Taka konkluzja wynika z e-maili wysyłanych przez menedżerów spółek zarządzających aptekami do kierowników aptek. Ministerstwo Zdrowia potwierdziło gazecie, że także do resortu docierają sygnały o takich nieprawidłowościach.
Najbardziej bulwersująca praktyka wg. DGP to rozliczanie kierowników aptek z liczby wystawionych recept farmaceutycznych. Chodzi o przypadki, gdy lek na receptę jest wydawany pacjentowi, który jej nie ma, bo np. nie zdołał dostać się do lekarza. Farmaceuta może wydać preparat, ale tylko w sytuacji gdy pacjent jest w stanie zagrożenia zdrowia lub życia. Aptece opłaca się taka sprzedaż, bo wtedy lek jest nierefundowany, a więc zarobek większy. W jednym z e-maili do kierowników znalazła się instrukcja, by „zwróć uwagę na obrót i marżę wypracowaną na tych receptach i zadać sobie pytanie, ile moja apteka mogłaby zarobić na wystawianiu takiej recepty?”
Inna opisywana przez DGP praktyka (o której pisaliśmy także w portalu wiadomoscikosmetyczne.pl TUTAJ) to sprzedaż żeli antybakteryjnych, w okresie gdy produkt ten był na wagę złota, w tzw. pakietach ochronnych np. z witaminą C i D. Osoba, która chciała kupić żel, musiała jednocześnie nabyć suplementy diety mające rzekomo wzmocnić odporność. „Dbamy tym samym o odporność pacjentów, cel premiowy i pozycję na paragonie” – wskazuje jeden z menedżerów do kierowników aptek, którego e-maila cytuje DGP.
– Taka praktyka jest nielegalna. Nie wolno uzależniać sprzedaży wyrobu medycznego od zakupu środka spożywczego, jakim są suplementy. A od praktycznej strony w ten sposób można pozbawić wielu ludzi dostępu do potrzebnego im żelu – zauważa prof. Zbigniew Fijałek, kierownik Zakładu Farmacji Kryminalistycznej WUM, a w latach 2005–2015 dyrektor Narodowego Instytutu Leków, cytowany przez DGP.
Jego zdaniem nazywanie tworzonych zestawów mianem pakietów odpornościowych, które miałyby uchronić ludzi przed koronawirusem, wprowadza w błąd. Twierdzi on również, że kary za tego typu praktyki powinny być na tyle dotkliwe, ażeby przewyższały bezprawnie uzyskane zyski.