– Pewne analizy, pewne oceny, również głosy płynące sposród środowisk związanych z gospodarką wskazywały, że może należy wskazać ten model pośredni. Ja uważam, że takie rozwiązania „trochę tu – trochę tu” nigdy nie są dobre – powiedziała Beata Szydło w radiu RMF FM.
Podobne stanowisko zajmuje obecnie wicepremier Mateusz Morawiecki, który od dawna stał na stanowisku, że w sprawie zakazu handlu w niedziele potrzebny jest jakiś kompromis, a całkowity zakaz „raczej nie wchodzi w grę”, ale już pod koniec października zmienił zdanie i przyznał, że wprowadzenie zakazu handlu w cztery niedziele w miesiące byłoby do zaakceptowania. Jak zaznaczył, postulaty NSZZ Solidarności są dla niego zrozumiałe.
Do zmiany stanowiska najważniejszych osób w rządzie zapewne przyczyniła się presja ze strony NSZZ Solidarność. Związkowcy przekonywali, że wprowadzone przez posłów zmiany do projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele to w praktyce "realizacja postulatów silnego lobby zagranicznych sieci handlowych". W czwartek 9 listopada rozesłali do posłów list, w którym apelują o przywrócenie przepisów z pierwotnej wersji obywatelskiego projektu ustawy. Redakcja portalu wiadomoscihandlowe.pl jako pierwsza dotarła do treści pisma.
– Komitet Inicjatywy Ustawodawczej wyraża stanowczy sprzeciw wobec postępowania posłów sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, którzy doprowadzili do całkowitego wypaczenia projektu obywatelskiego – czytamy w liście podpisanym przez Alfreda Bujarę, szefa handlowej "Solidarności" i zarazem pełnomocnika Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej.
– Rzeczywistym skutkiem poprawek poselskich będzie utrzymanie przez sieci handlowe pełnej operacyjności wielu hipermarketów we wszystkie niedziele roku. Dotyczy to przede wszystkim zgody na wielkopowierzchniowy handel niedzielny przy dworcach kolejowych i autobusowych, w centrach handlowych połączonych z hotelami, jak również w hipermarketach prowadzących dodatkowo sprzedaż paliwa – wskazują związkowcy.
Stanowisko większości członków rządu wychodzi obecnie naprzeciw oczekiwaniom związkowców, choć jednocześnie należy pamiętać, że rząd nie ma i nie będzie już miał bezpośredniego wpływu na ostateczny kształt ustawy. Zależy on wyłącznie od parlamentu i ewentualnie prezydenta RP.
Natomiast zagrożony może być termin wprowadzenia ograniczeń handlu w niedziele. W ubiegły piątek szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk przyznał termin 1 stycznia 2018 r. jest „mocno pod znakiem zapytania”. Minister tłumaczył na antenie radiowej Trójki, że ze względu na procedury i kalendarz legislacyjny byłaby „jakaś mała szansa”, aby ustawa weszła w życie z początkiem przyszłego roku. Aby to było możliwe, ustawa musiałaby zostać uchwalona na następnym posiedzeniu Sejmu.
– Kalendarz legislacyjny już stawia bardzo mocno pod znakiem zapytania ten termin, bo ustawa musi jeszcze przejść przez Senat, a każda poprawka Senatu powoduje powrót ustawy do Sejmu. Potem jeszcze podpis prezydenta. Każdy (uczestnik procesu legislacyjnego - red.) ma swój czas. Zatem 1 stycznia jest mało prawdopodobny – wyjaśnił Kowalczyk w Trójce.