StoryEditor
Prawo
30.08.2023 14:52

Milionowe kary za złe oznaczanie reklam w mediach społecznościowych. Co firmy i influencerzy robią nie tak? [komentarz prawny]

Wytyczne UOKiK zawarte są w „Rekomendacjach Prezesa UOKiK dotyczących oznaczania treści reklamowych przez influencerów w mediach społecznościowych / Shutterstock
Ponad 5 mln zł ma zapłacić spółka Olimp oraz ponad 40 tys. zł influencerzy z nią współpracujący – to pierwsza kara wymierzona przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów za kryptoreklamę i wprowadzanie konsumentów w błąd w mediach społecznościowych. Dlaczego firma i twórcy zostali ukarani? Jak powinno się działać w social mediach, aby uniknąć represji? – komentuje radca prawny Edyta Oleszczuk-Romańska z Kancelarii Prawnej „Chałas i Wspólnicy” i podkreśla, że można się spodziewać dalszych stanowczych działań UOKIK na rynku influencer marketingu.

Niespełna rok po opublikowaniu „Rekomendacji Prezesa UOKiK dotyczących oznaczania treści reklamowych przez influencerów w mediach społecznościowych” i po licznych działaniach w ramach kampanii #OznaczamReklamy, Prezes UOKIK wymierzył pierwsze kary za kryptoreklamę i wprowadzanie konsumentów w błąd w mediach społecznościowych. Ponad 5 mln kary pieniężnej nałożył na lidera z branży suplementów diety – spółkę Olimp Laboratories, a łącznie ponad 40 tys. zł na trójkę influencerów z branży fitness, którzy publikowali materiały reklamowe ww. producenta na swoich instagramowych profilach. Decyzja nie jest ostateczna, jednak już na tym etapie możemy wyciągnąć kilka wniosków.  

image

Edyta Oleszczuk-Romańska, radca prawny, kancelaria prawna Chałas i Wspólnicy

materiały prasowe
Rekomendacje UOKiK zostały opublikowane 26.09.2022 r., ale zakaz stosowania praktyk wprowadzających konsumentów w błąd istniał długo wcześniej. Bezwzględnie konieczne jest wyróżnienie materiałów reklamowych i odróżnianie reklam od przekazów niekomercyjnych, co wynika z art. 7 ust. 11 pkt ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym z 2007 r. Dlatego też Prezes UOKiK prowadził działania monitorujące media społecznościowe długo wcześniej przed wydaniem Rekomendacji.

Jak wynika z uzasadnienia nieostatecznej decyzji Prezesa UOKiK z 23.08.2023 r. (sygnatura RBG.610.6.2022.MW), spółka Olimp Laboratories prosiła influencerów, aby w publikacjach reklamowych zamieszczali określone znaczniki w formie hashtagów, tj.: #olimpad oraz hashtag zawierający nazwę konkretnego produktu marki Olimp. UOKiK uznał taka formę za niewystarczającą.

Sposób przekazu ma znaczenie

Czego jeszcze się dowiadujemy? Otóż znaczenie ma to, w jaki sposób tworzone są treści reklamowe przez blogerów. Posty i relacje trójki ukaranych influencerów często przybierały formę lifestyle’owej relacji z życia, takiej jak przyrządzanie posiłku, przygotowanie przed treningiem bądź informacji o wydarzeniach okolicznościowych,  takich jak np. urodziny. Influencerzy w komunikatach wskazywali przy tym, iż reklamowane produkty stanowią ich osobiste wybory konsumenckie.

Treści reklamowe były oznaczane wyłącznie hashtagami nawiązującymi do marki Olimp, czasem o charakterze niehandlowym, a tylko w niektórych przypadkach znacznikiem #olimpad – zgodnym z instrukcją producenta. Żadna z ukaranych osób nie posługiwała się przy tym funkcjonalnością Instagrama, dzięki której można oznaczyć post jako sponsorowany. Wniosek: znaczenie miał sposób przekazu (imitujący neutralny, natywny post) bez wskazania, że jest to tak naprawdę reklama. Skrót #olimpad nie wyróżniał materiału jako reklamy.

Zdaniem Prezesa UOKIK, takie działania nie informowały jednoznacznie o reklamowym charakterze publikacji. Zgodnie bowiem z Wytycznymi Komisji Europejskiej dotyczącymi wykładni i stosowania dyrektywy 2005/29/WE, których ujawnienie kontekstu handlowego musi być dla konsumenta jasne i odpowiednie, a reklamodawcy powinni uwzględniać środek przekazu, za pośrednictwem którego odbywa się marketing, w tym kontekst, lokowanie, harmonogram, czas trwania, język, grupę docelową i inne kwestie. Oznaczenie musi wystarczająco widoczne, aby odpowiednio informować przeciętnego konsumenta lub konsumenta podatnego na zagrożenia, który jest odbiorcą treści. Zdaniem Komisji Europejskiej, za nieprawidłowe ujawnienie informacji należy wskazać np. oznaczanie samego przedsiębiorcy (bez oznaczenia charakteru reklamowego), zastosowanie hashtagów na końcu długiego oświadczenia lub sytuację, w której dotarcie do takiej informacji wymaga od konsumenta dodatkowych czynności (np. kliknięcia na komunikat "dowiedz się więcej").   

