StoryEditor
Prawo
28.05.2024 16:53

Koniec z greenwashingiem. Jakie obowiązki naklada na producentów unijne prawo wzmacniające pozycję konsumentów przy podejmowaniu decyzji zakupowych?

Dr inż. Anna Oborska, dyrektor generalna Polskiego Stowarzyszenia Przemysłu Kosmetycznego i Detergentowego; Karolina Chojnacka, specjalistka ds. projektów legislacyjnych PSPKD / PSPKD
Po niemal dwóch latach intensywnych prac nad jednym z pierwszych projektów opublikowanych w ramach Europejskiego Zielonego Ładu i bezpośrednio dotyczących branży kosmetycznej i detergentowej, dyrektywa mająca zapobiegać greenwashingowi w marcu oficjalnie ujrzała światło dzienne. Producentów czekają w związku z tym bardzo istotne zmiany w komunikacji dotyczącej ich produktów – zapowiadają dr inż. Anna Oborska, dyrektor generalna Polskiego Stowarzyszenia Przemysłu Kosmetycznego i Detergentowego oraz Karolina Chojnacka, specjalistka ds. projektów legislacyjnych PSPKD.

Komisja Europejska (KE) od dłuższego czasu przyglądała się środowiskowym deklaracjom marketingowym, których w ostatnich latach pojawia się na rynku coraz więcej. W przeprowadzonym w 2020 roku przeglądzie stron internetowych pod kątem oświadczeń ekologicznych[1] stwierdzono, że ponad połowa deklaracji (59 proc.) nie została poparta odpowiednimi dowodami. W przypadku 37 proc. oświadczeń uznano, że zawierają one niejasne lub ogólne stwierdzenia, mające na celu sprawienie wrażenia, że produkt nie wpływa negatywnie na środowisko, a w 42 proc. istniało podejrzenie, że twierdzenie może być fałszywe lub wprowadzające w błąd, stanowiąc tym samym nieuczciwą praktykę rynkową.

Według danych Komisji Europejskiej, w ponad połowie przypadków konsument nie ma wystarczających informacji, aby zweryfikować stawiane przez producentów oświadczenia – w związku z tym w marcu 2022 r. KE opublikowała projekt dyrektywy ws. wzmocnienia pozycji konsumentów w procesie transformacji ekologicznej, którego jednym z celów jest wyeliminowanie zbyt ogólnych oświadczeń środowiskowych, które mogą wprowadzać konsumentów w błąd.

Nowa dyrektywa (Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2024/825 z dnia 28 lutego 2024 r. w sprawie zmiany dyrektyw 2005/29/WE i 2011/83/UE w odniesieniu do wzmocnienia pozycji konsumentów w procesie transformacji ekologicznej poprzez lepszą ochronę przed nieuczciwymi praktykami oraz lepsze informowanie) wprowadza zmiany do dwóch już istniejących dokumentów – dyrektywy 2005/29/WE dotyczącej nieuczciwych praktyk handlowych stosowanych przez przedsiębiorstwa wobec konsumentów na rynku wewnętrznym oraz dyrektywy 2011/83/UE ws. praw konsumentów. Branża kosmetyczna i detergentowa są bezpośrednio dotknięte przede wszystkim zmianami pierwszego z tych dokumentów.

Co zmienia dyrektywa zapobiegająca greenwashingowi?

Nowe przepisy wprowadzają m.in. szczegółowe definicje twierdzenia dotyczącego ekologiczności, ogólnego twierdzenia dotyczącego ekologiczności, jak również oznakowania dotyczącego zrównoważonego charakteru czy systemu certyfikacji. Co ważne, za twierdzenie dotyczące ekologiczności uznaje się również nazwy handlowe przedsiębiorstw czy produktów.

Rozszerzone zostały zapisy dotyczące działań i zaniechań wprowadzających w błąd, które są zabronione, oraz lista praktyk uznawanych za nieuczciwe w każdych okolicznościach. Zakazane będzie w związku z tym wykorzystywanie oświadczeń ogólnych, takich jak „ekologiczny” czy „przyjazny dla klimatu”, dla których specyfikacja nie została podana za pomocą tego samego środka przekazu, na przykład na etykiecie produktu na którym znajduje się dane oświadczenie, w banerze reklamowym, materiale video itp., jak również dla których nie została wykazana uznana wysoka efektywność ekologiczna, istotna dla tego twierdzenia.

