StoryEditor
Prawo
14.05.2020 00:00

MZ: Możliwe "poluzowanie obowiązku noszenia maseczek". Ale tylko w niektórych województwach

Wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski przyznał, że "są regiony w Polsce, w których być może jesteśmy w stanie poluzować w pewnym sensie te obowiązki". Obecnie prowadzona jest analiza współczynnika zakażalności i gęstości zaludnienia w poszczególnych regionach - podaje PAP.

Wiceminister zdrowia został zapytany, czy resort rozważa zmiany prawne dotyczące obowiązku noszenia maseczek w związku z częstymi przypadkami nieprzestrzegania tego nakazu, np. w miejscowościach turystycznych. Odpowiedział, że Ministerstwo Zdrowia podtrzymuje swoje stanowisko w tej sprawie.

- Są regiony, w których być może jesteśmy w stanie poluzować te obowiązki - powiedział wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski, komentując nakaz noszenia maseczek. Dodał, że w ciągu 1-2 tygodni być może zostanie zaproponowany model wyłączający pewne regiony z tego obowiązku w przestrzeni otwartej.

- Noszenie maseczek zabezpiecza przede wszystkim osoby z kontaktu: nie mnie, jako tego, który ma maseczkę, tylko osoby, które mogę zakazić. Nie zmieniamy swojego stanowiska, będziemy to kontrolować - powiedział. - I myślę, że w ciągu może tygodnia, dwóch, zaproponujemy taki model związany z noszeniem maseczek, być może wyłączający pewne regiony, powiaty, województwa z tego obowiązku w przestrzeni otwartej. Raczej nie mówimy o tym, żeby zrezygnować z tego obowiązku w przestrzeniach zamkniętych - powiedział Gadomski.

Wskaźnik reprodukcji wirusa mówi o tym, ile osób zakaża jedna osoba. W całej Polsce ten wskaźnik spada poniżej jeden, co zdaniem ministra Łukasza Szumowskiego oznacza, że "epidemia zaczyna wygasać". Z 265 przypadków zakażeń zanotowanych w czwartek rano aż 209 dotyczyło woj. śląskiego, a tylko kilkanaście dolnośląskiego i małopolskiego.

 
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
06.03.2025 13:42
Kanada zapowiada stopniowe wycofywanie „wiecznych chemikaliów” PFAS
DALL-E

Kanada ogłosiła plan stopniowego wycofywania substancji per- i polifluoroalkilowych (PFAS) z wielu produktów konsumenckich, uznając je za toksyczne i szkodliwe w obecnych wysokich stężeniach w środowisku i organizmach ludzkich. Proces eliminacji tych substancji rozpocznie się w 2027 roku i będzie realizowany etapami po przeprowadzeniu konsultacji. Minister środowiska Steven Guilbeault zapowiedział pierwszą fazę zakazu, obejmującą piany gaśnicze zawierające PFAS, a następnie rozszerzenie restrykcji na kosmetyki, materiały opakowaniowe do żywności oraz tekstylia.

Substancje PFAS zostaną również stopniowo eliminowane z leków na receptę oraz wyrobów medycznych. Minister Guilbeault podkreślił, że jest to istotny krok w kierunku ochrony zdrowia wszystkich Kanadyjczyków. Wcześniejsze działania rządu w tym zakresie obejmowały ogłoszenie w 2024 roku nowych wytycznych dotyczących zawartości PFAS w wodzie pitnej i nawozach. Podobne regulacje wprowadzają również Stany Zjednoczone, Unia Europejska oraz Australia, kierując się obawami o wpływ tych substancji na zdrowie i środowisko.

Badania wykazały obecność PFAS w kanadyjskim środowisku, w tym w Arktyce, dzikiej faunie oraz w organizmach niemal 100 proc. populacji Kanady. Ślady tych chemikaliów odnaleziono m.in. we krwi i mózgach badanych osób. PFAS są stosowane od lat 40. XX wieku w produkcji powłok nieprzywierających, wodoodpornych i odpornych na plamy, używanych w przedmiotach codziennego użytku, takich jak patelnie, parasole, dywany, nici dentystyczne i smary narciarskie. Ze względu na wyjątkową trwałość, substancje te przedostają się do gleby i wód gruntowych, skąd trafiają do łańcucha pokarmowego i wody pitnej.

Chroniczna ekspozycja na PFAS, nawet w niewielkich ilościach, została powiązana z uszkodzeniami wątroby, podwyższonym poziomem cholesterolu, osłabieniem odporności, niską masą urodzeniową noworodków oraz różnymi typami nowotworów. Nowe przepisy mają na celu ograniczenie ekspozycji na te chemikalia do najniższego możliwego poziomu. Niektóre wyjątki od zakazu, dotyczące m.in. fluoropolimerów stosowanych w przemyśle lotniczym, motoryzacyjnym i elektronicznym, pozostaną pod dalszą oceną. Dodatkowe zwolnienia mogą zostać rozważone w zależności od dostępnych alternatyw oraz uwarunkowań społeczno-ekonomicznych.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Marketing i media
03.03.2025 14:57
Celebryci ukarani przez UOKiK, nie oznaczali prawidłowo współprac reklamowych m.in. z markami kosmetycznymi
Najwyższa kara (220 267 zł) została nałożona na Małgorzatę Rozenek-Majdan, która działała reklamowo na rzecz kilkudziesięciu podmiotówIG m_rozenek

Prezes UOKiK ukarał Małgorzatę Rozenek- Majdan, Dorotę Rabczewską oraz Filipa Chajzera za nieprawidłowe oznaczanie materiałów reklamowych w social mediach. Suma nałożonych kar to blisko pół miliona zł, a najwięcej zapłaci Rozenek-Majdan.