Influencerzy powinni w sposób niebudzący wątpliwości wskazywać na komercyjny charakter publikacji,  jak również informować o reklamowanej marce. Przypomnijmy, że charakter reklamowy istnieje zawsze, gdy influencer otrzymuje jakąkolwiek formę wynagrodzenia za rekomendację: zapłatę, zniżkę, partnerstwo, odsetki od powiązanych linków, darmowe produkty (w tym niezamówione), wycieczki czy zaproszenia na wydarzenia itp. Umowa i płatności pieniężne nie są tu konieczne.

Widoczne oznaczenie, zrozumiały hasztag  

Aby oznaczenie materiału reklamowego było czytelne, należy zadbać o odpowiednią widoczność ww. informacji, np. poprzez zastosowanie wyróżniającej się i odpowiednio dużej czcionki, można też skorzystać z funkcjonalności serwisów społecznościowych, które oferują oznaczanie materiałów reklamowych (np. post sponsorowany). Istotne jest również odpowiednie umiejscowienie oznaczeń informujących o reklamie - w myśl Rekomendacji, powinno się je stosować na początku opisu bądź nagrania, co pozwoli konsumentom już na wstępnym etapie zapoznać się z charakterem publikacji.

Nawet więc zastosowanie konkretnego hasztagu informującego o reklamie, nie zawsze daje gwarancję jasności przekazu dla konsumentów. W szczególności, kiedy hashtag jest krótki (np. #ad), a do tego umiejscowiony wśród rozwlekłego opisu lub szeregu innych hashtagów. Zdaniem Prezesa UOKiK, połączenie skrótu „ad” z częścią nazwy producenta – #olimpad i umiejscowienie go wśród szeregu innych hasztagów czyniło go jeszcze mniej zrozumiałym.

Influencerzy powinni w sposób niebudzący wątpliwości wskazywać na komercyjny charakter publikacji,  jak również informować o reklamowanej marce. Przypomnijmy, że charakter reklamowy istnieje zawsze, gdy influencer otrzymuje jakąkolwiek formę wynagrodzenia za rekomendację: zapłatę, zniżkę, partnerstwo, odsetki od powiązanych linków, darmowe produkty (w tym niezamówione), wycieczki czy zaproszenia na wydarzenia itp. Umowa i płatności pieniężne nie są tu konieczne.

Współpracujący z Olimp Laboratories influencerzy mają dużą siłę oddziaływania na swoich obserwatorów, którzy naturalnie chcą korzystać z ich doświadczeń. Prezes UOKiK odnotował więc, że praktyki spółki mogły mieć wpływ na zniekształcenie przedkontraktowego zachowania rynkowego konsumenta, a także na podjęcie przez konsumenta decyzji dotyczącej zakupu produktów marki Olimp lub zainteresowania się tą marką w inny sposób (np. przez przejrzenie oferty na stronie www czy polecenie znajomym).

Decyzja Prezesa UOKiK może zostać zaskarżona przez wniesienie odwołania na drodze sądowej – do Sądu Okręgowego w Warszawie – sądu ochrony konkurencji i konsumentów. Olimp Laboratories ostatecznie w styczniu 2023 r. zaniechała przy tym kwestionowanej praktyki i obecnie w relacjach z influencerami stosuje zalecenia dostosowane do Rekomendacji.

Naruszenie zbiorowych interesów konsumentów

Naruszenie zakazu kryptoreklamy stanowi przy tym praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów, której stosowanie zagrożone jest karą nawet do 10 proc. obrotu osiągniętego w roku obrotowym poprzedzającym rok nałożenia kary.

W komunikacie z 28 sierpnia 2023 r. Prezes UOKIK podkreślił: „Konsekwentnie eliminujemy praktyki w zakresie nieprawidłowego oznaczania treści reklamowych w mediach społecznościowych. Interweniując, sięgamy po różne narzędzia. Przygotowaliśmy Rekomendacje, które wskazują dobre praktyki zgodne z obowiązującym od dawna prawem. Przeprowadziliśmy na szeroką skalę akcje edukacyjne. Zapewniliśmy przestrzeń na dostosowanie się wszystkich przedsiębiorców zaangażowanych w promowanie komercyjnych treści w sieci. Teraz nadszedł czas, aby te zasady egzekwować”. Można się więc spodziewać dalszych stanowczych działań na rynku influencer marketingu.