Niedozwolone będzie reklamowanie korzyści, które dla danego produktu lub przedsiębiorstwa są nieistotne i nie wynikają z żadnej jego cechy, jak na przykład reklamowanie braku zawartości substancji, które w danej kategorii produktów powszechnie nie są wykorzystywane.

W przypadku porównania produktów, konieczne będzie poinformowanie konsumenta o tym, jakie dokładnie produkty zostały poddane porównaniu, od jakich dostawców pochodzą, a także jakie metody wykorzystano do porównania oraz jak aktualizowane są pozyskane dane.

Stosowanie oznakowania dotyczącego zrównoważonego charakteru (znak zaufania, jakości), które nie zostało oparte na uznanym systemie certyfikacji lub ustanowione przez organy publiczne, także będzie zakazane. Oznakowanie takie będzie musiało być obiektywnie monitorowane przez niezależną jednostkę trzecią i co ważne, obejmuje ono nie tylko oznakowania środowiskowe, ale również społeczne, odnoszące się do takich aspektów jak równość płci czy wkład w inicjatywy społeczne lub zobowiązania etyczne, takie jak dobrostan zwierząt. Nie będzie już możliwe wykorzystanie własnych, wewnętrznych systemów oznakowania zrównoważonego rozwoju, bez ich zewnętrznej weryfikacji.

Za praktykę nieuczciwą uznawane będzie także używanie twierdzeń ekologicznych, wyolbrzymiających korzyści określonego aspektu czy konkretnego rodzaju działalności przedsiębiorcy, stosowane w odniesieniu do całego produktu czy działalności. Dozwolone będzie jednak uczciwe wykorzystanie twierdzeń odnoszących się do całej działalności lub całych produktów, jeśli są one prawdziwe i możliwe do zweryfikowania.

Istotną kwestią jest też często praktykowany obecnie zabieg stosowania twierdzeń ekologicznych uzasadnianych kompensowaniem emisji gazów cieplarnianych, takich jak „neutralne dla klimatu”, „ograniczony ślad węglowy” czy „korzystny pod względem emisji CO2”. Takie deklaracje mogą sugerować konsumentowi, że wykorzystanie danego produktu nie ma wpływu na środowisko, jest on ograniczony lub wręcz pozytywny. Powinny być one dopuszczone wyłącznie wtedy, gdy opierają się na rzeczywistym odziaływaniu danego produktu w całym okresie eksploatacji, a nie na kompensacji emisji poza jego łańcuchem wartości.

W ramach rozszerzonej listy praktyk nieuczciwych, niedozwolone będzie również przedstawianie jako cechy wyróżniającej wymogów nałożonych na mocy prawa na wszystkie produkty czy przedsiębiorców danej kategorii.

Od kiedy dyrektywa zacznie obowiązywać?

Dyrektywa 2024/825 weszła w życie 26 marca 2024 r. i obecnie czeka nas proces implementacji jej zapisów do prawodawstwa krajowego – państwa członkowskie UE zobowiązane są przyjąć przepisy transponujące do 27 marca 2026 r. i stosować je od 27 września 2026 r.

Polskie Stowarzyszenie Przemysłu Kosmetycznego i Detergentowego brało aktywny udział w kształtowaniu zapisów Dyrektywy 2024/825, prezentując stanowisko i postulaty branży kosmetycznej i detergentowej kluczowym decydentom. Obecnie czeka nas bardzo ważny etap implementacji dyrektywy do prawa krajowego – tu też będziemy czynnie zabierać głos w imieniu wszystkich firm członkowskich Stowarzyszenia.

Publikacja dyrektywy ws. wzmocnienia pozycji konsumentów w procesie transformacji ekologicznej i czekająca nas jej implementacja to jednak jeszcze nie koniec zmian w kwestii deklaracji środowiskowych – Parlament Europejski i Rada UE wciąż pracują nad tzw. dyrektywą Green Claims, która wprowadzi zasady dotyczące uzasadniania wyraźnych oświadczeń środowiskowych, między innymi ich zewnętrzną, niezależną weryfikację i certyfikację, przed podaniem danego twierdzenia do publicznej wiadomości. Nie zwalniamy zatem tempa, od samego początku aktywnie uczestnicząc również w tym procesie legislacyjnym.

