Do tej pory opłatą recyklingową objęte były tylko reklamówki o grubości od 15 do 50 mikrometrów (z wyjątkiem cienkich zrywek służących do opakowania luzem sprzedawanej żywności).
Tę lukę szybko wykorzystali przedsiębiorcy, którzy cieńsze reklamówki zastąpili grubszymi. W efekcie klient płacił za grubą torbę foliową, której opłata recyklingowa nie obejmowała, a pieniądze te nie szły do budżetu państwa, ale do sklepu.
W ten sposób wpływy z opłaty za 2018 rok okazały się aż 18-krotnie niższe od prognozowanych przez Ministerstwo Środowiska. Zamiast 1,15 mld zł wyniosły zaledwie 64 mln zł. Wiele sieci, wykorzystując dezorientację klientów wprowadziło obowiązek zapłaty za torebki lub podwyższyło ceny reklamówek. Cały dodatkowy zysk z tego tytułu trafił do firm.
W lipcu Sejm znowelizował tzw. ustawę śmieciową. Jedną ze zmian jest poszerzenie opłaty recyklingowej na niemal wszystkie torby foliowe i plastikowe wydawane w sklepach - poza tzw. zrywkami. Ustawa ma zacząć obowiązywać już 1 września 2019 r.
Nowy, uszczelniony system ma spowodować, ze od 1 września wpływy za reklamówki trafią do kasy państwa. Z tego tytułu spodziewany jest wpływ 1,2 mld zł. Teraz przedsiębiorca będzie musiał liczyć kupione i wydane foliówki i przygotowywać sprawozdania a dane przechowywać 5 lat.
Nowe prawo ma być bardziej zbieżne z działaniami Unii Europejskiej, która planuje wprowadzić liczne ograniczenia w użyciu plastiku. Dziurawa ustawa mogła wprowadzić do obrotu jeszcze więcej plastiku z sprawą grubszych toreb.