Odpowiedzialność za nieprzekraczanie granic między neutralną treścią a reklamą w social mediach ponoszą twórcy, a także agencje i reklamodawcy. Konsekwencje takiego nieuczciwego podejścia do reklamy pokazują trzy ostatnie decyzje Prezesa UOKiK Tomasza Chróstnego. Przypadki te dotyczą nieprawidłowego oznaczania materiałów reklamowych na Instagramie – ustalił portal wiadomoscihandlowe.pl

Nasze działania chronią użytkowników mediów społecznościowych przed ukrytą reklamą. Twórcy, którzy nie oznaczają treści sponsorowanych w sposób jednoznaczny, czytelny i zrozumiały, działają nieuczciwie – wprowadzają w błąd, ukrywając komercyjny charakter publikowanych materiałów – uzasadnia szef UOKiK Tomasz Chróstny.

W jego opinii działania takie zaburzają też konkurencję pomiędzy influencerami działającymi uczciwie, wpływając na wizerunek całej branży. 

Wydane decyzje dotyczą nieuczciwych praktyk, które Filip Chajzer, Dorota Rabczewska i Małgorzata Rozenek-Majdan stosowali przez wiele lat. Na influencerów nałożyliśmy łącznie prawie pół miliona zł kar. Uwzględniliśmy długotrwałość i zasięg działań, a także ich wpływ na odbiorców – podkreśla Chróstny. 

Najwyższa kara (220 267 zł) została nałożona na Małgorzatę Rozenek-Majdan, która działała reklamowo na rzecz kilkudziesięciu podmiotów, w tym Henkel Polska, Noyo Pharm, Oceansapart oraz AllNutrition. W publikacjach wskazywała jedynie nazwę marki oraz czasami używała hasztagu #współpraca, jednak w sposób niemal niewidoczny. 

Zdaniem UOKiK-u celebrytka wielokrotnie sugerowała, że stosowanie reklamowanych w istocie produktów jest jej osobistym wyborem konsumenckim, gdy ukrywała promocyjne treści pod pozorem odpowiedzi na pytania od obserwatorów. Udostępniała też kody rabatowe bez informacji, że otrzymuje za to wynagrodzenie lub procent od sprzedaży polecanych produktów. Prezes UOKiK nałożył na firmę Rozenek-Majdan 220 267 zł kary, informując, że influencerka poprawiła swoje działania do czasu wydania decyzji i w ostatnich miesiącach używa rekomendowanych oznaczeń.

Doda, czyli Dorota Rabczewska, prowadziła wiele płatnych działań promocyjnych, m.in. na zlecenie kosmetycznej spółki Sodore, agencji reklamowej WhitePress, marek Activlab czy Rainbow Tours. Zazwyczaj reklamowe materiały oznaczała jedynie przez wskazanie nazwy marki lub przez widoczne dopiero po rozwinięciu opisu oznaczenie #współpraca. Twierdziła przy tym, że jej fani i tak wiedzą, z którymi markami zawarła współpracę reklamową, pomijając tym samym fakt, że reklama ma być jednoznacznie oznaczona niezależnie od tego, kto ją ogląda i co wie o autorze. UOKiK nałożył na firmę Queen Records Dorota Rabczewska 191 523 zł i nakazał zaprzestanie praktyki.

Z ustaleń UOKiK wynika, że również Filip Chajzer publikował reklamowe treści na zlecenie kilkudziesięciu różnych podmiotów, w tym Thai Bali Spa, New Balance, salon Skody Auto Wimar. W swoich komercyjnych wpisach oznaczał jedynie markę, podobnie jak w neutralnych relacjach z prywatnych zakupów czy codziennych czynności. Zdarzało się, że stosował rekomendowane hashtagi #reklama lub #współpracareklamowa, zamieszczając je na końcu opisu, co czyniło je niewidocznymi na pierwszym etapie zapoznawania się z publikacją. 

UOKiK nałożył na firmę Filip Chajzer Warsaw Media 80 895 zł kary i nakazał zaprzestanie praktyki.

Trójka influencerów promowała produkty różnych marek, nie używając jednoznacznych oznaczeń. Publikacje komercyjne były podobne do materiałów neutralnych również w treści i stylu, np. sugerowały spontaniczność wyboru produktu lub odpowiedź na pytania odbiorców. Zdarzało się, że były oznaczane jedynie wzmianką o marce, niejednoznacznie lub w niewidocznych miejscach – podsumowuje Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Decyzje te nie są prawomocne, a przedsiębiorcom przysługuje odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Czytaj też: Legalny marketing kosmetyków w social mediach. Jak prowadzić kampanie internetowe zgodne z prawem?

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
06. marzec 2025 17:23