 

[1] Raport z przeglądu stron internetowych prowadzony przez Komisję Europejską i organy ochrony konsumentów państw członkowskich „Sweep”, 2021 r. https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/ip_21_269

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
27.03.2025 15:01
Ciąg dalszy absurdów nowej administracji w USA: projekt ustawy zakazuje mydeł antybakteryjnych
MDGovpics, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

W Zgromadzeniu Stanu Kalifornia wprowadzono projekt ustawy, który zakłada zakaz sprzedaży konsumenckich produktów z mydłem antybakteryjnym. Nowe przepisy, określane jako “The Safer Soap Act”, budzą kontrowersje, szczególnie wśród przedstawicieli branży chemiczno-czyszczącej. Amerykański Instytut Czystości (ACI) ostrzega, że zakaz może mieć negatywny wpływ na zdrowie konsumentów, zwłaszcza osób z obniżoną odpornością.

ACI, zrzeszający producentów środków czystości i składników chemicznych, zwraca uwagę, że projekt ustawy opiera się na nieuzasadnionych zarzutach wobec kluczowych składników antyseptycznych, które od lat są regulowane przez Amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA). Instytut prowadzi obecnie wieloletni program badawczy o wartości wielu milionów dolarów, mający na celu potwierdzenie bezpieczeństwa i skuteczności tych substancji zgodnie z wymaganiami FDA.

Podczas przesłuchania legislacyjnego w Sacramento 25 marca, ACI oficjalnie sprzeciwił się proponowanym zmianom. Dr James Kim, toksykolog i starszy wiceprezes ds. nauki i regulacji w ACI, podkreślił, że projekt ignoruje potrzeby rosnącej grupy osób leczonych w warunkach domowych, takich jak osoby starsze czy z obniżoną odpornością. „Wraz z rozwojem telemedycyny i opieki domowej, środki antybakteryjne w domach pełnią równie ważną rolę jak w szpitalach” – zaznaczył.

Zgodnie z treścią ustawy, zakaz objąłby również stosowanie mydeł antybakteryjnych w wielu instytucjach, w tym restauracjach, szkołach, żłobkach, biurach, siłowniach, centrach handlowych i akademikach. „Zamiast fantazjować o hipotetycznych zagrożeniach, powinniśmy skupić się na realnych – jak choroby przenoszone drogą pokarmową czy skażenia krzyżowe” – dodał dr Kim. ACI apeluje o ponowną ocenę skutków ustawy dla zdrowia publicznego.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
27.03.2025 14:52
Luksusowe marki i renomowane znaki towarowe: kiedy zbytnie podobieństwo do nich jest naruszeniem prawa?
Wśród 100 najbardziej wartościowych marek świata znalazło się kilka brandów z branży beauty, np. Chanelfot. archiwum

Polski rynek kosmetyków i perfum to połączenie międzynarodowych koncernów oraz lokalnych przedsiębiorstw. Wiele z nich wybiera proste, opisowe nazwy dla oznaczenia swojej działalności lub oferowanych produktów, odwołujące się do ich przeznaczenia lub branżowej terminologii. Mimo dominacji takich oznaczeń o słabej zdolności odróżniającej, na rynku funkcjonuje też wiele silnych, rozpoznawalnych marek. Niewiele jest tak specyficznych branż, jak beauty.

Analiza działań, zwłaszcza marketingowych, globalnych przedsiębiorstw może być cenną inspiracją do stworzenia własnej unikalnej marki, pod warunkiem unikania naruszania praw własności intelektualnej. Chciałabym uczulić przedsiębiorców z branży beauty, jak szeroką ochronę dają renomowane znaki towarowe — pisze Natalia Basałaj, radca prawny z kancelarii Hansberry Tomkiel.

100 Najlepszych Globalnych Marek 2024

Międzynarodowa firma konsultingowa Interbrand opublikowała ranking „Najlepszych Globalnych Marek 2024” (według ich wartości w miliardach dolarów, ale wzięto pod uwagę połączenie trzech czynników: wyniki finansowe danej marki, jej działania na rzecz zabezpieczenia przyszłych przychodów oraz znaczenie tej marki w procesie podejmowania decyzji o zakupie produktu) tzw. Best Global Brands 2024. Na szczycie zestawienia znajduje się Apple, a tuż za nim inni technologiczni giganci, tacy jak Microsoft (2. miejsce), Google (4.) i Samsung (5.). Technologiczne firmy dominują w rankingu, co może wynikać z dynamicznego rozwoju innowacji i ich wpływu na codzienne życie.