 

 

 

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
02.04.2025 16:32
Polskie pianki koloryzacyjne w RAPEX Safety Gate; sprawdź które!
579090
/ Safety Gate RAPEX
579091
/ Safety Gate RAPEX
579092
/ Safety Gate RAPEX
579093
/ Safety Gate RAPEX
579090
579091
579092
579093
Gallery

Do europejskiego systemu szybkiego ostrzegania o niebezpiecznych produktach nieżywnościowych RAPEX Safety Gate trafiły ogłoszenia dotyczące kosmetyków polskiej marki Wats Élysée. Chodzi konkretnie o koloryzujące pianki do włosów, które zawierały zakazany w produktach kosmetycznych składnik – 2-(4-tert-butylobenzylo)propionaldehyd (BMHCA). Substancja ta została sklasyfikowana jako potencjalnie szkodliwa dla układu rozrodczego, zdrowia nienarodzonego dziecka oraz może powodować uczulenia skórne.

Zgłoszenia do systemu RAPEX obejmują trzy konkretne produkty Wats Élysée, zidentyfikowane przez numery EAN. Są to: 5907813184475 (partie 04326, 01368, 03206, 03378), 5907813184468 (partie 04428, 05469) oraz 5907813184741 (partie 02129, 04309). Obecność BMHCA została wykryta na podstawie analizy składu podanego na opakowaniu produktów, co wskazuje na naruszenie obowiązujących regulacji dotyczących bezpieczeństwa kosmetyków.

W związku z zagrożeniem dla zdrowia, zarówno odpowiednie organy nadzoru, jak i dystrybutorzy zdecydowali o natychmiastowym wycofaniu wskazanych partii produktów z rynku. Działanie to ma na celu zapobieżenie dalszemu narażeniu konsumentów na potencjalnie niebezpieczne substancje oraz zapewnienie zgodności z przepisami unijnymi dotyczącymi składu kosmetyków.

BMHCA to związek chemiczny, który był wcześniej stosowany jako składnik zapachowy w perfumach i kosmetykach, jednak ze względu na wyniki badań toksykologicznych został objęty zakazem stosowania. Przypadek pianek Wats Élysée pokazuje, jak ważna jest skuteczna kontrola składu produktów kosmetycznych oraz funkcjonowanie systemów wczesnego ostrzegania, takich jak RAPEX.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
27.03.2025 15:01
Ciąg dalszy absurdów nowej administracji w USA: projekt ustawy zakazuje mydeł antybakteryjnych
MDGovpics, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

W Zgromadzeniu Stanu Kalifornia wprowadzono projekt ustawy, który zakłada zakaz sprzedaży konsumenckich produktów z mydłem antybakteryjnym. Nowe przepisy, określane jako “The Safer Soap Act”, budzą kontrowersje, szczególnie wśród przedstawicieli branży chemiczno-czyszczącej. Amerykański Instytut Czystości (ACI) ostrzega, że zakaz może mieć negatywny wpływ na zdrowie konsumentów, zwłaszcza osób z obniżoną odpornością.

ACI, zrzeszający producentów środków czystości i składników chemicznych, zwraca uwagę, że projekt ustawy opiera się na nieuzasadnionych zarzutach wobec kluczowych składników antyseptycznych, które od lat są regulowane przez Amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA). Instytut prowadzi obecnie wieloletni program badawczy o wartości wielu milionów dolarów, mający na celu potwierdzenie bezpieczeństwa i skuteczności tych substancji zgodnie z wymaganiami FDA.

Podczas przesłuchania legislacyjnego w Sacramento 25 marca, ACI oficjalnie sprzeciwił się proponowanym zmianom. Dr James Kim, toksykolog i starszy wiceprezes ds. nauki i regulacji w ACI, podkreślił, że projekt ignoruje potrzeby rosnącej grupy osób leczonych w warunkach domowych, takich jak osoby starsze czy z obniżoną odpornością. „Wraz z rozwojem telemedycyny i opieki domowej, środki antybakteryjne w domach pełnią równie ważną rolę jak w szpitalach” – zaznaczył.

Zgodnie z treścią ustawy, zakaz objąłby również stosowanie mydeł antybakteryjnych w wielu instytucjach, w tym restauracjach, szkołach, żłobkach, biurach, siłowniach, centrach handlowych i akademikach. „Zamiast fantazjować o hipotetycznych zagrożeniach, powinniśmy skupić się na realnych – jak choroby przenoszone drogą pokarmową czy skażenia krzyżowe” – dodał dr Kim. ACI apeluje o ponowną ocenę skutków ustawy dla zdrowia publicznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
02. kwiecień 2025 18:01