopoczucie, dodając energii oraz chroniąc komórki przed stresem oksydacyjnym. 

Kolejny adaptogen, grzyb Reishi, pomaga utrzymać równowagę skóry głowy, wzmacnia jej barierę ochronną i wspomaga zdrowy wzrost włosów. Działa kojąco, łagodzi podrażnienia i nawilża, sprzyjając przy tym lepszej kondycji zarówno skóry głowy, jak i włosów. Grzyb Reishi wspiera także układ odpornościowy, działa przeciwzapalnie oraz redukuje stres i zmęczenie. 

Zaliczana również do adaptogenów Tulsi, znana jako święta bazylia, działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie, co pomaga regulować wydzielanie sebum, zmniejszać niedoskonałości oraz łagodzić podrażnienia. Dzięki jej właściwościom skóra staje się bardziej zrównoważona i matowa. Tulsi wykazuje dodatkowo działanie wzmacniające układ odpornościowy, redukuje stres oraz sprzyja ogólnemu poczuciu harmonii. 

Zobacz też: 7 składników kosmetyków ważnych podczas pandemii, które napędzają sprzedaż

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Surowce
25.12.2024 10:00
Syntetyczna mika vs. mika naturalna — konsumentki wolą lśnić etycznie
Mika pozyskiwana jest z kopalni, głównie na terenie Półwyspu Indyjskiego.Sarranpa, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Produkty nabłyszczające stały się w ostatnich latach wyposażeniem każdej kosmetyczki. Lśniąca skóra jest w modzie, a rozświetlacze są podstawą dla obowiązkowego “no make-up make-up”. Składniki nadające połysk znajdują się w niemal wszystkim, od cienia do powiek po krem do rąk. Najczęściej wykorzystuje się w tym celu mikę — naturalny minerał pozyskiwany w kopalniach. Mika, choć naturalna, jest jednak coraz bardziej wątpliwa etycznie.

Mika pochodzi głównie z Indii — stamtąd sprowadza się około 60 proc. tego minerału. Od kilku lat coraz więcej mówi się jednak o tym, że w jej wydobyciu zatrudnia się około 20 tys. dzieci, w tym nawet czteroletnich. W ubogich rejonach Indii, gdzie brakuje zarówno innej pracy, jak i — przede wszystkim — godziwie płacących pracodawców, całe rodziny włącznie z dziećmi pracują przez siedem dni w tygodniu. Alternatywą jest głód, a brak systemowych rozwiązań sprawia, że właściciele kopalni bez skrupułów wykorzystują sytuację. Co istotne, w łańcuchu dostaw fakt ten jest następnie ukrywany, często z użyciem fałszywych certyfikatów. Inaczej mówiąc, ostateczny nabywca może używać składnika pozyskanego dzięki pracy dzieci, nawet o tym nie wiedząc lub wręcz będąc przekonanym, że kupuje mikę pozyskiwaną etycznie.

Firmy kosmetyczne, którym zależy na etycznej produkcji, mają do dyspozycji różne narzędzia. Jednym z nich jest nabywanie miki w innych krajach — niestety w nich również istnieje problem pracy dzieci (np. na Madagaskarze) lub też producent sprowadza składnik z USA, ale bez informacji, gdzie został on wydobyty. Innym rozwiązaniem są umowy z dostawcami zaangażowanymi w pracę na rzecz lokalnych społeczności i współpracujących z organizacjami, które się tym zajmują — dostawcy ci często deklarują, że przeprowadzają wyrywkowe kontrole w kopalniach. Niestety w większości przypadków trudno mieć pewność, że mika rzeczywiście ma etyczne pochodzenie.

image
Mika syntetyczna (fluoroflogopit) jest sztucznie wytwarzanym minerałem, który jest bardzo stabilny chemicznie.
Continental Trade Sp. z o.o.
W tej sytuacji wielu producentów kosmetyków decyduje się na syntetyczny fluoroflogopit. Znany bardziej jako “syntetyczna mika”, fluoroflogopit jest wytwarzany w laboratoriach. Jego właściwości są podobne, jest jednak czystszy, gładszy i bezpieczniejszy dla skóry. Mniej chropowata i większa cząsteczka pozwala przy tym na uzyskanie lepszego połysku. Syntetyczna mika nie jest w pełni biodegradowalna, składa się jednak z naturalnych minerałów i uważana jest za nieszkodliwą dla środowiska. Ceniona jest przede wszystkim przez producentów kosmetyków ekologicznych i etycznych — np. LUSH wykorzystuje wyłącznie mikę syntetyczną, podobnie jak Your Kaya.

Osoby kupujące produkty rozświetlające coraz częściej zwracają uwagę na to, czy w ich składzie znajduje się mika, czy też jej syntetyczny odpowiednik. I choć z pozoru wydawałoby się, że klienci wolą same naturalne składniki, to okazuje się, że świadomość konsumentek i konsumentów wykracza poza samo słowo “naturalny”. Warto przypomnieć, że wg tegorocznego globalnego raportu VML aż 79 proc. osób uważa, że w ciągu ostatnich lat rola marki zmieniła się, a najważniejsza spośród tych ról to “uczynienie świata lepszym miejscem”. Jeśli chodzi o markę beauty, to na polskim rynku dla 85 proc. ankietowanych ważne są kwestie ekologiczne, jakkolwiek w badaniach (w Polsce i na świecie) zagadnienia “clean beauty” brakuje wyraźnego rozróżnienia na ekologiczne i etyczne/fair trade.

image
Wątpić można, czy konsumentki i konsumenci odróżniają produkty, w których użyto miki naturalnej od tych, w których użyto sztucznej — oraz od tych, w których w ogóle jej nie użyto.
Wiadomości Kosmetyczne

Wspomniany odsetek respondentek bierze pod uwagę kwestie ekologiczne “w większym lub mniejszym stopniu”, jak wynika z aktualnego raportu wizaz.pl. Ponadto 70,1 proc. oczekuje, że kosmetyki nie będą testowane na zwierzętach, a 71,1 proc. zwraca uwagę na produkcję bez udziału technologii szkodliwych dla środowiska. Te wartości stoją często pod znakiem “cruelty free” tuż obok etycznego traktowania pracowników czy niewykorzystywania pracy nieletnich, dlatego można sądzić, że klienci ten czynnik uznaliby za co najmniej równie ważny.

“Czyste piękno” w znaczeniu etycznego i zrównoważonego podejścia do pielęgnacji i makijażu to trend, który rośnie w siłę za granicą i w kraju. Pozostaje mieć nadzieję, że to tylko dodatkowy powód, aby wzbogacić nasz rynek kosmetyczny o produkty, które zostały wytworzone bez udziału pracy dzieci.

Olga ‘Luca‘ Machuta-Rakowska

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
03. styczeń 2025 09:52