Wśród 100 najbardziej wartościowych marek świata nie zabrakło jednak kilku marek z branży beauty: Louis Vuitton (11.), Chanel (32.), Gucci (41.), L’Oréal (53.), Dior (74.), a także Sephora, która choć zajmuje 91. miejsce, została wyróżniona jako dynamicznie rosnąca marka premium.

Na podstawie powyższego zestawienia można uznać, że obecność w Rankingu Interbrand marek takich jak Louis Vuitton, Chanel i Dior potwierdza siłę luksusowych marek działających w branży kosmetycznej. Debiut LV w kosmetykach kolorowych w marcu 2025 r. może wzmocnić ten trend.

Czytaj też: Louis Vuitton wkracza w świat kosmetyków kolorowych

Wyjątkami są Sephora, która dynamicznie rośnie jako premium multi-brand kosmetyczny (a nie jako marka własna, jak pozostałe marki kosmetyczne w Rankingu), oraz L‘Oréal, które utrzymuje swoją pozycję dzięki silnej obecności na rynku masowym, a nie w sektorze premium, jak wszystkie inne marki kosmetyczne z Rankingu.

Czym jest renomowany znak towarowy?

Bezsprzecznie marki z wyżej wspomnianego Rankingu należy uznać za „renomowane”. To ważne, bo ma to wpływ na zakres ochrony takiej marki. W polskich ani też w unijnych przepisach nie wskazano jednak niestety, czym jest ta renoma znaków towarowych. Pojęcie to zdefiniowano zaś w doktrynie i orzecznictwie.

Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że „aby mówić o renomie, dany znak powinien być rozpoznawalny wśród znacznej grupy odbiorców, do której określony produkt jest skierowany”. Czynniki, które należy wziąć pod uwagę oceniając czy znak towarowy jest renomowany to: udział znaku w rynku, intensywność, zasięg geograficzny i okres używania, a także wartość inwestycji dokonanych przez uprawnionego w celu promocji znaku.

Zgodnie z ugruntowanym poglądem doktryny: „znak renomowany jest oznaczeniem, które w odróżnieniu od znaków zwykłych pełniących tylko funkcje wskazywania pochodzenia towaru realizuje funkcję przyciągania konsumentów towarów oznaczanych takim znakiem. Atrakcyjność takiego znaku towarowego wiąże się z ustaloną wśród odbiorców bardzo dobrą opinią o cechach towaru opatrzonego tym znakiem. Renoma jest, więc utrwalonym w świadomości konsumentów wyobrażeniem o wyjątkowych walorach towaru, oczekiwanych i niezawodnie spełnianych pożądane cechach”.

Duże marki modowe często powołują się na renomę swoich znaków towarowych. Przy ocenie naruszenia praw do takiego znaku towarowego nie jest bowiem wymagane wprowadzające w błąd podobieństwo do znaku przeciwstawionego oraz jego przeznaczenie dla identycznych lub podobnych towarów, jak ma to miejsce w przypadku znaków o zwykłej zdolności odróżniającej. Wystarczy samo ryzyko skojarzenia porównywanych oznaczeń, jeżeli może to zaszkodzić renomie wcześniejszego znaku lub przynieść konkurentowi nienależne korzyści, niezależnie od tego, czy towary oferowane przez konkurenta są podobne (np. Lancôme vs. produkt spoza branży kosmetycznej).

Światowe przedsiębiorstwa, szczególnie luksusowe domy mody, często agresywnie egzekwują swoje prawa, podejmując działania prawne nawet w przypadku minimalnych podobieństw do ich renomowanych marek znaków towarowych innych podmiotów rynkowych. Taka strategia służy nie tylko ochronie, ale także odstraszaniu potencjalnych naruszycieli.

 

Przykłady polskich sporów dotyczących naruszenia renomowanych znaków towarowych:

Rexona vs. Hurtownia Kosmetyków REXONA

Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że Dariusz Pożogra, prowadzący wówczas działalność gospodarczą pod firmą „Pożoga Dariusz-Hurtownia Kosmetyków REXONA”, naruszył prawo ochronne do renomowanego znaku towarowego „REXONA” poprzez używanie fonetycznie identycznego oznaczenia w odniesieniu do towarów tożsamych z tymi, które objęte są ochroną, i to oferowanych po niższej cenie oraz gorszej jakości. Pozwany zajmował się m.in. produkcją i sprzedażą wód toaletowych i perfum, reklamowanych jako zapachy "w typie" znanych perfum. 

Sąd wskazał, że takie działanie mogło wprowadzać konsumentów w błąd co do pochodzenia produktów, zwłaszcza, że koncern Unilever zarejestrował różne warianty znaku towarowego słowno-graficznego (logo) „REXONA”, co zwiększało ryzyko skojarzenia spornego oznaczenia z renomowaną marką.

Spór CHANEL vs. CHANELHOMME

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał rację spółce CHANEL, która wniosła sprzeciw wobec zgłoszenia do ochrony przez niezwiązaną z nią osobę znaku towarowego słownego „CHANELHOMME” Podstawą było naruszenie praw do renomowanych znaków towarowych „CHANEL”, „CHANEL N°5” oraz „COCO CHANEL”, które cieszą się ugruntowaną pozycją na terytorium Polski.

Zdaniem sądu rejestracja znaku „CHANELHOMME” dla usług związanych ze stronami internetowymi mogłaby naruszać renomę wcześniejszych znaków towarowych CHANEL, prowadząc do ich osłabienia oraz pasożytniczego wykorzystania.

Spór Gucci vs. Gucio

Spółka Gucci wniosła sprzeciw wobec rejestracji znaku towarowego „GUCIO”, argumentując, że jego podobieństwo do oznaczenia „GUCCI” może wprowadzać konsumentów w błąd oraz szkodzić renomie jej marki. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę na decyzję oddalającą sprzeciw, uznając, że istotne różnice w asortymencie oraz pozycjonowaniu marek wykluczają ryzyko konfuzji. 

Sąd wskazał, że Sławomir Piwowarczyk oferujący swoje towary pod marką „Gucio”, której nazwa w Polsce pochodzi od zdrobnienia imienia Gustaw, zajmuje się wyłącznie produkcją obuwia dziecięcego, co odróżnia ją od luksusowego segmentu, w którym działa Gucci. Znak towarowy „Gucio” od wielu lat funkcjonuje na polskim rynku i jest kojarzony z obuwiem o unikalnej konstrukcji oraz specjalnym przeznaczeniu, wytwarzanym w oparciu o opatentowane w Polsce rozwiązanie techniczne. W konsekwencji uznano, że rejestracja znaku „GUCIO” nie narusza praw ochronnych przysługujących Gucci.

Konkluzje

Znaki towarowe o ugruntowanej renomie mają rozszerzoną ochronę prawną, która obejmuje zarówno rejestrację, jak i używanie w obrocie oznaczeń podobnych, nawet dla odmiennych towarów czy usług, jeśli istnieje ryzyko skojarzenia porównywanych oznaczeń i może to zaszkodzić renomie wcześniejszego znaku towarowego lub przynieść konkurentowi nienależne korzyści.

Zakres tej ochrony nie jest jednak absolutny i tak jak w powyższej sprawie „Gucci vs. Gucio”, jeśli znaki towarowe będę się różnić w takim stopniu, że nie jest możliwe ich pomylenie czy skojarzenie, to nie dojdzie do naruszenia praw ochronnych do renomowanych znaków towarowych.

Przedsiębiorcy działający w branży kosmetycznej mogą odnieść znaczące korzyści, czerpiąc inspirację z działań i strategii marketingowych wiodących międzynarodowych koncernów. Kluczowe dla sukcesu rynkowego jest budowanie silnej i rozpoznawalnej marki, opartej na unikalnej nazwie własnej oraz identyfikacji produktowej. Efektywna strategia marketingowa powinna łączyć globalne trendy z preferencjami lokalnych konsumentów. 

Niezbędne jest, aby wszystkie działania prowadzone były w sposób świadomy i zgodny z obowiązującymi przepisami prawa własności intelektualnej, z należytym poszanowaniem praw do renomowanych znaków towarowych. Dzięki temu przedsiębiorcy nie tylko unikną ryzyka naruszeń praw do tych znaków, ale także zbudują trwałą i godną zaufania pozycję swojej marki na rynku.

autorka: Natalia Basałaj, radca prawny, Kancelaria Hansberry Tomkiel

Podstawa prawna:

1. Art. 120 oraz art. 1321 ust. 1 pkt 4, art. 164, art. 283 – 2861, 296 ust. 2 pkt 3 ustawy z 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (Dz.U.2017.776).

2. Art. 8 ust. 5 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1001 w sprawie znaku towarowego Unii Europejskiej (Dz.Urz.UE.L154).

Czytaj też: Inglot, Ziaja, Bielenda, Eris: gdy nazwisko staje się marką w branży beauty

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
02. kwiecień 2025 10:07